(Fwd) Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja
Otrzymalem list na swoj adres w poruszanej sprawie. Przesylam wiec na liste. Andrzej Sikorski Na marginesie dyskusji na Poland-L na temat "A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja?": Ja takze zgadzam sie bez zastrzezen z panem Jackiem Arkuszewskim. Albo nalezy sie nauczyc korzystac z demokracji, albo przestac sie chronicznie zalic - tertium non datur. Byla kiedys taka stara anegdota: Lata siedemdziesiate, Warszawa, kolejka po mieso, wszyscy stoja i narzekaja - na ustroj, na czerwonego, na gospodarke, na biede. W koncu mlody czlowiek stojacy za babcia, ktora narzeka najglosniej, ma juz dosyc i pyta: - "A na wyborach w zeszlym tygodniu babcia byla?" - "Bylam, kochanienki, bylam, z samego rana poszlam glosowac" mowi babcia. - "To teraz siedziec cicho i nie narzekac! Przez takich jak babcia musimy sie teraz taplac w tym g!!!" Jak w wielu anegdotach, w tej tez sie kryje powazne jadro: Za czasow pseudowyborow PRL, Polacy nauczyli sie, ze glosowanie na (jedyna) liste FJN, najlepiej bez skreslen, absolutnie niczego nie zmienia, bo 'oni' i tak wykreca, jak beda chciel, a g... i tak bedzie mialo zawsze taka sama glebokosc, wiec wszystko jedno czy sie glosuje, czy sie nie glosuje. I tak poniekad juz zostalo, ile razy by sie elektoratowi nie powtarzalo, ze 'oni' sie skonczyli, ze teraz beda takich mieli 'onych' przy wladzy, jakich sobie sami wybiora. Ja takze uwazam, ze przy frekwencji wyborczej 75-80% poparcie dla postkomunistow nie przekroczyloby 20-25%. Historia dowodzi, ze w rzadkich momentach, kiedy lud polski jest w kupie i czyni cos na duza skale, wykazuje duzo zdrowego rozsadku. "Polski kociol" zaczyna sie nieodmiennie w momentach kiedy wszystkim wszystko nisko wisi. Dzis pompowaniem ekskrementu, w ktorym w kraju wypada na codzien brodzic, nie zajmuja sie juz tajemniczy i nieusuwalni 'oni' tylko sam elektorat. Moze by wprowadzic system australijski? Uczestnictwo w wyborach federalnych i stanowych jest tutaj obowiazkowe, kto nie glosuje, ten placi $50 grzywny. Punktow wyborczych jest mnostwo, mozna tez glosowac poczta, wiec jedyne usprawiedliwienia jakie sie uznaje, a i to po przestawieniu stosownych dokumentow, to ze ktos byl obloznie chory albo byl w podrozy lub za granica w dniu wyborow. 50-dolarowa grzywna zostala specjalnie ustawiona w takiej wysokosci po gruntownym namysle i licznych dyskusjach. Jesli ktos nie chce glosowac z przyczyn zasadniczych, to grzywna jest wystarczajaco niska, zeby ja bez slowa zaplacic jako przystepna cene posiadania takich zasad. Natomiast ta sama grzywna jest za wysoka, zeby ja zlekcewazyc z czystego lenistwa. Ci, ktorym sie zwyczajnie nie chce ruszyc tylka - natychmiast kojarza sobie, ze 50 dolarow, ktore beda musieli wydac na grzywne, to jest przyzwoity obiad w knajpie, albo 48 puszek dobrego piwa w sklepie, wiec wola pojsc glosowac niz stracic dwa kartony piwa. A jak juz pojda glosowac, to chocby z nudow sie nieco zastanowia, na co i na kogo glosuja... Z czasem moze sie w Polsce dorobimy lepszej swiadomosci obywatelskiej, ale poki co, to i taki ideal demokracji by mnie zadowolil - glosowac nikt nie musi, ale kto nie glosuje ten placi 100 PLN, podlegajace w razie potrzeby sciagnieciu przez komornika, jak kazda inna grzywna. Uzyskane w ten sposob srodki mozna przeznaczyc na pomoc biednym albo jakis inny popularny cel spoleczny. Z szacunkiem
Re: (Fwd) Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja
