Re: virus drugiego tysiaclecia
Przetoczyla sie dyskusja w ramach tematu: "Virus drugiego tysiaclecia', wic moze dodam kilka skrotowych uwag na "goracy" temat Y2K. Otoz, wbrew wielu sceptykom, ktorzy tylko machaja reka slyszac o panice z tym zwiazanej chcialbym przestrzec i zaznaczyc, ze jest to naprawde realny problem. Problem, ktorego co gorsza nie mozna przelozyc, przeglosowac, ominac, zapomniec, zagluszyc. Pracujac w laboratorium jako Network Administrator jestem niejako odpowiedzialny za przygotowanie systemu do roku 2000. Ze swojego doswiadczenia moge powiedziec, ze robi sie duzo, ale w zdecydowanej wiekszosci zaczeto wszelkie prace za pozno. Niewiele firm moze powiedziec, ze ukonczylo prace, a strach bierze, gdy zagladnie sie do oficjalnych (!) stron internetowych instytucji rzadowych w USA. Trzeba oczywiscie pominac wszelkie frazesy z oficjalnych dokumentow i skupic sie nie na tym co one mowia, lecz na tym o czym one nie wspominaja i dlaczego. Czy wiecie Panstwo, ze... * Najwiekszym uzytkownikiem komputerow w USA jest Department of Defense, ktory obecnie uzywa 6 milionow osobnych aplikacji, posiada przeszlo tysiac osobnych osrodkow tworzenia Software, uzywa ponad 25 tysiecy systemow komputerowych, z czego 2581 zalicza sie do tzw. Mission Critical, czyli ktore zarzadzaja armia i uzbrojeniem, siecia wojskowych satelitow, itp? Stosowane przez DOD aplikacje bardzo czesto sa stare, pisane jeszcze w jezyku Cobol, zawieraja przeszlo 300 milionow tzw. elementow funkcyjnych (Functions Point of Software - FPOS), co przelicza sie na okolo 30 miliarow (po angielsku: billions) linii kodu jezyka Cobol. Czy mozemy sobie wyobrazic jaka rzesze profesjonalistow nalezalo od dawno zatrudnic, by sprawdzic te wszystkie linie, poprawic, przetestowac i powiedziec, ze wszystko jest OK? Ile czasu to wymaga? Czy zdajemy sobie sprawe o jak wielkich pieniadzach mowa? Tak , DOD ma wielkie pieniadze, zatrudnia okolo 200 tysiecy specjalistow komputerowych, jednak czasu nie jest w stanie kupic. A dodatkowo trzeba zaznaczyc, ze DOD znany jest z tego, ze nigdy nie konczy swoich projetow w terminie. Specjalny Asystent d/s Roku 2000 DOD, William A. Curtis zeznajac przed Komisja Parlamentarna (House Committee on Governmental Reform and Oversight, Subcommittee on Government Management, Information and Technology) stwierdzic m.in.: "DOD musia pracowac lepiej, aby przygotowac sie do roku 2000." W marcu 1998 roku, w momencie przyjecia stanowiska Specjalnego Asystenta Curtis stwierdzil: "DOD byl daleko w tyle, niz wynikaloby to z potrzeb w rozwiazaniu problemu roku 2000." Wedlug jego slow, jeszcze w czerwcu 1998 roku DOD nie mial nawet opracowanej bazy danych, ktora mialaby trzymac informacje CO nalezy poprawic!! Czy wyobrazacie to sobie Panstwo? DOD jeszcze pol roku temu nie wiedzial CO naprawic! Jak do tej