On 16 Feb 99 at 15:42, Michal Niewiadomski wrote:

> Oczywiscie ze pan szkodzi! W przypadku ubezpieczen - wszystkim
> potencjalnym ofiarom swojej nieuwagi, pijanstwa, czy chocby pecha.
> Bo w czym ja jestem winny ze pan ma pecha i potraci mnie swoim
> samochodem? Albo panski kot potraci stajaca na parapecie doniczke,
> ktora spadnie mi na glowe? Mnie naprawde zalezy zeby kazdy ktory
> moze mnie niechcacy pozbawic zdrowia czy zycia byl odpwiednio
> ubezpieczony. I aby osiagnac ten stan gotow jestem, jak i w
> przypadku wszelkich innych aspektow zycia w spoleczenstwie,
> zrezygnowac z czesci wlasnej wolnosci.

   Oj, Michale. Michal to znow modne imie od wejscia na ekrany
 ostatniego filmu Jerzego Bohuna...sorry, Hoffmana, co najmniej
 tak jak Onufry. Z tym ze Zamachowskiego nie moge sobie za bardzo
 wyobrazic, albo mi ten Lomnicki tak zdominowal. Ale do rzeczy:
 oczywiscie ze nie nalezy zmuszac do ubezpieczania sie od
 odpowiedzialnosci cywilnej. Jesli to jest zwiazane z jazda autem,
 kaza, ale od doniczek juz nie, a z tej Twojej wypowiedzi wynika,
 ze powinno sie? Ilu cwaniakow, ilu roznych ubezpieczycieli by
 sie nachapalo naszej forsy od takiego postawienia sprawy!
 No pewnie ze niechcacy czy w wyniku pecha moge komus zaszkodzic,
 ale niech to po pierwsze ja sam bede odpowiedzialny za naprawienie
 tej szkody. Ty chcesz zrezygnowac z czesci wlasnej wolnosci,
 ale moze inni nie chca? Dlaczego chcesz zabrac Grzegorzowi te jego
 czesc, skoro nie wyraza ochoty? Czy chodzi o to, zeby wszyscy
 byli "rowno" biedni i nikogo nie bylo stac na pokrycie szkod z
 wlasnej  kieszeni?

    Jak juz odzywam sie "w tym temacie" (tzn. ze Europa idzie),
 slowko o takim obrazku monarchistyczno-wolnorynkowym. Dla mnie
 monarchia jednak sprzeczna z wolnym rynkiem jest. Bo co to
 za interes, kiedy juz na starcie nie ma rownosci i ja nie
 moge zostac krolem. Zreszta co tam krol- krol to jest wierzcholek
 gory lodowej, potem mamy rodzine krolewska, dwor, jakas
 arystokracje, slowem strukture klasowa czy kastowa, gdzie
 wszystko zalezy od urodzenia. A czasy nowozytne pokazaly,
 ze to kompletnie pada i czlowiek wlasnie przez swoja wolnosc
 nie musi byc skazany na gorsze bytowanie z tytulu bycia tym
 kim sie urodzil, tkwienia w tym gdzie go mozni zakwalifikuja.
 Ludzie sa rowni, ludzie sa sobie bracmi. Liberte, Egalite,
 Fraternite.

    Dlatego wspolczesne monarchie to juz wlasciwie fikcja, taka
 faza schylkowa. Atrapa. I beda padac. Walesa ostatnio zauwazyl
 w wywiadzie dla "Wyborczej", ze komunizm musial upasc, bo
 jak dzisiaj wygladalby komunizm w dobie internetu czy telefonow
 komorkowych. To jak w XXI wieku beda wygladac monarchie.

    Dla monarchii szuka sie czasem uzasadnienia religijnego, czesto
 jest to uzasadnienie katolickie. Krol to taki pomazaniec Bozy.
 Bog jest jeden, to i niech krol tez bedzie jeden. Ale w dzisiejszych
 czasach jesli kto pragnie uprzywilejowania ktorejs religii czy
 wyznania, nie moze spotkac sie ze zrozumieniem innych. Natlok
 wszelkiego rodzaju informacji, do ktorych kazdy ma coraz wiekszy
 dostep, powoduje iz jeden Homo Sapiens strasznie rozni sie od
 drugiego, takze w dziedzinie metafizycznych przekonan. To co dla
 mnie jest swieta prawda, dla innego nia nie jest i chocbym pekl,
 nic tu nie zrobie. A najgorzej ze probuja peknac tego innego
 kogos nieprawomyslnego. Religia sluzy w szatanskiej sprawie
 dzielenia ludzi na "swoich" i "obcych", z obcymi sie tak czy
 inaczej walczy, panstwo zas jako organizacja obejmujaca jednakowo
 wszystkich powinno tu pozostac neutralne.

    Jesli ktos ma tzw. program polityczny i probuje stworzyc jakosc
 zupelnie odmienna od tej, ktora jest i ktora mu sie nie podoba
 (na przyklad: nie ma monarchii, a powinna byc, nie ma wolnego
 rynku, a powinien byc, nie sa realizowane wartosci katolickie,
 a powinny byc), to on niestety przegra. Stan ktory jest, czyli
 taki nijaki, rozmyty, zaden, postmodernistyczny taki, bedzie
 sobie trwal i to jego cecha- niedobra, ale najlepsza, najpewniejsza-
 zadnosc. Sporow sie nie rozwiaze, nie rozwiazanie ale sam spor
 okazuje sie sensem. Przykladowo, bedzie pornografia
 w kioskach i bedzie pikietowanie tych kioskow w imie wartosci,
 i ani pornografisci nie osiagna tego, ze nie beda pikietowani,
 ani pikieciarze nie spowoduja znikniecia pornografii. Konflikt
 potrwa do konca zywota naszego i najsensowniej chyba po prostu sie
 nim nie zajmowac, jak setkami innych spraw.

 Andrzej Szymoszek

Odpowiedź listem elektroniczym