Andrzej Sikorski: Moze by wprowadzic system australijski? Uczestnictwo w wyborach federalnych i stanowych jest tutaj obowiazkowe, kto nie glosuje, ten placi $50 grzywny. Punktow wyborczych jest mnostwo, mozna tez glosowac poczta, wiec jedyne usprawiedliwienia jakie sie uznaje, a i to po przestawieniu stosownych dokumentow, to ze ktos byl obloznie chory albo byl w podrozy lub za granica w dniu wyborow. Nie wiem jak z tymi obloznie chorymi. Jak znam Australijczykow, to podejrzewam, ze w kazdym szpitalu jest okreg wyborczy, a moze i do lozka chorego sie komisja pofatyguja - taki obchod szpitala ;-). Oczyiwscie nie wiem, tylko domniemywam.. Ale pobyt za granica absolutnie nie zwalnia z glosowania. Dla tych sa ambasady, glosowanie przed terminem i poczta. Sadze jednak, ze zakladnicy (przepraszam za taki ponury przyklad) sa jednak zwolnieni. 50-dolarowa grzywna zostala specjalnie ustawiona w takiej wysokosci po gruntownym namysle i licznych dyskusjach. Jesli ktos nie chce glosowac z przyczyn zasadniczych, to grzywna jest wystarczajaco niska, zeby ja bez slowa zaplacic jako przystepna cene posiadania takich zasad. Natomiast ta sama grzywna jest za wysoka, zeby ja zlekcewazyc z czystego lenistwa. Ci, ktorym sie zwyczajnie nie chce ruszyc tylka - natychmiast kojarza sobie, ze 50 dolarow, ktore beda musieli wydac na grzywne, to jest przyzwoity obiad w knajpie, albo 48 puszek dobrego piwa w sklepie, wiec wola pojsc glosowac niz stracic dwa kartony piwa. A jak juz pojda glosowac, to chocby z nudow sie nieco zastanowia, na co i na kogo glosuja... Dokladnie. Ewa
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Po pierwsze, nie przypominam sobie Panie Andzeju, zebysmu byli po imieniu. Alez oczywiscie, ze nie, Pani Anno. To co uczynilem to jedynie przystawienie lustra do Pani listu ze zwyklej ciekawosci, czy taka forma jaka Pani stosuje do innej osoby bedzie Przez Pania akceptowana. Jak to juz zostalo ustalone przez Pana Majchrzaka, ja jestem w wieku Balzakowskim wiec bardziej wypada mi sie zwracac do mlodszych uczestniczek listy po imieniu ( Malgosia Z. jest sporo mlodsza od mojej mlodszej corki) niz Panu w ten spodob do mnie. Tak tez sobie pomyslalem, ze roznica wieku moze upowazniac. Jako starszy od Pani osobnik mam wiec TEZ prawo zwracac sie po imieniu do Pani, tak jak Pani do Pani Malgosi. Tym bardziej, ze roznica wieku Pan, jest mniejsza niz pomiedzy mna, a Pania. Czysta matematyka, a nie savoir vivre. Nie chce mi sie juz dalej ciagnac tego tematu, szczegolnie ze wyraznie jestem osamotniona w moich pogladach. To niestety jest wymowne. Pani Aniu, powiem jak to sam widze: uszczypliwosci w korespondencji "mlodej pary" nie byly jednostronne, w odroznieniu do Pani uwag. Sam Andrzej Szymoszek czasem wydawal sie bawic tym przekomarzaniem, a przy innej okazji nawet prosil aby sie do takich podobnych wymian zdan nie wtracac (niestety, sam ostatnio nawalil). Inaczej mysle, ze stac byloby naukowca na stanowcza replike, a przede wszystkim na zaniechanie metod jakie uznal by za niestosowne w korespondencji innej osoby. W przyszlosci bede z Pania - a Pan Merzynski juz chyba jest - w jednym froncie zwalczania nietaktu. Jeden warunek: bedziemy reagowac obiektywnie. Pozdrowienia Anna Niewiadomska Nawzajem Pani Anno. Trzymajacy jeszcze lustro Andrzej Sikorski
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Jacek Arkuszewski wrote: Chris BOROWIAK wrote: Za to komuchy maja ciagle stabilny elektorat, ktory ma duzo do stracenia i dzieki temu kreatury czerwone zawsze dostana sie demokratycznie do wladzy w Polsce, nawet jesli pozostana w pozornej opozycji (pozornej, bo czesto glosuja rowno z UWniarzami przeciwko AWS). Kto to wlasciwie jest? Ciekawy Nie do konca jestem przekonany, czy dobrze zrozumialem powyzsze pytanie. Jesli chodzi o UWniarzy, to pisownia tej wielce - moim zdaniem - zasluzonej inwektywy wyraznie wskazuje, ze chodzi o czlonkow Unii Wolnosci (UW). A AWS to oczywiscie Akcja Wyborcza "Solidarnosc", czyli podstawowy czlon niemilosciwie rzadzacej Polska koalicji. Pozdrawiam Krzysztof Borowiak
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
