Re: Czy tumani w ambasadzie takze? (bylo podwojne obywatelstwo)

1999-07-29 Wątek Alex Matejko

At 03:40 PM 7/29/99 -0500, you wrote:
Marek pisze:
Na stronie Ambasady RP w Waszyngtonie:

http://www.polishworld.com/polemb/

Jest _cale_ prawo regulujace wielokrotne obywatelstwo w Polsce.
***

Calkiem ciekawe, ale cos tutaj niegra, jezyk
angielski Polskiego Konsula lub moj jest slaby?
Czyli kto jest tumanem?
Ambasady pisze:
The required amount of funds necessary to cover the costs of an alien's
stay in Poland depends on age and
   purpose of the entry into Poland:

   General limits

 1.For travelers of 16 years of age and above - 100 zlotys
(PLN) per day of stay, but not less then 500 PLN;
 1.For travelers of 16 years of age and above - 100 zlotys
(PLN) per day of stay, but not less then 500 PLN;

**  100 zlotys (PLN) per day of stay, but not less then 500 PLN;

Jak to moze byc STO JEST WIECEJ JAK 500?

Pogodnie
Seweryn
Tu oczywiscie chodzilo o minimum kwoty przy sobie aby
moc wjechac do POlski i tam byc turystycznie

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: List do Panien Z.

1999-06-04 Wątek Alex Matejko

At 09:56 AM 6/5/99 +0800, you wrote:
Drogie Panny Z,

To co pisze tutaj to jest ogolne wrazenie z caloksztaltu tworczosci wiec
prosze sie nie dopytywac o szczegoly.

Wszyscy wiemy ze jestescie mile, bardzo inteligentne, z dobrego
krakowskiego domu i to wszystko co za tym idzie, ale robicie sie troche
"annoying".

Podsylacie nam  tu interesujece teksty i chwala Wam za to, ale skonczcie
prosze z tymi wszystkowiedzacemi  komentarzami. Po prostu bierzcie wiecej
przykladu ze starszych i popatrzcie jak to robi wasza Mama. Pozwolcie
dyskusji rozwijac sie samej i dajcie nam staruszkom jakies pole do popisu.
I wiecej troche skromnosci i powsciagliwosci w sadach. Bo jeszcze pare lat
takiego treningu i staniecie sie obie osobkami nie do zniesienia...


Pozdrowienia serdeczne Anna  Niewiadomska

Nie bardzo wiem o co chodzi ale Anne popieram pryncypialnie

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Homo Sovieticus

1999-06-03 Wątek Alex Matejko

At 11:25 PM 6/3/99 +0200, you wrote:
On Mon, 31 May 1999 11:39:04 -0600, Izabela Bozek wrote:


Niezwykle optymistyczny i piekny jest poglad
Herlinga-Grudzinskiego i nie ma powodu, by mu sie przeciwstawiac.
Oczywiscie, ze w kazdym czlowieku jest, a przynajmniej powinno
byc "twarde jadro". Niemniej jednak, z odleglej persektywy trudno
zauwazac szara i nieprzyjemna rzeczywistosc.
Otoz, niezmiernie malo bylo tych "niezlomnych" do konca,
nieskalanych i nieprzekupnych. I nie mam tu na mysli jakiegos
aktu skundlenia sie w postaci wspolpracy z systemem, czy poddania
sie w sensie moralnym , podeptania wartosci, ba, namawiania
innych do zmiany myslenia. Mozna bylo sie bronic do "ostatniej
krwi", w swoim pojeciu pozostawac wlasnie niezlomnym.
Ale fakt, ze zyjac w systemie oddychalo sie skazonym powietrzem,
sprawial ze niezaleznie od wlasnej woli adaptowalo sie do
sytuacji. Wstawanie o czwartej rano do kolejki po mieso bylo
aktem poddania sie, czy sie tego chce czy nie.


Zgadzam sie, calkowicie z Toba, Izabelo, to jadro czyli jakis
wstret do oportunizmu, zachowanie wiernosci samemu sobie,
trzymanie sie wartosci, ktore uznalo sie za priorytetowe - wbrew i
na przekor! - to bardzo piekna sprawa. I wydaje mi sie, ze w
czasach komunistycznego nacisku to nasze "jadro" zostalo poddane
trudnej probie. Jedni je porzucali, ciagnac profity z przyzwolenia
na manipulacje swoja osoba, inni stawali sie jeszcze bardziej
zatwardziali. Wszyscy jednak bylismy az po uszy zanurzeni w tym
systemie i swieta racje masz, mowiac, ze realia tamtego zycia
bombardowaly nas zewszad i w jakims sensie skazaly.

