Re: nafta i krew

2000-06-26 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Grzegorz Rumatowski:

/../
> Pani Anno! Niestety wiekszasc glosujacych kobiet odajje swe glosy na
> lepiej wygladajacego lub lepiej prezentujacego ssie w telewizji
> polityka. Zadko kiedy kobieta w polityce kieruje sie logika. Wiekszosc
> nawet nie zna programu partii, z ktorej dany wybierany przez nich
> polityk sie wywodzi.

Ciekawie, czym sie kierowalby mezczyzna, jesli byloby wiecej kandytatow plci zenskiej 
do wyboru. Niech Pan nie probuje wmawiac nam, ze mezczyznie kieruja sie logika, kiedy 
chodzi o kobiety:-)
Ale powaznie: Na jakiej podstawie Pan twierdzi, ze _wiekszosc_ nie zna programu? Czy 
Pan naprawde mysli, ze wtedy n.p. Helmuth Kohl wygralby 4 razy wybory, skoro wiekszosc 
wyborcow jest kobietami?

/../

> Pozdrawiam
> Grzegorz Rumatowski

Wzajemnie
Uta
___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: nafta i krew

2000-06-26 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Anna Niewiadomska:
> ..
> >Osobiscie jestem obecnie za tak zwana demokracja i tak zwana rownoscia
> >polityczna obywateli ( z pewnymi wyjatkami: uwazam, ze dla zdrowia
> >spolecznego byloby lepiej, gdyby kobiety nie mialy praw wyborczych, ale to w
> >sumie drobiazg ktory mnie malo wzrusza).
>
> Pana nie wzrusza, ale mnie wzruszylo i to dosc dokladnieDlaczego to
> mianowicie kobiety nie mialy by miec praw wyborczych? Stanowimy polowe
> spoleczenstwa,  i jak donosza statystyki w Polsce przynajmniej, jestesmy
> lepiej wyksztalcone od mezczyzn. Wychowujemy tez przyszle pokolenia
> mezczyzn czy to jako matki czy to jako nauczycielki, to co zdaniem Pana  w
> naszym prawie do glosowania stanowi zagrozenie stanu zdrowia spolecznego?
> Czy uwaza tez pan ze nie powinnysmy byc wybierane do zadnych cial
> rzadzacych w panstwie?  To dopiero byloby kuriozalne wynaturzenie
> demokracji gdyby polowa obywateli panstwa nie miala glosu!

A moze powinnismy byc wdzieczne, ze nam Pan Koziol powie nam to wprost. U Pana 
Swiderskiego jest ten zamiar ukryty za odebrania rownorzednego glosowania w czasie 
porodu i wychowania dzieci:-)
Mysle, ze za tym kryje sie zwyczajny strach. Statestycznie kobiety sa zdrwosze i zyja 
dluzej. A wiec z natury juz lepiej przygotowane na zycie niz 'reszta';)
/../
> Pozdrowienia Anna Niewiadomska

Wzajemnie
Uta
___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: nafta i krew

2000-06-26 Wątek Grzegorz Rumatowski

Pani Anna Niewiadomska napisala :
> Pana nie wzrusza, ale mnie wzruszylo i to dosc dokladnieDlaczego to
> mianowicie kobiety nie mialy by miec praw wyborczych? Stanowimy polowe
> spoleczenstwa,  i jak donosza statystyki w Polsce przynajmniej, jestesmy
> lepiej wyksztalcone od mezczyzn. Wychowujemy tez przyszle pokolenia
> mezczyzn czy to jako matki czy to jako nauczycielki, to co zdaniem Pana  w
> naszym prawie do glosowania stanowi zagrozenie stanu zdrowia spolecznego?
> Czy uwaza tez pan ze nie powinnysmy byc wybierane do zadnych cial
> rzadzacych w panstwie?  To dopiero byloby kuriozalne wynaturzenie
> demokracji gdyby polowa obywateli panstwa nie miala glosu!

Pani Anno! Niestety wiekszasc glosujacych kobiet odajje swe glosy na
lepiej wygladajacego lub lepiej prezentujacego ssie w telewizji
polityka. Zadko kiedy kobieta w polityce kieruje sie logika. Wiekszosc
nawet nie zna programu partii, z ktorej dany wybierany przez nich
polityk sie wywodzi.

> Pozdrowienia Anna Niewiadomska

Pozdrawiam
Grzegorz Rumatowski
--
"I love work; it fascinates me; I can sit and watch it for hours."
Grzegorz Rumatowski ([EMAIL PROTECTED])
http://josefine.ben.tuwien.ac.at/~grumatow/



Re: Wunderwaffe

2000-06-26 Wątek Piotr Palacz

> -Original Message-
> From: Discussion of Polish Culture list
> [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of W.G.
> Sent: Monday, June 26, 2000 00:01
> To: [EMAIL PROTECTED]
> Subject: Re: Wunderwaffe
>
>
[...]

> I wreszcie V-3. Ja tez pamietamze tym terminem okreslano przyszla rakiete,
> ktora po odstrzeleniu glowicy, miala powracac na ziemie. Jednakze, w
> swietle dokumentow brytyjskich i amerykanskich, V-3 byl zwyklym dzialem
> dalekosieznym, o dlugosci lufy ponad 100 metrow, przeznaczonym do
> ostrzeliwania Londynu. Pocisk wazyl zaledwie 55 funtow. Hitler
> przywiazywal
> do V-3 olbrzymia wage, zangazowano w projekt 5.500 ludzi i mialo byc
> zbudowane dwie baterie z 25 dzialami, usytulowanymi w bunkrach
> kolo Calais.
> Bombardowania strategiczne uszkodzily na tyle bunkry, ze porzucono mysl
> budowy dzial. V-3 nosilo nazwe London Gun.
>

Rzeczywiscie: kaliber 150 mm, dlugosc 150 m, zasieg do 150 km.
Inne nazwy to: "Hochdruckpumpe", "Millipede", "Busy Lizzie"; mialy byc
budowane
w Mimoyecques, kolo Calais.

Pomijajac kwestie nazwy, czy rzeczywiscie istnialy przynajmniej plany
pojazdu zalogowego, ktorego ostatni czlon, po zbombardowaniu
np Nowego Jorku, mial ladowac w Argentynie?
Byly projekty zalogowych wersji V-2, oznaczane bodaj A 10, ale te mialy byc
odpalane z lodzi podwodnych w poblizu Stanow ...

> >
> >Czy V-3 nie bylo projektem rakiety wielostopniowej (troj- dokladnie),
> >z zaloga, ktora po zbombardowaniu Nowego Jorku miala ladowac w
> Argentynie?
> >
> >Jesli dobrze pamietam, to podobna koncepcje - pod wzgledem konstrukcji,
> >a nie celow bombardowania - rozwazali tez Amerykanie (a moze Niemcy w
> >Stanach?)
> >w projekcie Dyna Soar?
> >

Istniala taka konstrukcja, ktorej DynaSoar byl bezposrednia kontynuacja,
 ale, jak sie okazuje, nie nazywala sie V-3, ale
Sanger-Bredt, projektowana w 1943 r. Miala 2, a nie 3 stopnie.
Patrz http://www.friends-partners.org/~mwade/lvs/sanger.htm, a nt. Dynasoar:
http://www.rocketry.com/mwade/craft/dynasoar.htm.