At 10:02 PM 04/12/99 +0100, Chris BOROWIAK pisze: Czeslaw Piasta wrote: Ale co najsmieszniejsze, to te lobuzy sa calkiem normalni - ale spoleczenstwo musi jest chore, ze tego nie widzi i pozwala, zeby sprawcy zbrodni wynosili korzysci z popelnionych przez siebie przestepstw. Trudno nie przyznac Panu racji, ale co to spoleczenstwo ma robic? Wyjsc na ulice? Rozpoczac kolejny Miesiac (pisany z duzej litery) historii Polski? Nie widze dzisiaj takich mozliwosci... i dalej Chris BOROWIAK daje sam sobie odpowiedz: Jedyny akt demokratycznego protestu - udzial w wyborach - ... Czekamy na lustracje, a raczej na to, co z niej ma szanse pozostac... choc widac dodatkowe objawy zwatpienia: Jedyny akt demokratycznego protestu - udzial w wyborach - wydaje sie ludziom beznadziejny, bo nawet gdy wybrali ludzi z opcji postsolidarno- sciowej (tak im sie wydawalo), to okazalo sie, ze wybralismy szumowiny i karierowiczow z LoBuzkiem na czele, umoczonym w przeszlosci. Jesli sie nie sprawdza, to w nastepnych wyborach wybrac innych. Ale za wszelka cene dobrze byloby w dzien wyborow wstac rano, zjesc sniadanie i pomaszerowac do punktu wyborczego. Ile czasu poswiecamy na szukanie samochodu? Czy nie mozna poswiecic troche czasu na zagwarantownie jako takiej przyszlosci dla siebie i potomnych? Z druguej strony o tych "szumowinach i karierowiczach" to ciagle jedynie slychac ze srodkow przekazu, ktore niestety sa w ogromnym stopniu uzaleznione od komuchow i opinie tam wyrazone to propaganda i indoktrynacja. Skrajnym przykladem byla audycja, w ktorej uzywano para-psychozy, hipnozy. komuchy maja ciagle stabilny elektorat, ktory ma duzo do stracenia i dzieki temu kreatury czerwone zawsze dostana sie demokratycznie do wladzy w Polsce, nawet jesli pozostana w pozornej opozycji (pozornej, bo czesto glosuja rowno z UWniarzami przeciwko AWS). Zycze Rodakom i sobie, zeby tego dnia pogoda dopisala i TV miala slaby program, zeby do wyborow poszlo jak najwiecej ludzi i zeby oddali glosy. Cos mi sie zdaje, ze przy frekwencji powyzej 80%, to procentowo komuchy by spadli na ponizej 20% glosow. Wykazuja to wszystkie ankiety badania opinii publicznej. Jedyny problem, to odpowiedz na pytanie "czy bedziesz glosowal" i tutaj klapa, bo wiekszosc nie ma takich planow w dniu dzisiejszym. CzP
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Moi zloci, Spytalem "kto to wlasciwie jest?" i moze sformulowalem te pytanie zbyt zwiezle. Otoz chodzi mi o tych, co zawiedli sie na "S" i innych wywodzacych sie z niej partiach. Chce wyodrebnic pewien problem, ale wpierw popre go faktem: jaka mamy frekwencje wyborcza w Polsce? O ile sobie przypominam to oscylujaca wokol 45%. Pamietam pewna rozmowe sprzed kilku lat z pewnym mlodym czlowiekiem psioczacym na nowo wybrany parlament. Spytalem go czy glosowal, okazalo sie ze nie pofatygowal sie do lokalu wyborczego. I zaraz potem obrazil sie na mnie, gdy mu powiedzialem, ze nie ma prawa sie skarzyc, bo pozostawil decyzje innym. Nie zrozumial tego, no i obraza. Obawiam sie, ze wiekszosc tych co sie zawiedli i ktorych wspomnialem powyzej nalezy do tej kategorii: "nie chodze do urny, ale krytykuje". I to jest te 55%. A pozostali? Niech glosuja na partie ktora ich zadowala, a jesli takiej nie ma, niech ja utworza. Skoro jednak takie partie czy partyjki sa juz utworzone i i maja tak malutki elektorat, ze nie sa w stanie wplynac na bieg spraw publicznych w Polsce, to oznaczac moze tylko to, ze poprostu liczba niezadowolonych i popierajacych owe partie tez jest mala i caly problem wlasciwie nie istnieje. Takie sa oczywiste prawdy dzialan w wolnym demokratycznym kraju. Jesli ktos sie na wszystko i wszystkich skarzy, to albo nie chce czy nie potrafi ze swoich praw korzystac, albo reprezentuje bardzo malutka czesc spoleczenstwa. Czuwaj! Jacek A.