pory slychac tylko belkot typu: "opracowyjemy plany", "opracowujemy propozycje zmian", itp. Zestawienie z konca listopada 1998 roku zamieszczone w Federal Computer Week mowi o zaledwie 53-procentowym przygotowaniu DOD, a ocenianio tylko komputerowe systemy z grupy Mission Critical. Inne zrodla, np. Information Week mowia nawet o tylko 21-procentowym przygotowaniu komputerow z tej grupy. Czy DOD bedzie gotowe do roku 2000? * Jeszcze gorzej przedstawia sie sytuacja w innych rzadowych instytycjach. Wszystkie agencje federalne i stanowe (bez DOD) uzywaja razem okolo 1,7 miliona roznych aplikacji komputerowych, posiadaja 650 osrodkow opracowywania aplikacji, zatrudniaja okolo 95 tysiecy komputerowych specjalistow, a w swych aplikacjach posiadaja okolo 96 milionow FPOS. Porownujac z DOD wydaje sie, ze mowa jest o nieco mniejszym problemie, ale w przeciwienstwie do niemal nieograniczonych srodkow finansowych, ktorymi rozporzadza Departament Obrony - inne agencje federalne maja skromniejsze budzety. Z tej grupu wyroznia sie nieco Social Security Administration, ktore byc moze ukonczy swe prace przed rokiem 2000, ale pamietajmy, ze SSA zaczal swe prace w 1991 roku, a wiec na wiele lat przed innymi komorkami rzadowymi. Niech stare wdowy nie zacieraja jednak rak, bo wiekszosc dzisiejszych wyplat Medicare, Social Security i setek innych benefitow odbywaja sie jako Direct Deposit, a wiec po drodze mamy caly system bankowy, ktory ma swoje problemy do rozwiazania. Wedlug zestawienia przeprowadzonego przez Federal Computer Week pod koniec listopada 1998 roku, wiekszosc instytucji rzadowych nie spelnia wszystkich warunkow Y2K, a srednio wszystkie instytucje otrzymaly note "D", w szkolnej skali od A do F. Dyskwalifikujaca note "F" otrzymaly miedzy innymi: Justice Department, Energy Deparment, Health and Human Services (rozporzadza m.in. wyplatami Medicare), State Deparment i USAgency for International Development. Ta ostatnia do tego stopnia nie byla obeznana z tematem, ze wlasnie zakupiono nowy system komputerowy, ktory nie spelnia warunkow Y2K! Szacunki ogolnych koszto
Re: virus drugiego tysiaclecia
Re :cenowy peak nieruchomosci w pocz 2000. Zaznaczam, ze nie siedze w branzy handlu nieruchomosciami, choc uwielbiam stare domy i gdybym miala za co, kupowalabym je na peczki.. Zdaje sie, ze podobne zjawisko zachodzilo przy okazji wszelkich wymian pieniedzy i politycznych przemian. "Lokowanie" jest stara tradycja, tak stara jak ludzka cywilizacja. Kiedy sie prowadzi wykopaliska i napotyka sie na "skarby" ( np garnek z kilkoma monetami, jakas bransoletka, naszyjnikiem itp) to z reguly pochodza one z okresu zagrozenia. Prorok Jeremiasz w okresie oblezenia Jerozolimy przez Babilonczykow ( a wiedzial z wizji, jak to sie skonczy - rzezia, deportacja do niewoli babilonskiej itd.) kupil sobie pole..
