Re: nafta i krew
Grzegorz Rumatowski: /../ > Pani Anno! Niestety wiekszasc glosujacych kobiet odajje swe glosy na > lepiej wygladajacego lub lepiej prezentujacego ssie w telewizji > polityka. Zadko kiedy kobieta w polityce kieruje sie logika. Wiekszosc > nawet nie zna programu partii, z ktorej dany wybierany przez nich > polityk sie wywodzi. Ciekawie, czym sie kierowalby mezczyzna, jesli byloby wiecej kandytatow plci zenskiej do wyboru. Niech Pan nie probuje wmawiac nam, ze mezczyznie kieruja sie logika, kiedy chodzi o kobiety:-) Ale powaznie: Na jakiej podstawie Pan twierdzi, ze _wiekszosc_ nie zna programu? Czy Pan naprawde mysli, ze wtedy n.p. Helmuth Kohl wygralby 4 razy wybory, skoro wiekszosc wyborcow jest kobietami? /../ > Pozdrawiam > Grzegorz Rumatowski Wzajemnie Uta ___ 1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de [EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de
Re: nafta i krew
Anna Niewiadomska: > .. > >Osobiscie jestem obecnie za tak zwana demokracja i tak zwana rownoscia > >polityczna obywateli ( z pewnymi wyjatkami: uwazam, ze dla zdrowia > >spolecznego byloby lepiej, gdyby kobiety nie mialy praw wyborczych, ale to w > >sumie drobiazg ktory mnie malo wzrusza). > > Pana nie wzrusza, ale mnie wzruszylo i to dosc dokladnieDlaczego to > mianowicie kobiety nie mialy by miec praw wyborczych? Stanowimy polowe > spoleczenstwa, i jak donosza statystyki w Polsce przynajmniej, jestesmy > lepiej wyksztalcone od mezczyzn. Wychowujemy tez przyszle pokolenia > mezczyzn czy to jako matki czy to jako nauczycielki, to co zdaniem Pana w > naszym prawie do glosowania stanowi zagrozenie stanu zdrowia spolecznego? > Czy uwaza tez pan ze nie powinnysmy byc wybierane do zadnych cial > rzadzacych w panstwie? To dopiero byloby kuriozalne wynaturzenie > demokracji gdyby polowa obywateli panstwa nie miala glosu! A moze powinnismy byc wdzieczne, ze nam Pan Koziol powie nam to wprost. U Pana Swiderskiego jest ten zamiar ukryty za odebrania rownorzednego glosowania w czasie porodu i wychowania dzieci:-) Mysle, ze za tym kryje sie zwyczajny strach. Statestycznie kobiety sa zdrwosze i zyja dluzej. A wiec z natury juz lepiej przygotowane na zycie niz 'reszta';) /../ > Pozdrowienia Anna Niewiadomska Wzajemnie Uta ___ 1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de [EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de
Re: nafta i krew
Pani Anna Niewiadomska napisala : > Pana nie wzrusza, ale mnie wzruszylo i to dosc dokladnieDlaczego to > mianowicie kobiety nie mialy by miec praw wyborczych? Stanowimy polowe > spoleczenstwa, i jak donosza statystyki w Polsce przynajmniej, jestesmy > lepiej wyksztalcone od mezczyzn. Wychowujemy tez przyszle pokolenia > mezczyzn czy to jako matki czy to jako nauczycielki, to co zdaniem Pana w > naszym prawie do glosowania stanowi zagrozenie stanu zdrowia spolecznego? > Czy uwaza tez pan ze nie powinnysmy byc wybierane do zadnych cial > rzadzacych w panstwie? To dopiero byloby kuriozalne wynaturzenie > demokracji gdyby polowa obywateli panstwa nie miala glosu! Pani Anno! Niestety wiekszasc glosujacych kobiet odajje swe glosy na lepiej wygladajacego lub lepiej prezentujacego ssie w telewizji polityka. Zadko kiedy kobieta w polityce kieruje sie logika. Wiekszosc nawet nie zna programu partii, z ktorej dany wybierany przez nich polityk sie wywodzi. > Pozdrowienia Anna Niewiadomska Pozdrawiam Grzegorz Rumatowski -- "I love work; it fascinates me; I can sit and watch it for hours." Grzegorz Rumatowski ([EMAIL PROTECTED]) http://josefine.ben.tuwien.ac.at/~grumatow/
Re: Wunderwaffe
> -Original Message- > From: Discussion of Polish Culture list > [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of W.G. > Sent: Monday, June 26, 2000 00:01 > To: [EMAIL PROTECTED] > Subject: Re: Wunderwaffe > > [...] > I wreszcie V-3. Ja tez pamietamze tym terminem okreslano przyszla rakiete, > ktora po odstrzeleniu glowicy, miala powracac na ziemie. Jednakze, w > swietle dokumentow brytyjskich i amerykanskich, V-3 byl zwyklym dzialem > dalekosieznym, o dlugosci lufy ponad 100 metrow, przeznaczonym do > ostrzeliwania Londynu. Pocisk wazyl zaledwie 55 funtow. Hitler > przywiazywal > do V-3 olbrzymia wage, zangazowano w projekt 5.500 ludzi i mialo byc > zbudowane dwie baterie z 25 dzialami, usytulowanymi w bunkrach > kolo Calais. > Bombardowania strategiczne uszkodzily na tyle bunkry, ze porzucono mysl > budowy dzial. V-3 nosilo nazwe London Gun. > Rzeczywiscie: kaliber 150 mm, dlugosc 150 m, zasieg do 150 km. Inne nazwy to: "Hochdruckpumpe", "Millipede", "Busy Lizzie"; mialy byc budowane w Mimoyecques, kolo Calais. Pomijajac kwestie nazwy, czy rzeczywiscie istnialy przynajmniej plany pojazdu zalogowego, ktorego ostatni czlon, po zbombardowaniu np Nowego Jorku, mial ladowac w Argentynie? Byly projekty zalogowych wersji V-2, oznaczane bodaj A 10, ale te mialy byc odpalane z lodzi podwodnych w poblizu Stanow ... > > > >Czy V-3 nie bylo projektem rakiety wielostopniowej (troj- dokladnie), > >z zaloga, ktora po zbombardowaniu Nowego Jorku miala ladowac w > Argentynie? > > > >Jesli dobrze pamietam, to podobna koncepcje - pod wzgledem konstrukcji, > >a nie celow bombardowania - rozwazali tez Amerykanie (a moze Niemcy w > >Stanach?) > >w projekcie Dyna Soar? > > Istniala taka konstrukcja, ktorej DynaSoar byl bezposrednia kontynuacja, ale, jak sie okazuje, nie nazywala sie V-3, ale Sanger-Bredt, projektowana w 1943 r. Miala 2, a nie 3 stopnie. Patrz http://www.friends-partners.org/~mwade/lvs/sanger.htm, a nt. Dynasoar: http://www.rocketry.com/mwade/craft/dynasoar.htm. W poznych latach 70. byla polska ksiazka o rakietach - rodzaj albumu w nietypowym formacie, niby B4 w poprzek, i sadze, ze tam wlasnie V-3 zostala przedstawiona zupelnie jak DynaSoar (a nie Sanger-Bredt, ktorej tam nie bylo), z opowiescia o Argentynie, ale nie jestem w stanie sprawdzic. Ma Pan moze te ksiazke? Piotr