Mysle nawet, ze czym silniejszy byl opor, tym wiekszy nacisk ze
strony rezimu. Jestes "nie po linii" (czytaj: partynej), nie damy
ci mieszkania, talonu na samochod, zagranicznego stypendium, itd.
Trudna proba dla "jadra". Zeby moc przezyc, nie wchodzac
jednoczesnie w ich gre, zmuszani bylismy do lawirowania, uciekania
sie do lapowkarstwa albo jakze popularnego w tym czasie tak
zwanego kombinowania.

Prawie nic nie dzialo sie zwyczajnie i po prostu - jak w kazdym
innym - "normalnym" kraju. Bylas "nie po linii", dostalas guzik,
nie mieszkanie i zmuszona bylas wynajmowac je od kogos, kto
nieleganie posiadal az dwa albo i trzy. Chcialas kawalek zylowatej
cieleciny dla dziecka, przywolywalas babe, ktora nielegalnie
ukatrupila swojego cialaka. Potrzebowalas szybkiej interwencji
fachowca do jakiegos zepsutego sprzetu, wbrew sobie, dawalas mu w
lape, bo inaczej, skubany, jesli byl tylko przywolany "z urzedu"
odwalil ci taka chalture, ze po kilku godzinach niby naprawiony
sprzet znow wysiadal i znajdywalas sie w punkcie wyjscia.

Jak czesto w tamtych latach slyszalo sie takie wyrazenia: to sie
da zalatwic, skombinuje ci te czesc, znam takiego jednego, co ci
to zrobi i nie zdziera zbyt duzo... Nie kupic, tylko skombinowac,
nie wezwac do wykonania uslugi, tylko "zalatwic czlowieka", przed
pojsciem do urzedu, szukac znajomosci, ukladow... I to byl ten
"skazony pyl", ktorym chcac nie chcac bylismy przysypywani.

To jakby pestke porzucil na pustyni, lata mijaja, przysypuje ja
piasek. Ile potrzeba pomyslnego wiatru, by te pestke odkryc na
nowo, by zrzucila z siebie przygniatajacy ja ciezar? To trwa
dlugo, zobaczylam to na sobie. Emigrowalam, nie tylko w ucieczce
przed ekonomiczna bryndza, ale takze w poszukiwaniu demokracji,
wolnosci, do ktorego rwalo sie moje "jadro". Mowic bez strachu,
otwarcie, co myslisz, pisac bez ryzyka obrzynajacej cenzury,
zachowywac sie i zyc, jak odpowiada tobie, a nie jakims glupkom z
gory, ktorzy w razie czego wezwa cie na tak zwany dywanik, byc
ocenianym w pracy za profesjonalizm, motywacje, a nie za uklady
czy przynaleznosc do gloryfikowanej albo nie podobajacej sie
akurat partii.

Emigrujac, znalazlam sie w wolnym, demokratycznym kraju. Tak
przynajmniej wtedy myslalam. I co sie okazuje? Trzeba bylo dlugich
lat, bym uprzytomnila sobie naprawde, czym wlasciwie jest ta
demokracja i wolnosc, przez pierwsze lata nawet jej nie
dostrzegalam, nie umialabym, przyparta do muru, zdefiniowac na
czym konkretnie tak naprawde ona polega. Trzeba bylo kolejnych
lat, bym te wolnosc faktycznie docenila i znowu wiele czasu, bym z
tej wolnosci nauczyla sie korzystac. Po prostu nia zyc. Moze
jestem jakas wyjatkowo pod tym wzgledem toporna, w kazdym razie
piasek podporzadkowania, bycia manipulowanym, duchowego
zniewolenia tym narzuconym mi w kraju tak dlugim trzymaniem za
pysk obsypywal sie ze mnie stopniowo i bardzo powoli. Nie bylo to,
jak sobie wyobrazalam wyjezdzajac z Polski, gwaltowne i
natychmiastowe zachlysniecie sie ta legendarna wsrod rodakow w
kraju pelna "zachodnia" wolnoscia.

