Re: idzie Europa
(przepraszam ze jeszcze raz wysylam, ale za pierwszym razem mnie obcielo. :) Sorki jezeli ktos ma teraz dwie kopie w calosci.) Ludzie sie bija o rzeczy w ktore wierza i na ktorym i zalezy. Ludzie sie bija o rzeczy w ktore wierza...zgadzam sie z tym...wiele ludzi wierzy w Boga i w Jego imieniu wybiera sie na bitwe, w Jego imieniu zastrzeli sasiada (bo ten chodzi do innego kosciola, lub tez do synagogi, etc.), w Jego imieniu w Pakistanie teraz jest moda na zabijanie kobiet (zon, siostr, corek) bo ta jakos splamila honor rodziny (czyli mezczyzny). W imieniu Boga jest tyle walki, jest tyle przemocy, jest tyle wariacji ze az nie chce mi sie wierzyc. Roznice tworza sie w warunkach wolnosci. Roznice tworza sie bo ludzie nie sa robotami i nie mozna ich zaprogramowac. Kazdy z nas, mimo ze jest czlowiekiem, jest innym. Warunki wolnosci bardzo malusienka role graja w trworzeniu roznic. Ja lubie to, a Pan to a tamta Pani tamto. No i juz: roznice. Ja mam brazowe wlosy i zielone oczy, a ona jest bladynka z brazowymi oczami. Ja chce demokracje, a on chce monarchie. Roznice sa czesto roznicami genetycznymi, a na genetyczne sprawy, niestety, warunki wolnosci wcale nie wplywaja. Aby zlikwidowac roznice i podzialy nalezy ludzi zniewolic (najlepiej w skryty sposob). Aby ludzie stracili ochote do walki nalezy ich znieczulic i pozbawic pragnien. Ja nie chce zlikwidowac roznice. Ba, wrecz przeciwnie. Trzeba roznice zaakceptowac. Trzeba nauczyc sie, ze ludzie o innych pogladach, o innych ambicjach, o innej wiarze sa rowni nam. Roznice sa wazne, bo jezeli wszyscy bysmy byli jednakowi, to podrozowanie wcale nie bylo by ciekawe. Roznice pozwalaja na to aby nowe wynalazki, nowe ideologie, polepszenia w zyciu byly zrealizowane. Tylko trzeba podejsc do tego z otwartoscia, a nie od razu ludzi zkreslasc. Wyroznianie religii jako zrodla konfliktow jest czescia retoryki wojujacego sekularyzmu i samo prowadzi do przemocy. Ale niestety, jest ona zrodlem konfliktow. Pan zobaczy co sie dzialo przez wieki w Irlandii, co sie dzieje w Izraelu, co sie dzieje w Tybecie, co sie dzieje w wielu innych krajach gdzie ludzie sa odpychani lub tez atakowani za religie do ktorej naleza. Nie chce zniszczyc religii. Chce tylko aby ludzie do roznic mieli jakies zdrowe podejscie i przestali sie nienawidzic. Dziekuje bardzo Magdzie za wspanialy tekst, ktory strasznie mi sie podobal. :) Pozdrawiam serdecznie slowami wspanialego John'a Lennona "Imagine there's no heaven It's easy if you try No hell below us Above us only sky ... Imagine all the people Living life in peace..." Kinga :) ~~~ Absurdity, n.: A statement or belief manifestly inconsistent with one's own opinion. - Ambrose Bierce, "The Devil's Dictionary" ~~~
Re: Bohunowi slawa !