W poznych latach 70. byla polska ksiazka o rakietach - rodzaj albumu
w nietypowym formacie, niby B4 w poprzek, i sadze, ze tam wlasnie V-3
zostala przedstawiona zupelnie jak DynaSoar (a nie Sanger-Bredt, ktorej tam
nie bylo),
z opowiescia o Argentynie, ale nie jestem w stanie sprawdzic.

Ma Pan moze te ksiazke?


Piotr



nafta i krew

2000-06-26 Wątek Anna Niewiadomska

..
>Osobiscie jestem obecnie za tak zwana demokracja i tak zwana rownoscia
>polityczna obywateli ( z pewnymi wyjatkami: uwazam, ze dla zdrowia
>spolecznego byloby lepiej, gdyby kobiety nie mialy praw wyborczych, ale to w
>sumie drobiazg ktory mnie malo wzrusza).

Pana nie wzrusza, ale mnie wzruszylo i to dosc dokladnieDlaczego to
mianowicie kobiety nie mialy by miec praw wyborczych? Stanowimy polowe
spoleczenstwa,  i jak donosza statystyki w Polsce przynajmniej, jestesmy
lepiej wyksztalcone od mezczyzn. Wychowujemy tez przyszle pokolenia
mezczyzn czy to jako matki czy to jako nauczycielki, to co zdaniem Pana  w
naszym prawie do glosowania stanowi zagrozenie stanu zdrowia spolecznego?
Czy uwaza tez pan ze nie powinnysmy byc wybierane do zadnych cial
rzadzacych w panstwie?  To dopiero byloby kuriozalne wynaturzenie
demokracji gdyby polowa obywateli panstwa nie miala glosu!

>Nie dlatego jestem za, ze nie widze
>kuriozalnych wynaturzen demokracji, a dlatego, ze nie widze sposobu, aby w
>obecnym swiecie wprowadzenie innego systemu powiedzmy w Polsce bylo wogole
>mozliwe.
>
>Pozdrawiam,
>zb.

Pozdrowienia Anna Niewiadomska



Re: nafta i krew

2000-06-26 Wątek Irek Zablocki

Zbigniew J Koziol:
/../
> Mam
> watpliwosci, czy czasem Niemcy organizujac tego rodzaju konferencje nie
> czuja sie sami zagrozeni przez ... demokracje i czy nie wystepuja w ten
> sposob przeciwko niej (zb.)

W latach trzydziestych nie czuli sie zagrozeni przez ... demokracje:-)


Uta



nafta i krew

2000-06-26 Wątek Zbigniew J Koziol

Do pewnego stopnia cenie sobie wypowiedzi Grzegorza Swiderskiego. Wnosza one
zwykle nowe spojrzenie na rzeczy, ktore wydawac by sie mogly oczywiste. Brak
im jednej cechy waznej w zyciu politycznym (abstrahujac od poprawnosci
wywodow w nich zawartych): brak im pragmatyzmu (na co zwracalem juz uwage w
przeszlosci). Ten brak - jest niewybaczalny przy wszelkich politycznych
spekulacjach. Dla mnie wiec, Pan Grzegorz dyskwalifikuje sie juz na starcie
jako osoba wypowiadajaca opinie polityczne i osobiscie traktuje jego teksty
z duza rezerwa.

Istnieje tez powod, dla ktorego uznaje wypowiedzi Pana Grzegorza za
demagogiczne. Subtelny powod. Zapewne wiekszosc z Panstwa podswiadomie w
zasadzie popiera zasady demokracji, jako niby te, ktore sluza rownosci
obywateli. Zas Pan Grzegorz jakby przekornie stara sie dowiesc, ze to w
innych systemach, nie w tych opartych na rownosci, lepiej zyc byc winno.
Czyli opiera sie na ukrytym zalozeniu, ze w demokracji istnieje rownosc. A
wlasnie, ze w demokracji rownosc _nie_ istnieje!

Dowodzil niczego nie bede, bo nie potrafie. Ale przywolam pewien przyklad,
ktory moim zdaniem bardzo ma silny zwiazek wlasnie z funkcjonowaniem
demokracji.

Nie tak dawno temu pisalem tutaj o aktywnosci na listach dyskusyjnych, o
tym, ze wlasciwie pare doslownie osob praktycznie calkiem dominuje dyskusje
na liscie. Jestem otoz mocno przekonany, ze w ten sam sposob dziala
demokracja: nieliczna grupa osob zyskuje w spolecznosci niemal calkowite
wplywy: czy to tak zwane "aktywne" czy tez "bierne" - te drugie poprzez
urabianie opinii tych wlasnie biernych uczestnikow. To jest sedno
demokracji: rownosc w demokracji ma charakter pozorny. Jesli patrzec
pragmatycznie na skutki owej rownosci praw, to nalezy dojsc do wniosku, ze
nigdy tej rownosci w demokracji nie bylo, nie ma jej teraz i jej nie bedzie.

Osobiscie jestem obecnie za tak zwana demokracja i tak zwana rownoscia
polityczna obywateli ( z pewnymi wyjatkami: uwazam, ze dla zdrowia
spolecznego byloby lepiej, gdyby kobiety nie mialy praw wyborczych, ale to w
sumie drobiazg ktory mnie malo wzrusza). Nie dlatego jestem za, ze nie widze
kuriozalnych wynaturzen demokracji, a dlatego, ze nie widze sposobu, aby w
obecnym swiecie wprowadzenie innego systemu powiedzmy w Polsce bylo wogole
mozliwe.

Pozdrawiam,
zb.

P.s.: Dla okraszenia dyskusji pozwole sobie zalaczyc tresc dwoch notatek z
ostatniego Dziennika Internetowego PAP, byc moze pozornie bez zwiazku z
tematem.

Notatka 1.

Prezydent Aleksander Kwasniewski uwaza, ze partie powinny umieszczac  na
listach wyborczych tyle samo kobiet ile mezczyzn. Kwasniewski  prowadzil
w poniedzialek swoja  kampanie  wyborcza  w  Wielkopolsce.  "Nie  jestem
zwolennikiem ustawowego  regulowania  udzialu  kobiet  czy  innych  grup
spolecznych w zyciu politycznym. (...)  Jednak  mozna  zwiekszyc  udzial
kobiet  w  polityce  poprzez  obyczaj  polityczny.  Proces   ten   mozna
przyspieszyc umieszczajac wiecej kobiet  na  listach  wyborczych  partii
politycznych"

- jakze swietnie pasuje ta wypowiedz do dyskusji tutaj o Jednomandatowych
Okregach Wyborczych! (zb.)

Notatka 2.

Naduzywanie Internetu do propagowania  tresci  radykalnych,  szczegolnie
nienawisci  rasowej  -  to  temat  miedzynarodowej  konferencji,   ktora
rozpoczela sie w Berlinie. "Nowe mozliwosci  techniki  informacyjnej  sa
coraz czesciej wykorzystywane przez  wrogow  demokracji  i  przeciwnikow
godnosci ludzkiej" - ostrzegl prezydent  Niemiec  Johannes  Rau  podczas
otwarcia  konferencji.  Dwudniowe  spotkanie  zorganizowaly   niemieckie
ministerstwo  sprawiedliwosci,  Centrum  Wiesenthala  i   fundacja   im.
Friedricha Eberta. Wedlug podanych  przez  Centrum  Wiesenthala  danych,
liczba stron internetowych propagujacych  nienawisc  wzrosla  od  jednej
strony w 1995 r., poprzez 1,4 tys. w 1999, do 2 tys. w roku biezacym.  W
Niemczech liczba takich stron wzrosla z 32 w 1996  r.  do  ponad  330  w
chwili

- W tym przypadku nie raczono zauwazyc, ze internet rozwija sie w sposob
eksponencjalny ( http://www.iyp.org/internet/ ) a wobec tego wzgledna ilosc
stron poswieconych tak zwanym "tresciom radykalnym" maleje... Mam
watpliwosci, czy czasem Niemcy organizujac tego rodzaju konferencje nie
czuja sie sami zagrozeni przez ... demokracje i czy nie wystepuja w ten
sposob przeciwko niej (zb.)