Re: virus drugiego tysiaclecia
Kolezanka powiedziala mi, ze dom kupila jako lokate wlasnie z mysla o Y2K.. A nie jest ona ani mitomanka, ani panikara - wrecz przeciwnie - takiej realistki dawno juz nie spotkalam. No i ma dobry przeplyw informacji z kregow bankowych NY, gdzie jej rodzina kroluje. W tej chwili, powiedziala, ceny sa umiarkowane, oprocentowanie kredytu niskie, a jej zdaniem sytuacja sie zmieni juz od polowy roku, jezeli nie od wiosny - ona przewiduje run na nieruchomosci jako zabezpieczenie gotowki spoczywajacej w bankach. Czy tu chodzi o opcje sprzedazy w roku 2000? Czy w takim razie przewiduje sie jaki cenowy pik na poczatek roku 2000? Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se
Re: virus drugiego tysiaclecia
Systemy nie odrozniajace roku 2000 beda "myslaly", ze jest to 1900 rok ktory zaczynal sie w poniedzialek. Rok 2000 zaczyna sie w sobote czyli beda myslec, ze czwartek to sobota itd. Drugim problemem moze byc liczba dni w 2000 roku ktory jest o jeden dzien dluzszy niz 1900 itd. Czyli programy, ktorych kalendarz tygodniowy jest obliczany w oparciu o numer roku. Tak, o tym zapomnialam wspomniec... Problem moze byc nie tylko w zmianie date z 31/12/99 na 01/01/00, ale takze pod koniec lutego. I jeszcze przy zmianie czasu z zimowego na letni i odwrotnie (z tym sie zreszta borykamy tak czy owak, bo sa takie dosyc powszechnie uzywane biblioteki, ktore zostaly napisane przez specow w Ameryce, gdzie przesuniecie czasu jest dodatnie, a my tu a Australii mamy ujemne!!) To pani pracuje z Y2K! Czyli mamy tu experta. Jak widac glowny problem to tzw. rozproszona inteligencja w duzych systemach obslugiwanch przez proste mikroprocesory. Rzeczywiscie oswietlenie, regulacja ruchu, sieci cieplownicze, wodociagi-- pracujace w cyklach: dobowym, tygodniowym i rocznym. Tego rodzaju *Y2K* systemy powstawaly pewno gdzies w latach 1970- 80. Sieci energetyczne sa natomiast sterowane zwyklymi komputerami. Ciekawe.. Metody poprawiania programow sa rozne i nadaja sie one lepiej lub gorzej do roznych typow programow. Problem jest naprawde wtedy, kiedy dwie cyfry nie pozwalaja na dokladnie okreslenie roku. Przykladem moze byc rejestr urodzin, gdzie w obecnej chwili mozna miec osoby urodzone w XIX i XX, a niedlugo i XXI wieku. Takie bazy danych przepuszcza sie przez odpowiedni algorytm korygujacy? Czy tak? Chyba juz zamilkne, Trud milczenia prosze uprzejmie zostawic sobie na lepsze czasy:- Ewa Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se Rysiek
Re: virus drugiego tysiaclecia
A ja ciagle mysle ze to strachy na Lachy. Tzn problem rzeczywiscie istnieje. Ale zostal w pore dostrzezony i wielkie firmy napewno mialy dosc srodkow zeby sobie z nim juz dawno poradzic. Wszystko to jest rozdmuchiwane z jednej strony przez firmy komputerowe ktore na tym zarabiaja (i bardzo dobrze ze wielu programistow pamietajacych stare jezyki moglo sobie dorobic do emerytury) oraz media z drugiej. Te ostatnie wiedza ze glowny cel ich istnienia czyli doglebna informacja o przygodach Billa i Moniki nie zostanie spelniony, jesli nie da sie na chwile odbiorcy odpoczac i posluchac o czyms innym. Tak wiec nie mysle ze bedzie jakas ogolna katastrofa. Moze spadnie jeden wiecej samolot (a coz to jest w porownaniu z milionami ludzi ginacymi w wypadkach samochodowych) ale nie wszystkie. Moze bankomaty