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Moi zloci, Spytalem "kto to wlasciwie jest?" i moze sformulowalem te pytanie zbyt zwiezle. Otoz chodzi mi o tych, co zawiedli sie na "S" i innych wywodzacych sie z niej partiach. Chce wyodrebnic pewien problem, ale wpierw popre go faktem: jaka mamy frekwencje wyborcza w Polsce? O ile sobie przypominam to oscylujaca wokol 45%. Pamietam pewna rozmowe sprzed kilku lat z pewnym mlodym czlowiekiem psioczacym na nowo wybrany parlament. Spytalem go czy glosowal, okazalo sie ze nie pofatygowal sie do lokalu wyborczego. I zaraz potem obrazil sie na mnie, gdy mu powiedzialem, ze nie ma prawa sie skarzyc, bo pozostawil decyzje innym. Nie zrozumial tego, no i obraza. Obawiam sie, ze wiekszosc tych co sie zawiedli i ktorych wspomnialem powyzej nalezy do tej kategorii: "nie chodze do urny, ale krytykuje". I to jest te 55%. A pozostali? Niech glosuja na partie ktora ich zadowala, a jesli takiej nie ma, niech ja utworza. Skoro jednak takie partie czy partyjki sa juz utworzone i i maja tak malutki elektorat, ze nie sa w stanie wplynac na bieg spraw publicznych w Polsce, to oznaczac moze tylko to, ze poprostu liczba niezadowolonych i popierajacych owe partie tez jest mala i caly problem wlasciwie nie istnieje. Takie sa oczywiste prawdy dzialan w wolnym demokratycznym kraju. Jesli ktos sie na wszystko i wszystkich skarzy, to albo nie chce czy nie potrafi ze swoich praw korzystac, albo reprezentuje bardzo malutka czesc spoleczenstwa. Czuwaj! Jacek A. Puszczam kopie tego listu w calosci bez komentarza. Kazdy powinien go bowiem przeczytac tyle razy az sam zrozumie zawarte w nim sedno. Jesli po kolejnym czytaniu beda jakiekolwiek watpliwosci "co ten Jacek chcial powiedziec", to nalezy czytac jeszcze raz, i jeszcze raz, az do momentu gdy zadnych watpliwosci nie bedzie. Potem sie moze taki czytelnik stanie mniej aktywny w wypowiedziach o sprawach politycznych, bo wlasna polityke bedzie realizowal poprzez glosowanie, a jak sie wypowie, to z wielkim przekonaniem. I o to przekonanie polityczne wyborcow wlasnie chodzi. Inaczej wyjdzie tylko na to ze to Kosciol winien. I nie wiem czy znajdzie sie chocby czworka do brydga rozumiejaca, ze nie o Kosciol mi chodzi. AS
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Moi zloci, Spytalem "kto to wlasciwie jest?" i moze sformulowalem te pytanie zbyt zwiezle. Otoz chodzi mi o tych, co zawiedli sie na "S" i innych wywodzacych sie z niej partiach. Chce wyodrebnic pewien problem, ale wpierw popre go faktem: jaka mamy frekwencje wyborcza w Polsce? O ile sobie przypominam to oscylujaca wokol 45%. Pamietam pewna rozmowe sprzed kilku lat z pewnym mlodym czlowiekiem psioczacym na nowo wybrany parlament. Spytalem go czy glosowal, okazalo sie ze nie pofatygowal sie do lokalu wyborczego. I zaraz potem obrazil sie na mnie, gdy mu powiedzialem, ze nie ma prawa sie skarzyc, bo pozostawil decyzje innym. Nie zrozumial tego, no i obraza. Nie moge sie bardziej zgodzic. Dlaczego wybory w Polsce nie sa obowiazkowe? Tutaj wszyscy galopem biegna do punktow glosowania, ktore sa w prawie kazdej malej dziurze. Jak ktos akurat znajduje sie 8 km od punktu wyborczego, to moze wczesniej glosowac w specjalnych punktach lub za posrednictwem poczty. A jak nie to trzeba placic kare (nie pamietam czy 50 czy 100 dolarow). Ewa