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Marcin Mankowski

On 26 Jun 00, at 22:08, Grzegorz Swiderski wrote:

> Zgoda. Matki wychowujace przyszlych obywateli panstwa nie
> placace podatkow, tylko utrzymywane przez meza albo jakakolwiek
> inna prywatna osobe czy prywatna organizacje charytatywna
> powinny miec prawo glosu proporcjonalne do ilosci podatku
> placonego przez zawodowe nianki. Ale matki zyjace z zasilku juz
> takiego prawa miec nie powinny, bo z jednej strony cos panstwu
> daja a z drugiej biora, a wiec wychodzi na zero.
>
> Natomiast bezrobotnym na zasilku powinno sie odejmowac od sumy
> zaplaconych podatkow w zyciu sume uzyskanych zasilkow i to
> powinno stanowic o ich sile glosu w wyborach.

Powinno sie jeszcze zwolnic ze sluzby wojskowej tych co nie maj
prawa glosu ani majatku. Kraju i panstwa powinni bronic ci do ktorych
kraj nalezy i ktorzy maja udzial w decyzjach. Coz to biedakow ma
obchodzic kto wygra wojne lub przegra.

Jak to juz Tuwim powiedzial:

"Rznij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!"

Marcin Mankowski
P.S.
Francuzi nazywali pobor podatkiem z krwi ("impot de sang").



O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu

2000-06-26 Wątek Tomasz J Kazmierski

O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i
bezposrednioscia w wyborach do Sejmu

Tomasz J Kazmierski

Tak zwana zasada "proporcjonalnosci" wyborow jest sprzeczna z elementarnym
wymaganiem demokracji, aby  wybory byly rowne i bezposrednie. Wystepowanie
tej sprzecznosci wykazal prof. Miroslaw Dakowski w swym protescie wyborczym
zlozonym w Sadzie Najwyzszym we wrzesniu 1997r.

Wyjasnijmy najpierw definicje stosowanych w prawie wyborczym pojec, a
nastepnie wykazmy, na czym polega sprzecznosc miedzy praktyka stosowanych w
Polsce "proporcjonalnych" wyborow opartych na listach partyjnych oraz
podziale mandatow metoda d'Hondta, a konstytucyjnym wymaganiem rownosci i
bezposredniosci wyborow. Dodatkowo pokazemy, ze polska ordynacja wyborcza
nie realizuje, wbrew postanowieniom obecnej konstytucji, nawet samej zasady
proporcjonalnosci.

W demokracji podstawowym sposobem wyrazania suwerennosci przez narod sa
powszechne wybory. Realizacja zwierzchniej roli zbiorowego suwerena, czyli
narodu, wymaga, aby, oprocz powszechnosci prawa wyborczego, to znaczy jego
dostepnosci dla kazdego obywatela, wybory byly rowniez rowne i bezposrednie.

Zasada rownosci jest definiowana w dwoch znaczeniach, formalnym i
materialnym. Rownosc formalna wystepuje wtedy, gdy kazdy wyborca uczestniczy
w wyborach na tych samych zasadach i glosuje w ten sam sposob. Wymaganie
rownosci formalnej stosuje sie rowniez do biernego prawa wyborczego, gdzie
oznacza ono, ze kazdy kandydat ma miec takie same szanse otrzymania
mandatu. Z kolei rownosc materialna polega na tym, aby waga kazdego glosu
(tj. znaczenie glosu) kazdego wyborcy byly rowne.  Bezposredniosc wyborow
wyraza sie w wybieraniu przedstawicieli bez zadnego posrednictwa, czyli
przez oddanie glosu na tego kandydata, ktorego sie chce w sposob bezposredni
obdarzyc mandatem.   W szczegolnosci oddany przez wyborce glos nie moze byc
uzyty do udzielenia mandatu innej osobie.

Warunek rownosci wyborow nie jest w Polsce spelniony przede wszystkim w
sensie formalnym. Kandydaci niezalezni, czyli bezpartyjni,  nie maja takich
samych szans wyboru jak kandydaci - czlonkowie partii politycznych. Scislej,
kandydaci niezalezni nie maja zadnych, nawet teoretyczno-matematycznych
szans otrzymania mandatu. Poza tym, polskie prawo wyborcze dyskryminuje
kandydatow grupowo ze wzgledu na przynaleznosc etniczna. Partie polityczne,
ktore deklaruja sie jako tzw. "mniejszosci narodowe", sa wylaczone z
zaporowej klauzuli 5% glosow w skali kraju, co w sposob oczywisty narusza
konstytucyjna zasade formalnej rownosci wyborow.

Warunek rownosci wyborow nie jest w Polsce spelniony rowniez w sensie
materialnym. Glosy wyborcow nie maja mianowicie jednakowej wagi. W wyborach
1997r. kandydaci partii, ktore nie uzyskaly co najmniej 5% poparcia w skali
kraju, nie mieli prawa otrzymania mandatu. Glosy oddane na tych kandydatow,
chocby w najwiekszej liczbie, mialy wiec wage 0.  Wezmy przyklad kandydatki
Unii Pracy, Wieslawy Ziolkowskiej, ktora otrzymala poparcie 23,891 glosow.
Mimo znacznego zaufania udzielonego jej przez wyborcow, Ziolkowska nie
otrzymala mandatu z powodu klauzuli zaporowej. Z kolei startujacy w Okregu
nr 4 kandydat SLD, Siergiej Plewa otrzymal mandat, choc glosowalo na niego
tylko 2,135 osob.  Porownanie tych dwoch przypadkow wskazuje na pogwalcenie
konstytucyjnej zasady rownosci wyborow w sensie materialnym.

Polska ordynacja wyborcza narusza rowniez konstytucyjne wymaganie
bezposredniosci wyborow. Glosy wyborcow, oddane na obdarzonego ich zaufaniem
kandydata, przenoszone sa bowiem na innych kandydatow, pozbawionych tego
zaufania. Najbardziej jaskrawym mechanizmem gwalcenia zasady bezposredniosci
jest tzw. lista krajowa, ktora wprowadza do Sejmu kandydatow odrzuconych
przez wyborcow w okregach. Na przyklad w Okregu Nr 1 (Warszawa) w ten sposob
dostal sie do Sejmu Waclaw Olak (SLD), ktory otrzymal jedynie 342 glosy na
laczna liczbe 1,326,927 uprawnionych, czyli przy poparciu znikomego procenta
(0.025%!) elektoratu.  Ale i poza lista krajowa tez mielismy do czynienia z
pogwalceniem zasady bezposredniosci. Wspomniany wyzej Siergiej Plewa
otrzymal mandat dzieki temu, ze laczna suma glosow oddana na kandydatow SLD
w Okregu Nr 4 byla znaczna i wyniosla 64,985.  Przewazajac/a wiekszosc tych
glosow, (53,958) otrzymal pierwszy na liscie SLD kandydat, Wlodzimierz
Cimoszewicz. Ordynacja przekazala czesc tego poparcia nastepnemu kandydatowi
SLD, choc wyborcy nie obdarzyli go zaufaniem!  Dosc dodac, ze w tym samym
Okregu Nr 4 nie otrzymal mandatu np. Krzysztof Wolfram (UW) z poparciem
6,505 glosow, czyli ponad trzykrotnie wiekszym niz Siergiej Plewa. Dobrym
komentarzem do naruszenia zasady bezposredniosci moze byc popularne
powiedzenie ukute po wyborach 1997r przez zaskoczonych wynikami wyborcow: "
wrzucasz do urny Kowalskiego, a wyskakuje Malinowski".