Bohunowi na imie bylo Jur. Pewnikiem od jurnosci; no ale od tego jest na P-L lepszy specjalista. W. Glaz Nawet nie wiedzialem, ze mnie do tablicy wywoluja, a tu prosze: poszedlem na to Ogniem i mieczem. Przy okazji: slyszalem, ze w takich Stanach Zjednoczonych Ameryki nie mozna sobie pojsc do kina i obejrzec film Hoffmana na duzym ekranie, bardzo mnie przyznaje ta ignorancja zbulwersowala, no a jak jest w innych krajach, chocby tych blizszych, europejskich? Zeby zatem troszke wynagrodzic tym nie z wlasnej winy poszkodowanym, rzuce garsc pofilmowych uwag. Mowi sie, ze film ma dwie osie glowne: watek milosny i wydarzenia historyczne. Osie glowne? Brzmi jak tensor bezwladnosci, a wiec powiedzmy inaczej: to takie dwie kromki chleba sa, jedna niezbyt swieza, druga z nieco podfalszowana piekarnicza receptura Sienkiewicza, a w srodku to co najsmakowitsze: dzemik z tzw. postaci charakterystycznych, ktorym zawdzieczamy, ze w ogole mamy tu jakas kanapke. Niezbyt swieza? No bo co to za watek milosny. Pani Izabela Scorupco w roli kniaziowny Heleny wlasciwie nie gra w tym filmie, ona po prostu jest, nawet jak sie kapie to tak szybko, ze nic specjalnego nie dojrzysz ;-) Zadnych watpliwosci, rozterek, od poczatku chce tego Skrzetuskiego (Michal Zebrowski, podobnie jak Scorupcownie nie daje mu sie wielkich szans blysniecia dramatycznym talentem, powsciagliwie gra) wlasciwie nie bardzo wiadomo dlaczego, ani tez dlaczego on ja tak od pierwszego wejrzenia kocha. Najciekawszy z trojki Bohun (Aleksander Domogarow, wiecej od konkurenta danych szans w scenariuszu, i wykorzystanych), u ktorego przynajmniej jakas teskna dusza, jakas namietnosc daje znac o sobie, ale Helena wlasciwie ani przez moment go nie rozwaza, mimo ze czasami dziwnie na niego patrzy. Kozak odjechal, "i zyli dlugo i szczesliwie", ale pewnie byli nudni jako malzenstwo. Podfalszowana receptura? No bo trzeba bylo jakis uklon w strone naszych braci Ukraincow zrobic. Chmielnicki (gra go owacyjnie w Polsce przyjmowany ukrainski gwiazdor Bohdan Stupka) to prawdziwy maz stanu, ktoremu o cos chodzi, zas jego przeciwnik ksiaze Jeremi Wisniowiecki (niezly Andrzej Seweryn) okazuje sie pospolitym okrutnikiem, do reszty traci sie do niego sympatie po rozkazie wbicia posla od Chmielnickiego na pal. Jesli mielibysmy cos za zle Chmielnickiemu, to angazowanie tych okrutnych, polnagich, lysych z kosmykami wlosow tylko, skosnookich tatarow, dowodzonych globalnie przez chana (Adam Ferency, fajnie ucharakteryzowany), a lokalnie przez Tuhaj-Beja (Olbrychski, patrzy sie na te role z przymruzeniem oka). Tatarzy sa zdecydowanie malo sympatyczni, ale tez i reprezentuja mocarstwo oscienne, a wiec i tzw. wielka polityke, i ich ukladom z krolem Janem Kazimierzem (Marek Kondrat, udanie gra kogos znacznie mlodszego od siebie) zawdzieczamy chwilowe przynajmniej zawieszenie broni i spokoj; polskie krolestwo w filmie to cos znacznie powazniejszego niz taki Wisniowiecki, budzi szacunek, spoglada sie na nie jak dzisiaj na NATO, troszke chyba idealizacji w tym jest. Niestety, piora sie wszyscy dosyc krwawo (pelny profesjonalizm jesli chodzi o sceny batalistyczne, te wszystkie realistyczne zadawanie sobie ran i smierci) i az wspomnialem sobie ostatnie nasze dyskusje na poland-l, wymyslilem ze od tamtego czasu troszke zmadrzelismy, jednak te "prawa czlowieka" do czegos sie przydaja. Teraz smakowity dzemik. Zaczac wypada naturalnie od pana Zagloby. Krzysztof Kowalewski w tej