nafta i krew
.. >Osobiscie jestem obecnie za tak zwana demokracja i tak zwana rownoscia >polityczna obywateli ( z pewnymi wyjatkami: uwazam, ze dla zdrowia >spolecznego byloby lepiej, gdyby kobiety nie mialy praw wyborczych, ale to w >sumie drobiazg ktory mnie malo wzrusza). Pana nie wzrusza, ale mnie wzruszylo i to dosc dokladnieDlaczego to mianowicie kobiety nie mialy by miec praw wyborczych? Stanowimy polowe spoleczenstwa, i jak donosza statystyki w Polsce przynajmniej, jestesmy lepiej wyksztalcone od mezczyzn. Wychowujemy tez przyszle pokolenia mezczyzn czy to jako matki czy to jako nauczycielki, to co zdaniem Pana w naszym prawie do glosowania stanowi zagrozenie stanu zdrowia spolecznego? Czy uwaza tez pan ze nie powinnysmy byc wybierane do zadnych cial rzadzacych w panstwie? To dopiero byloby kuriozalne wynaturzenie demokracji gdyby polowa obywateli panstwa nie miala glosu! >Nie dlatego jestem za, ze nie widze >kuriozalnych wynaturzen demokracji, a dlatego, ze nie widze sposobu, aby w >obecnym swiecie wprowadzenie innego systemu powiedzmy w Polsce bylo wogole >mozliwe. > >Pozdrawiam, >zb. Pozdrowienia Anna Niewiadomska
Re: nafta i krew
Zbigniew J Koziol: /../ > Mam > watpliwosci, czy czasem Niemcy organizujac tego rodzaju konferencje nie > czuja sie sami zagrozeni przez ... demokracje i czy nie wystepuja w ten > sposob przeciwko niej (zb.) W latach trzydziestych nie czuli sie zagrozeni przez ... demokracje:-) Uta
nafta i krew
Do pewnego stopnia cenie sobie wypowiedzi Grzegorza Swiderskiego. Wnosza one zwykle nowe spojrzenie na rzeczy, ktore wydawac by sie mogly oczywiste. Brak im jednej cechy waznej w zyciu politycznym (abstrahujac od poprawnosci wywodow w nich zawartych): brak im pragmatyzmu (na co zwracalem juz uwage w przeszlosci). Ten brak - jest niewybaczalny przy wszelkich politycznych spekulacjach. Dla mnie wiec, Pan Grzegorz dyskwalifikuje sie juz na starcie jako osoba wypowiadajaca opinie polityczne i osobiscie traktuje jego teksty z duza rezerwa. Istnieje tez powod, dla ktorego uznaje wypowiedzi Pana Grzegorza za demagogiczne. Subtelny powod. Zapewne wiekszosc z Panstwa podswiadomie w zasadzie popiera zasady demokracji, jako niby te, ktore sluza rownosci obywateli. Zas Pan Grzegorz jakby przekornie stara sie dowiesc, ze to w innych systemach, nie w tych opartych na rownosci, lepiej zyc byc winno. Czyli opiera sie na ukrytym zalozeniu, ze w demokracji istnieje rownosc. A wlasnie, ze w demokracji rownosc _nie_ istnieje! Dowodzil niczego nie bede, bo nie potrafie. Ale przywolam pewien przyklad, ktory moim zdaniem bardzo ma silny zwiazek wlasnie z funkcjonowaniem demokracji. Nie tak dawno temu pisalem tutaj o aktywnosci na listach dyskusyjnych, o tym, ze wlasciwie pare doslownie osob praktycznie calkiem dominuje dyskusje na liscie. Jestem otoz mocno przekonany, ze w ten sam sposob dziala demokracja: nieliczna grupa osob zyskuje w spolecznosci niemal calkowite wplywy: czy to tak zwane "aktywne" czy tez "bierne" - te drugie poprzez urabianie opinii tych wlasnie biernych uczestnikow. To jest sedno demokracji: rownosc w demokracji ma charakter pozorny. Jesli patrzec pragmatycznie na skutki owej rownosci praw, to nalezy dojsc do wniosku, ze nigdy tej rownosci w demokracji nie bylo, nie ma jej teraz i jej nie bedzie. Osobiscie jestem obecnie za tak zwana demokracja i tak zwana rownoscia polityczna obywateli ( z pewnymi wyjatkami: uwazam, ze dla zdrowia spolecznego byloby lepiej, gdyby kobiety nie mialy praw wyborczych, ale to w sumie drobiazg ktory mnie malo wzrusza). Nie dlatego jestem za, ze nie widze kuriozalnych wynaturzen demokracji, a dlatego, ze nie widze sposobu, aby w obecnym swiecie wprowadzenie innego systemu powiedzmy w Polsce bylo wogole mozliwe. Pozdrawiam, zb. P.s.: Dla okraszenia dyskusji pozwole sobie zalaczyc tresc dwoch notatek z ostatniego Dziennika Internetowego PAP, byc moze pozornie bez zwiazku z tematem. Notatka 1. Prezydent Aleksander Kwasniewski uwaza, ze partie powinny umieszczac na listach wyborczych tyle samo kobiet ile mezczyzn. Kwasniewski prowadzil w poniedzialek swoja kampanie wyborcza w Wielkopolsce. "Nie jestem zwolennikiem ustawowego regulowania udzialu kobiet czy innych grup spolecznych w zyciu politycznym. (...) Jednak mozna zwiekszyc udzial kobiet w polityce poprzez obyczaj polityczny. Proces ten mozna przyspieszyc umieszczajac wiecej kobiet na listach wyborczych partii politycznych" - jakze swietnie pasuje ta wypowiedz do dyskusji tutaj o Jednomandatowych Okregach Wyborczych! (zb.) Notatka 2. Naduzywanie Internetu do propagowania tresci radykalnych, szczegolnie nienawisci rasowej - to temat miedzynarodowej konferencji, ktora rozpoczela sie w Berlinie. "Nowe mozliwosci techniki informacyjnej sa coraz czesciej wykorzystywane przez wrogow demokracji i przeciwnikow godnosci ludzkiej" - ostrzegl prezydent Niemiec Johannes Rau podczas otwarcia konferencji. Dwudniowe spotkanie zorganizowaly niemieckie ministerstwo sprawiedliwosci, Centrum Wiesenthala i fundacja im. Friedricha Eberta. Wedlug podanych przez Centrum Wiesenthala danych, liczba stron internetowych propagujacych nienawisc wzrosla od jednej strony w 1995 r., poprzez 1,4 tys. w 1999, do 2 tys. w roku biezacym. W Niemczech liczba takich stron wzrosla z 32 w 1996 r. do ponad 330 w chwili - W tym przypadku nie raczono zauwazyc, ze internet rozwija sie w sposob eksponencjalny ( http://www.iyp.org/internet/ ) a wobec tego wzgledna ilosc stron poswieconych tak zwanym "tresciom radykalnym" maleje... Mam watpliwosci, czy czasem Niemcy organizujac tego rodzaju konferencje nie czuja sie sami zagrozeni przez ... demokracje i czy nie wystepuja w ten sposob przeciwko niej (zb.)