jednego banku zatrzymaja sie na kilka godzin ale nie wszystkie na swiecie. Jesli zabraknie gdzies wody w kranie, to nie w Nowym Jorku czy Warszawie lecz w Pipidowce. I wtedy bez trudu da sie ja dowiezc cysternami z Pcimia. A jesli w Pcimiu nie ma dosc cystern oraz innych srodkow na taka akcje, to pewnie i w Pipidowce nie ma sterowanej komputerowo wody, wiec wogole nie ma problemu. Oczywiscie, jesli na kilka godzin zabrakloby pradu w calych Stanach Zjednoczonych, to milionom ludzi sprawiloby to klopot a setkom skrocilo zycie. Uwazam to jednak za mozliwe ale bardzo malo prawdopodobne. Wychodzac z domu tez trzeba sie liczyc z mozliwoscia trafienia piorunem. No i co z tego? W koncowych latach X stulecia tez mowiono powszechnie o nadchodzacym koncu swiata. Mysle ze i tym razem przyjdzie jeszcze na niego poczekac. Choc oczywiscie nikt nie zna dnia ani godziny. A swoja doroga czyz nie genialny byl (jest) Stanislaw Lem, ktory to wszystko przewidzial? W przeciwienstwie do innych ksiazek, nie pamietam zbyt dobrze "Rekopisu znalezionego w wannie", ale opisana tam Papyrolisa to przeciez wypisz wymaluj Y2K na owczesne czasy. No nic, w najgorszym razie mysle ze znajdziecie jak przyjdzie co do czego jakas odpowiednia wanne. Obawiam sie tylko troche o nas, bo w naszej hongkongskiej miesci sie tylko pol a nie dwie osoby. Wiec moze jednak do najgorszego nie dojdzie:-) Czego sobie i Wam zycze, Michal
Re: virus drugiego tysiaclecia
Na goroco moge tylko dodac, ze jestem pozytywny! Uwazam, ze Sylwester 2000 mozna zaplanowac na 3 dni w typowo familijnym srodowisku, z zabezpieczona lodowka, kontami i kartami kredytowymi, ogladajac od czasu do czasu rozne ciekawe programy w, mam nadzieje dzialajacych, telewizorach. Nie radze tez reagowac wtedy na rozne wezwania do platnosci, ani negatywne rezultaty badan lekarskich. Najbardziej zagrozone wirusem beda systemy w ktorych uzywa sie liczby okreslajacej rok, przy czym musi to byc nieszczesliwy zbieg wielu okolicznosci: (Trudno sobie wyobrazic programiste, ktory w oprogramowaniu windy, pralki, czy pacemakera uzywal liczby roku. W automatyce czas realny obejmuje znacznie mniejsze okresy). Wg mnie pozycje *rok* wykorzystuja glownie systemy finansowe. Nalezy sie wiec spodziewac kolo roku 2000 roznych drobnych finansowych perturbacji, skokow gieldy itp. Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se
Re: virus drugiego tysiaclecia
Date sent: Sun, 31 Jan 1999 18:30:10 +0100 Send reply to: Discussion of Polish Culture list [EMAIL PROTECTED] From: Jacek Gancarczyk [EMAIL PROTECTED] Subject:Re: virus drugiego tysiaclecia To: [EMAIL PROTECTED] Zastanawiam sie jak sie odbije lek przed wirusem na rynku nieruchomosci ( ot, taka luzna mysl). Mam kolezanke z Nowego Yorku (z rodziny zamoznych finansistow), ktora zrobila tu (czyli w Albercie) doktorat i nie dostala stalej pracy, tylko poducza gdzie popadnie jako sessional ( jak ja i wiele innych). Niechbnie bedzie sie starala o stala prace na innym uniwersytecie (na moim wydziale nie angazuja na stale ludzi na nim "wyswieconych"), ale kiedy odziedziczyla po babci pieniadze kilka tygodni temu, natychmiast kupila dom w najlepszej dzielnicy miasta.W Edmonton, ktore zyje z ropy naftowej, a ta jak wiadomo bardzo kiepsko stoi i nie przewiduje sie boomu na ropie opartego, co oznacza, ze mozemy z czasem rzeczywiscie stac