roli rzeczywiscie rewelacyjny, lepszy niz sie spodziewalem, taki "inny". Jego Zagloba to wlasciwie postac niezupelnie pasujaca do bajki, jakby z innej epoki, wcale nie tak pozytywna, ot cwaniaczek na ciaglym rauszu, w ogole nie serio, nawet jak jest okrutny na stryszku, to jakby caly film oko do nas puszczal. Dla mnie ex aequo nr 1 z nim to jednak Rzedzian, zagrany przez Wojciecha Malajkata, a dlaczego? Nie musze wszystkiego pisac, sami zobaczcie ;-) Longinus Podbipieta (Wiktor Zborowski) tez swietny, tez inny niz sie spodziewalem, sielankowy taki, a najwiecej zastrzezen z Hoffmanowskiej galerii mialbym do Zamachowskiego, ktory mi na Wolodyjowskiego jakos nie pasuje. Choc ma czlowiek zadanie praktycznie niewykonalne, zagrac te role po Lomnickim. Coz, maly to on jest, ale zeby od razu Maly Rycerz? Nie no, poprawny, czasem smieszny, czy jednak Michal taki powinien byc? A moze mam uprzedzenie, bo w tym samym czasie aktor nachalnie reklamuje w telewizji Commercial Union? Liste postaci waznych i ciekawych, tak zwanych charakterystycznych, uzupelnia znakomita Horpyna, nie pamietam nazwiska aktorki ukrainskiej. Muzyka w filmie Krzesimira Debskiego i jest to muzyka najwyzszej proby. Bardzo fajnie sie wplata "Na zielonej Ukrainie", a takze slysze wciaz "Czerwony pas, za pasem bron". Inne takie czysto filmowe, techniczne sprawy- na moje laickie oko lepiej by tego w Hollywood nie zrobili. To co, moze by jakis Oskarek dla filmu zagranicznego? Absolutnie polecam. To trzeba zobaczyc. Andrzej
Re: Ciemne strony polityki
Magdalena Nawrocka wrote: On Thu, 18 Feb 1999 15:32:38 MET, Andrzej Szymoszek wrote: a za dlon podniesiona nad Polska kula w leb, by wymienic tylko te dwa przyklady. Moze takiego zolnierza-agresora beda oplakiwac rodzice, zona, dzieci- trudno. A samemu oczywiscie na nikogo nie napadac. Przepraszam, Andrzeju, za takie obciecie, ale chce nawiazac do watku wojny. Magda N /// "Kazda polityka oparta jest na prostej, brutalnej zasadzie "do ut des", gdzie robic trzeba wysilki,azeby zwyciezyc i wowczas warte jest tylko to, co zwyciestwu pomaga." - Jozef Pilsudski Wiem, ze sie powtarzam, powtorze jednak raz jeszcze - nie lubie polityki. Jakos do politykow nie mam zaufania, pewnie stad ta niechec? Okazuje sie, ze taka postawa moze byc oceniana przez innych jako nie tylko niepoprawna, ale i wrecz szkodliwa. Tu sie zdziwilam. A komu ja tam moge zaszkodzic? [...] W pelni sie z Pania zgadzam, rowniez nie cierpie politykow. Jast to chyba najgorszy typ czlowieka myslacego, myslacego wylacznie o swoich interesach, zaklamanego do granic ludzkiej tolerancji. Bardzo spodobala mi sie idea demokracji przez internet. Umozliwilaby wyaliminowanie przynajmniej sporej czesci darmozjadow, ktorym dzis musimy placic nasze pieniadze, bez kontroli wzasadzie. Jacek Kupinski
Re: Ciemne strony polityki
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W piatek, 19 lutego 1999 o godzinie 2:56 po poludniu Pan Jacek Kupinski napisal: (...) Bardzo spodobala mi sie idea demokracji przez internet. Umozliwilaby wyaliminowanie przynajmniej sporej czesci darmozjadow, ktorym dzis musimy placic nasze pieniadze, bez kontroli wzasadzie. No a jakie by wg Pana byly skutki glosowania bezposredniego przez Internet nad podatkami? Daloby sie skonstruowac sensowny budzet panstwa? Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, [EMAIL PROTECTED] http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/
Re: Bohunowi slawa !
