Re: Moja opowiesc wigilijna
Irek Zablocki wspomina : Ale kiedy na pytanie babci Ch...ckiej, czy przyjmiemy ja pod nasz dach, odpowiedzielismy potwierdzajaco a ta rozplakala sie, zrozumialem, ze zwyczaj pozostawiania wolnego miejsca przy stole i nakrycia dla kazdego, kto zapuka w nasze drzwi, nie jest pustym gestem. To wydarzenie wrocilo mi, wowczas buntowniczemu nastolatkowi, wiare w tradycje i sile, jaka ona daje w ciezkich chwilach. Aaa.. To pan Irek tez byl kiedys buntowniczym nastolatkiem ? I nawet, rzadko bo rzadko, ale bywaly momenty, ze docenial wage tradycji. Nie do wiary...;-) Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia! No pewnie, ze zdrowych. Tylko wielka szkoda, ze w tym roku nie ma w Polsce na swieta sniegu i jakos tak na razie szaro i smutnawo. Zupelnie inaczej niz w Wiedniu, gdzie sie swieta wyraznie czulo przez caly grudzien. Sprawilam sobie nowe narty (buty i wiazania tez), a tu chwilowo bedzie pewien klopot z wyprobowaniem nowego sprzetu. Na razie ide pomoc mamie lepic pierogi na Wigilie... Katarzyna
Re: Moja opowiesc wigilijna
On Sat, 23 Dec 2000, Katarzyna Zajac wrote: Aaa.. To pan Irek tez byl kiedys buntowniczym nastolatkiem ? I nawet, rzadko bo rzadko, ale bywaly momenty, ze docenial wage tradycji. Nie do wiary...;-) Jak znam pana Irka, to on nadal docenia wage i tradycje. Zas nastolatkiem jest chyba nawet podwojnie obecnie. Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia! No pewnie, ze zdrowych. Tylko wielka szkoda, ze w tym roku nie ma w Polsce na swieta sniegu A propaganda sukcesu powiada, ze w WNP (Wolnej Nareszcie Polsce) wszystko jest i po\lki sie uginaja. Radze sie rozejrzec po supermarketach. i jakos tak na razie szaro i smutnawo. Zupelnie inaczej niz w Wiedniu, gdzie sie swieta wyraznie czulo przez caly grudzien. Co z tego, jezeli ten ich grudzien jest o ponad tydzien krotszy od krakowskiego. Sprawilam sobie nowe narty (buty i wiazania tez), a tu chwilowo bedzie pewien klopot z wyprobowaniem nowego sprzetu. Ja tam mysle, ze buty mozna od czasu do czasu zalozyc. Zwlaszcza od swieta. Na razie ide pomoc mamie lepic pierogi na Wigilie... A ja wlasnie wracam z pieorgami z supermarketu. Tylko po co je nalepiac i dlaczego na Wigile? Zamiast balwankow z deficytowego sniegu? w.j.g. Katarzyna
Re: Moja opowiesc wigilijna
Jacek Arkuszewski wrote: Zaraz po Swietach przyszedl do mnie pewien technik lat ok. 50-ciu z mojego EIR; nie znalem go blizej. Powiedzial, ze jest krotkofalowcemi i to dosc staromodnym, bo nadajacym Morsem. Mial wiadomosci od innego krotkofalowca spod Minska Mazowieckiego, ktory tez Morsem nadawal. Pewnie dlatego nie zwinieto go od razu, bo mialem pewne info co sie dzieje jeszcze przez kilka tygodni. Potem tamten ucichl. Moj maly komentarz: od 1970 roku jestem krotkofalowcem. Wprowadzajac stan wojenny potraktowano nas wszystkich bardzo represyjnie: musielismy oddac natychmiast nasze wszystkie urzadzenia radiowe (nie tylko nadajniki, takze urzadzenia odbiorcze), oddano nam je dopiero w 1983 roku, znacznie pozniej, niz bron mysliwym. Kazdy krotkofalowiec I kategorii (a wiec majacy prawo nadawac na wszystkich pasmach amatorskich, takze na falach krotkich) musi zdac egzamin ze znajomosci Morse'a (odbior na sluch, wtedy z tempem 7 grup, czyli 35 znakow, na minute, dzisiaj wymagania sa nawet wyzsze, bo 12 grup/min.), wiec nie jest to kwestia staromodnosci ;-) Ten krotkofalowiec z Polski duzo ryzykowal nadajac po 13.XII, bo majac licencje byl znany wladzom i dodatkowo wzmozono nasluch radiowy poszukujac nielegalnych radiostacji (w prasie podziemnej opublikowalem na ten temat artykul). Krzysztof Borowiak
Re: Moja opowiesc wigilijna
