> > Te sprawy nie sa tak proste jak wielu sa/dzi, to nie jest
> > kwestia prostego ignorowania. W gre wchodzi bowiem wrazliwosc.
> > Chodzi o to, w ktorym momencie wypowiedz uzywajaca jezyk
> > uprzedzen i falszow staje sie nie do zaakceptowania.
> > Istnieje cale spektrum.  Dawniej reagowano protestem na
> > niehumanitarne akcenty i przeklamania, na ktore
> > potem juz nie zwracano uwagi.  Bloto na jezyku stalo sie/
> > akceptowalna/ norma/.
> >
> Ja na liscie jestem od 1992 roku, wiec w miare dobrze pamietam
> jak tu bylo dawno temu. I faktycznie zgadzam sie, ze poziom
> listy zdecodowanie sie obnizyl. Byc moze jest to nieunikniona
> ewolucja zwiazana z upowszechnieniem dostepu do internetu, jak
> to zostalo zasugerowane.

Osobiscie interesuje sie komputerami od dawna, w duzej mierze dzieki
"Bajtkowi", jednemu z pierwszych polskich czasopism komputerowych,
wydawanych jeszcze w latach 80-tych przez "Sztandar Mlodych" pod
kierownictwem... pana Kwasniewskiego. ;-)
Jednak glownie ze wzgledow ekonomicznych dostep do internetu, podobnie jak
wielu Polakow, ktorzy nigdy nie pracowali na "Odrze" ani nie poslugiwali sie
tasmami perforowanymi, mam stosunkowo od niedawna. Zgodnie z teza
"zasluzonych" uczestnikow POLAND-L powinienem wiec byc jednym z tych chamow
i prostakow co to masowo dorwali sie do internetu i smieli zbrukac szacowne
listy dyskusyjne swoimi wypocinami. :-)

Malo tego, sam prowadze inna liste dyskusyjna na ktorej nie ma chamstwa i
wulgarnosci - Ewa byla jej uczestniczka wiec chyba moze to potwierdzic -
podczas gdy szacowna POLAND-L osiagnela juz poziom szamba i nadal sie
stacza. Dlaczego tak sie dzieje?
Otoz roznica - poza wyrazna indolencja administratora listy, ktory
sterroryzowany amerykanska wolnoscia i tolerancja boi sie wykonywac swoje
obowiazki z uwagi na ewentualne dziwaczne konsekwencje (donosy, zwolnienie
z pracy, rozprawy sadowe i niewiem co jeszcze) - nie polega na fakultetach
czy dyplomach uczestnikow listy ani ich stazu jako zasluzonych internautow,
ale przede wszystkim na SZACUNKU do siebie oraz innych!

Uwazam, ze czlowiek, ktory szanuje siebie, nie bedzie sie wdawal w
rynsztokowa wymiane oszczerstw i insynuacji oraz nie bedzie publicznie
reagowal na chamskie zaczepki i prowokacje, tym bardziej jezeli szanuje
innych, zwlaszcza tych "niezaangazowanych" listowiczow. Wdawanie sie w takie
dyskusje sprzyja tylko eskalacji chamstwa i pomowien, a w najmniejszym
stopniu nie przyczynia sie do rozwiazania konfliktu, co wyraznie widac na
"sciepie" i tego typu listach i grupach dyskusyjnych. Wbrew temu, co pisze
Pan Wlodek, uwazam wiec, ze tego typu zachowania najlepiej uciac krotko albo
w ogole zignorowac, a jeszcze lepiej poczekac na interwencje administratora,
ale w naszym przypadku pozostaje to chyba w sferze marzen. ;-)

W zwiazku z zalosna kondycja POLAND-L mam wiec nastepujace propozycje:
- zabrac sie wspolnie za "zreformowanie" listy,
- przeniesc liste na inny, najlepiej polski serwer,
- wypisac sie z listy i zalozyc inna, o podobnej tematyce i jasno
okreslonych zasadach dyskusji.
- zaczac pisac po angielsku, dzieki czemu wladze Uniwersytetu Buffallo po
przeczytaniu kilku postow natychmiast zamkna liste i nie bedzie problemu
(to oczywiscie zart :-)

Jezeli chodzi o "zreformowanie" listy, to proponuje przede wszystkim
wspolnie ustalic proste, konkretne zasady, ktorych bedziemy przestrzegac, na
przyklad: nie obrazamy innych, nie osmieszamy, nie krytykujemy, uwzgledniamy
prawo kazdego do wlasnych pogladow, nie osmieszamy niczyich pogladow ani
wartosci, itp.

> Ewa

Michal Sulej
tel. (48) 0 501 937 307
[EMAIL PROTECTED]  http://www.ariadna.pl/psychologia

Odpowiedź listem elektroniczym