Re: Mieszane systemy wyborcze
On 26 Jun 00, at 22:08, Grzegorz Swiderski wrote: > Zgoda. Matki wychowujace przyszlych obywateli panstwa nie > placace podatkow, tylko utrzymywane przez meza albo jakakolwiek > inna prywatna osobe czy prywatna organizacje charytatywna > powinny miec prawo glosu proporcjonalne do ilosci podatku > placonego przez zawodowe nianki. Ale matki zyjace z zasilku juz > takiego prawa miec nie powinny, bo z jednej strony cos panstwu > daja a z drugiej biora, a wiec wychodzi na zero. > > Natomiast bezrobotnym na zasilku powinno sie odejmowac od sumy > zaplaconych podatkow w zyciu sume uzyskanych zasilkow i to > powinno stanowic o ich sile glosu w wyborach. Powinno sie jeszcze zwolnic ze sluzby wojskowej tych co nie maj prawa glosu ani majatku. Kraju i panstwa powinni bronic ci do ktorych kraj nalezy i ktorzy maja udzial w decyzjach. Coz to biedakow ma obchodzic kto wygra wojne lub przegra. Jak to juz Tuwim powiedzial: "Rznij karabinem w bruk ulicy! Twoja jest krew, a ich jest nafta!" Marcin Mankowski P.S. Francuzi nazywali pobor podatkiem z krwi ("impot de sang").
O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu
O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu Tomasz J Kazmierski Tak zwana zasada "proporcjonalnosci" wyborow jest sprzeczna z elementarnym wymaganiem demokracji, aby wybory byly rowne i bezposrednie. Wystepowanie tej sprzecznosci wykazal prof. Miroslaw Dakowski w swym protescie wyborczym zlozonym w Sadzie Najwyzszym we wrzesniu 1997r. Wyjasnijmy najpierw definicje stosowanych w prawie wyborczym pojec, a nastepnie wykazmy, na czym polega sprzecznosc miedzy praktyka stosowanych w Polsce "proporcjonalnych" wyborow opartych na listach partyjnych oraz podziale mandatow metoda d'Hondta, a konstytucyjnym wymaganiem rownosci i bezposredniosci wyborow. Dodatkowo pokazemy, ze polska ordynacja wyborcza nie realizuje, wbrew postanowieniom obecnej konstytucji, nawet samej zasady proporcjonalnosci. W demokracji podstawowym sposobem wyrazania suwerennosci przez narod sa powszechne wybory. Realizacja zwierzchniej roli zbiorowego suwerena, czyli narodu, wymaga, aby, oprocz powszechnosci prawa wyborczego, to znaczy jego dostepnosci dla kazdego obywatela, wybory byly rowniez rowne i bezposrednie. Zasada rownosci jest definiowana w dwoch znaczeniach, formalnym i materialnym. Rownosc formalna wystepuje wtedy, gdy kazdy wyborca uczestniczy w wyborach na tych samych zasadach i glosuje w ten sam sposob. Wymaganie rownosci formalnej stosuje sie rowniez do biernego prawa wyborczego, gdzie oznacza ono, ze kazdy kandydat ma miec takie same szanse otrzymania mandatu. Z kolei rownosc materialna polega na tym, aby waga kazdego glosu (tj. znaczenie glosu) kazdego wyborcy byly rowne. Bezposredniosc wyborow wyraza sie w wybieraniu przedstawicieli bez zadnego posrednictwa, czyli przez oddanie glosu na tego kandydata, ktorego sie chce w sposob bezposredni obdarzyc mandatem. W szczegolnosci oddany przez wyborce glos nie moze byc uzyty do udzielenia mandatu innej osobie. Warunek rownosci wyborow nie jest w Polsce spelniony przede wszystkim w sensie formalnym. Kandydaci niezalezni, czyli bezpartyjni, nie maja takich samych szans wyboru jak kandydaci - czlonkowie partii politycznych. Scislej, kandydaci niezalezni nie maja zadnych, nawet teoretyczno-matematycznych szans otrzymania mandatu. Poza tym, polskie prawo wyborcze dyskryminuje kandydatow grupowo ze wzgledu na przynaleznosc etniczna. Partie polityczne, ktore deklaruja sie jako tzw. "mniejszosci narodowe", sa wylaczone z zaporowej klauzuli 5% glosow w skali kraju, co w sposob oczywisty narusza konstytucyjna zasade formalnej rownosci wyborow. Warunek rownosci wyborow nie jest w Polsce spelniony rowniez w sensie materialnym. Glosy wyborcow nie maja mianowicie jednakowej wagi. W wyborach 1997r. kandydaci partii, ktore nie uzyskaly co najmniej 5% poparcia w skali kraju, nie mieli prawa otrzymania mandatu. Glosy oddane na tych kandydatow, chocby w najwiekszej liczbie, mialy wiec wage 0. Wezmy przyklad kandydatki Unii Pracy, Wieslawy Ziolkowskiej, ktora otrzymala poparcie 23,891 glosow. Mimo znacznego zaufania udzielonego jej przez wyborcow, Ziolkowska nie otrzymala mandatu z powodu klauzuli zaporowej. Z kolei startujacy w Okregu nr 4 kandydat SLD, Siergiej Plewa otrzymal mandat, choc glosowalo na niego tylko 2,135 osob. Porownanie tych dwoch przypadkow wskazuje na pogwalcenie konstytucyjnej zasady rownosci wyborow w sensie materialnym. Polska ordynacja wyborcza narusza rowniez konstytucyjne wymaganie bezposredniosci wyborow. Glosy wyborcow, oddane na obdarzonego ich zaufaniem kandydata, przenoszone sa bowiem na innych kandydatow, pozbawionych tego zaufania. Najbardziej jaskrawym mechanizmem gwalcenia zasady bezposredniosci jest tzw. lista krajowa, ktora wprowadza do Sejmu kandydatow odrzuconych przez wyborcow w okregach. Na przyklad w Okregu Nr 1 (Warszawa) w ten sposob dostal sie do Sejmu Waclaw Olak (SLD), ktory otrzymal jedynie 342 glosy na laczna liczbe 1,326,927 uprawnionych, czyli przy poparciu znikomego procenta (0.025%!) elektoratu. Ale i poza lista krajowa tez mielismy do czynienia z pogwalceniem zasady bezposredniosci. Wspomniany wyzej Siergiej Plewa otrzymal mandat dzieki temu, ze laczna suma glosow oddana na kandydatow SLD w Okregu Nr 4 byla znaczna i wyniosla 64,985. Przewazajac/a wiekszosc tych glosow, (53,958) otrzymal pierwszy na liscie SLD kandydat, Wlodzimierz Cimoszewicz. Ordynacja przekazala czesc tego poparcia nastepnemu kandydatowi SLD, choc wyborcy nie obdarzyli go zaufaniem! Dosc dodac, ze w tym samym Okregu Nr 4 nie otrzymal mandatu np. Krzysztof Wolfram (UW) z poparciem 6,505 glosow, czyli ponad trzykrotnie wiekszym niz Siergiej Plewa. Dobrym komentarzem do naruszenia zasady bezposredniosci moze byc popularne powiedzenie ukute po wyborach 1997r przez zaskoczonych wynikami wyborcow: " wrzucasz do urny Kowalskiego, a wyskakuje Malinowski". Wreszcie, nawet sama zasada proporcjonalnosci, ktora rzekomo miala sie realizowac dzieki wielomandatowym okregom i listom partyjnym, tez zostala pogwalcona. Propor