Za to teraz, posmakowawszy te wolnosc, potrafie ja nie tylko
docenic, ale i wykorzystac w potrzebie. Czym bije na glowe moich
francuskich kolegow. Mysle, ze dla Francuzow wolnosc jest juz
czyms tak naturalnym, czyms, co im sie nalezy, ze ja wrecz
banalizuja, czyli w jakims sensie sami sobie ja odbieraja. Dam
przyklad.

Pisalam juz o tym, ze nasz osrodek dla 

Re: Z wizyta w Anglii

1999-05-24 Wątek Alex Matejko

At 07:44 PM 5/24/99 +0200, you wrote:
"Pierwsze czrerdziesci lat dostarczaja nam tekstu, reszta jest
komentarzem."
 - Artur Schopenhauer


Oho, i tu by sie zgadzalo. Nie tylko, ze jestem juz po
czterdziestce, ale i mam ogromna chec na komentarz. Co nie znaczy,
zebym znow miala sie czuc taka stara, przeciwnie chyba, bo jako
zagorzaly domator i fotelowy odkrywca swiata, nagle mi cos odbilo
i podjelam decyzje nieodwolalnie stanowcza, by po raz pierwszy od
tych kilkunastu lat, gdy zyje w Europie odwiedzic Anglie, ktora
jest od Francji tuz tuz za kanalowa miedza, a do ktorej jakos
nigdy nie bylo mi po drodze, no i tu wroce do aforyzmu  - niczego,
ale to niczego w tej podrozy nie odkrywalam, za to moge bez
zbednego krygowania sie po swojemu te wycieczke skomentowac. Od
razu zreszta sie zastrzegam, ze jest to komentarz robiony na
zywo i wylacznie subiektywny. Zeby ktos potem nie mial do mnie
pretensji, ze mu sie cos tam nie zgadzalo. "Tekstu" niech szuka
sobie sam, tuptajac po Londynie albo niech przestudiuje przewodnik
turystyczny. Ja komentuje, nic wiecej.:)

Zreszta motywy mojej wycieczki byly raczej macierzynskie niz
poznawcze jako, ze moj syn, Michal, studiuje w Kingston, uroczym,
uniwersyteckim miasteczku obok Londynu, a zawszec silniejszy to
motyw - matczyna tesknota od mlodzieniaszkowego glodu nowych
wrazen i napedowej ciekawosci poznawania swiata. Bylam piec dni.
Ani za duzo, ani za malo, by sie napatrzyc, nasluchac, wyrobic
sobie jakas tam opinie o naszych wyspiarskich sasiadach. Moze sie
myle, moze to bedzie plytkie, co powiem, ale stwierdzam: Anglia to
"inny swiat"!

Zupelnie inna mentalnosc ludzi, styl zycia, organizacja pracy.
Anglia ma swoja niepowtarzalna specyfike, specyfike oparta na
zamierzchlej tradycji, kupe zwyczajow, regul, rytualow, ktore to
grzecznie nazwalabym dziwactwem. I co jest najbardziej w tym
wszystkim szokujace, to ta jakas niezrozumiala, nieprawdopodobnie
uparta zawzietosc, by w pewnych sprawach zostawic wszystko jak
bylo, nie zminic niczego ani na jote. Anglia jest mumia
dzisiejszego swiata! Trzymac sie wszystkiego, co bylo od wiekow,
niewazne, czy madre to, czy zupelnie glupie, jakby sie bali
jakichkolwiek zmian i nowosci. Wszystko konserwowac! Monarchie,
lordowskie tytuly, stare budowle, odwieczne protokuly... Raz w
zamierzchlych czasach wprowadzone w zycie ma zostac jak bylo.
Absurdalnosci takiego podejscia na co dzien, by dac jakis
przyklad, sama doswiadczylam dotkliwie, korzystajac z
podlondynskiej kolei.

Takiego burdelu nie widzialam we Francji nawet w czasie
dlugotrwalych strajkow SNCFu. Kiedy u nas pracownicy kolei
strajkuja, chociaz minimum transportu jest zapewnione. Rozklad
pociagow, choc liczebnie ograniczony, podany jest wszem i wobec
i jest dosc scisle przestrzegany. W podlondynskiej komunikacji
nic, ale to nic nie wiadomo. Ludzie lataja jak oglupiale barany z
jednego peronu na drugi, zmieniaja pociagi na zasadzie - a moze
chociaz ten ruszy, a moze zatrzyma sie na stacji, ktora mnie
intersesuje? Byc moze trafilam na jakies niefartowne dni tej
"tradycyjnej kolei", takie jednak odnioslam wrazenie. Mimo, ze w
oglupialym tlumie pelno ubranych na zolto "sluzbistow", na
przyklad do sprawdzania biletow (drogich jak cholera!),
ustawionych zaraz za kontrolnym automatycznym przejsciem, i oni
bezradnie rozkladaja rece - cos tam sie stalo, gdzies tam sie
zapchalo, ktorys z pociagow sie zepsul, tory sie wypaczyly i inne
tego typu przypadlosci, ktore sprawiaja, ze teoretycznie mialo cos
jechac, a nie jedzie. Jak sie naprawi to moze cos gdzies ruszy,
wciaz nie wiadomo co i dokad. Radocha po pachy!

