Date sent:              Fri, 8 Jan 1999 14:30:08 +1100
Send reply to:          Discussion of Polish Culture list
                <[EMAIL PROTECTED]>
From:                   Ewa Murawska <[EMAIL PROTECTED]>
Subject:                Re: religie wsrod Polakow
To:                     [EMAIL PROTECTED]

        Wreszcie zlapalam troche czasu, wbiegam na liste i co widze?
Na tym calkiem dotad sensownym Forum Polandelorum, wysoko  na
Rostrach stoi nieznana mi dotad pani Dorota i walczy z ukochanym
wiatrakiem kilku znajomych mi osob - z nietolerancja Polakow.

        W imie tej nietolerancji pozostawie pania Dorote w spokoju i skupie
sie na temacie, ktory oratio pani Doroty zrodzila - mianowicie na
mieszanych (rowniez religijnie ) malzenstwach.

        Ci z Was, ktorzy znaja mnie dluzej moze pamietaja moje peany na
temat mieszanych (rasowo i religijnie) malzenstw w mojej dalszej
rodzinie. Mamy owych malzenstw kilka na obu kontynentach i mozna
powiedziec, ze udalo nam sie zgromadzic przedstawicieli wszystkich
wielkich religii - no moze jeszcze by sie jakis animista i Indianin
przydal do kolekcji.
        Poniewaz jest to w naszej rodzinie zjawisko nowe (coz, musze
przyznac Pani Doroto, ze dotad wybitnie przewazali w naszym rodzinnym
klanie Polacy i katolicy), a prace mam taka, ze rozmawiam z wieloma
Kanadyjczykami i to raczej na luzie, zaczelam jakis czas temu pytac
starszych ludzi, o ktorych wiem, ze zyli w podobnej konfiguracji
etniczno-religijnej, jak rzecz cala wychodzi "w praniu"i w czasie.

        Z perspektywy ponad 10 lat obserwacji wlasnej rodziny i bardzo wielu
rozmow z ludzmi, ktorzy zyli czas jakis (badz dlugo) w malzenstwach
miesznych moge powiedziec, ze malzenstwo mieszane, aczkolwiek tak
bardzo przyszlosciowo i progresywnie sie prezentujace na zewnatrz
(zwlaszcza  w oczach ludzi mojego pokolenia)  jest bardzo duzym
ryzykiem. I  nie ma to nic wspolnego z tolerancja czy nietolerancja
Polakow.

        Po prostu: a) rozne kultury i koleje losow roznych narodow i
ksztaltuja ludzi odmiennie  b) kogos wychowanego w zupelnie odmiennej
tradycji czlowiek wychowany poza nia nigdy nie zrozumie do konca.
Niezrozumienie rodzi cierpienie.

        Im wieksza roznica tradycji i religii tym wieksze ryzyko. Malzenstwo
Ukrainki i Polaka ( prawoslawna i katolik) ma najczesciej niezle
rokowania, malzenstwo Zyda ortodoksyjnego i katoliczki czy anglikanki
znacznie slabsze, muzulmanina i katoliczki podobnie. Chinczyk czy
Japonka maja mniejsze problemy z religia (choc mamy w rodzinie bardzo
zaangazowanego buddyste, ktory ostro stara sie nas wszystkich
nawracac), za to zwykle zupelnie inne oczekiwania kulturowe. Np. rola
mezczyzny i kobiety jest inaczej postrzegana w kazdej kulturze. Mojej
dalekiej (wedlug nas bardzo cichej i niesmialej) kuzynce jej tesciowa
Chinka zarzucala m.in., ze jest zbyt pewna siebie, za glosno mowi i
chodzi za duzymi krokami. Maz - wykladowca na uniwersytecie sluchal
tego z uwaga i nie oponowal. Notabene obie panie sa teraz ze soba
zaprzyjaznione i malzenstwo Chinczyk - kuzynka jest naszej rodzinnej
konstelacji ras i wyznan najbardziej udane.

        Z reguly wszystko wyglada bardzo PC na poczatku - patrzymy na mloda
pare i wrecz widzimy obrazek z promiennej przyszlosci Planety Ziemia
prezentowany w Star Treck. Przechodzimy nawet okres intensywnego
praktykowania tradycji egzotycznej dla nas kultury.