Chris BOROWIAK wrote: Jacek Arkuszewski wrote: Zaraz po Swietach przyszedl do mnie pewien technik lat ok. 50-ciu z mojego EIR; nie znalem go blizej. Powiedzial, ze jest krotkofalowcemi i to dosc staromodnym, bo nadajacym Morsem. Mial wiadomosci od innego krotkofalowca spod Minska Mazowieckiego, ktory tez Morsem nadawal. Pewnie dlatego nie zwinieto go od razu, bo mialem pewne info co sie dzieje jeszcze przez kilka tygodni. Potem tamten ucichl. Moj maly komentarz: od 1970 roku jestem krotkofalowcem. Wprowadzajac stan wojenny potraktowano nas wszystkich bardzo represyjnie: musielismy oddac natychmiast nasze wszystkie urzadzenia radiowe (nie tylko nadajniki, takze urzadzenia odbiorcze), oddano nam je dopiero w 1983 roku, znacznie pozniej, niz bron mysliwym. Kazdy krotkofalowiec I kategorii (a wiec majacy prawo nadawac na wszystkich pasmach amatorskich, takze na falach krotkich) musi zdac egzamin ze znajomosci Morse'a (odbior na sluch, wtedy z tempem 7 grup, czyli 35 znakow, na minute, dzisiaj wymagania sa nawet wyzsze, bo 12 grup/min.), wiec nie jest to kwestia staromodnosci ;-) Ten krotkofalowiec z Polski duzo ryzykowal nadajac po 13.XII, bo majac licencje byl znany wladzom i dodatkowo wzmozono nasluch radiowy poszukujac nielegalnych radiostacji (w prasie podziemnej opublikowalem na ten temat artykul). Krzysztof Borowiak Tak, tez sie dziwilem, ze jeszcze nadawal. Moj kontakt z miejsca pracy twierdzil, ze teraz juz malo kto uzywa Morse'a. Moze facet oddal tylko czesc sprzetu? Albo szybko zmajstrowal nowy? Nigdy pewnie sie nie dowiem. Ale i tak nic nowego wlasciwie sie nie dowiedzialem. Jacek A.
Re: Moja opowiesc wigilijna
On Fri, 22 Dec 2000, Jacek Arkuszewski wrote: Tak, tez sie dziwilem, ze jeszcze nadawal. Moj kontakt z miejsca pracy twierdzil, ze teraz juz malo kto uzywa Morse'a. Mam chec rozpisac sie wiecej, bo temat wciaz budzi moje emocje po tylu latach, ale akurat mam troche pilnej pracy w pracy ;) W tamtych czasach kod Morse'a nie byl wcale malo uzywany. Na pewno nie w Polsce. Mozliwe, ze na zachodzie, w Ameryce, zaczeto coraz mniej z niego korzystac (bo niby po co utrudniac sobie zycie, gdy istnieja latwiejsze sposoby komunikowania sie). A jednak kod Morse'a ma pewne zalety powazne: mozna z niego korzystac w wyjatkowo trudnych warunkach, gdy slyszalnosc sygnalu jest wrecz ponizej granicy szumu. Tu wlasnie jest piekna sprawa: nawet najlepsze urzadzenia elektroniczne nie beda w stanie wychwycic i rozpoznac takiego sygnalu, zas wprawne ucho ludzkie jest jeszcze w stanie poradzic sobie... Kod Morse'a byl podstawa nauki krotkofalarstwa przez bardzo dlugi czas. Niedawno jednak zostal oficjalnie wylaczony z uzytku w roznych sluzbach i prawdopodobnie tez nie jest juz wiecej obowiazkowa jego znajomosc przy ubieganiu sie o licencje krotkofalarska, przynajmniej w Ameryce (choc nie gwarantuje). Troche szkoda jednak. Pan Krzysztof wspomnial o podniesieniu w 83 roku wymogu przy ubieganiu sie o licencje do zdolnosci przesylania 12 grup znakow, z 7 wczesniej. To swiadczy o tym, iz wladze po prostu chcialy utrudnic do maksimum zdobywanie licencji. Dlaczego? Otoz owe 7 grup znakow wczesniej nie wzielo sie z powietrza. Po prostu nie kazdy, bez wzgledu na wysilek wlozony jest w stanie nauczyc sie odbierac wiecej niz 7 grup. To nie jest duza szybkosc, ale niestety nie do przeskoczenia dla osob, ktorych mozg funkcjonuje mniej standardowo. A tymczasem za pare lat na zachodzie zniesiono poslugiwanie sie alfabetem Morse'a... Czyli jak zwykle, nasze wladze okazaly sie lepsze, ale inaczej... Ciekawe jest, iz osoby o uzdolnieniach muzycznych sa w stanie opanowac poslugiwanie sie kodem Morse'a do perfekcji. Pozdrawiam, zb.