Dlugie wakacje
> Wydaje mi sie, ze taka maloplatna, nieciekawa praca moze uczy > czlowieka nie tyle szacunku do pracy w ogole, ale wlasnie do pracy > monotonnej, nieciekawej i maloplatnej. > > Pozdrowienia > Ewa Ja dlatego pracuje bo musze sie utrzymac przy zyciu, a skoro tak byc musi wiec szukam takiej pracy by za wlozony wysilek dala mi najwyzszy z mozliwych ekwiwalent finansowy jak rowniez uposazenie, premie. Malo platne, ciezkie prace, sluza wedlug mnie wylacznie do tego by czlowiek sie przekonal ze za male i duze pieniadze pracuje sie tak samo ciezko. Z reguly z wiekszymi pieniedzmi laczy sie doswiadcznie, umiejetne podchodzenie do stresujacych sytuacji, odpowiedzialnosc. Rowniez wplywy i silny charakter wiaza sie z lepiej platnymi pracami. Malina >
Liczby Feramata, Mersenna i pierwsze tez
OZNACZENIA Prod -- oznaczenie iloczynu szeregu czynnikow (skrot od Produkt) =/= -- nierownosc NWD -- Najwiekszy wspolny dzielnik = = Liczby Feramata, Mersenna i pierwsze tez Fermat wprowadzil liczby: F(0) := 2^2^0 + 1 = 3 F(1) := 2^2^1 + 1 = 5 F(2) := 2^2^2 + 1 = 17 F(3) := 2^2^3 + 1 = 257 F(4) := 2^2^4 + 1 = 65537 ... F(n) := 2^2^n + 1 dla n = 0 1 2 ... i przypuscil, ze wszystkie sa pierwsze. Euler pokazal, ze F(5) nie jest. I odtad dla kazdej liczby Fermata F(n), dla ktorej rostrzygnieto kwestie pierwszosci, odpowiedz zawsze brzmiala F(n) jest zlozona. Znany jest zreszta/ status tylko kilku liczb. Swoje liczby Fermat wybral nieprzypadkowo. Na to, zeby liczba 2^N + 1 byla pierwsza, koniecznym jest, zeby N bylo postaci 2^n (co aktywni czytelnicy zechca uzasadnic). Jak zauwazyl Polya, kazda para liczb Fermata jest wzglednie pierwsza; innymi slowy zaden dzielnik pierwszy liczby F(n) nie jest dzielnikiem zadnej innej liczby F(k) (dla k =/= n). Stad natychmiast wynika, ze istnieje nieskonczenie wiele liczb pierwszych (wystarczy wziasc po jednym dzielniku pierwszym kazdej liczby Fermata, bo nie bedzie wsrod nich powtorzen). Wzgledna pierwszosc liczb Fermata wynika ze slicznego wzoru: F(n) - 2 = F(0)*F(1)*...*F(n-1) Na przyklad: F(3) - 2 = 255 = 3*5*17 = F(0)*F(1)*F(2) Dostalismy wiec jeszcze jeden dowod na to, ze liczb pierwszych jest nieskonczenie wiele. ** Z kolei liczby M(n) = 2*n - 1, dla n = 1 2 ... wprowadzil Mersenne. Na przyklad: M(1) = 1, M(2) = 3, M(3) = 7 ... Wszystkie sa nieparzyste. Warunkiem koniecznym (ale nie dostatecznym), na to zeby liczba Mersenna M(n) byla pierwsza, jest pierwszosc samej liczby n. Dla liczb Mersenna zachodzi nastepujace nietrudne, bardzo kanoniczne twierdzenie o najwiekszym wspolnym dzielniku NWD: NWD(M(k) M(n)) = M(NWD(k n)) Wynika stad, ze gdy liczby k n sa pierwsze i rozne, to liczby M(k) i M(n) sa wzglednie pierwsze. Dopoki nie mamy nieskonczenie wielu liczb pierwszych lub chocby parami wzglednie pierwszych, to powyzsze na oko nic nie daje. A jednak z powyzszego wyprowadzilem wlasny dowod nieskonczonosci zbioru liczb pierwszych: Niech P bedzie dowolnym skonczonym zbiorem liczb pierwszych zawierajacym liczbe 2. Wtedy liczby M(p), dla p nalezacego do P, sa parami wzglednie pierwsze i wieksze od 1. Czyli nasze liczby M(p) maja conajmniej tyle roznych dzielnikow pierwszych co liczba elementow w P. Zdawaloby sie, ze nic nie przybylo, ale, ha!, nasze wszystkie dzielniki sa nieparzyste, a w zbiorze P mielismy 2. Zatem dostalismy conajmniej jedna/ nowa/ liczbe/ pierwsza/ nieparzysta/. Wynika stad, ze zbior skonczony P nie moze zawierac wszystkich liczb pierwszych, czyli liczb pierwszych jest nieskonczenie wiele. * A oto ciekawa idea Erdosa. Kazda liczba naturalna n ma dokladnie jedna/ reprezentacje/ postaci n = a * b^2 gdzie a b sa/ liczbami naturalnymi, przy czym kazdy dzielnik pierwszy p wystepuje w liczbie a co najwyzej jeden raz -- takie liczby a nazywamy bezkwadratowymi (na ile pamietam; "square free" po angielsku). Na przyklad: 98000 = 2*2*2*2 * 5*5*5 * 7*7 = 5 * (2*2*5*7)^2 Niech P(x) bedzie zbiorem liczb pierwszych \< x. Niech |P(x)| bedzie liczba/ elementow zbioru P(x). Liczby a * b^2 takie, ze b \< sqrt(x), a liczba a jest iloczynem dowolnego podzbioru zbioru P(x), wyczerpuja caly zbior liczb 1 2 3 ... x (moga/ byc wsrod nich rowniez liczby wieksze od x). Warto zauwazyc, ze a=1 odpowiada pustemu podzbiorowi zbioru P(x). Liczbe a wybieramy na 2^|P(x)| sposobow. Liczbe b na sqrt(x) sposobow. Czyli mamy nie wiecej niz 2^|P(x)| * sqrt(x) liczb a * b^2 \< x, skad: x \< 2^|P(x)| * sqrt(x) Dostajemy stad oszacowanie z dolu liczby |P(x)|: |P(x)| >/ (1/2)*log(x) (log o podstawie 2) albo uzywajac logarytmu naturalnego: = |P(x)| >/ ln(x) / (2*ln(2)) = Jest to slabiutkie oszacowanie, ale rosnie do nieskonczonosci, kiedy x --> oo. (Zatem, raz jeszcze, liczb pierwszych jest nieskonczenie wiele). Rozwine teraz idee Erdosa. Niech x bedzie liczba naturalna, P(x) -- zbiorem liczb pierwszych \< x. Przyjrzyjmy sie naszym oszacowaniom nieco detaliczniej. Przy ustalonym bezkwadratowym a mamy co najwyzej sqrt(x/a) liczb b takich, ze a * b^2 \< x. Gdy a przebiega wszystkie iloczyny podzbiorow zbioru P(x), czyli dzielniki produktu PP(x) wszystkich liczb pierwszych p \< x, to liczby a * b^2 przebiegaja/ wszystkie liczby 1 2 ... x (i nawet niektore inne). Zatem Suma( sqrt(x/a) | a -- dzielnik liczby PP(x)) >/ x Lewa strona powyzej jest rowna lewej stronie nierowno
Re: Mieszane systemy wyborcze