Bohunowi na imie bylo Jur. Pewnikiem od jurnosci; no ale od tego jest na P-L lepszy specjalista. Przepraszam, ze nadal roztrzasam temat niczym chlopi obornik na Borynowym polu, ale od czego niby ma byc ten "lepszy specjalista": od Bohunowego imienia czy od "jurnosci"? Nadal zbity z pantalyku Irek
Re: Zarty i przeprosiny Turnera
Pan Turner prowadzi tez w Polsce interesy. Mamy w kablu kilka jego kanalow: Turner Classic Movies, TNT i oczywiscie CNN. Widocznie mu na interesach w Polsce nie bardzo zalezy. Katarzyna Spoko, spoko PT wyrachowany biznesmen wie co mowic aby "publika" chciala ogladac Ot i klopot - z praca dziada chyba nie da sie zwolnic. ---
Re: Voice in support of PM's trip to Auschwitz without CPC
Andrzej Szelerski wrote: Oto moj list do Premiera Canady sprzed trzech tygodni: Date: Tue, 26 Jan 1999 22:17:28 -0700 (MST) From: Andrew Kobos [EMAIL PROTECTED] To: [EMAIL PROTECTED] Cc: [EMAIL PROTECTED] Subject: Voice in support of PM's trip to Auschwitz without CPC Andrew M. Kobos (Dr.) Dalej wyciete. I slusznie, bo i po co cytowac taki smiec... Jak czytam takie wypowiedzi, ktore napawaja autora wielka duma, rozumie dlaczego w piekle przy polskim kotle nie ma zadnego straznika. Zawsze znajdzie sie taki, jak powyzszy dumny z siebie w nawiasie Dr. ktory upilnuje i sciagnie do smoly tego, ktory probuje sie wydostac. Przerazajace, lecz niestety prawdziwe. Jak mozna pisac taki list i czuc sie Polakiem. Andrzej Szelerski Smutne to, ale jakze prawdziwe. A moze by tak panu Kobosowi zbojkotowac jego "Zwoje (nie)Polskie"? Jakis licznik hitow to onez "Zwoje" chyba tam maja. Moze ladne, okraglutkie "0" stanowiloby element pana redaktora otrzezwiajacy? Tak sobie myslac cichutenko... Andrzej
Re: Krzyze[fwd]
Dla mnie nie tak bardzo. Wszystko w zyciu sie przydaje. A na co moze sie przydac Panu Kobosowi polskie obywatelstwo? Az tak atrakcyjnym krajem Polska nie jest. Po co komu polskie obywatelstwo skoro posiada inne o ktorym marza miliony? Kilka tygodni wczesniej sam zlozylem podanie o paszport dla mojego siedmiomiesiecznego synka. Bynajmniej nie dla "wiekszej wiarygodnosci". A na co ma sie to przydac? Pani w konsulacie odpowiedziala: "O, przybal Polsce nowy obywatel". Bez polskiego obywatelstwa ma sie jednak mniejsza wiarygodnosc w tematach zwiazanych z polskimi sprawami. Czy ma to znaczyc, ze zdanie wnuka Polaka mieszkajacego w np. Nowej Zelandii nie bedzie brane pod uwage mimo iz mowi on po polsku i zywo interesuje sie wszystkim co polskie. A co z tlumaczami polskiej literatury? Co z zagranicznymi specjalistami od spraw polskich? Co w koncu z Polakami na Wschodzie? Sa obywatelami Litwy, Rosji, Ukrainy itd ale nadal sa tak jak Pan i ja - Polakami. Bardziej mnie zastanawia, iz tak latwo odzyskac polskie obywatelstwo po uprzednim jego pozbyciu sie. Ale z czasem wszystkiemu przestaje sie dziwic... Pan Kobos pozbyl sie obywatelstwa "Polski Ludowej" - marionetkowego panstwa; obywatelstwa "szesnastej republiki radzieckiej". Przyja ponownie obywatelstwo Rzeczpospolitej Polskiej. I rzeczywiscie nie ma czemu tu sie dziwic. zb. Irek Zablocki
