Pan Szymoszek pisze:

- Szczerze piszac, troszke sie juz zmeczylem dyskusja pp.
- Strzemeckiego i Chodowca, dlugie ich listy, nie sledze...ale raz
- postanowilem zebrac sie w sobie i przebrnac, moze znajde cos
- ciekawego? Generalnie sympatyzujac z liberalnymi pogladami p.
- Chodowca, gdy pan Strzemecki pisze ze:

Fakt, ze na elektronicznej liscie dyskusyjnej jakas dyskusja nas meczy
nie jest zadnym usprawiedliwieniem na narzekanie. Mozna bowiem nie
czytac danego watku. Dlatego ja staram sie nie zmieniac tematu, aby
Ci, ktorzy tak jak Pan sa dyskusja w danym watku znudzeni, nie musieli
cierpiec z powodu mojego pisania na liste.

Jednakze w ramach urozmaicenia dyskusji chcialbym podac dane, ktore
byc moze Pana zainteresuja. Otoz szacuje sie, ze w Stanach
Zjednoczonych, od poczatku nadania matkom prawa mordowania ich
nienarodzonych dzieci, przeprowadzono okolo 32 milionow takich
zabiegow. Aby uzmyslowic sobie te liczbe chcialbym zauwazyc, ze jest
to mniej wiecej poltora raza wiecej niz liczba ludzi w Kanadzie.
Rowniez, jest to liczba ktora mowi, ze przez 27 lat istnienia tego
prawa, kazdego roku ( srednio ) morduje sie w Stanach Zjednoczonych
mniej wiecej tyle dzieci nienarodzonych, ile zginelo Zydow w
Oswiecimiu przez kilka lat. Takie jest prawo. Ale co to jest za prawo?

W ogole to ja chce bardzo podziekowac Panu Szymoszkowi, ze nie tnie
moich wypowiedzi na pojedyncze zdania czy fragmenty. Takie
postepowanie bowiem, ktore nie jest postepowaniem Pana Szymoszka ale
czesto jest udzialem innych, nie tylko znieksztalca wypowiedzi ale tez
utrudnia dyskusje.  Jednakze poniewaz ja chcialbym skomentowac tylko
pewien fragment Pana wypowiedzi to zacytuje tylko jej kawalek, majac
nadzieje, ze wycinajac tylko odpowiedni, chociaz tez spoisty fragment,
nie znieksztalcam tego, co chcial Pan powiedziec. Pan Szymoszek pisze:

- Sytuacja w ktorej dochodzi do poczecia dziecka jest czesto celem w
- samym sobie, mamy tu do czynienia z pasjonujaca miedzyludzka
- rozgrywka (wyjawszy naturalnie przypadki gwaltu), gra namietnosci,
- ktorej ubocznym z punktu widzenia celu efektem okazuje sie nowe
- zycie. Jak wierzacy ludzie wiedza, poczecie to cud, laska Boza, a
- tam gdzie rozlewa sie laska, przystepuje do akcji zly duch-
- kusiciel. Jest wiec pokusa, poki to jeszcze takie male, w ogole
- czlowieka nie przypomina, odwrocic los- doprowadzic do sytuacji,
- jakby ten problem nigdy sie nie pojawil. Mozna to zalatwic
- dyskretnie, jako ze cala sprawa odbywa sie niejako we wnetrzu ciala
- kobiety. Naraza sie ona, mozemy nawet szczerze jej tego zyczyc, na
- niepokoj sumienia byc moze do konca zycia, ale sankcje karne jakos
- tu nie pasuja.

Ja proponowalbym Pana logike rozszerzyc na inne dziedziny zycia. Bo
dlaczego my ludzie, mamy sie ograniczac i nie probowac generalizowac i
wykorzystywac swoich doswiadczen. Proponuje w zwiazku z tym, aby
stosowac Pana logike rowniez na przyklad w sytuacji, gdzie w klotni
ktos sie zdenerwuje, poniosa go emocje i namietnosci, pobije sie ze
swoim interlokutorem i w wyniku chwilowej pokusy, jako zupelnie boczny
efekt dyskusji, go zabije. We wnetrzu mieszkania, dyskretnie, tak aby
nikt o tym sie nie dowiedzial. Dlaczego karze sie takiego czlowieka?
Czy nie wystarczy, ze byc moze do konca zycia bedzie mial byc moze
wyrzuty sumienia?