Wreszcie, nawet sama zasada proporcjonalnosci, ktora rzekomo miala sie
realizowac dzieki wielomandatowym okregom i listom partyjnym, tez zostala
pogwalcona.  Propor

Dlugie wakacje

2000-06-26 Wątek Malina Ptys

> Wydaje mi sie, ze taka maloplatna, nieciekawa praca moze uczy
> czlowieka nie tyle szacunku do pracy w ogole, ale wlasnie do pracy
> monotonnej, nieciekawej i maloplatnej. >
> Pozdrowienia
> Ewa


Ja dlatego pracuje bo musze sie utrzymac przy zyciu, a skoro tak byc musi
wiec szukam  takiej pracy by za wlozony wysilek dala mi najwyzszy z
mozliwych ekwiwalent finansowy jak rowniez uposazenie, premie. Malo platne,
ciezkie prace, sluza wedlug mnie wylacznie do tego by czlowiek sie przekonal
ze za male i duze pieniadze pracuje sie tak samo ciezko. Z reguly z
wiekszymi pieniedzmi laczy sie doswiadcznie, umiejetne podchodzenie do
stresujacych sytuacji, odpowiedzialnosc. Rowniez wplywy i silny charakter
wiaza sie z lepiej platnymi pracami.

Malina
>



Liczby Feramata, Mersenna i pierwsze tez

2000-06-26 Wątek SZTUKA MYSLENIA (wh)

OZNACZENIA

Prod  -- oznaczenie iloczynu szeregu czynnikow
 (skrot od Produkt)

=/=  --  nierownosc


NWD  --  Najwiekszy wspolny dzielnik

=
=



 Liczby Feramata, Mersenna i pierwsze tez
 


Fermat wprowadzil liczby:

  F(0) := 2^2^0 + 1 = 3
  F(1) := 2^2^1 + 1 = 5
  F(2) := 2^2^2 + 1 = 17
  F(3) := 2^2^3 + 1 = 257
  F(4) := 2^2^4 + 1 = 65537
...
  F(n) := 2^2^n + 1   dla  n = 0 1 2 ...

i przypuscil, ze wszystkie sa pierwsze.
Euler pokazal, ze F(5) nie jest. I odtad
dla kazdej liczby Fermata F(n), dla ktorej
rostrzygnieto kwestie pierwszosci, odpowiedz
zawsze brzmiala F(n) jest zlozona. Znany jest
zreszta/ status tylko kilku liczb.

Swoje liczby Fermat wybral nieprzypadkowo.
Na to, zeby liczba   2^N + 1   byla pierwsza,
koniecznym jest, zeby  N  bylo postaci  2^n
(co aktywni czytelnicy zechca uzasadnic).

Jak zauwazyl Polya, kazda para liczb Fermata jest
wzglednie pierwsza;  innymi slowy zaden dzielnik
pierwszy liczby F(n) nie jest dzielnikiem zadnej
innej liczby  F(k)  (dla  k =/= n). Stad natychmiast
wynika, ze istnieje nieskonczenie wiele liczb pierwszych
(wystarczy wziasc po jednym dzielniku pierwszym
kazdej liczby Fermata, bo nie bedzie wsrod nich
powtorzen).

Wzgledna pierwszosc liczb Fermata wynika ze
slicznego wzoru:

F(n) - 2  =  F(0)*F(1)*...*F(n-1)

Na przyklad:

   F(3) - 2  =  255 = 3*5*17 = F(0)*F(1)*F(2)

Dostalismy wiec jeszcze jeden dowod na to, ze
liczb pierwszych jest nieskonczenie wiele.

**

Z kolei liczby  M(n) = 2*n - 1,  dla  n = 1 2 ...
wprowadzil Mersenne.  Na przyklad:

M(1) = 1,   M(2) =  3,   M(3) = 7  ...

Wszystkie sa nieparzyste.

Warunkiem koniecznym (ale nie dostatecznym), na
to zeby liczba Mersenna  M(n)  byla pierwsza, jest
pierwszosc samej liczby  n.  Dla liczb Mersenna
zachodzi nastepujace nietrudne, bardzo kanoniczne
twierdzenie o najwiekszym wspolnym dzielniku NWD:

NWD(M(k) M(n))  =  M(NWD(k n))

Wynika stad, ze gdy liczby  k n  sa pierwsze i rozne,
to liczby  M(k)  i  M(n)  sa wzglednie pierwsze.

Dopoki nie mamy nieskonczenie wielu liczb pierwszych
lub chocby parami wzglednie pierwszych, to powyzsze
na oko nic nie daje.  A jednak z powyzszego wyprowadzilem
wlasny dowod nieskonczonosci zbioru liczb pierwszych:

  Niech  P  bedzie dowolnym skonczonym zbiorem
  liczb pierwszych zawierajacym liczbe 2.  Wtedy
  liczby  M(p),  dla p nalezacego do P, sa parami
  wzglednie pierwsze i wieksze od 1. Czyli nasze
  liczby  M(p)  maja conajmniej tyle roznych dzielnikow
  pierwszych co liczba elementow w P.  Zdawaloby sie,
  ze nic nie przybylo, ale, ha!, nasze wszystkie
  dzielniki sa nieparzyste, a w zbiorze P mielismy 2.
  Zatem dostalismy conajmniej jedna/ nowa/ liczbe/
  pierwsza/ nieparzysta/.  Wynika stad, ze zbior skonczony
  P nie moze zawierac wszystkich liczb pierwszych, czyli
  liczb pierwszych jest nieskonczenie wiele.

*

A oto ciekawa idea Erdosa. Kazda liczba naturalna n
ma dokladnie jedna/ reprezentacje/ postaci

n  =  a * b^2

gdzie  a  b  sa/ liczbami naturalnymi, przy czym
kazdy dzielnik pierwszy  p  wystepuje w liczbie  a
co najwyzej jeden raz -- takie liczby a nazywamy
bezkwadratowymi (na ile pamietam; "square free"
po angielsku). Na przyklad:

98000 =  2*2*2*2 * 5*5*5 * 7*7

=  5 * (2*2*5*7)^2


Niech  P(x)  bedzie zbiorem liczb pierwszych \< x.
Niech  |P(x)|  bedzie liczba/ elementow zbioru  P(x).
Liczby  a * b^2  takie, ze  b \< sqrt(x),  a  liczba
a  jest iloczynem dowolnego podzbioru zbioru P(x),
wyczerpuja caly zbior liczb   1  2  3  ... x  (moga/
byc wsrod nich rowniez liczby wieksze od x).

Warto zauwazyc, ze  a=1 odpowiada pustemu podzbiorowi
zbioru P(x).