Grzegorz Swiderski wrote: > > W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu > Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > > > A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu. > > To jest bardzo latwo ustalic. Liczy sie to w podatkach. Ten > daje wiecej, kto placi wiecej podatkow. Natomiast ciezarem > dla panstwa sa wszyscy ci, ktorzy cos dostaja nie dajac nic > w zamian, czyli np. zyjacy z zasilkow. > > > Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z > > socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz? > > Zalezy ile placa podatku. > > Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac > obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda > placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na > polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. Gdy > dobrze wychowa dzieci to poprzez ich posrednictwo moglaby > uzyskac duzy wplyw na polityke, jesli one na taki wplyw by > sobie zapracowaly. > > > Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw? > > Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci > niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie - > ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale > ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia > czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu > mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub > bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za > ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace. > I tutaj mamy pierwsze powazne nieporozumienie stanowiace wlasciwie jadro wiekszosci sporow polityczno-ideologicznych. Powyzszy poglad traktuje obywateli przedmiotowo, zas panstwo jest podmiotem. Tak wiec to panstwo ma ustalac kto ma miec wiekszy wplyw na losy kraju, narodu i wkoncu na swoj los stosujac jakas parametryzacje naprzyklad podatkowa jak proponowana badz klasowa jak u komunistow. Rzeczywistosc jest natomiast inna: to panstwo jest przedmiotem, zas podmiotem jest obywatel zyjacy w spoleczenstwie zwanym nawet obywatelskim (a nie panstwowym). I jest podmiotem niezaleznie od tego ile zarabia i czym sie zajmuje: bezdomny, bezrobotny czy milioner badz nawet bandzior maja rowny status obywatelski. Ma tex takie same prawa i obowiazki. Model pierwszy cwicza wszystkie totalitaryzmy, Polska tez go 50 lat cwiczyla. Czy to beda czarne, czerwone czy brunatne: tu nie jest wazna tresc lecz forma. Model drugi to wlasnie spoleczenstwo obywatelskie i prawdziwie demokratyczne. Niestety Polsce daleko jeszcze do takiego spoleczenstwa m.in. dlatego, ze niemal wszystkie kierunki polityczne maja jakos zagwozdzony w glowie model pierwszy polaczony jeszcze z poteznym ideologizowaniem polityki. A za duzo ideologii w polityce to wiemy czym sie konczy - cwiczylismy to wlasnie przez polwiecze. Jacek A. > Oczywiscie nie powinno byc tak, ze dowolny czlowiek moze sobie > kupic wplywy polityczne w postaci zaplacenia wysokiego podatku. > Na strazy panstwa powinien stac jakis nadrzedny, niezalezny od > nikogo zwierzchnik (np. krol), ktory kontroluje lojalnosc > poddanych - np. poprzez wydawanie i odbieranie obywatelstwa na > podstawie decyzji, ktora nie musi byc formalnie uzasadniana. > > Ale ja sie bardzo nie upieram przy koncepcji proporcjonalnosci > sily glosu w wyborach do zaplaconego podatku. Chetnie sie > zgodze na inne sensowne propozycje likwidujace rownosc i > powszechnosc wyborow do parlamentu. Chcialbym tylko poznac > argumenty za tym, ze rownosc i powszechnosc jest konieczna, > wazna czy wartosciowa. Jesli okazalo sie, ze proporcjonalnosc > wyborow jest zla, to rownie dobrze moze sie okazac, ze > pozostale przymiotniki piecioprzymiotnikowej demokracji tez > powoduja zle efekty. Dlaczego np. pomysl ograniczenia > powszechnosci w demokracji poprzez nadanie prawa glosu w > wyborach parlamentarnych tylko tym, ktorzy zdadza prosty test > ze znajomosci konstytucji jest zly? Dlaczego prawo jezdzenia > samochodem nadawane jest tylko osobom zdolnym poznac i zrozumiec > kodeks drogowy i jednoczesnie prawo wyboru prawodawcy > tworzacego ten kodeks dawane jest kazdemu, nawet temu, kto nie > jest w stanie poznac i zrozumiec konstytucji panstwa? > > Pozdrawiam, > Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ > Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 9:18 po poludniu Pan Marek Kowalewski napisal: > Grzegorz Swiderski: > > > Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac > > obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i > > beda placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki > > wplyw na polityke panstwa ile sama placi bezposrednio > > podatkow. > [...] > > Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci > > podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w > > pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku > > taka prace. > > Wiec matka wychowujac dzieci wykonuje bezplatna prace ktora > mozna mierzyc jej wartoscia rynkowa, jak rowniez podatkami od > tej wartosci, wiec praktycznie powinna rowniez miec wplyw na > polityke panstwa. Zgoda. Matki wychowujace przyszlych obywateli panstwa nie placace podatkow, tylko utrzymywane przez meza albo jakakolwiek inna prywatna osobe czy prywatna organizacje charytatywna powinny miec prawo glosu proporcjonalne do ilosci podatku placonego przez zawodowe nianki. Ale matki zyjace z zasilku juz takiego prawa miec nie powinny, bo z jednej strony cos panstwu daja a z drugiej biora, a wiec wychodzi na zero. Natomiast bezrobotnym na zasilku powinno sie odejmowac od sumy zaplaconych podatkow w zyciu sume uzyskanych zasilkow i to powinno stanowic o ich sile glosu w wyborach. Dlaczego to sa glupie pomysly? Dlaczego demokracja z sila glosu rowna jeden dla kazdego pelnoletniego obywatela daje lepsze wyniki, czyli powoduje wybranie lepszych prawodawcow tworzacych lepsze prawo? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
>Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac >obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda >placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na >polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. [...] >Panstwu >mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub >bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za >ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace. Wiec matka wychowujac dzieci wykonuje bezplatna prace ktora mozna mierzyc jej wartoscia rynkowa, jak rowniez podatkami od tej wartosci, wiec praktycznie powinna rowniez miec wplyw na polityke panstwa. Marek Kowalewski [EMAIL PROTECTED] www.mkowalewski.w.pl