Re: Wielki Kryzys
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W srode, 17 lutego 1999 o godzinie 11:11 po poludniu Pan Lukasz Salwinski napisal: Ja przeslalem fragment - wstep. Polecam przeczytanie calego rozdzialu o wielkim kryzysie i calej ksiazki. No i warto tez poczytac inne ksiazki wymienionych przeze mnie autorow. w ktorym 'analizy' jakos brak. jak cytowac to przynajmniej z sensem. Specjalnie dla Pana znalazlem odpowiednie informacje w sieci: http://www.mises.org/fullstory.asp?FS=%3Ch3%3EGovernment+Caused Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, [EMAIL PROTECTED] http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/
Re: Voice in support of PM's trip to Auschwitz without CPC
On Fri, 19 Feb 1999, Andrew Golebiowski wrote: Dalej wyciete. I slusznie, bo i po co cytowac taki smiec... Smutne to, ale jakze prawdziwe. Ja tez powycinalem A moze by tak panu Kobosowi zbojkotowac jego "Zwoje (nie)Polskie"? Jakis licznik hitow to onez "Zwoje" chyba tam maja. Moze ladne, okraglutkie "0" stanowiloby element pana redaktora otrzezwiajacy? Tak sobie myslac cichutenko... Mozna zrealizowac. Nic nie stoi na przeszkodzie, by "nie czytac" Zwojow. Natomiast nawolywanie do "nie czytania" jest kolejnym personalnym atakiem na osobe, nie na poglady. Mozna nie czytac ksiazek, ale niekoniecznie trzeba je publicznie palic na stosach ze wzgledu na nazwisko autora... Najlepsza metoda (zreszta tu, w tym liscie proponowana) jest ignorowanie, co mozna bez trudu zrealizowac - pomijajac milczeniem niechciane listy. Bo agresja, nawet slowna, to bron obosieczna, moze sie obrocic przeciwko mowiacemu. A skoro juz o "Zwojach" mowa - to warto najpierw do nich zajrzec - by pozniej sie o nich wypowiadac. Niestety - kazde "zajrzenie" jest rejestrowane wiec... licznik bije... A pisanie o czyms, ze jest zle - tylko dlatego, ze autorem jest jakas konkretna osoba... Ech, nie bede kontynuowal. Andrzej -- Maciej Jakubowski [EMAIL PROTECTED] http://krakwom.bci.krakow.pl/ ICQ UIN Petroniusz: 969959; Chata Petroniusza: 25151739
Re: Zarty i przeprosiny Turnera
Dowcipasek podszywajacy sie pod Kasie Zet pisze : Spoko, spoko PT wyrachowany biznesmen wie co mowic aby "publika" chciala ogladac. Ot i klopot - z praca dziada chyba nie da sie zwolnic. Trelemorele, dowcipasku. O jakim zwalnianiu ty piszesz ? To co zrobil, to po prostu zenujace zachowanie najzwyczajniejszego prostaka, ktoremu przewrocilo sie w glowie. Usilujacy uchodzic za nowoczesnego gosciu mowi, ze dziesiec przykazan wyszlo z mody, a potem serwuje prymitywne polish jokes. Coz to za reklama ? Niech on tam sobie bedzie kim chce. Kto by sie tam takim prostakiem przejmowal Przeczytalam, ze dzielnie sekunduje mu zona - Jane Fonda. Pytana przez dziennikarzy o swoja widoczna aktywnosc seksualna w mlodosci odpowiedziala, ze taka byla wtedy moda i choc nie chciala, musiala... poddac sie presji otoczenia. Po prostu nie chciala odstawac od reszty. A teraz usiluje grac, psia kostka, wielka moralistke. Malgorzata (od wczoraj pelnoletnia, a co...)