Liczbe  a  wybieramy na  2^|P(x)|  sposobow.
Liczbe  b  na  sqrt(x)  sposobow.  Czyli mamy nie
wiecej niz 2^|P(x)| * sqrt(x) liczb  a * b^2 \< x,
skad:

x  \<  2^|P(x)| * sqrt(x)

Dostajemy stad oszacowanie z dolu liczby  |P(x)|:

   |P(x)|  >/  (1/2)*log(x)   (log o podstawie 2)

albo uzywajac logarytmu naturalnego:

=
|P(x)|  >/  ln(x) / (2*ln(2))
=

Jest to slabiutkie oszacowanie, ale rosnie
do nieskonczonosci, kiedy  x --> oo. (Zatem, raz jeszcze,
liczb pierwszych jest nieskonczenie wiele).




Rozwine teraz idee Erdosa. Niech  x  bedzie liczba
naturalna,  P(x) -- zbiorem liczb pierwszych \< x.
Przyjrzyjmy sie naszym oszacowaniom nieco detaliczniej.
Przy ustalonym bezkwadratowym  a  mamy co najwyzej
sqrt(x/a)  liczb  b  takich, ze   a * b^2 \< x.

Gdy  a  przebiega wszystkie iloczyny podzbiorow
zbioru  P(x), czyli dzielniki produktu PP(x) wszystkich
liczb pierwszych p \< x,  to  liczby  a * b^2
przebiegaja/ wszystkie liczby  1 2 ... x  (i nawet
niektore inne).  Zatem

 Suma( sqrt(x/a) |  a -- dzielnik liczby PP(x)) >/ x

Lewa strona powyzej jest rowna lewej stronie nierowno

Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek JA

Grzegorz Swiderski wrote:
>
> W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu
> Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:
>
> > A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu.
>
> To jest bardzo latwo ustalic. Liczy sie to w podatkach. Ten
> daje wiecej, kto placi wiecej podatkow. Natomiast ciezarem
> dla panstwa sa wszyscy ci, ktorzy cos dostaja nie dajac nic
> w zamian, czyli np. zyjacy z zasilkow.
>
> > Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z
> > socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz?
>
> Zalezy ile placa podatku.
>
> Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac
> obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda
> placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na
> polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. Gdy
> dobrze wychowa dzieci to poprzez ich posrednictwo moglaby
> uzyskac duzy wplyw na polityke, jesli one na taki wplyw by
> sobie zapracowaly.
>
> > Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw?
>
> Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci
> niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie -
> ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale
> ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia
> czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu
> mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub
> bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za
> ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace.
>

I tutaj mamy pierwsze powazne nieporozumienie stanowiace wlasciwie jadro
wiekszosci sporow polityczno-ideologicznych.

Powyzszy poglad traktuje obywateli przedmiotowo, zas panstwo jest
podmiotem. Tak wiec to panstwo ma ustalac kto ma miec wiekszy wplyw na
losy kraju, narodu i wkoncu na swoj los stosujac jakas parametryzacje
naprzyklad podatkowa jak proponowana badz klasowa jak u komunistow.

Rzeczywistosc jest natomiast inna: to panstwo jest przedmiotem, zas
podmiotem jest obywatel zyjacy w spoleczenstwie zwanym nawet
obywatelskim (a nie panstwowym). I jest podmiotem niezaleznie
od tego ile zarabia i czym sie zajmuje: bezdomny, bezrobotny
czy milioner badz nawet bandzior maja rowny status obywatelski.
Ma tex takie same prawa i obowiazki.

Model pierwszy cwicza wszystkie totalitaryzmy, Polska tez go 50 lat cwiczyla.
Czy to beda czarne, czerwone czy brunatne: tu nie jest wazna tresc
lecz forma.

Model drugi to wlasnie spoleczenstwo obywatelskie i prawdziwie demokratyczne.
Niestety Polsce daleko jeszcze do takiego spoleczenstwa m.in. dlatego,
ze niemal wszystkie kierunki polityczne maja jakos zagwozdzony w glowie
model pierwszy polaczony jeszcze z poteznym ideologizowaniem polityki.
A za duzo ideologii w polityce to wiemy czym sie konczy - cwiczylismy
to wlasnie przez polwiecze.

Jacek A.




> Oczywiscie nie powinno byc tak, ze dowolny czlowiek moze sobie
> kupic wplywy polityczne w postaci zaplacenia wysokiego podatku.
> Na strazy panstwa powinien stac jakis nadrzedny, niezalezny od
> nikogo zwierzchnik (np. krol), ktory kontroluje lojalnosc
> poddanych - np. poprzez wydawanie i odbieranie obywatelstwa na
> podstawie decyzji, ktora nie musi byc formalnie uzasadniana.
>
> Ale ja sie bardzo nie upieram przy koncepcji proporcjonalnosci
> sily glosu w wyborach do zaplaconego podatku. Chetnie sie
> zgodze na inne sensowne propozycje likwidujace rownosc i
> powszechnosc wyborow do parlamentu. Chcialbym tylko poznac
> argumenty za tym, ze rownosc i powszechnosc jest konieczna,
> wazna czy wartosciowa. Jesli okazalo sie, ze proporcjonalnosc
> wyborow jest zla, to rownie dobrze moze sie okazac, ze
> pozostale przymiotniki piecioprzymiotnikowej demokracji tez
> powoduja zle efekty. Dlaczego np. pomysl ograniczenia
> powszechnosci w demokracji poprzez nadanie prawa glosu w
> wyborach parlamentarnych tylko tym, ktorzy zdadza prosty test
> ze znajomosci konstytucji jest zly? Dlaczego prawo jezdzenia
> samochodem nadawane jest tylko osobom zdolnym poznac i zrozumiec
> kodeks drogowy i jednoczesnie prawo wyboru prawodawcy
> tworzacego ten kodeks dawane jest kazdemu, nawet temu, kto nie
> jest w stanie poznac i zrozumiec konstytucji panstwa?
>
> Pozdrawiam,
> Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
> Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 9:18 po poludniu
Pan Marek Kowalewski napisal:

> Grzegorz Swiderski:
>
> > Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac
> > obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i
> > beda placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki
> > wplyw na polityke panstwa ile sama placi bezposrednio
> > podatkow.
> [...]
> > Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci
> > podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w
> > pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku
> > taka prace.
>
> Wiec matka wychowujac dzieci wykonuje bezplatna prace ktora
> mozna mierzyc jej wartoscia rynkowa, jak rowniez podatkami od
> tej wartosci, wiec praktycznie powinna rowniez miec wplyw na
> polityke panstwa.

Zgoda. Matki wychowujace przyszlych obywateli panstwa nie
placace podatkow, tylko utrzymywane przez meza albo jakakolwiek
inna prywatna osobe czy prywatna organizacje charytatywna
powinny miec prawo glosu proporcjonalne do ilosci podatku
placonego przez zawodowe nianki. Ale matki zyjace z zasilku juz
takiego prawa miec nie powinny, bo z jednej strony cos panstwu
daja a z drugiej biora, a wiec wychodzi na zero.

Natomiast bezrobotnym na zasilku powinno sie odejmowac od sumy
zaplaconych podatkow w zyciu sume uzyskanych zasilkow i to
powinno stanowic o ich sile glosu w wyborach.

Dlaczego to sa glupie pomysly? Dlaczego demokracja z sila glosu
rowna jeden dla kazdego pelnoletniego obywatela daje lepsze
wyniki, czyli powoduje wybranie lepszych prawodawcow tworzacych
lepsze prawo?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Marek Kowalewski

>Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac
>obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda
>placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na
>polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow.
[...]
>Panstwu
>mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub
>bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za
>ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace.

Wiec matka wychowujac dzieci wykonuje bezplatna prace ktora mozna mierzyc
jej wartoscia rynkowa, jak rowniez podatkami od tej wartosci, wiec
praktycznie powinna rowniez miec wplyw na polityke panstwa.