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu. To jest bardzo latwo ustalic. Liczy sie to w podatkach. Ten daje wiecej, kto placi wiecej podatkow. Natomiast ciezarem dla panstwa sa wszyscy ci, ktorzy cos dostaja nie dajac nic w zamian, czyli np. zyjacy z zasilkow. > Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z > socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz? Zalezy ile placa podatku. Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. Gdy dobrze wychowa dzieci to poprzez ich posrednictwo moglaby uzyskac duzy wplyw na polityke, jesli one na taki wplyw by sobie zapracowaly. > Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw? Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie - ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace. Oczywiscie nie powinno byc tak, ze dowolny czlowiek moze sobie kupic wplywy polityczne w postaci zaplacenia wysokiego podatku. Na strazy panstwa powinien stac jakis nadrzedny, niezalezny od nikogo zwierzchnik (np. krol), ktory kontroluje lojalnosc poddanych - np. poprzez wydawanie i odbieranie obywatelstwa na podstawie decyzji, ktora nie musi byc formalnie uzasadniana. Ale ja sie bardzo nie upieram przy koncepcji proporcjonalnosci sily glosu w wyborach do zaplaconego podatku. Chetnie sie zgodze na inne sensowne propozycje likwidujace rownosc i powszechnosc wyborow do parlamentu. Chcialbym tylko poznac argumenty za tym, ze rownosc i powszechnosc jest konieczna, wazna czy wartosciowa. Jesli okazalo sie, ze proporcjonalnosc wyborow jest zla, to rownie dobrze moze sie okazac, ze pozostale przymiotniki piecioprzymiotnikowej demokracji tez powoduja zle efekty. Dlaczego np. pomysl ograniczenia powszechnosci w demokracji poprzez nadanie prawa glosu w wyborach parlamentarnych tylko tym, ktorzy zdadza prosty test ze znajomosci konstytucji jest zly? Dlaczego prawo jezdzenia samochodem nadawane jest tylko osobom zdolnym poznac i zrozumiec kodeks drogowy i jednoczesnie prawo wyboru prawodawcy tworzacego ten kodeks dawane jest kazdemu, nawet temu, kto nie jest w stanie poznac i zrozumiec konstytucji panstwa? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
Grzegorz Swiderski: /../ > Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy > demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za > tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik > czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi > miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak, > degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje > panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto > tylko bierze? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio > decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego > zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce > przedstawicielowi? Jedyne sensowne wytlumaczenie widze dla > tajnosci - zabezpiecza to przed wymuszaniem glosowania przez > przestepcow. A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu. Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz? Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw? > Pozdrawiam, > Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ > Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000 Wzajemnie Uta ___ 1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de [EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 3:59 PM Pan Z.I. Rybak napisal: > Art. 85. > > 1. Kandydatow na poslow i senatorow moga zglaszac partie > polityczne oraz wyborcy. > 2. Zasady i tryb zglaszania kandydatow oraz przeprowadzania > wyborow okresla ustawa. > > Tak jak w kazdym innym punkcie Konstytucji, wszystko jest > stanowione ustawa, ktora sejm moze zmienic. > (...) Ale aby wprowadzic ordynacje wiekszosciowa trzeba jeszcze zmienic nastepujacy zapis w konstytucji: "Art. 96. punkt 2: Wybory do Sejmu sa powszechne, rowne, bezposrednie i proporcjonalne oraz odbywaja sie w glosowaniu tajnym." A przy okazji likwidowania proporcjonalnosci proponuje zlikwidowac powszechnosc, rownosc i bezposredniosc. Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania tylko tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci konstytucji. Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do powierzchni posiadanych w Polsce nieruchomosci. Bezposredniosc proponuje zamienic na prawo wybierania Sejmu tylko przez przedstawicieli lokalnych samorzadow wszelkich szczebli wybranych w lokalnych wyborach wiekszosciowych. Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak, degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto tylko bierze? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce przedstawicielowi? Jedyne sensowne wytlumaczenie widze dla tajnosci - zabezpiecza to przed wymuszaniem glosowania przez przestepcow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
[...] >Rzeczywiscie, zapomnialem o tych "listach krajowych". Tam wlasnie miejsce >na liscie decyduje. No a co z konstytucja? Art. 85. 1. Kandydatow na poslow i senatorow moga zglaszac partie polityczne oraz wyborcy. 2. Zasady i tryb zglaszania kandydatow oraz przeprowadzania wyborow okresla ustawa. Tak jak w kazdym innym punkcie Konstytucji, wszystko jest stanowione ustawa, ktora sejm moze zmienic. Tylko. Po co poslowie chcieliby zmieniac aktualnie obowiazujaca ustawe o zasadzch przeprowadzania wyborow? Zig Rybak >Michal Niewiadomski
Re: Mieszane systemy wyborcze
At 05:23 PM 6/26/00 +0800, you wrote: >> Czy cos sie tu zmienilo? Ja nie sledze zbyt uwaznie polskiego prawodastwa, >> ale wydawalo mi sie ze w przeciwienstwie do czasow PRL, (kolejne) miejsce >> na liscie partyjnej, nie odgrywa juz w Polsce roli. Licza sie krzyzyki >> postawione przez wyborcow - dano im przynajmniej to prawo. >> >> Poza tym zaznaczam ze bez odpowiedzi pozostalo postawione przeze mnie jekis >> czas temu pytanie czy proporcjonalan ordynacja wyborcza jest czy nie jest >> zapisana w konstytucji RP. Dosc trudno jest uczestniczyc w dyskusji bez >> znajomosci tak podstawowego faktu. >> >> Michal Niewiadomski > >O ile ja wiem to i tak i nie, Michale. Krzyzyki, krzyzykami ale gdy partia >jakas zdobywa wiekszosc, to moze sobie na tej podstawie wyslac do Sejmu kogos, >kogo wogole nie ma na wyborczej kartce! > (...) >Jacek A. Rzeczywiscie, zapomnialem o tych "listach krajowych". Tam wlasnie miejsce na liscie decyduje. No a co z konstytucja? Michal Niewiadomski
Re: Dlugie wakacje