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Czeslaw Piasta wrote: [...} Tak, gdy widze w pierwszym programie polskiej TV przewijajace sie postacie Kwasniewskiego, Millera itd., to musze potwierdzic, ze zyje Pani w scenerii z Orwella. Ale co najsmieszniejsze, to te lobuzy sa calkiem normalni - ale spoleczenstwo musi jest chore, ze tego nie widzi i pozwala, zeby sprawcy zbrodni wynosili korzysci z popelnionych przez siebie przestepstw. Ze smutkiem patrze na te demoralizacje spoleczenstwa. Calkowity zanik podstawowych instynktow oceny dobra i zla. Trudno nie przyznac Panu racji, ale co to spoleczenstwo ma robic? Wyjsc na ulice? Rozpoczac kolejny Miesiac (pisany z duzej litery) historii Polski? Nie widze dzisiaj takich mozliwosci... Walka o byt codzienny, o utrzymanie miejsca pracy, o dorobienie do pensji aby zyc godniej - to nie czasy na myslenie o Polsce, o przy- szlosci, o ideach. Spoleczenstwo jest zmeczone chyba bardziej niz w minionej epoce, bo dodatkowo nadzieje roku 1989 zostaly zmarnowane przez bande cwaniakow i tajnych wspolpracownikow, ktorzy pod szyldem Solidarnosci dorwali sie do wladzy i szarpia sukno kazdy w swoja strony, byle wiecej miec dla siebie. Jedyny akt demokratycznego protestu - udzial w wyborach - wydaje sie ludziom beznadziejny, bo nawet gdy wybrali ludzi z opcji postsolidarno- sciowej (tak im sie wydawalo), to okazalo sie, ze wybralismy szumowiny i karierowiczow z LoBuzkiem na czele, umoczonym w przeszlosci. Za to komuchy maja ciagle stabilny elektorat, ktory ma duzo do stracenia i dzieki temu kreatury czerwone zawsze dostana sie demokratycznie do wladzy w Polsce, nawet jesli pozostana w pozornej opozycji (pozornej, bo czesto glosuja rowno z UWniarzami przeciwko AWS). Czasy rzeczywiscie koszmarne dla tych, co Polske kochaja i co o Polske walczyli liczac na jej inny ksztalt - po zwyciestwie. Czekamy na lustracje, a raczej na to, co z niej ma szanse pozostac... Smutne ale prawdziwe! Pozdrawiam Krzysztof Borowiak
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Chris BOROWIAK wrote: Czeslaw Piasta wrote: [...} Tak, gdy widze w pierwszym programie polskiej TV przewijajace sie postacie Kwasniewskiego, Millera itd., to musze potwierdzic, ze zyje Pani w scenerii z Orwella. Ale co najsmieszniejsze, to te lobuzy sa calkiem normalni - ale spoleczenstwo musi jest chore, ze tego nie widzi i pozwala, zeby sprawcy zbrodni wynosili korzysci z popelnionych przez siebie przestepstw. Ze smutkiem patrze na te demoralizacje spoleczenstwa. Calkowity zanik podstawowych instynktow oceny dobra i zla. Trudno nie przyznac Panu racji, ale co to spoleczenstwo ma robic? Wyjsc na ulice? Rozpoczac kolejny Miesiac (pisany z duzej litery) historii Polski? Nie widze dzisiaj takich mozliwosci... Walka o byt codzienny, o utrzymanie miejsca pracy, o dorobienie do pensji aby zyc godniej - to nie czasy na myslenie o Polsce, o przy- szlosci, o ideach. Spoleczenstwo jest zmeczone chyba bardziej niz w minionej epoce, bo dodatkowo nadzieje roku 1989 zostaly zmarnowane przez bande cwaniakow i tajnych wspolpracownikow, ktorzy pod szyldem Solidarnosci dorwali sie do wladzy i szarpia sukno kazdy w swoja strony, byle wiecej miec dla siebie. Jedyny akt demokratycznego protestu - udzial w wyborach - wydaje sie ludziom beznadziejny, bo nawet gdy wybrali ludzi z opcji postsolidarno- sciowej (tak im sie wydawalo), to okazalo sie, ze wybralismy szumowiny i karierowiczow z LoBuzkiem na czele, umoczonym w przeszlosci. Za to komuchy maja ciagle stabilny elektorat, ktory ma duzo do stracenia i dzieki temu kreatury czerwone zawsze dostana sie demokratycznie do wladzy w Polsce, nawet jesli pozostana w pozornej opozycji (pozornej, bo czesto glosuja rowno z UWniarzami przeciwko AWS). Kto to wlasciwie jest? Ciekawy Jacek A. Czasy rzeczywiscie koszmarne dla tych, co Polske kochaja i co o Polske walczyli liczac na jej inny ksztalt - po zwyciestwie. Czekamy na lustracje, a raczej na to, co z niej ma szanse pozostac... Smutne ale prawdziwe! Pozdrawiam Krzysztof Borowiak
Re: A te czolgi, prosze pani poslanki, to czyja tradycja ?