A jak juz ktorys pociag mial odjezdzac, pojawial sie zawiadowca
stacji - taki najprawdziwszy! - uniformowany i z duzym lizakiem.
Jezusie, jaka nostalgia mnie ogarnela! Zupelnie jak w naszej
kochanej Polsce zaraz w powojennych czasach. Jakby nie bylo corka
kolejarza jestem, moze dlatego tak mnie wzielo. Naogladalam sie
troche rodzinnych, jeszcze takich czarno-bialych zdjec i tu
identiko. W koncu jakby nie bylo, to Anglicy wymyslili kolej. Jak
wybudowal im ten Stephenson pierwsza linie w 1825 roku, tak juz
zostalo. Zmieniac, usprawniac  - ostroznie, powolutku albo
najlepiej wcale. Ale w deche!

Francuzi w takiej sytuacji zrobiliby pieklo. Kazdy by sie zzymal,
klal, pieklil ile wlezie na takie olewanie, balagan i
marnotrawstwo czasu, a Anglicy - rezygnacja i spokoj. I tak to
zobaczylam przyslowiowa angielska flegme. Oj, nie na moje nerwy
taka flegma, od razu Wam mowie. A oni, moze i remedium na tak
zwariowane zycie wynalezli - i bylaby to wcale nieglupia
ciekawostka, rzecz mala, a cieszy - a sa to mianowicie
wszedobylskie rozdzwonione przenosne telefony.

Wszedzie dzwoni - w oglupialym biegu po londynskich dworcach, w
barach, autobusach, w sklepach na ulicy - kazdy cos perroruje, nie
przerywajac zagonionej rutyny codziennego zycia. W przedziale
"pociagu do nikad", w ktorym sie nagle znalezlismy poza
mna wszyscy pozostali pasazerowie wydzwaniali na prawo i lewo,
dzwonienie malych 

Re: dobre maniery

1999-05-22 Wątek Alex Matejko

poprzednio "delete". No chyba ze Pan ma jakis zupelnie niezwykly komputer?
Ale mysle ze nie! Wszystkie dzialaja na podobnych zasadach!

Pozdrowienia Anna Niewiadomska.
Serdecznie dziekuje za zyczliwa rade

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Lem o rzeczach ludzkich

1999-05-22 Wątek Alex Matejko

  Niektorzy twierdza, ze na poly juz zardzewialy; nie moge tego
  potwierdzic ani zanegowac. Nawet gdyby mi dostarczono dane
  pochodzace z CIA, to po wpadce z chinska ambasada w Belgradzie
  nie dalbym za nie zlamanego miedziaka.

  A skoro juz na Amerykanach psy dzis wieszam: niektorzy, i ja
  takze, twierdza, ze pani Albright koniecznie powinna nosic
  dluzsze spodnice, jej nogi budza bowiem powszechna niechec do
  Stanow Zjednoczonych. Kilka podbrodkow - trudno, ale spodnice
  mozna troche wydluzyc.

  -o-o-o-o-o-

"Tygodnik Powszechny" 23 maja 1999.


Ladnie napisane

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: dobre maniery

1999-05-21 Wątek Alex Matejko

At 02:46 PM 5/15/99 +0200, you wrote:
Do tego zbioru 13 dobrych manier autorstwa pana Matejki
nalezaloby wlasciwie dopisac JAKO PUNKT PIERWSZY nastepujaca
maksyme:

(1) usuwac "wklejki", wycinac ogony, i zachowac *jakas* proporcje
pomiedzy dlugoscia wlasnych komentarzy wzgledem tekstow ktore
sie cytuje (a co dopiero w calosci!). Jednolinijkowe bowiem
potwierdzenia itp dlugich, i wczesniej juz znanych materialow,
w czym wlasnie celuje nasz pan "Kamyczek"[*], jest oznaka co
najmniej braku zrozumienia medium w ktorym sie pisze, jesli
nie pogardy dla (czasu i energii) czytelnikow (a to ?chyba?
przeczy maksymie pt. "Byc zawsze dobrze wychowany[m]".)