Re: Voice in support of PM's trip to Auschwitz without CPC
Maciej Jakubowski wrote: Mozna zrealizowac. Nic nie stoi na przeszkodzie, by "nie czytac" Zwojow. Natomiast nawolywanie do "nie czytania" jest kolejnym personalnym atakiem na osobe, nie na poglady. Acha. Dobrze, ze mi Pan to "lopatka do glowy", bo na to bym za nic nie wpadl. Nawolywanie do bojkotu publikacji rowna sie atakowi personalnemu na autora? Hmm, hmm. A tak w ogole to prosze mi powiedziec gdzie znalazl Pan w moim liscie "nawolywanie do nie czytania". Widzi Pan, ja wierze, ze pisze sie po to by przekazac pewne poglady odbiorcy. Przypuszczam, ze jest to rowniez cel "Zwojow" i ich redaktora. Jezeli odbiorcy nie ma, cel nie jest osiagniety. Brak odbiorcy daje w sposob bezdyskusyjny autorowi do zrozumienia, ze poglady jego sa ogolowi obce i, dla mnie przynajmniej, stanowilby sygnal alarmowy. Owszem, zasugerowam mozliwa forme dzialania przeciwko pogladom jakie wielokrotnie reprezentuje tu Pan Kobos, ale zeby zaraz nawolywanie... Chyba sie nie rozumiemy. Mozna nie czytac ksiazek, ale niekoniecznie trzeba je publicznie palic na stosach ze wzgledu na nazwisko autora... Powyzsze jest niczym innym jak zwykla insynuacja. Ja nigdzie nie nawolywalem do spalenia prac Pana Kobosa, zamkniecia mu dostepu do serwera za "Zwojami", czy tez jakiegokolwiek innego aktu gwaltu. Wrecz przeciwnie, w imie wolnosci slowa jestem gotow walczyc o prawo Pana Kobosa do publikowania swoich tekstow, nawet jesli moja opinia o niektorych (przynajmniej tych ostatnich kilku lat) jest zdecydowanie negatywna. Najlepsza metoda (zreszta tu, w tym liscie proponowana) jest ignorowanie, co mozna bez trudu zrealizowac - pomijajac milczeniem niechciane listy. Bo agresja, nawet slowna, to bron obosieczna, moze sie obrocic przeciwko mowiacemu. A coz innego ja sugerowalem jak nie ignorowanie? Tyle, ze trudno jest czasami ignorowac akty, ktore, w moim przekonaniu, godza w interesy spolecznosci polskiej, tak jak to czyni opublikowany tu list Pana Kobosa do premiera Kanady. Nie wiem skad u Pana Kobosa bierze sie tyle niecheci do Kongresu Polonii Kanadyjskiej, ktorego mandatem jest reprezentowanie interesu polskiego w rzadzie kanadyjskim. Widze tylko, ze list ten jest bezposrednim atakiem na wiarygodnosc tej instytucji, w sytuacji gdy stoi przed nia wiele zadan do zrealizowania ktorych wiarygodnosc jest elementem niezbednym. Mozna zwrocic sie z krytyka do zarzadu KPK. Mozna napisac artykow krytyczny na POLAND-l, w "Zwojach", you name it. Ale robic smrod wokol organizacji przed wladzami kraju w ktorym dziala...? "Miej proporcjum, mociumpanie". A skoro juz o "Zwojach" mowa - to warto najpierw do nich zajrzec - by pozniej sie o nich wypowiadac. Niestety - kazde "zajrzenie" jest rejestrowane wiec... licznik bije... Zagladalem - dlatego osmielam sie o nich wyrazic swoja opinie. A pisanie o czyms, ze jest zle - tylko dlatego, ze autorem jest jakas konkretna osoba... Ech, nie bede kontynuowal. Wie Pan, to jest po prostu smieszne. Czy nie pisze sie po to by dac dowod swoim pogladom, osobowosci, wiedzy itp? Cyz Pan Kobos - redaktor "Zwojow" to jakis inny czlowiek niz Pan Kobos z POLAND-Lu? I wreszcie, czy to co poprzednio napisalem bylo o Panu Kobosie, czy tez o jego liscie do premiera Kanady w pierwszej czesci i o "Zwojach" w drugiej? Prosze przeczytac jeszcze raz, moze dojdzie Pan do innych wnioskow. Andrzej