sie Deadmonton, jak nas juz teraz niektorzy przedrzezniaja. Kolezanka powiedziala mi, ze dom kupila jako lokate wlasnie z mysla o Y2K.. A nie jest ona ani mitomanka, ani panikara - wrecz przeciwnie - takiej realistki dawno juz nie spotkalam. No i ma dobry przeplyw informacji z kregow bankowych NY, gdzie jej rodzina kroluje. W tej chwili, powiedziala, ceny sa umiarkowane, oprocentowanie kredytu niskie, a jej zdaniem sytuacja sie zmieni juz od polowy roku, jezeli nie od wiosny - ona przewiduje run na nieruchomosci jako zabezpieczenie gotowki spoczywajacej w bankach. Nie mam tego problemu ( lokaty i gotowki luznej wogole) wiec nie placze, mysle, ze wiekszosc rodakow na tej liscie tez nie, wiec mozemy to wszystko obserowac raczej beznamietnie.. Mozliwe, ze ceny nieruchomosci gwaltownie podskocza, a potem, kiedy okaze sie, zew Nowy Rok zgasla tylko jedna latarnia na ulicy i wogole jest wspaniale - spadna rownie gwaltownie. Na goroco moge tylko dodac, ze jestem pozytywny! Uwazam, ze Sylwester 2000 mozna zaplanowac na 3 dni w typowo familijnym srodowisku, z zabezpieczona lodowka, kontami i kartami kredytowymi, ogladajac od czasu do czasu rozne ciekawe programy w, mam nadzieje dzialajacych, telewizorach. Nie radze tez reagowac wtedy na rozne wezwania do platnosci, ani negatywne rezultaty badan lekarskich. Najbardziej zagrozone wirusem beda systemy w ktorych uzywa sie liczby okreslajacej rok, przy czym musi to byc nieszczesliwy zbieg wielu okolicznosci: (Trudno sobie wyobrazic programiste, ktory w oprogramowaniu windy, pralki, czy pacemakera uzywal liczby roku. W automatyce czas realny obejmuje znacznie mniejsze okresy). Wg mnie pozycje *rok* wykorzystuja glownie systemy finansowe. Nalezy sie wiec spodziewac kolo roku 2000 roznych drobnych finansowych perturbacji, skokow gieldy itp. Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se
Re: virus drugiego tysiaclecia
Date sent: Mon, 1 Feb 1999 11:01:41 +1100 Send reply to: Discussion of Polish Culture list [EMAIL PROTECTED] From: Ewa Murawska [EMAIL PROTECTED] Subject:Re: virus drugiego tysiaclecia To: [EMAIL PROTECTED] Na tym skoncze, bo na tem temat moglabym dlugo i monotonnie. Ewa Ewuniu, dawaj dalej, to jest bardzo ciekawe - przynajmniej dla mnie. Marysia
Re: virus drugiego tysiaclecia
Niezaleznie od braku vel szczesliwego posiadania miotly (odrzutowej?), a takze przyrostu nat. uzaleznionego, jak slysze, od oswietlenia domow mysle, ze cos z tych przewidywan, ze Y2K da nam sie we znaki jest na serio. Nie zebym panikowala, czy juz pakowala manatki i przenosila sie do jaskinii pod Calgary do wspolnoty przetrwania, ktora ponoc tam juz powstala i zamierza (kiedy juz TO WSZYSTKO sie skonczy) odradzac swiat. Zwyczajnie lubie wiedziec to, co sie da poznac..a juz szczegolnie mnie interesuja zalamania techniki i ich efekty. Patrze na to z jednej strony jako historyczka, a z drugiej jako ktos, kto pamieta noszenie wody w garnkach na 8 pietro (bo cisnienie spadlo), szukanie swieczek po omacku (bo prad wylaczyli) i noszenie wozeczka z niemowlakiem na 8 pietro (winda siadla), a takze zaopatrywanie w ciepla posciel i grzejnik elektryczny chorej tesciowej w szpitalu warszawskim. Mam bardzo mile (o dziwo) wspomnienia z tych mini- kryzysow zycia - wyzwalalo wiele dobra w ludziach. Nasi najlepsi przyjaciele to wlasnie ci, z ktorymi sie wode