Niewatpliwie "szukajacy dziury w calym"


__L

[13 zyciowych "maksym" AJM wycietych]


[*] Uzasadnienie tezy:

On 99-05-15 01:49 -0600 sez Alex Matejko:
[ 35 linijek wklejki]
[ 16 linijek zyciowych "maksym" autorstwa AJM]

On 99-05-15 01:54 -0600 sez Alex Matejko:
[  9 linijek wklejki]
[  1 linijka komentarza AJM]
[140 linijek wklejki]

On 99-05-15 02:05 -0600 sez Alex Matejko:
[ 59 linijek wklejki zawierajacej raz jeszcze "maksymy"]
["OK", czyli jednosylabowy komentarz AJM]
Jestem pelen autentycznej skruchy tylko ze nie wszystko
zrozumialem.Bylbym bardzo wdzieczny za przyklad ktory
uzmyslowi mi dokladnie na czym polegaja moje bledy
(starosc nie radosc!).Poza tym moze nieslusznie rozumuje,ze

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



emigranckie resentymenty

1999-05-15 Wątek Alex Matejko

Oszczerstwa sa skuteczna bronia tam,
gdzie apeluja do wartosci na tyle
 istotnych dla danego kregu ludzi,
ze ci reaguja na nie. Na przyklad
 jakie takie poczucie wspolnoty
etnicznej,politycznej czy religijnej
 jest potrzebne  aby ludzie wogole
 reagowali na te lub inne pomowienia.
Widac to zwlaszcza wsrod emigrantow,
ze tylko starsi faktycznie biora na
 serio rozne  oszczercze plotki,
 podczas gdy mlodziez malo juz one
obchodza,chyba ze chodzi o usuniecie
 z siodla kogos, kto  widomie przeszkadza.

 Socjologicznie jest interesujace ustalic
funkcje danego oszczerstwa.Nie koniecznie
to ostatnie musi byc bezposrednio
interesowne( na przyklad dany dzialacz
chce wygryzc innego dzialacza i zajac jego
 miejsce). Nieraz plotkarze i oszczercy
 wyzywaja sie w tym na przyklad,ze pisza
 anonimowe listy do miejscowych wladz
 po to tylko aby miec poczucie spelnienia
"patrotycznego" obowiazku a poza tym aby
 podbudowac poczucie wlasnej sily i wartosci,
 przekonac samego siebie  o tym,ze jest
 sie ciagle jeszcze kim wplywowym,kto
 wprawdzie nie moze cos istotnego zrobic,
ale przynajmniej zaszkodzi rodakowi
innemu ideologicznie niz on sam.Czasem
wystarczy po prostu jawnie przez telefon
 przekazac komus zlosliwe docinki ,aby
sie na nim wyzyc.

Znacznym spolecznym niebezpieczenstwem
jest atmosfera strachu wobec otoczenia ,
ktore ni stad ni zowad posadza rodaka
o jakies ukryte zle zamiary,zwlaszcza
gdy ten rodak ma byc jakoby na obcej sluzbie.
W takiej wlasnie atmosferze nastepuje nieraz
eskalacja walki o wladze,a mianowicie rozni
 ambitni osobnicy usiluja takimi wlasnie
niegodnymi sposobami wykazac,ze sa jakoby
szczegolnie czujni,a wiec zasluguja na
danie  im po to aby "gruntownie
oczyscic teren od obcych agentow".

Mniej drastycznym zabiegiem jest
rzucanie pomowien na siebie nawzajem,
ze  ten lub inny nie jest dostatecznie
ofiarny,patriotyczny, obowiazkowy,
 spolecznie zasluzony itd.Tym sposobem
mozna jakis czas mniej lub bardziej
gorowac nad innymi przy lada okazji
wypominajac im rzekoma opieszalosc
 w sluzeniu "slusznej" sprawie. Jesli ktos
ma szczegolna przyjemnosc w wytykaniu
innym tego lub innego, to laczy skutecznie
przyjemne z pozytecznym: sam wydzwiga
sie w miejscowej hierarchii spolecznej
a jednoczesnie umacnia swoje poczucie
 wlasnej wartosci w porownaniu z innymi,
ktorzy jakoby nie sa dostatecznie patriotyczni,swietobliwi,ofiarni,cnotliwi
itd.