Re: Apokalipsa nadchodzi
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W piatek, 19 lutego 1999 o godzinie 8:15 po poludniu Pan Witold Owoc napisal: (...) Jak to w ogole sie liczy? Od wiekow juz :-) mamy lata 1-100, to I wiek, bo roku zerowego nie ma i nie bylo, (...) No i to jest wlasnie kluczowe - czy rok zerowy byl, czy nie? Trzeba to udowodnic. Podobne rozumowanie do Pana, ale troche bardziej precyzyjne jest przedstawione na stronach Biuletynu Sceptycznego: http://free.polbox.pl/a/adpiet/XXIwiek.html Fakt, ze Dionizy Maly nie znal zera nie jest zadnym dowodem, co wyjasniam w mojej polemice do tego artykulu na stronie: http://free.polbox.pl/a/adpiet/kzsxxiw.html Prosze udowodnic, ze roku zerowego nie bylo. Jesli go nie bylo, bo Dionizy nie znal zera, to i nie bylo pierwszych pieciu wiekow, bo wymyslil je dopiero Dionizy jak juz minely. Jesli Dionizy mogl ustalic cos wstecz, bo tak mu lepiej pasowalo, to dlaczego my dzis nie mozemy ustalic czegos wstecz, bo tak nam lepiej pasuje? A lepiej pasuje, ze rok zerowy byl, bo wtedy nie ma obocznosci przy operacjach arytmetycznych na latach z przelomu naszej ery. Koniec wieku jest sprawa umowna, wiec lepiej przyjac sensowniejsza umowe. Historycy licza, ze przed 1 rokiem ne byl 1 rok pne, a potem 2 pne, 3 pne itd... Astronomowie licza, ze przed rokiem 1 byl rok 0, a potem -1, -2 itd... (czyli rok 0 astronomiczny = rok 1 pne historyczny). Umowa astronomow jest sensowniejsza. Umowy te powstaly po XVIII wieku. Mozemy wiec przyjac umowe astronomow, historykow lub Dionizego. Jaka byla umowa Dionizego w sprawie roku zerowego? Ktora umowe powinnismy przyjac i dlaczego? Z powazaniem Grzegorz Swiderski, [EMAIL PROTECTED] http://www.ciemnogrod.net/Czworaki/grzes/
Re: Krzyze[fwd]
On Fri, 19 Feb 1999, Wojciech Jeglinski wrote: List o krzyzach nie podobal mi sie. Nie wprawia mnie co prawda w oslupienie fakt, ze jego autor, jak slysze, zrzekl sie, a nastepnie wystapil o polskie obywatelstwo i nie widze w tresci listu niczego co byloby szczegolnie bulwersujace. Niemniej list nie podobal mi sie bowiem wierze w prawdziwosc ludowej madrosci o praniu brudow we wlasnych katach. Niechetnie tedy przyjmuje do wiadomosci wiadomosci, ze Rodacy mieszkajacy poza Polska szukaja sprawiedliwosci poza Polska i Polakami w sprawach Polski i Polakow. Pojechal premier Kanady do Polski bez przedstawicieli Kongresu Polonii, mozna sie z jego decyzja zgadzac lub nie. Mozna swoje poparcie wyrazic, ale przeciez nie do Chretiena, na boga! Bo co ja tu, w Polsce, moge sobie pomyslec? Panie Wojtku, Nie wiem czy Pan przeczyta te moja odpowiedz, bo Pan Owoc od dwoch dni wybral metode zamkniecia mi "pyska". Jak dalece mu sie to uda, to "poziwiom, uwidim."... Z niczego sie tutaj nie tlumacze, ale dwa punkty wyjasnien. 1. To nie jest pranie naszych brudow za granica, bo sprawa jest miedzynarodowa. Dla mnie ani Polska, ani Kanada nie sa "zagranica", ani bliska :) , ani daleka, chociaz do Polski geograficznie mi dalej niz np. w moim kraju do mojej (jednej z dwoch moich) stolicy. Sprawa poza tym dotyczyla podrozy Jeana Chretiena, premiera mojego kraju (jednego z dwoch), w ktorym akurat mieszkam. 