On 23 Jun 00 at 20:25, Malgorzata Zajac wrote: > Pan Andrzej Szymoszek straszy : > > > Przy odrobinie szczescia trafi sie taki, ktory nie bedzie > > bil. Nie ma ich wcale tak niewielu. Ja na przyklad jestem > > dobrym przykladem, ale niestety juz jestem zajety. > > Zawsze wiedzialam, ze Pan to sie chwalic lubi ;-) > Juz ja, drogi Panie Andrzeju, sama sobie go wybiore. I zareczam > Panu, ze dam sobie z nim rade tradycyjnymi metodami ;-) > > Ale, zanim to nastapi mam taki plan : > > Wyjechac z babcia na tydzien do Lopusznej i w Gorce, potem z kolegami > z roku oboz zeglarski na Mazurach: okolice Rucianego-Nidy i Mikolajek, > potem z rodzinka na kajaki Kolko Radunskie na Kaszubach i dwa tygodnie > nad morzem w Jastrzebiej Gorze, potem 12-dniowy oboz sportowy AZS na > Warmii (okolice jezior: Plusznego i Lanskiego), A, Lanskiego. Nie ma to jak miec znajomosci w kolach zblizonych do rzadu ;) > potem odpoczywka z > rodzinka na Suwalszczyznie - okolice Wigier - Mackowa Ruda, A, Wigier. Jak widac, te koneksje ulatwiaja rowniez dostep do miejsc przeznaczonych dla papieza. > > Wlasnie sie dowiedzialam, ze umarla dzis mama pani J. - czyli pani > Turowiczowa (jak znawcom historii dwudziestolecia miedzywojennego > z pewnoscia wiadomo - corka generala Janusza Gasiorowskiego i corka > chrzestna Jozefa Pilsudskiego). Niech spoczywa w pokoju. > > Malgorzata Niestety, umarl tez Bogdan Lyszkiewicz, konkretnie zginal w wypadku samochodowym. Bogdan Lyszkiewicz to lider rock'n'rollowego zespolu "Chlopcy z placu broni", znanego glownie z piosenki o Eli co stracila przyjaciela, a takze o wolnosci i kochaniu, w tym kochaniu zycia przez Polakow w stanie wskazujacym na spozycie. Jego idolem byl John Lennon, do ktorego upodabnial sie wygladem, i podobnie jak on, przedwczesnie zakonczyl zywot. R. I. P. Andrzej
Re: Dlugie wakacje
Ewa: /../ > Wydaje mi sie, ze taka maloplatna, nieciekawa praca moze uczy > czlowieka nie tyle szacunku do pracy w ogole, ale wlasnie do pracy > monotonnej, nieciekawej i maloplatnej. Albo uczy niechec, bo sie naprawde _czuje_ ta monotonnosc, nieciekawosc i maloplatnosc:-) > Tym bardziej, jezeli sie > taka prace wykonywalo jak sie bylo mlodym i wiele osob (tez mlodych) > wokolo to robilo. Moim zdaniem jak sie kiedys samemu sprzatalo > biura, roznosilo gazety, ustawialo produkty na polkach itp, > to jest mniejsza szansa na to, ze sie tego typu praca bedzie > pogardzac pozniej. Moze czlowiek tez sie uczy, ze nie kazdemu > zostal dany dar bycia madrym, inteligentnym, wygadanym i > umiejacym sobie swietnie dawac rade w zyciu i sa ludzie, > ktorym dane bedzie zawsze wykonywac prace prostsze i mniej > platne. > Tak samo moze ona dopiero uczyc niechec. Nie wykonywalo sie tej pracy ze wzgledu na brak inteligencji lub madrosci. Mysle, ze to zalezy naprawde od charaktera tej osoby. Jesli przyczynny do tej monotonej pracy sa inne niz u osob, ktorzy sa zmusieni do tej pracy ze wzgledu na brak alternatyw, to dla aroganskiej i przemadrzalej osoby bedzie to tylko potwierdzeniem 'lepszosci'. > Jesli ktos ma szycunek dla ludzi, to jemu wisi, kto ktora prace wykonuje. A jesli >ktos nie nauczyl sie tego szacunku (a ten szacunek mozna sie nauczyc na wzorze innych >- rodzicow, nauczycieli itp), to mu tez szacunek do tej akurat pracy nic nie da. /../ > Wydaje mi sie, ze lojalnosc do pracowdawcy nie ma wiele wspolnego > z traktowaniem zawodu jako li tylko zrodla zarabiania pieniedzy. > Wrecz przeciwnie, ta lojalnosc moze skutecznie przeszkodzic > samoksztaltowaniu sie i spelnianiu swoich zyciowych marzen. > Lojalny pracownik przeciez nie odejdzie z pracy tylko dlatego, > ze jest mu tam nudno, malo mu placa, czy ma zlego szefa. > Wlasciwie lojalny pracownik odchodzi tylko na emeryture. Jak > sie ma szczescie pracowac w firmie, ktora dba o swoich pracownikow > i ich rozwoj, to pol biedy, ale jak sie trafi do takiej sobie > firmy, to mozna bardzo zle trafic. Lojalnosc tez oznacza, ze sie nie patrzy tylko na pieniadzy i kariere. Samoksztaltowanie moze rowniez oznaczac, ze sie ma w jednej firmie ciekawsza prace, ale mniej platna niz w innej. Czy sie liczy praca lub kariera? Jaki jest stosunek miedzy szefem a pracownikami? Czy roznicy miedzy szefem, a podwladnymi sa wyrazisty? Czy jest ostra konkurencja? Czy jest 'run' na tytule? Czy formalnosci odegraja wieksza role niz sama praca? Czy szef dyskutuje lub rozkazuje? Czy moja rola w tym zakladzie jest redukowana na kwestia: 'jak szybko wspinam sie w hirarchii w gore'? Lojalnosc jest dla mnie dwustronna sprawa. Dobrym wskaznikiem na to jest, jak czest w danym kraju sie zmienia prace. > Zreszta nawet "opiekuncza" firma, jak jej warunki rynku podyktuja > potrzebe zwolnienia czesci pracownikow, to nie bedzie sie ogladala > na zadna lojalosc wobec pracownikow. Warunki rynku nie zawsze musza podyktowac zwolnienia. Oczywiscie, zwolnienie moze szybko poprawic bilans firmy, ale nie zawsze na dlugo. Lojalnosc oznacza dla mnierowniez, na ile pracownik (lacznie z szefem, ktory nie jest zawsze wlascisielem) jest gotow oddac czesc swojej pensji na utrzymanie miejsca pracy. > Najlepiej to jest jak pracownik dba o swoje wlasne interesy i swoj > rozwoj, a firma, w ktorej pracuje jest tylko wehikulem do > osiagniecia > tego (czego akurat czlowiekowi w zyciu zawodowym potrzeba). > Oczywiscie nie twierdze, ze jak ktos nie zmienia pracy, to robi to > tylko dlatego, ze jest lojany. jak sie ma szczescie, to mozna > znalezc > takie miejsce pracy, ze przez cale zycie czlowiek bedzie zadowolony. Pierwszych ktorych sie zwalnia, to sa wlasnie ludzie, ktorzy wykonuja monotonna prace, jak n.p. sprzataczki. Sa to czesto umowy, ktore pozwalaja na szybkie zwolnienie i zatrudnienie. Ludzi na lepszych stanowiskach ciezko zwolnic, bo dostana duze 'wyrownanie'. W tej sytuacji moze sie okazac, jaki szacunek madry, inteligentny i wygadany czlowiek naprawde ma dla tych ludzi. Czy ma smialosc protestowac? Jesli dobrze da sobie rade w zyciu, zawsze znajdzie inna prace... > Pozdrowienia > Ewa Pozdrowienia z innej polkuli:-) Uta ___ 1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de [EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de
Re: Nowe tabu - minimalizacjonizm holokaustowy.