Marek Kowalewski
[EMAIL PROTECTED]
www.mkowalewski.w.pl



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

> A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu.

To jest bardzo latwo ustalic. Liczy sie to w podatkach. Ten
daje wiecej, kto placi wiecej podatkow. Natomiast ciezarem
dla panstwa sa wszyscy ci, ktorzy cos dostaja nie dajac nic
w zamian, czyli np. zyjacy z zasilkow.

> Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z
> socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz?

Zalezy ile placa podatku.

Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac
obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda
placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na
polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. Gdy
dobrze wychowa dzieci to poprzez ich posrednictwo moglaby
uzyskac duzy wplyw na polityke, jesli one na taki wplyw by
sobie zapracowaly.

> Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw?

Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci
niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie -
ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale
ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia
czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu
mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub
bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za
ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace.

Oczywiscie nie powinno byc tak, ze dowolny czlowiek moze sobie
kupic wplywy polityczne w postaci zaplacenia wysokiego podatku.
Na strazy panstwa powinien stac jakis nadrzedny, niezalezny od
nikogo zwierzchnik (np. krol), ktory kontroluje lojalnosc
poddanych - np. poprzez wydawanie i odbieranie obywatelstwa na
podstawie decyzji, ktora nie musi byc formalnie uzasadniana.

Ale ja sie bardzo nie upieram przy koncepcji proporcjonalnosci
sily glosu w wyborach do zaplaconego podatku. Chetnie sie
zgodze na inne sensowne propozycje likwidujace rownosc i
powszechnosc wyborow do parlamentu. Chcialbym tylko poznac
argumenty za tym, ze rownosc i powszechnosc jest konieczna,
wazna czy wartosciowa. Jesli okazalo sie, ze proporcjonalnosc
wyborow jest zla, to rownie dobrze moze sie okazac, ze
pozostale przymiotniki piecioprzymiotnikowej demokracji tez
powoduja zle efekty. Dlaczego np. pomysl ograniczenia
powszechnosci w demokracji poprzez nadanie prawa glosu w
wyborach parlamentarnych tylko tym, ktorzy zdadza prosty test
ze znajomosci konstytucji jest zly? Dlaczego prawo jezdzenia
samochodem nadawane jest tylko osobom zdolnym poznac i zrozumiec
kodeks drogowy i jednoczesnie prawo wyboru prawodawcy
tworzacego ten kodeks dawane jest kazdemu, nawet temu, kto nie
jest w stanie poznac i zrozumiec konstytucji panstwa?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Grzegorz Swiderski:
/../
> Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy
> demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za
> tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik
> czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi
> miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak,
> degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje
> panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto
> tylko bierze? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio
> decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego
> zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce
> przedstawicielowi? Jedyne sensowne wytlumaczenie widze dla
> tajnosci - zabezpiecza to przed wymuszaniem glosowania przez
> przestepcow.

A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu. Kto da wiecej panstu: Matka 
majaca 8 dzieci, ktore zyja z socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub 
pisarz? Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw?

> Pozdrawiam,
> Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
> Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000

Wzajemnie
Uta
___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 26 czerwca 2000 3:59 PM
Pan Z.I. Rybak napisal:

> Art. 85.
>
> 1. Kandydatow na poslow i senatorow moga zglaszac partie
> polityczne oraz wyborcy.
> 2. Zasady i tryb zglaszania kandydatow oraz przeprowadzania
> wyborow okresla ustawa.
>
> Tak jak w kazdym innym punkcie Konstytucji, wszystko jest
> stanowione ustawa, ktora sejm moze zmienic.
> (...)

Ale aby wprowadzic ordynacje wiekszosciowa trzeba jeszcze
zmienic nastepujacy zapis w konstytucji:

"Art. 96. punkt 2:
Wybory do Sejmu sa powszechne, rowne, bezposrednie i
proporcjonalne oraz odbywaja sie w glosowaniu tajnym."

A przy okazji likwidowania proporcjonalnosci proponuje
zlikwidowac powszechnosc, rownosc i bezposredniosc.

Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania tylko
tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci konstytucji.

Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do
ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do powierzchni
posiadanych w Polsce nieruchomosci.

Bezposredniosc proponuje zamienic na prawo wybierania Sejmu
tylko przez przedstawicieli lokalnych samorzadow wszelkich
szczebli wybranych w lokalnych wyborach wiekszosciowych.

Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy
demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za
tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik
czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi
miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak,
degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje
panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto
tylko bierze? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio
decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego
zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce
przedstawicielowi? Jedyne sensowne wytlumaczenie widze dla
tajnosci - zabezpiecza to przed wymuszaniem glosowania przez
przestepcow.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Z.I. Rybak

[...]

 >Rzeczywiscie, zapomnialem o tych "listach krajowych". Tam wlasnie miejsce
 >na liscie decyduje.  No a co z konstytucja?

Art. 85.

1. Kandydatow na poslow i senatorow moga zglaszac partie polityczne oraz
wyborcy.
2. Zasady i tryb zglaszania kandydatow oraz przeprowadzania wyborow okresla
ustawa.

Tak jak w kazdym innym punkcie Konstytucji, wszystko jest stanowione
ustawa, ktora sejm moze zmienic. Tylko. Po co poslowie chcieliby zmieniac
aktualnie obowiazujaca ustawe o zasadzch przeprowadzania wyborow?

Zig Rybak

 >Michal Niewiadomski



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Anna Niewiadomska

At 05:23 PM 6/26/00 +0800, you wrote:
>> Czy cos sie tu zmienilo? Ja nie sledze zbyt uwaznie polskiego prawodastwa,
>> ale  wydawalo mi sie ze w przeciwienstwie do czasow PRL, (kolejne) miejsce
>> na liscie partyjnej, nie odgrywa juz w Polsce roli. Licza sie krzyzyki
>> postawione przez wyborcow - dano im przynajmniej to prawo.
>>
>> Poza tym zaznaczam ze bez odpowiedzi pozostalo postawione przeze mnie jekis
>> czas temu pytanie czy proporcjonalan ordynacja wyborcza jest czy nie jest
>> zapisana w konstytucji RP. Dosc trudno jest uczestniczyc w dyskusji bez
>> znajomosci tak podstawowego faktu.
>>
>> Michal Niewiadomski
>
>O ile ja wiem to i tak i nie, Michale. Krzyzyki, krzyzykami ale gdy partia
>jakas zdobywa wiekszosc, to moze sobie na tej podstawie wyslac do Sejmu
kogos,
>kogo wogole nie ma na wyborczej kartce!
>
(...)
>Jacek A.

Rzeczywiscie, zapomnialem o tych "listach krajowych". Tam wlasnie miejsce
na liscie decyduje.  No a co z konstytucja?