Re: Moja opowiesc wigilijna
Witold Owoc wrote: Pytanie do pana Krzysztofa, w ktorym klubie byl pan w 1981 roku? W Poznanskim Klubie Krotkofalowcow sp3pkk (w Zamku). Pozdrawiam Krzysztof Borowiak
Re: Moja opowiesc wigilijna
Irek Zablocki wrote: Jakis czas po wprowadzeniu stanu wojennego, ogladalem w rezimowej telewizji kimkolwiek by on ciachu, ciach byl? Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia! Irek Zablocki A oto moja. Bylem w 1981 w helwecji jeszcze bez mojej rodzny, no bo przeciez jeszcze kilka miesiecy i mialem wracac. Ale na Swieta mialem leciec do Warszawy, dokladnie 20 grudnia. Mieszkalem wtedy w Brugg - 13-go o 8-ej rano zadzwonila do mnie moja siostra z Zurichu, ze w Polsce jest stan wojenny, uslyszala przez radio. Sama poleciala juz 22-go do W-wy by towarzyszyc tam konwojowi pomocy wyslanym przez najwiekszy szwajcarski lancuch supermarketow MIGROS. Konwoj wpuszczono do Polski i konsekwentnie wpuszczono i personel towarzyszacy. A ja spedzilem Wigilie u nie najblizszych znajomych polskich lekarzy w Schaffhausen. Byla choinka i byly dzieci ale bylo smutno. Wieczorem zaczelo strasznie sypac i dosc niezwykle bylo, gdy moim malym Fiatkiem zkaladalem slad na swiezej ponowie pokrywajacej autostrade Winterthur-Schaffhausen - ruch byl praktycznie zerowy. Zaraz po Swietach przyszedl do mnie pewien technik lat ok. 50-ciu z mojego EIR; nie znalem go blizej. Powiedzial, ze jest krotkofalowcemi i to dosc staromodnym, bo nadajacym Morsem. Mial wiadomosci od innego krotkofalowca spod Minska Mazowieckiego, ktory tez Morsem nadawal. Pewnie dlatego nie zwinieto go od razu, bo mialem pewne info co sie dzieje jeszcze przez kilka tygodni. Potem tamten ucichl. Ale i tak nie bylo tego wiele, bo facet wiedzial tylko to, co sie dzieje w Minsku i okolicach. Jacek A.
Re: Moja opowiesc wigilijna
Serdeczne dzieki Panie Irku za te piekna opowiesc. Przypomniala mi ona nie jedna Wigilie spedzona na wsi z rodzicami, gdy bylem jeszcze mlodzianem. Ile to juz lat uplynelo?... Rowniez Wszystkim zycze zdrowych i pogodnych Swiat Bozego Narodzenia. Miet Gutowski. Irek Zablocki wrote: Jakis czas po wprowadzeniu stanu wojennego, ogladalem w rezimowej telewizji [...]
