At 13:07 24/11/2000 +0100, you wrote:
(...)
>Bo i w Polsce i w Europie nie ma zadnych liberalow, ktorzy
>mieliby jakiekolwiek istotne wplywy polityczne. Gdyby mieli, to
>w ogole nie byloby koncesji.
>
>Wydawanie koncesji przez KRRiTV nie ma nic wspolnego z
>liberalizmem i w sklad tej rady nie wchodzi zaden liberal.
(...)
>Pozdrawiam,
>Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
>Warszawa, piatek, 24 listopada 2000
>
>

Wiem ze nie rzuca pan slow na wiatr, i wiele spraw co do ktorych inni
miewaja watpliwosci ma pan gruntownie przemyslane i ulozone w spojne
teorie. Zaciekawilo mnie wiec jaka jest pana teoria na temat radiofonii w
kraju rzadzonym przez liberalow.

Czy powyzsze zdanie o braku koncesii oznacza ze kazdy ma prawo nadawac na
takiej czestotliwosci na jakiej sobie zyczy, i zaden urzad tych spraw nie
reguluje? A moze ktos kto zaczal juz takie nadawanie jest chroniony przez
prawo przed nastepnym kto tez chcialby uzyc tej czestotliwosci? Jesli tak
to dlaczego, czyzby byla ona wlasnoscia tego pierwszego? Rozumiem ze
przetargi na poszczegolne czestotliwosci i wykupywanie ich od panstwa sa
wykluczone - to byloby przeciez wlasnie kupowanie _koncesji_ a tych w
liberalnym panstwie nie bedzie. No wiec jak to ma byc z radiofonia w pana
panstwie?

We wszystkich panstwach ktore ja znam (jedno jest nawet od lat rzadzone
przez partie ktora nazywa sie "liberalna") dostepne praktycznie
czestotliwosci radiowe, ktorych liczba jest jak wiadomo ograniczona,
uwazane sa za wlasnosc publiczna. Ich uzycie jest, w imieniu spoleczenstwa,
regulowane przez odpowiednie urzedy panstwowe, ktore miedzy innymi wydaja
zezwolenia (koncesje) na ich uzycie przez rozne przedsiebiorstwa komercyjne.

A jak to bedzie w panstwie liberalnym?

Pozdrowienia,

Michal Niewiadomski

Odpowiedź listem elektroniczym