Michal Niewiadomski



Re: Dlugie wakacje

2000-06-26 Wątek Andrzej Szymoszek

On 23 Jun 00 at 20:25, Malgorzata Zajac wrote:

> Pan Andrzej Szymoszek straszy :
>
> >  Przy odrobinie szczescia trafi sie taki, ktory nie bedzie
> >  bil. Nie ma ich wcale tak niewielu. Ja na przyklad jestem
> >  dobrym przykladem, ale niestety juz jestem zajety.
>
> Zawsze wiedzialam, ze Pan to sie chwalic lubi ;-)
> Juz ja, drogi Panie Andrzeju, sama sobie go wybiore. I zareczam
> Panu, ze dam sobie z nim rade tradycyjnymi metodami ;-)
>
> Ale, zanim to nastapi mam taki plan :
>
> Wyjechac z babcia na tydzien do Lopusznej i w Gorce, potem z kolegami
> z roku oboz zeglarski na Mazurach: okolice Rucianego-Nidy i Mikolajek,
> potem z rodzinka na kajaki Kolko Radunskie na Kaszubach i dwa tygodnie
> nad morzem w Jastrzebiej Gorze, potem 12-dniowy oboz sportowy AZS na
> Warmii (okolice jezior: Plusznego i Lanskiego),

   A, Lanskiego. Nie ma to jak miec znajomosci w kolach zblizonych do
  rzadu ;)

> potem odpoczywka z
> rodzinka na Suwalszczyznie - okolice Wigier - Mackowa Ruda,

   A, Wigier. Jak widac, te koneksje ulatwiaja rowniez dostep do
  miejsc przeznaczonych dla papieza.

>
> Wlasnie sie dowiedzialam, ze umarla dzis mama pani J. - czyli pani
> Turowiczowa (jak znawcom historii dwudziestolecia miedzywojennego
> z pewnoscia wiadomo - corka generala Janusza Gasiorowskiego i corka
> chrzestna Jozefa Pilsudskiego). Niech spoczywa w pokoju.
>
> Malgorzata

   Niestety, umarl tez Bogdan Lyszkiewicz, konkretnie zginal w wypadku
 samochodowym. Bogdan Lyszkiewicz to lider rock'n'rollowego zespolu
 "Chlopcy z placu broni", znanego glownie z piosenki o Eli co
 stracila przyjaciela, a takze o wolnosci i kochaniu, w tym kochaniu
 zycia przez Polakow w stanie wskazujacym na spozycie. Jego idolem
 byl John Lennon, do ktorego upodabnial sie wygladem, i podobnie
 jak on, przedwczesnie zakonczyl zywot. R. I. P.


  Andrzej



Re: Dlugie wakacje

2000-06-26 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Ewa:
/../
> Wydaje mi sie, ze taka maloplatna, nieciekawa praca moze uczy
> czlowieka nie tyle szacunku do pracy w ogole, ale wlasnie do pracy
> monotonnej, nieciekawej i maloplatnej.

Albo uczy niechec, bo sie naprawde _czuje_ ta monotonnosc, nieciekawosc i 
maloplatnosc:-)

> Tym bardziej, jezeli sie
> taka prace wykonywalo jak sie bylo mlodym i wiele osob (tez mlodych)
> wokolo to robilo. Moim zdaniem jak sie kiedys samemu sprzatalo
> biura, roznosilo gazety, ustawialo produkty na polkach itp,
> to jest mniejsza szansa na to, ze sie tego typu praca bedzie
> pogardzac pozniej. Moze czlowiek tez sie uczy, ze nie kazdemu
> zostal dany dar bycia madrym, inteligentnym, wygadanym i
> umiejacym sobie swietnie dawac rade w zyciu i sa ludzie,
> ktorym dane bedzie zawsze wykonywac prace prostsze i mniej
> platne.
>
Tak samo moze ona dopiero uczyc niechec. Nie wykonywalo sie tej pracy ze wzgledu na 
brak inteligencji lub madrosci. Mysle, ze to zalezy naprawde od charaktera tej osoby. 
Jesli przyczynny do tej monotonej pracy sa inne niz u osob, ktorzy sa zmusieni do tej 
pracy ze wzgledu na brak alternatyw, to dla aroganskiej i przemadrzalej osoby bedzie 
to tylko potwierdzeniem 'lepszosci'.
> Jesli ktos ma szycunek dla ludzi, to jemu wisi, kto ktora prace wykonuje. A jesli 
>ktos nie nauczyl sie tego szacunku (a ten szacunek mozna sie nauczyc na wzorze innych 
>- rodzicow, nauczycieli itp), to mu tez szacunek do tej akurat pracy nic nie da.

/../
> Wydaje mi sie, ze lojalnosc do pracowdawcy nie ma wiele wspolnego
> z traktowaniem zawodu jako li tylko zrodla zarabiania pieniedzy.
> Wrecz przeciwnie, ta lojalnosc moze skutecznie przeszkodzic
> samoksztaltowaniu sie i spelnianiu swoich zyciowych marzen.
> Lojalny pracownik przeciez nie odejdzie z pracy tylko dlatego,
> ze jest mu tam nudno, malo mu placa, czy ma zlego szefa.
> Wlasciwie lojalny pracownik odchodzi tylko na emeryture. Jak
> sie ma szczescie pracowac w firmie, ktora dba o swoich pracownikow
> i ich rozwoj, to pol biedy, ale jak sie trafi do takiej sobie
> firmy, to mozna bardzo zle trafic.

Lojalnosc tez oznacza, ze sie nie patrzy tylko na pieniadzy i kariere. 
Samoksztaltowanie moze rowniez oznaczac, ze sie ma w jednej firmie ciekawsza prace, 
ale mniej platna niz w innej. Czy sie liczy praca lub kariera? Jaki jest stosunek 
miedzy szefem a pracownikami? Czy roznicy miedzy szefem, a podwladnymi sa wyrazisty? 
Czy jest ostra konkurencja? Czy jest 'run' na tytule? Czy formalnosci odegraja wieksza 
role niz sama praca? Czy szef dyskutuje lub rozkazuje? Czy moja rola w tym zakladzie 
jest redukowana na kwestia: 'jak szybko wspinam sie w hirarchii w gore'?
Lojalnosc jest dla mnie dwustronna sprawa. Dobrym wskaznikiem  na to jest, jak czest w 
danym kraju sie zmienia prace.

> Zreszta nawet "opiekuncza" firma, jak jej warunki rynku podyktuja
> potrzebe zwolnienia czesci pracownikow, to nie bedzie sie ogladala
> na zadna lojalosc wobec pracownikow.

Warunki rynku nie zawsze musza podyktowac zwolnienia. Oczywiscie, zwolnienie moze 
szybko poprawic bilans firmy, ale nie zawsze na dlugo. Lojalnosc oznacza dla 
mnierowniez, na ile pracownik (lacznie z szefem, ktory nie jest zawsze wlascisielem) 
jest gotow oddac czesc swojej pensji na utrzymanie miejsca pracy.

> Najlepiej to jest jak pracownik dba o swoje wlasne interesy i swoj
> rozwoj, a firma, w ktorej pracuje jest tylko wehikulem do
> osiagniecia
> tego (czego akurat czlowiekowi w zyciu zawodowym potrzeba).
> Oczywiscie nie twierdze, ze jak ktos nie zmienia pracy, to robi to
> tylko dlatego, ze jest lojany. jak sie ma szczescie, to mozna
> znalezc
> takie miejsce pracy, ze przez cale zycie czlowiek bedzie zadowolony.

Pierwszych ktorych sie zwalnia, to sa wlasnie ludzie, ktorzy wykonuja monotonna prace, 
jak n.p. sprzataczki. Sa to czesto umowy, ktore pozwalaja na szybkie zwolnienie i 
zatrudnienie. Ludzi na lepszych stanowiskach ciezko zwolnic, bo dostana duze 
'wyrownanie'. W tej sytuacji moze sie okazac, jaki szacunek madry, inteligentny i 
wygadany czlowiek naprawde ma dla tych ludzi. Czy ma smialosc protestowac?
Jesli dobrze da sobie rade w zyciu, zawsze znajdzie inna prace...