Marcin Mankowski: /../ > Ernst Nolte od kilku lat wywoluje gniew poprawnych politycznie > kregow nastepujacymi tezami: > > 1. Ludobojstwo dokonane w Sowietach jest porownywalne > do zbrodni popelnionych przez Nazistow i bylo po czesci > inspiracja tego ostatniego. > > 2. Ideologia nazistowska zawierala w sobie elementy > racjonalno-uzasadnieniowe a nie byla bezposrednim > wyrazem czystego zla. Czescia napedu Nazismu wedlug > Noltego byla intencja walki z bolszewizmem. > /../ To nie jest problemem pracy Noltego. Problemem sa jego wnioski: a) Antysemitizm Hitlera i Niemcow nie byl kwestia rasowa, ale klasowa i ma swoje przyczynny w antykomunizmie. Jest to uzasadnienie i legitimacja holocaustu. b) Dalej wnioskuje Nolte, ze WWII byla wiec wojna prewencyjna. Jest to proba 'historyzowanie' nacjonalsocjalizmu z bocznym efektem usprawiedliwienia 'nacjonal-konserwatywny' swiatopoglad w Niemczech. A jesli mam wybor i tak sie zastanawiam, dokad prowadzil taki swiatopoglad w Niemczech wole byc 'poprawna politycznie':-) Uta ___ 1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de [EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de
Re: Wunderwaffe
Przepraszajac za zwloke w odpowiedzi, chcialbym sie jeszcze zatrzymac nad V-1 i V-2, a glownie statystykach. Wyprodukowano lekko ponad 29 tysiecy V-1, wystrzeliwano ja z glownie z katapult szynowych, ale uzywano tez i bombowcow He 111H jako nosicieli. Istniala rownie pilotowana wersja, ktora nie weszla do produkcji seryjnej, a ktora byla oblatana przez Hanne Reitsch i Otto Skorzenego. Najbardziej od V-1 ucierpialy Londyn i Antwerpia, ta po ladowaniu D-day. Angielskie straty, razem wziete byly b. powazne; zniszczono ponad 1 milion budynkow, a smierc ponioslo ponad 6 tysiecy ludzi. Niemieckie zrodla, bedace w rekach USA i WB podaja jednak, ze z prawie 9 tysiecy pociskow wystrzelonych na Anglie i Antwerpie, prawie 43% bylo zniszczonych z roznych powodow, w tym zestrzelenia, uderzenia w balony barazyjne, lub przez samozniszczenie. Dosyc ciekawym sposobem poslugiwali sie alianccy piloci mysliwscy, ktorych owczesne samoloty nie pozwalaly na stala szybkosc 400 mil/godzine. Znajac juz system sterujacy bomby(zyrokompas), odpowiednio wczesnie nabielali odpowiedniej wysokosci i widzac nadlatujaca bombe, nurkowali w jej kierunku, a nastepnie starali sie ja dosyc raptownie podwazyc.Chodzio bowiem o zachwianie pracy zyrokompasu. Wtedy bomba, w pewnym stopniu oglupiala, zmieniala kierunek i najczesciej wpadala do wod Kanalu. Zapanowal nawet pewien rodzaj rywalizacji miedzy pilotami, ktory podwazy wiecej i zuzyje mniej amunicji. Z formalnego punktu, dowodztwo zabranialo stosowac taktyke podwazania, gdyz bomba mogla wybuchnac w kazdej chwili(900 kg glowica). Jednakze nie stosowano zadnych kar w stosunku do pilotow, ktorzy uprawiali te taktyke(Polacy rowniez tak robili, jezeli nawet nie byli prekursorami, nie mam jednak dokladnych zrodel). Oczywiscie nie ma juz tu miejsca na wspomnienie o Operacji Crosbow, czyli startegicznych atakow lotnictwa alianckiego na zaklady produkcyjne i same wyrzutnie. Po zakonczeniu wojny na teatrze europejskim, Amerykanie i Rosjanie zabrali kilkanascie tysiecy gotowych V1 na ewaluacje. Ci pierwsi zaczeli ja nawet masowo budowac(US Navy), celem bobardowania Japonii w momencie ladowania. Pozniejsze stadia V-1, to amerykanski pociski Regulus startujace z wynurzonych lodzi podwodnych i ciezarowek, a takze i duzo pozniejsze, rosyjskie kutry rakietowe typu Osa i Komar(byly rowniez na wyposazeniu PMW), a takze pozniejsze modyfikacje(Chiny, India, Egipt, Bangladesz, Polska). V-2, wybudowano okolo 1900 pociskow, glowica bojowa to prawie tona materialu wybuchowego. Podaje sie ze prawie 3 tysiace ludzi zginelo skutkiem atakow. I oczywiscie, konstrukcja i walory V-2 posluzyly tak amerykanom, jak i Rosji do stworzenia pozniejszych pocikow balistycznych. V-2 odpalono udanie np. w 1947 roku z pokladu lotniskowca Midway. Jakby dzieckiem V-2 byl wielostopniowy pocisk Atlas, zreszta nie tylko ten. I wreszcie V-3. Ja tez pamietamze tym terminem okreslano przyszla rakiete, ktora po odstrzeleniu glowicy, miala powracac na ziemie. Jednakze, w swietle dokumentow brytyjskich i amerykanskich, V-3 byl zwyklym dzialem dalekosieznym, o dlugosci lufy ponad 100 metrow, przeznaczonym do ostrzeliwania Londynu. Pocisk wazyl zaledwie 55 funtow. Hitler przywiazywal do V-3 olbrzymia wage, zangazowano w projekt 5.500 ludzi i mialo byc zbudowane dwie baterie z 25 dzialami, usytulowanymi w bunkrach kolo Calais. Bombardowania strategiczne uszkodzily na tyle bunkry, ze porzucono mysl budowy dzial. V-3 nosilo nazwe London Gun. To tyle, aby nie zanudzic Panstwa listowiczow Wunderwaffe, choc temat sam w sobie jest niezwykle ciekawy. Pozdrawiam, W.G. At 07:18 AM 6/18/2000, you wrote: > > -Original Message- > > From: Discussion of Polish Culture list > > [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of [EMAIL PROTECTED] > > Sent: Sunday, June 18, 2000 02:44 > > To: [EMAIL PROTECTED] > > Subject: Wunderwaffe > > > > >[...] > > Nie chce sie dalej rozpisywac, ale gdyby ktos z Panstwa byl > > zainteresowany, > > to moge zawsze uzupelnic, bo pominalem sporo ciekawostek, ot, chocby V-3. > > W.G. > > > >Czy V-3 nie bylo projektem rakiety wielostopniowej (troj- dokladnie), >z zaloga, ktora po zbombardowaniu Nowego Jorku miala ladowac w Argentynie? > >Jesli dobrze pamietam, to podobna koncepcje - pod wzgledem konstrukcji, >a nie celow bombardowania - rozwazali tez Amerykanie (a moze Niemcy w >Stanach?) >w projekcie Dyna Soar? > >Prosze sie podzielic ... > >Piotr