Im trafniej uda sie umiejscowic cudze
niedostatki tym latwiej  zostac samemu
swietlana postacia korzystnie wybijajaca
sie od  mniej lub bardziej nijakiej
reszty.Niektorzy ambitni "patrioci"
nabieraja mistrzowstwa w protekcjonalnym
 traktowaniu "maluczkich" wypominajac im
przy lada okazji, ze nie sa dosc aktywni,
zangazowani,ofiarni itd.

Im wiecej  znajdzie sie w tym wzgledzie
naiwniakow,ktorzy wezma powaznie pouczenia
 im udzielane i podporzadkuja sie na zasadzie
uczen-mistrz, tym glebiej rosnie
autorytet "prawdziwych [patriotow" w
stosunku do "prozniaczej" reszty.

 To wszystko jest szczegolnie istotne
psychologicznie dla takich ludzi ktorym
z takich lub innych wzgledow nie powiodlo sie
za granica i gryzie ich ich to wlasnie,
a polonijne zaszczyty sa dla nich jakim
takim zadoscuczynieniem,nawet jesli
okupionym nieszczerym i wrecz  pokretnym
 postepowaniem.

Innosc gry uprawianej swiadomie lub nie w
stosunku do miejscowych rodakow anizeli
 w stosunku do wlasnych  dzieci szybko
 wsiakajacych w miejscowe obce srodowisko
 jest bardzo znamiennym zjawiskiem.
Zgorzknienie ma tutaj swoje zrodlo i
zabarwia stosunek do innych: z jednej
 strony  patos patriotyczny
podtrzymywany glownie dla dobrego
 mniemania o samym sobie,a z drugiej
strony zalosc w stosunku do samego siebie
ze na obcej ziemi nie udalo sie osiagnac
dostatecznie duzo,albo wreszcie
 chroniczne nieprzystosowanie.
   Protekcjonalne poklepywanie rodakow
z pozycji wlasnej wyzszosci idzie w
parze z nieszczeroscia w stosunku do
 nich co niekiedy wrecz uniemozliwia
wszelkie autentyczne porozumienie.

 Wszystko to towarzyszy wsiakaniu w
obcy grunt zwlaszcza jesli ma sie w
tym wzgledzie poczucie niedosytu:
mierzylo sie wyzej anizeli udalo sie,
 ciagle czuje sie niepewnie na
obcym gruncie, traci sie kontakt z
wlasnymi dziecmi i wnukami, wlasne
srodowisko etniczne widomie wiednie,
zycie religijne nie jest dosc glebokie
 aby odbic od dna i znalezc inny sens
zycia niz dotad,z obcymi wokol nie
 ma sie porozumienia. Rodzace sie
 stad resentymenty produkuja zgorzknienie,
 ktoremu trudno oprzec sie.


 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



dobre maniery

1999-05-15 Wątek Alex Matejko

Zawsze brakowalo mi cierpliwosci,
  cnoty zreszta nie tylko chrzescijanskiej
 a szkoda gdyz  malo co cwiczy tak duchowo
jak na przyklad wysluchiwanie gaduly, w
 dodatku uszczypliwego, ktory nie pozwala
aby mu cokolwiek wtracic do jego watku
ciagnietego w nieskonczonosc,a jeszcze
 w dodatku upstrzonego tu i owdzie
osobistymi upszypliwosciami w rodzaju:
"Pan nic nie rozumie…" , "Tlumaczylem
Panu wiele razy ale bez skutku", "Jak
 mozna  nie polapac sie w tak oczywistej
 prawdzie ?"itd.

 Malo co tak sprzyja umoralnioeniu samego
siebie jak wlasnie zachowanie chlodno-
spokojnej postawy wobec rozmowcy
bezceremonialnie  dyktujacemu swoje
apelacyjnie wszystkie kontragumenty,
 osmieszajacemu nasze wlasne prawdy,
 po prostu nie dopuszczajacemu do slowa.
Zostac pokonany po prostu przez cudze
zagadanie oczywiscie nie jest bynajmniej
 chwalebne. A jeszcze gorzej gdy to ma
 miejsce w naszym wlasnym domu bo jak
tutaj uciec od  kontrowersji wymawiajac
sie tym lub innym? Pozostaje li tylko
 traktowac te cale wydarzenie jako
cwiczenie duchowe w milosci blizniego
i poblazliwosci w stosunku do cudzych
przywar.