Re: Moja opowiesc wigilijna
Jacek Arkuszewski wrote: [...] Zaraz po Swietach przyszedl do mnie pewien technik lat ok. 50-ciu z mojego EIR; nie znalem go blizej. Powiedzial, ze jest krotkofalowcemi i to dosc staromodnym, bo nadajacym Morsem. Mial wiadomosci od innego krotkofalowca spod Minska Mazowieckiego, ktory tez Morsem nadawal. 13 grudnia rano powiedzial mi kolega-student, z ktorym mieszkalem wspolnie w tym samym wynajetym pokoju, ze wprowadzono stan wojenny. Nie bardzo wiedzialem, co to znaczy. Jeszcze doslownie pare dni wczesniej bralem udzial w strajku na Wydziale Fizyki UW, ale mialem dosyc tego strajku, z roznych powodow, i pomyslalem, ze pojde sobie do domu. Czego teraz czasem zaluje. Zajecia na UW zostaly zawieszone. Znaczy owszem, jeszcze po 13 grudnia bylem na Hozej - rozne ciekawe rzeczy tam sie dzialy. Ale potem nie bylo wyboru jak tylko jechac w niepewnosci do domu, pociagiem w moim przypadku, do Zamoscia. Nie pamietam dokladnie, kiedy dojechalem. Mama mi powiedziala, ze jest list do mnie z milicji i ze byli tam, w domu. Mialem obowiazek zglosic sie na komende milicji wojewodzkiej i zdac sprzet krotkofalarski oraz licencje do uzywania aparatury do lacznosci krotkofalarskich. Zabawnosc sprawy polegala na tym, ze owszem, licencje mialem, ale sprzetu nigdy wlasciwie nie mialem (sam budowalem swoje urzadzenia, ale one nie nadawaly sie do uzytku ;) - trudno zbudowac cokolwiek powaznego bez dostepu do aparatury, chocby oscyloskopu). Po tym zajsciu zapal do zajmowania sie krotkofalarstwem minal mi na dlugo. Choc jakos pozostaly na zawsze pamiec i emocje zwiazane z uprawianiem tego ladnego sportu. Pozostal tez niesmak odczucia, iz PZK byl w istocie na uslugach systemu. Kolacze mi sie w pamieci wiecej faktow o tym swiadczacych. Z perspektywy mysle, ze wtedy wlasciwie prawie wszystko zalezalo od przydupasow z partii. Teraz, obawiam sie, sytuacja nie zmienila sie mocno - tym, ktorym ona dokuczala sa daleko od Polski. Bardzo to smutne. zb.
Re: Opowiesc
Wojtek Jeglinski wrote: Ewa Madry: /.../ Jezeli ktos chcialby cos poprawic to zachecam. Wybieglosciami, Wybieglosciami mysli obliczal westchnienia ksztaltu wnet wiazal wierzcholek chusty w dziewie tt na stos wieczny krajobraz rozpusty. Zachecony poprawiam - za duzo monotury najwidoczniej. Wybieglosci To sen, to zew, to krzyk Najprzebieglejszych sil To cisza jezior i Fal dzikich straszny ryk Tajemnej rosy won Ptakow lakowych spiew Wulkanu wybuch gdy Dotyka skroni skron To pustyn rudych zar I wiecznych sniegow chlod Za szczescia szczery placz I spokoj czarnych mar wj Serdecznie pana pozdrawiam panie Wojtku. Bardzo mi sie podobaja pana nieslychane poprawki, krzyk, ryk, spiew i rombek tajemnicy. em
Re: Opowiesc
Ewa Madry: /.../ Jezeli ktos chcialby cos poprawic to zachecam. Wybieglosciami, Wybieglosciami mysli obliczal westchnienia ksztaltu wnet wiazal wierzcholek chusty w dziewie tt na stos wieczny krajobraz rozpusty. Zachecony poprawiam - za duzo monotury najwidoczniej. Wybieglosci To sen, to zew, to krzyk Najprzebieglejszych sil To cisza jezior i Fal dzikich straszny ryk Tajemnej rosy won Ptakow lakowych spiew Wulkanu wybuch gdy Dotyka skroni skron To pustyn rudych zar I wiecznych sniegow chlod Za szczescia szczery placz I spokoj czarnych mar wj - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] --- Twoja nowa podrczna przyjemno on-line !!! Spotkajmy si na www.liptonicetea.com.pl !!! -
SV: Opowiesc