> Pozdrowienia
> Ewa

Pozdrowienia z innej polkuli:-)
Uta


___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: Nowe tabu - minimalizacjonizm holokaustowy.

2000-06-26 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Marcin Mankowski:
/../
> Ernst Nolte od kilku lat wywoluje gniew poprawnych politycznie
> kregow nastepujacymi tezami:
>
> 1. Ludobojstwo dokonane w Sowietach jest porownywalne
> do zbrodni popelnionych przez Nazistow i bylo po czesci
> inspiracja tego ostatniego.
>
> 2. Ideologia nazistowska zawierala w sobie elementy
> racjonalno-uzasadnieniowe a nie byla bezposrednim
> wyrazem czystego zla. Czescia napedu Nazismu wedlug
> Noltego  byla intencja walki z bolszewizmem.
>
/../
To nie jest problemem pracy Noltego. Problemem sa jego wnioski:

a) Antysemitizm Hitlera i Niemcow nie byl kwestia rasowa, ale klasowa i ma swoje 
przyczynny w antykomunizmie. Jest to uzasadnienie i legitimacja holocaustu.
b) Dalej wnioskuje Nolte, ze WWII byla wiec wojna prewencyjna.

Jest to proba 'historyzowanie' nacjonalsocjalizmu z bocznym efektem usprawiedliwienia 
'nacjonal-konserwatywny' swiatopoglad w Niemczech.

A jesli mam wybor i tak sie zastanawiam, dokad prowadzil taki swiatopoglad w Niemczech 
wole byc 'poprawna politycznie':-)

Uta


___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: Wunderwaffe

2000-06-26 Wątek W.G.

Przepraszajac za zwloke w odpowiedzi, chcialbym sie jeszcze zatrzymac nad
V-1 i V-2, a glownie statystykach.

Wyprodukowano lekko ponad 29 tysiecy V-1, wystrzeliwano ja z glownie z
katapult szynowych, ale uzywano tez i bombowcow He 111H jako nosicieli.
Istniala rownie pilotowana wersja, ktora nie weszla do produkcji seryjnej,
a ktora byla oblatana przez Hanne Reitsch i Otto Skorzenego. Najbardziej od
V-1 ucierpialy Londyn i Antwerpia, ta po ladowaniu D-day. Angielskie
straty, razem wziete byly b. powazne; zniszczono ponad 1 milion budynkow, a
smierc ponioslo ponad 6 tysiecy ludzi. Niemieckie zrodla, bedace w rekach
USA i WB podaja jednak, ze z prawie 9 tysiecy pociskow wystrzelonych na
Anglie i Antwerpie, prawie 43% bylo zniszczonych z roznych powodow, w tym
zestrzelenia, uderzenia w balony barazyjne, lub przez samozniszczenie.
Dosyc ciekawym sposobem poslugiwali sie alianccy piloci mysliwscy, ktorych
owczesne samoloty nie pozwalaly na stala szybkosc 400 mil/godzine. Znajac
juz system sterujacy bomby(zyrokompas), odpowiednio wczesnie nabielali
odpowiedniej wysokosci i widzac nadlatujaca bombe, nurkowali w jej
kierunku, a nastepnie starali sie ja dosyc raptownie podwazyc.Chodzio
bowiem o zachwianie pracy zyrokompasu. Wtedy bomba, w pewnym stopniu
oglupiala, zmieniala kierunek i najczesciej wpadala do wod Kanalu.
Zapanowal nawet pewien rodzaj rywalizacji miedzy pilotami, ktory podwazy
wiecej i zuzyje mniej amunicji. Z formalnego punktu, dowodztwo zabranialo
stosowac taktyke podwazania, gdyz bomba mogla wybuchnac w kazdej chwili(900
kg glowica). Jednakze nie stosowano zadnych kar w stosunku do pilotow,
ktorzy uprawiali te taktyke(Polacy rowniez tak robili, jezeli nawet nie
byli prekursorami, nie mam jednak dokladnych zrodel).
Oczywiscie nie ma juz tu miejsca na wspomnienie o Operacji Crosbow, czyli
startegicznych atakow lotnictwa alianckiego na zaklady produkcyjne i same
wyrzutnie.
Po zakonczeniu wojny na teatrze europejskim, Amerykanie i Rosjanie  zabrali
kilkanascie tysiecy gotowych V1 na ewaluacje. Ci pierwsi zaczeli ja nawet
masowo budowac(US Navy), celem bobardowania Japonii w momencie ladowania.
Pozniejsze stadia V-1, to amerykanski pociski Regulus startujace z
wynurzonych lodzi podwodnych i ciezarowek, a takze i duzo pozniejsze,
rosyjskie kutry rakietowe typu Osa i Komar(byly rowniez na wyposazeniu
PMW), a takze pozniejsze modyfikacje(Chiny, India, Egipt, Bangladesz, Polska).
V-2, wybudowano okolo 1900 pociskow, glowica bojowa to prawie tona
materialu wybuchowego. Podaje sie ze prawie 3 tysiace ludzi zginelo
skutkiem atakow. I oczywiscie, konstrukcja i walory V-2 posluzyly tak
amerykanom, jak i Rosji do stworzenia pozniejszych pocikow balistycznych.
V-2 odpalono udanie np. w 1947 roku z pokladu lotniskowca Midway. Jakby
dzieckiem V-2 byl wielostopniowy pocisk Atlas, zreszta nie tylko ten.

I wreszcie V-3. Ja tez pamietamze tym terminem okreslano przyszla rakiete,
ktora po odstrzeleniu glowicy, miala powracac na ziemie. Jednakze, w
swietle dokumentow brytyjskich i amerykanskich, V-3 byl zwyklym dzialem
dalekosieznym, o dlugosci lufy ponad 100 metrow, przeznaczonym do
ostrzeliwania Londynu. Pocisk wazyl zaledwie 55 funtow. Hitler przywiazywal
do V-3 olbrzymia wage, zangazowano w projekt 5.500 ludzi i mialo byc
zbudowane dwie baterie z 25 dzialami, usytulowanymi w bunkrach kolo Calais.
Bombardowania strategiczne uszkodzily na tyle bunkry, ze porzucono mysl
budowy dzial. V-3 nosilo nazwe London Gun.

To tyle, aby nie zanudzic Panstwa listowiczow Wunderwaffe, choc temat sam w
sobie jest niezwykle ciekawy.
Pozdrawiam,
W.G.





At 07:18 AM 6/18/2000, you wrote:
> > -Original Message-
> > From: Discussion of Polish Culture list
> > [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of [EMAIL PROTECTED]
> > Sent: Sunday, June 18, 2000 02:44
> > To: [EMAIL PROTECTED]
> > Subject: Wunderwaffe
> >
> >
>[...]
> > Nie chce sie dalej rozpisywac, ale gdyby ktos z Panstwa byl
> > zainteresowany,
> > to moge zawsze uzupelnic, bo pominalem sporo ciekawostek, ot, chocby V-3.
> > W.G.
> >
>
>Czy V-3 nie bylo projektem rakiety wielostopniowej (troj- dokladnie),
>z zaloga, ktora po zbombardowaniu Nowego Jorku miala ladowac w Argentynie?
>
>Jesli dobrze pamietam, to podobna koncepcje - pod wzgledem konstrukcji,
>a nie celow bombardowania - rozwazali tez Amerykanie (a moze Niemcy w
>Stanach?)
>w projekcie Dyna Soar?
>
>Prosze sie podzielic ...
>
>Piotr