Schody zaczynaja sie tak ok 3 lat po slubie, kiedy egzotyka staje sie
codziennoscia, a robia sie zupelnie strome ( jezeli nie sprochniale)
po nadejsciu dzieci. Inaczej mowiac - te kryzysy, ktore normalnie
przechodzimy w naszych jedno -kulturowo/religijnie malzenstwach sa
bardzo spotegowane i przyspieszone w czasie w malzenstwach
mieszanych.
czy mozliwa jest zgoda? Tak, ale za wieksza niz w zwyklych warunkach
cene - czasem za duza dla "placacego" i wtedy ..wiadomo.
        Wyglada na to, ze zgoda osiagana jest zazwyczaj za cene ustepstwa
jednej, slabszej psychicznie badz materialnie strony, ktora w imie
spokoju rezygnuje ze swojej "etnicznej osobowosci", tradycji,
religii. Stlamszenie psychiczne daje straszne efekty w dalszym
okresie trwania malzenstwa - nie ma nic gorszego jak tego typu
rezygnacja..
W wyjatkowych wypadkach obie strony w imie zgody rezygnuja z obu
tradycji, z wszelkich tresci i praktyk religijnych, zostawiajac sobie
czasem jakies "wydmuszki" , takie ladne tradycje - skorupki,
pozbawione tresci - cos jak elegancka choinka na Boze Narodzenie,
ktore juz nie jest pamiatka narodzin Chrystusa tylko Season Holiday.

                Rzecz jasna zycie takiej pary zuboza sie w bardzo widoczny sposob,
 a pozbawienie dzieci dziedzictwa kulturowego i religijnego dotkliwie
je krzywdzi. Czesto laduja one potem w bardzo radykalnych sektach,  a
zawsze czuja sie uposledzone przebywajac wsrod rowiesnikow, ktorzy
chodza do swoich kosciolow, synagog czy meczetow, albo przynajmniej
znaja zasady wiary swoich rodzicow. Male coreczki mojego kuzyna w USA
poprosily go w koncu, zeby je wzial do jakiegokolwiek kosciola, "bo
wszystkie dzieci znaja Ojcze Nasz, a one jedne nie".

        Inaczej mowiac - jezeli uwazam, ze powinno sie mlodym ludziom
odradzac malzenstwa z osobami z innego kregu kulturowego i
religijnego, to nie jest to wyraz mojego rasizmu tylko troski i to
rownej troski o OBYDWIE strony. W niedobranym malzenstwie cierpi
przeciez nie tylko tego Polak-katolik, ale i Arabka-muzulmanka czy
Zydowka ortodoksyjna, ktora tego Polaka-katolika poslubi.

        Wszystko, co napsialam powyzej nie rozgrzesza oczywiscie ani mnie,
ani nikogo z nas z obowiazku ciaglego podejmowania prob zrozumienia i
 okazywania maksimum serdecznosci w stosunku do naszych inno-
religijno-kulturowych braci/siostr/synowych/bratowych/szwargow itp

Tylko te wysilki sa jakims sprawdzianem naszej tolerancji.

 Marysia

> Magda z Fryderykowa:
>
> >       Zmienia sie swiat, polityka, a ludzie czynia to oporniej i czesto
> > tylko powierzchownie. Wiecie, jaki test na rasizm  stosuja moje tutejsze
> > kolezanki: co powiedzialabym gdyby Pawel chcial sie ozenic z Murzynka,
> > Indianka, etc.? I nie moga sie nadziwic, ze moje obawy dotyczylyby
> > wylacznie ich przyszlego potomstwa, bo watpie czy ludzie sie zmienia
> > w pobliskim tysiacleciu. Mysle, ze raczej nie, czlowieka trudniej
> > zmienic niz technologie.
> Tu mozemy sobie podac rece. Ja jestem dokladnie tego samego zdania!!
> Chociaz tutaj w Australii nie jest pod tym wzgledem najgorzej.
> Moim zdaniem tutejsza wielokulturowosc ma sie raczej dobrze, a samo
> PC nie zdarzylo tu jeszcze dotrzec w swojej rozwydrzonej formie.
>
> Niektorzy moi polscy znajomi w dosyc pogardliwy sposob wyrazaja sie
> o Azjatach czy Hindusach (tych pierwszych znacznie bardziej),
> szczycac sie przy okazji pochodzeniem z kregu kultury europejskiej,a
> chcialabym zobaczyc jaka bedzie ich mina, kiedy ich dzieciom taka
> postawa bedzie obca i za partnera zyciowego wybiora sobie wlasnie
> australijskiego Chinczyka.
>
> Ewa

Reply via email to