ale wierzcholek. Nic nie chcialam wierzchkiem powiedziec. Wprowadzam takze dodatkowe poprawki. Jezeli ktos chcialby cos poprawic to zachecam. Lepiej przejsc na tworczosc multimedialna: zainstalowac sobie w komputerze karte video i recytowac life! Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se Wybieglosciami, Wybieglosciami mysli obliczal westchnienia ksztaltu wnet wiazal wierzcholek chusty w dziewie tt na stos wieczny krajobraz rozpusty. em
Re: SV: Opowiesc
Jacek Gancarczyk wrote: No tak powtarzam moj stary blad: Pani prosba dotyczyla ulepszenia wiersza a ja wyjechalem z propozycja karty video! Czyli moja odpowiedz moze byc uznana za nie konkretna. No niby jakis zwiazek jest bo w rozmowie video nie jest sie zagrozonym zawezeniem do ulepszen czysto werbalnych.. Calkiem calkowicie na odwrot. Przy karcie video jest sie zawezonym. Patrzysz - waz woa. A, werbalnie to sie dopiero widzi horyzonty. Krajobrazy, znaczy sie. Punktowe, liniowe, brylowate brykiety, pustaki, nieboraki. Se mozna zbudowac co sie chce. W takiej krainie Punktowcow na przyklad, jezeli ktos juz przeczytal lekture, to sie mieszkancy po glosie rozpoznaja. Nic, tylko sam glos. Przepraszam, pana, panie Jacku, ale ja tu nawiazuje do tej starej ksiazki, ktora mi pan poradzil odlozyc, a pan Wojtek mi zamienil na swoja, tez stara, i zaraz mi Zygmunt podmienil wierzcholek. No ale, powniewaz to nic absolutnie z polska kultura, procz er zet nie ma, to by bylo na tyle. em
SV: Opowiesc
-Ursprungligt meddelande- Jacek Gancarczyk wrote: Lepiej przejsc na tworczosc multimedialna: zainstalowac sobie w komputerze karte video i recytowac life! Cos widocznie przy kladzeniu politury jest takiego, ze ten pan opowiadajac czesto o pracy, powtarzal mnie, i tak jakby sam sobie, - nie ulepszaj tego co jest juz dobre. No tak powtarzam moj stary blad: Pani prosba dotyczyla ulepszenia wiersza a ja wyjechalem z propozycja karty video! Czyli moja odpowiedz moze byc uznana za nie konkretna. No niby jakis zwiazek jest bo w rozmowie video nie jest sie zagrozonym zawezeniem do ulepszen czysto werbalnych.. Pozdrowienia Jacek Gancarczyk em
SV: Opowiesc
Från: Eva Ämne: Opowiesc Oj teraz dopiero dotarlem do zrodla: Opowiesc! Oczy mi sie zrobily okragle!! Przylapal mnie wlasciciel - chodz tu panienka, dostaniesz bzu. Dobrze zrobil!! Lamal dla mnie galazki z ktorych natychmiast opadal zapach... bo zrobilo sie juz troche za pozno na bez z zapachem. No wszystko jedno... I tak by zwiedly! Chyba, ze sie stanie delikatnie przy drzewku, nie dotykajac platkow i wsadzi nosek we wspomnienia, na czym mnie przylapano. Czyli trzeba bylo zostac w tych krzakach. Moze przylecial by jaki slowik i pospiewal? Ale nie o tym mialam mowic; to bylo po powrocie z ksiegarni. Tam, odstalam odpowiednio dlugo przy jednej z polek, tez wsadzajac nosek, i odeszlam z zapachem jednej ksiazki. Po co ja ten nos tam wsadzilam, nie wiem. Troche zaluje. Po lekturze zakupionej ksiazki okazalo sie, ze moge byc postrzegana jako prosciutenka linia zwykla linia. Ja, nie z racji bycia Ewa Madry, ale ja, z racji bycia niby to calkiem trojwymiarowa gorka, czyli kobieta. Moge sie pocieszac, ze to wszystko bylo sto lat temu, w roku 1884, i rzecz cala miala miejsce w Plaskolandii, ale i tak natychmiast nabawilam sie kompleksow. Co to za stare ksiegi Panienka czyta? Kiedys powiedzialem do kolegi: czuje, ze teraz moje zycie zawislo na nitce! Czy moze Pani sobie wyobrazic jaka mocna w takiej chwili taka Nic musi byc! Mozna nagle stac sie dla kogos taka wlasnie nicia! Wiec prosze nie wpadac w kompleksy czy melancholie z powodu kiepskich ksiazek.. i natychmiast kupic cos ciekawszego! A najlepiej czytac Polandie. majacy cechy prawiez niedostrzegalnej igielki. Zaczelam sie krecic w lozku, tak zeby mnie natychmiast na kare smierci nie skazano, ale i tak sie rozplakalam. Bylam calkiem zabawna. Z obawy, ze nie zostane zrozumiana?? Calkiem to powazna sprawa.. tylko trzeba teraz kosekwentnie dzialac zgodnie z zalozeniami! Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se em