nosilo, ktorym sie pomagalo wozeczek targac ( badz oni pomagali). Mysle, ze Y2K, nawet w pelnym rozkwicie moze okazac sie swego rodzaju blogoslawienstwem dla ludzi zyjacych dla siebie i tylko dla siebie - kryzys zmusza do wyjscia z izolacji.. Uwazam jednak, ze nalezy sie chocby minimalnie przygotowac. Chocby po to, zeby otrzasnac sie zdziebko z iluzji pelnego bezpieczenstwa, jakie stwarza technika. Ostatecznie zainwestowac w puszki z jedzeniem mozna - nie zepsuja sie, zostana na camping na lato, lampa nafowa jest urokliwa - mamy w domu trzy i czasem sobie przy nich nostalgicznie siedzimy. Swieczki zawsze sie zuzyje tez. Mozna z tego tez Y2K zrobic cos w rodzaju rodzinno/przyjacielskiej zabawy. Zanam kanadyjczykow, ktorzy robia takie szkolenia przeciwpozarowe domowe, albo ucza jak przetrwac w samochodzie, ktory utknal na bezludziu w sniegu. Takie rzeczy sa zwyczajnie praktyczne. Starzy i mlodzi harcerze mieli by w "grze w Y2K" tu znaczna przewage. Np jak zaopatrzysz sie w wode w swojej okolicy, jezeli szlag trafi wieze cisnien zawiadywana poprzez komputer? Czy znasz swoich sasiadow ? Ja na przyklad mieszkam w dzielnicy, gdzie jest wielu emerytow uzaleznionych od pomcy spolecznej. Zalozmy skrajny wariant - braknie benzyny i nie dostaja obiadow. jak im zorganizowac pomoc.Itd, itd.. Jakie masz lekarstwa w domu i czego brak z pierwszej pomocy?Itd Itd. Wiem, ze gieldy beda pozamykane na jakis czas, a konkretnie do momentu, kiedy bedzie wiadomo, ze nie grozi globalny krach. Do najmniej interesujacych aspektow scenariusza skrajnie pesymistycznego Y2K nalezy terroryzm i rozruchy. O tym zwyczajnie wole nie myslec. Marysia
Re: virus drugiego tysiaclecia
Andrzej Szymoszek wrote: Nie za duzo troche tego na taki maly, biedny, powariowany kraj? Reforma sluzby zdrowia, rolnicze blokady drog, epidemia grypy, znowu mroz i jeszcze Y2K? Andrzej Jaaaki kraaaj?! Ale z cala powaga na poboczu, chyba nie; chyba nie za duzo. Jak to kiedys mimo powszechnych protestow spiewalem przy ogniskach gdzie nie wolno bylo oklaskami brawowac - "Dobre bylo, ale malo, ale malo, Aaale maaalo. Jeszcze wiecej by sie zdalo, by sie zdalo, Byyy sie zdaaalo - hej." Te "hej" nie za glosno. Ted Morawski
Re: virus drugiego tysiaclecia
Alez Pani Mario! Jesli tutaj zacznie sie cos dziwnego dziac w spoleczenstwie, to nie z powodu komputerow. Nie wiem, skad ta magiczna obawa przed komputerami. Troche przypomina mi to (nie wiem, na ile prawdziwe, bo uczono mnie tego dawno temu w polskiej szkole) niszczenie pierwszych maszyn parowych. Gdy tymczasem za problemy spoleczne odpowiedzialny byl system (nie uwazam bynajmniej marksistowskiej interpretacji dziejow z jedyna poprawna, trudno jej jednak sensu odmowicz czasem). Komputery moga byc tylko pretekstem. Jestem gleboko przekonany, ze nie wiecej niz z grubsza 10 % informacji w obiegu wokol zalezy mocno od komputerow. Jesli wziasc pod uwage, ze wiekszosc z komputerow radzi sobie jednak z problemem Y2K, to okazuje sie, ze tylko znikoma ilosc problemow moze powstac. To mit, ze komputery decyduja o wszystkim, nawet w Kanadzie ktora jest chyba jednym z najbardziej w swiecie skomputeryzowanych krajow. Niedawno mialem mala podroz autobusem firmy Grayhound, poza Toronto. Poszedlem najpierw poszukac informacji w internecie. A jakze, maja tam rozklad jazdy, ceny, itp. Jednak informacje podane tam