- Czy sugeruje Pan, ze demokracja "jako taka" jest wrecz skazana na
- "walke z chrzescijanstwem"?

Ja probuje patrzec na fakty. A fakty sa takie, ze demokracje sprzedaje
sie ludziom jako pewien system.  System, z ktorym automatycznie
identyfikowane sa pewne wartosci oraz nieustannie wprowadzane sa
wartosci nowe.  Tak sie sklada, ze zdecydowana wiekszosc wartosci
identyfikowanych z demokracja obecnie, a juz prawie wszystkie nowo
proponowane, to sa wartosci dokladnie przeciwne moralnosci i etyce
chrzescijanskiej. W Stanach Zjednoczonych, ktore odgrywaja wiodaca
role w propagowaniu modelow zachowania oraz wartosci identyfikowanych
obecnie z demokracja oraz tych nowo w niej tworzonych, w tej chwili
otwarcie walczy sie juz nawet z symbolami zwiazanymi nieodlacznie z
cywilizacja chrzescijanska.  Aby nie byc goloslownym podam dwa
przyklady. Pierwszy z nich mial miejsce w lipcu 1999 roku, kiedy sad w
Stanie Missouri nakazal usuniecie z flagi Stanu Missouri symbolu ryby
jako symbolu chrzescijanstwa. Drugim przykladem jest fakt, ze jak
wszyscy wiemy, w cywilizacji chrzescijanskiej zarowno ksieza jak i
przedstawiciele wymiaru sprawiedliwosci nosza czarne ubiory z tego
samego powodu. W Stanach Zjednoczonych adwokatom i prokuratorom ( na
razie ) te ubiory juz zdarto. Kazdy zapewne chociaz raz, jezeli nie w
zyciu to przynajmniej na filmie, to widzial.  Ale czy zauwazyl?

- Trudno porownywac zycie publiczne w Polsce do modeli wypracowanych w
- USA. Zupelnie inne tradycje, takze i w dziedzinie prawa, zupelnie
- inna pozycja Kosciola- u nas jest chrzescijanstwo zdominowane przez
- Kosciol katolicki, tam jak wiadomo nie. Jaka byla historia i od
- ktorego Kosciola panstwo amerykanskie sie tak pracowicie oddzielalo.

Historia jest ciekawa i wiele mowiaca. Dlatego ludzie w rezimie
demokracji nie moga znac historii, bo gdyby ja znali i rozumieli to
pewnie by sie bardzo zdenerwowali na to co sie dzieje. Przez przypadek
wiec albo i nie 95% Amerykanow "uwaza", ze historia jest bezuzyteczna
i do niczego nieprzydatna.

Pan Szymoszek pisze:

- A Pan nie jest za rozdzialem Kosciola od panstwa, ze glupio spytam?
- Albo inaczej: jesli nie rozdzial, to winna istniec jakas czesc
- wspolna- jaka w tym wypadku? Gdzie to ma sie nakladac i jak to
- pogodzic z rownoscia obywateli wobec prawa bez wzgledu na religie i
- wyznanie? Poza tym wydaje mi sie, ze religia rozwija sie najlepiej w
- warunkach trudnych, vide pierwsi chrzescijanie, a najgorzej gdy mamy
- "jednosc tronu i oltarza".

Pana pytanie nie tylko nie jest glupie ale bardzo zasadnicze. Ja
absolutnie jestem za rozdzialem kosciola od panstwa. Jednakze ja
rozumiem ten rozdzial nie jako mechanizm, ktory sluzy do eliminacji
chrzescijanstwa z zycia publicznego narodu i w efekcie koncowym do
walki z chrzescijanstwem, do czego zapisy o rozdziale kosciola od
panstwa w konstytucjach krajow demokratycznych sa uzywane, ale ja
rozumiem rozdzial kosciola od panstwa w takim samym sensie w jakim
rozdzial kosciola od panstwa istnial w cywilizacji chrzescijanskiej od
zawsze. To znaczy jako rozdzial w funkcjach, ale nie w zasadach.





Tadeuszn Strzemecki

Reply via email to