Re: Opowiesc
Bardzo dziekuje titirangowym kiwikrajanom za celny namiar na A bo to wy plasko wyz. Czytam i kombinuje. Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] --- Twoja nowa podrczna przyjemno on-line !!! Spotkajmy si na www.liptonicetea.com.pl !!! -
Re: SV: Opowiesc
Czemu tak smutno. Na pocieszenie moj kochany Marek Aureliusz Your mind will be like its habitual thoughts; for the soul becomes dyed with the colour of its thoughts. Zycze wiec pieknych mysli Sliwka -Original Message- From: Jacek Gancarczyk [EMAIL PROTECTED] To: [EMAIL PROTECTED] [EMAIL PROTECTED] Date: Thursday, May 13, 1999 6:40 AM Subject: SV: Opowiesc Från: Eva Ämne: Opowiesc Oj teraz dopiero dotarlem do zrodla: Opowiesc! Oczy mi sie zrobily okragle!! Przylapal mnie wlasciciel - chodz tu panienka, dostaniesz bzu. Dobrze zrobil!! Lamal dla mnie galazki z ktorych natychmiast opadal zapach... bo zrobilo sie juz troche za pozno na bez z zapachem. No wszystko jedno... I tak by zwiedly! Chyba, ze sie stanie delikatnie przy drzewku, nie dotykajac platkow i wsadzi nosek we wspomnienia, na czym mnie przylapano. Czyli trzeba bylo zostac w tych krzakach. Moze przylecial by jaki slowik i pospiewal? Ale nie o tym mialam mowic; to bylo po powrocie z ksiegarni. Tam, odstalam odpowiednio dlugo przy jednej z polek, tez wsadzajac nosek, i odeszlam z zapachem jednej ksiazki. Po co ja ten nos tam wsadzilam, nie wiem. Troche zaluje. Po lekturze zakupionej ksiazki okazalo sie, ze moge byc postrzegana jako prosciutenka linia zwykla linia. Ja, nie z racji bycia Ewa Madry, ale ja, z racji bycia niby to calkiem trojwymiarowa gorka, czyli kobieta. Moge sie pocieszac, ze to wszystko bylo sto lat temu, w roku 1884, i rzecz cala miala miejsce w Plaskolandii, ale i tak natychmiast nabawilam sie kompleksow. Co to za stare ksiegi Panienka czyta? Kiedys powiedzialem do kolegi: czuje, ze teraz moje zycie zawislo na nitce! Czy moze Pani sobie wyobrazic jaka mocna w takiej chwili taka Nic musi byc! Mozna nagle stac sie dla kogos taka wlasnie nicia! Wiec prosze nie wpadac w kompleksy czy melancholie z powodu kiepskich ksiazek.. i natychmiast kupic cos ciekawszego! A najlepiej czytac Polandie. majacy cechy prawiez niedostrzegalnej igielki. Zaczelam sie krecic w lozku, tak zeby mnie natychmiast na kare smierci nie skazano, ale i tak sie rozplakalam. Bylam calkiem zabawna. Z obawy, ze nie zostane zrozumiana?? Calkiem to powazna sprawa.. tylko trzeba teraz kosekwentnie dzialac zgodnie z zalozeniami! Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se em
Re: Opowiesc
Dziekuje panu Wojtkowi za zapach, bo mi sie skonczyl. Takze panu Michalowi za to krzeslo, sprawdzam czy ma oparcie. I poprawiam slowko. A wiec nie wierzchek, ale wierzcholek. Nic nie chcialam wierzchkiem powiedziec. Wprowadzam takze dodatkowe poprawki. Jezeli ktos chcialby cos poprawic to zachecam. Wybieglosciami, Wybieglosciami mysli obliczal westchnienia ksztaltu wnet wiazal wierzcholek chusty w dziewie tt na stos wieczny krajobraz rozpusty. em
Re: Opowiesc