wydaly mi sie dziwne. Zadzwonilem. Potwredzono mi telefonicznie te same informacje dziwaczne. Coz, poszedlem na dworzec i kupilem bilet. Okazalo sie ze cena jest zupelnie inna a autobusy jezdza zupelnie inaczej. Czyja wina? Komputerow czy ludzi? Te problemy typu Y2K sa naprawde problemami systemu ktory tu istnieje, a nie problemem czysto technicznym. Z Grayhound mialem juz w przeszlosci tak zabawne i kuriozalne historie, ze pewnie z trudem by mi uwierzono. Tylko dlatego, ze ten monopolista nie dba o ludzi zupelnie. zb. Maria Kozakiewicz wrote: [...] Widzi mi sie, ze Polska bedzie sie miala lepiej niz te kraje, ktore zostaly nieomal od A do Z skomputeryzowane wczesnie. tutaj moze sie okazac w praktyce i jeszcze na tym lez padole, ze ostatni sa pierwszymi (mowiac "ostatni" mam na mysli tylko ogonek do komputeryzacji i to w czasie - nowsze komputery fatalnego owego bledu w postaci 00 zamiast w dacie nie maja ponoc). marysia
Re: virus drugiego tysiaclecia
Con Edison przyznal, ze beda przerwy w doplywie pradu i ze beda traktowane jak kazdy inny kryzys. Elektrycznosc, telefony, system obronny uzaleznione sa od komputerow typu mainframe, kolosow, gdzie nie da sie przebudowac latwo oprogramowania. To ze dziala lub nie dziala Unix, NT czy inne Windows w Grayhoundzie nie ma rzeczywiscie znaczenia. Ludzie ktorzy z tego korzystaja moga pojsc do kasy, ale prad, ktory jest w systemie calkowicie zautomatyzowanym , a takze polaczanym scisle z systemem rachunkowym moze po prostu przestac plynac. Prawda jest, lub moze byc, ze informacja w szerokim tego slowa znaczeniu (na przyklad ksiazki) jest w niewielkim stopniu uzalezniona od komputerow. Prawda rowniez jest, ze informacja finansowa Wall Street jest zlozona w stu procentach w komputerach. Jezeli w roku 1929 krach na gieldzie nowojorskiej pociagnal niemal caly swiat w kryzys conajmniej czteroletni, to jaki wplyw moze miec brak pradu i polaczen telefonicznych na tym stricie Zreszta konkrtetny kryzys w roku 87 spowodowany byll tylko i wylacznie komputerami i ich blednie zautomatyzowanym systemem skupu i sprzedazy akcji. Strachy na lachy jezeli sa, to milo pomyslec o Edisonie, ale jezeli nie, to dotycza sprawnosci Cona Edisona, a nie Grayhounda. em
Re: virus drugiego tysiaclecia
Dorota I Rygiel wrote: No tak. Faceci tez lataja, jestem pewna. A co to, jakas dyskryminacja czy jak? Kazdy w panstwie Kanada ma prawo do tego samego. Jesli nawet nie lataja i nie zamierzaja, to kiedys beda musieli. Oczywiscie, to jest ich problem, jak to zrobia. Dlatego z gory zastrzegam, ze miotly nie posiadam. zB. d.
Re: virus drugiego tysiaclecia
Rzeczywiscie problem komputerowy istnieje. W szczegolnosci dotyczy wojska panstw posiadajacych bron atomowa. Powstale zaburzenia komputerowe moga spowodowac fatalne nieporozumienia oraz nieprzewidziane konsekwencje. Szef Pentagonu w tym celu wyslal swojego przedstawiciela do Rosji, by wspolnie omowic zaistniale niebezpieczenstwo i mozliwosc wspolnego dzialania. Jak narazie Rosjanie widza w tym podstep Amerykanow,ktorzy rzekomo moga wniesc wirus lub po prostu wyweszyc tajemnice wojskowe. Ostateczna decyzja o wspoldzialaniu jeszcze nie zapadla. MSZ Rosji czeka na werdykt grupy komputerowcow, ktora ma opracowac plan wspolnego dzialania z przedstawicielami NATO.A wiec wyglada na to,ze problem istnieje. Zbigniew Siemienowicz