Pani Malgorzato, Pani, podobnie jak i wiele innych osob zabierajacy glos w tej sprawie, nie zrozumiala poslanki z SLD, dawnej PZPR. Ponizej cytat z "Gazeta" w Toronto, 3-5 grudnia 1999: Lybacka wybrana na przewodniczaca regionalnego SLD, pytana o program Sojuszu w Wielkopolsce, powiedziala podczas zjazdu, ze "wystarczy realizowac wspaniale, lewicowe tradycje, ktore mamy w Wielkopolsce". Wsrod nich wymienila robotnicze powstanie przeciw komunistycznym wladzom z czerwca 1956 roku. Ja wierze, ze pani Lybacka jest NAPRAWDE dumna i szczyci sie tradycja krwawych rozpraw z robotnikami w Poznaniu, Gdansku, Szczecinie, Radomiu, Lubinie, na Slasku, itd. Ja mysle, ze nasza "wspaniala" poslanka nie jest osamotniona w milosci do swoich wspanialych "lewicowych tradycji". Wierze, ze te dume dziela z nia wspoltowarzysze: Miller, Kwasniewski, Jaruzelski, Kiszczak, Urban, Oleksy, Jaskiernia, Rakowski, Cimoszewicz, ... i tutaj nalezaloby podac dluge liste czlonkow SLD, oraz emerytow z PZPR. Czy nie zauwazyla Pani, jak dumny jest pan prezydent z "naszej tradycji Solidarnosci", gdy przemawia przy okazji roznych swiat panstwowych i sklada wience na miejscach meki i pod pomnikami poswieconymi pomordowanym przez PZPR. Pewnie ma wtedy na mysli "naszej rozprawy z Solidarnoscia". Tak, gdy widze w pierwszym programie polskiej TV przewijajace sie postacie Kwasniewskiego, Millera itd., to musze potwierdzic, ze zyje Pani w scenerii z Orwella. Duma i nasmiewanie sie w kulak z normalnych obywateli RP bije z oczu kazdego SLD-owca. Czy widziala Pani usmiechajace sie od ucha do ucha geby "kolesiow" pana prezydenta, gdy opuszczali jego gabinet po towarzyskiej wizycie przed podpisywaniem ostatniego weta? Ale co najsmieszniejsze, to te lobuzy sa calkiem normalni - ale spoleczenstwo musi jest chore, ze tego nie widzi i pozwala, zeby sprawcy zbrodni wynosili korzysci z popelnionych przez siebie przestepstw. Ze smutkiem patrze na te demoralizacje spoleczenstwa. Calkowity zanik podstawowych instynktow oceny dobra i zla. Wypowiedz pani poslanki jest jedynie wynikiem zalegalizowanego bezprawia. Dopoki nie dojdzie do prawidlowej oceny niedawnej przeszlosci, to nie spodziewam sie poprawy w tej dziedzinie. To wlasnie ta bezgraniczna bezczelnosc uczynila obywateli psychicznymi niewolnikami komuchow. Ludzie zalamuja rece z bezradnosci i poddaja sie ogolnej apatii. Dziala tutaj zwyczajne prawo przyrody - silniejsze jednostki wygrywaja. Spoleczenstwo musi sie otrzasnac z tego marazmu, zeby moglo dojsc do jakichs pozytywnych przemian w RP. CzP