2. Humorystycznym aspektem tego (poza histerycznymi reakcjami kilku Poland-L-owiczow), jest to, ze dowiedzialem o calej sprawie z Poland-L. Z postingu bodajze Czeslawa Piasty, albo Pana Golebiowskiego, nie pamietam juz. Siedzialem w domu z ciezka grypa i czasem laczylem sie z moja poczta elektroniczna. Malo tego, pewnie bym nie napisal do Premiera Chretiena, gdyby nie protesty Kongresu Polonii Kanadyjskiej i organizowanie akcji pisania listow protestacyjnych do Chretiena. Najpierw zreszta rozmawialam (pokaszlujac) dluzsza chwile z Prime Minister Office. Mam tanie rozmowy miedzymiastowe. Powiem Panu tylko tyle, ze co do faktow, to niczego ode mnie sie nie dowiedzieli, czego by juz byli nie wiedzieli. No i jeszcze moge sobie pomyslec - czego 'my' emigracyjni wlasciwie chcemy od 'naszej' calosci polskiej. Chcemy demokracji czy chodzenia na skarge? Wie Pan, znajac Pana teksty, nie sadze, zeby Pan wierzyl, ze ja chodzilem na skarge. KPK mnie od kilku lat, ani ziebi ani chlodzi. Tyle, ze nie uwazam, zeby KPK, jako reprezentant Polonii, byl wybierany demokratycznie. Sa to wygodne wielu dzialaczom zaszlosci historyczne (ktore znam doskonale), ktorych nikt nie chce zmienic. O dzialalnosci KPK tez wiem sporo. Tak sie akurat sklada. I jeszcze cos, co napisalem w uprzejmej odpowiedzi Panom Kupinskiemu i Szelerskiemu wczoraj w nocy, co najwyrazniej Pan Owoc, samozwanczy admistrator i cenzor listy, arbitralnie wyrzucil do kosza: Toutes proportiones gardees, jest to "jakosciowo" to samo przekonanie, ktore sklonilo sp. Jerzego Turowicza (byl to ostatni Jego publiczny akt), Milosza, Szymborska, Bartoszewskiego i jeszcze kogos, do napisania kilka miesiecy temu listu otwartego do Premiera Buzka. I to samo uczucie wstydu za to, co dzieje sie i jest tolerowane na Zwirowisku. Niechze sobie niektorzy pomysla (Pana, Panie Wojtku, nie trzeba do tego namawiac), ale ci, ktorzy warcza, a nie przedstawili zadnego rzeczowego argumentu przeciwko mojemu listowi, - ze mozna napisac cos, bo akurat takie, a nie inne ma sie przekonania, i za nimi sie obstaje. Dlatego wlasnie napisalem ow list, i jezeli bede przekonany, ze powinien napisac dalsze, to je napisze. Nie wyarazilbym swoich sadow dostatecznie nie zaznaczjac, ze teksty Pana Kobosa na Poland-l i gdzie indziej czytam z przyjemnoscia, choc zwykle nie calkiem sie z nimi zgadzam a czasem wrecz przeciwnie. Niemniej, raduje sie dusza ze rozum musi pomyslec. I blush ! Wojtek Jeglinski PS. Wszelkie 'my' nie na miejscu nalezy oczywiscie rozumiec jako skromne 'ja', bardzo prosze. Roger. Pozdrowienia, Andrzej Kobos
help please
Today I have two questions. I am looking for relatives with the Sal~uk surname. The family hails from the village of Drohojo~w in southeastern Poland, a bit north of Przemys~l. Is this name common throughout Poland? Can anyone give me a rough approximation of the distribution of the name in Poland? A third question please: Does anyone know which agency in Munich, Germany might have records for an individual who died intestate (without a will)? Thank you one and all. Rose Edwards e-mail: [EMAIL PROTECTED]