Date: Tue, 11 May 1999 06:17:46 +0200 From: Wojtek Jeglinski [EMAIL PROTECTED] ... Ale, ale. Zapomnialbym. Czy owa nowinka Abbotowa z 1884 byla moze wznawiana? Tez bym chcial w taki pointowy nastroj sie wprawic i nade wszystko pojac w koncu pointe romantycznie bzowa, nie te zlosliwa przejrzyscie. Pozdrawiam i nieopadly zapach bzu sle Wojtek Jeglinski A jakze, jest, nawet z ilustracjami i za darmo. Po prostu za nacisnieciem klaswisza. Sluze uprzejmie: http://eldred.ne.mediaone.net/eaa/FL.HTM Pozdrawiam - RA PS Ajak jest w tym kraju z tego ten, no wie Pani, Pani Ewo, z tymi damskimi wypuklosciami? - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] --- Twoja nowa podrOczna przyjemno¦µ on-line !!! Spotkajmy siO na www.liptonicetea.com.pl !!! - - Laingholm, Titirangi, Auckland, New Zealand tel/fax [64] [9] 817 3690; mobile: 025 284 7207 e-mail: [EMAIL PROTECTED] OR [EMAIL PROTECTED] homepage: http://homepages.ihug.co.nz/~antora
Re: Opowiesc
"R. Antoszewski" wrote: A jakze, jest, nawet z ilustracjami i za darmo. Po prostu za nacisnieciem klaswisza. Sluze uprzejmie: Pozdrawiam - RA PS Ajak jest w tym kraju z tego ten, no wie Pani, Pani Ewo, z tymi damskimi wypuklosciami? (czytac zrywczo) Wybieglosciami, Wybieglosciami mysli obliczal westchnienia ksztaltu wnet wiazal wierzchek chusty w dziewie tt nastowieczny krajobraz rozpusty. Wyglupiac to ja sie moge, ale niestety nic nie wiem o tej krainie. Nigdy tam nie bylam. em
Re: Opowiesc
Wojtek Jeglinski wrote: Od rana pachnialy bzy, a ja caly dzien czytalem bardzo stara ksiazke. Teraz, gdy ide spac, pod czaszka kolysze sie z boku na bok pytanie. Wojtek Jeglinski Pachnialy bzy, owszem. Panie Wojtku. Ale zeby ksiazke zaraz od starych wyzwac. Ba, bardzo starych. To co maja powiedziec inne ksiazki? W tej ksiazce dalej okazalo sie, jak sie zreszta mialo okazac, a pisal ja niejaki Edwin A. Abbott, calkiem powazny naukowiec, ze po dowcipnej satyrze na spoleczenstwo dziewietnastowiecznej Anglii, nasz dwuwymiarowy mieszkaniec Plaskolandii zaczyna wedrowac po Pointlandzie i Linelandzie, a potem ma wizje Spacelandu. W ogole to rok jest, ha, 1999! Tam, w tej starej ksiazce mozna sie doszukac roznych takich starych aspektow. Ze jezeli tacy jestesmy ograniczeni straszliwie i nie widzimy sto lat temu jaka kobieta jest trojwymiarowa, ani w ogole nic nawet nie wiemy o czwartym ani piatym wymiarze, to co my w ogole wiemy. Jakby nie bylo, ksiazka nadal jest podobno jednym z najlepszych wstepow do wymiarowosci, takze czerepowatosci. Napisana dla zabawy, pozostaje swietna zabawa geometryczna wsrod roznych zaplakanych. What's the point? Panie Wojtku , ja nie jestem zaden point!No, moze czasami. Ach tam niech mi bedzie, pol na pol. Dobrze juz dobrze, nie bede udawac, wiekszosc czasu jestem point.Nooo c. Jestem point. Zlosliwy. em
Re: Opowiesc
Od rana pachnialy bzy, a ja caly dzien czytalem bardzo stara ksiazke. Teraz, gdy ide spac, pod czaszka kolysze sie z boku na bok pytanie. What's the point? Wojtek Jeglinski - [ REKLAMA / ADVERTISEMENT ] --- Twoja nowa podrczna przyjemno on-line !!! Spotkajmy si na www.liptonicetea.com.pl !!! -
Re: Opowiesc
At 11:28 PM 5/9/99 +0200, you wrote: Od rana pachnialy bzy, a ja caly dzien czytalem bardzo stara ksiazke. Teraz, gdy ide spac, pod czaszka kolysze sie z boku na bok pytanie. What's the point? Wojtek Jeglinski What's the point? Przypomnial mi sie nastepujacy wierszyk, nie pamietam autora ani tlumacza z angielskiego na polski: Usiadlem sobie od niechcenia Wiedzac ze krzeslu brak siedzenia. Nog i oparcia tez nie bylo, Ale siedzialo sie dosc milo. Ja tam bardzo sobie na P-L cenie zarowno powazne dyskusje (jak ta obecna i bardzo ciekawa obecna bardzo ciekawa o gospodarce i polityce, jaki i rozne "opowiesci". Michal Niewiadomski