 Sa przeciez ludzi mniej lub bardziej
nieznosni, ktorzy uwielbiaja slowne
pokonanie przeciwnika i dla nich spieranie
 sie jest swoista rozkosza nieustannie
 poszukiwana przez nich. A przeciez
zubozejemy nas samych jesli bedziemy
za wszelka cene unikali takiego wlasnie
 prysznica  argumentow trudnych lub
niemozliwych do przyjecia przez nas,
 ktore podwazaja wartosci uznane przez
nas jako swiete. Co wiecej, wyraznie
 nieraz nie chcemy kontrowersji ktora
 moglaby naruszyc porzadek w nas
 tkwiacy, traktowany przez nas jako
 oczywisty a zupelnie lekcewazony przez
 naszego adresarza.

Ale z drugiej strony jak mozemy
sprawdzic trwalosc tego, co jest nasza
 postawa zasadnicza, jesli nie pozwolimy
 komus innemu spierac sie z nami? To my
mamy przeciez promieniowac tym co w nas
 jest podstawowe  i ani nie uciekac od
 przeciwnika, ani nie zatkac sobie uszu
na to co on/ona mowi, ani wreszcie nie
 czmychnac pod lada pozorem. Tylko spokoj
 moze nas uratowac i zachowanie jego
 wlasnie jest tarcza ochraniajaca nas
przed cudzym mieczem. Poza tym adwersarz
 musi zostac przez nas w pelni zrozumiany:
 o co mu wlasciwie chodzi? Jakie sa
przeslanki jego argumentacji? W czym
jest tak naprawde cala rzecz? Jak dalece
on/ona faktycznie rozumie nasze wlasne
 przeslanki? Na ile jego/jej argumenty
 w czyms wzbogacaja i rewiduja nasza
 znajomosc i rozumienie danej sprawy?
Czy i jaka slusznosc kryje sie w tym
co on/ona mowi?

O ile potraktujemy dana kontrowersje
li tylko jako wzajemna demonstracje
sil i stanowisk to wlasciwie nic z
tego nie zyskujemy. A przeciez poznanie
swiata jest procesem nieustannym az do
 naszego konca i kazde zyciowe zdarzenie
 ma nas wiele uczyc. Jesli zamkniemy sie
li tylko w gronie ludzi zdecydowanie
zgadzajacych sie wzajemnie to bardzo
ograniczymy nasze i cudze horyzonty.
 A przeciez nasza rola przewodnia jest
nieustannie poznawac swiat w calym
 jego skomplikowaniu, Dlatego kazdy
adwersarz napotykany przez nas na
sciezce zycia jest mniej lub bardziej
znakomita okazja aby skorygowac prawde
o swiecie i o nas samych.

To oczywiscie nie znaczy, ze trzeba
 zmieniac poglady i afiliacje jak
rekawiczki. Ale kazdy nie zgadzajacy
 sie z nami a spotkany na sciezce zycia
 jest proba ogniowa czy aby nie
przestalismy szukac prawdy zadowalajac
 sie pol- lub cwierc-prawdami, Pamietam
czlowieka bardzo wyksztalconego ktory
chwalil sie przede mna ze on pogladow
nigdy nie zmienil od dziecinstwa. Sadze
 ze bardzo duzo on stracil stojac na
takim wlasnie niewzruszonym stanowisku.
 Zyjemy tutaj na ziemi nie po to aby
zostac tacy sami,ale aby rozwijac
 sie poprzez konfrontacje ze swiatem
przez nas poznawanym, ale tez i dzieki
nam jakos  zmienianym  mniej lub
 bardziej udatnie.

Ludzie wladzy, nie tylko tej na
gorze ale takze tej skromnie umiejscowionej
na dole, niestety nie grzesza cierpliwoscia:
przerywaja grubiansko komus mniej od nich
 waznemu  na zasadzie "prosze sie
streszczac!" , nie maja czasu dla
 kazdego kto jest mniej wazny, sa bardzo
 wyrachowani w udzielaniu sie innym,
 roszcza sobie wyjatkowosc.Przymilny
usmiech jest dla srodkow przekazu masowego
i osob zgromadzonych na masowce, na
fotografii i przede wszystkim w telewizji.

 A szkoda, gdyz  dobry przyklad dawany
 w kontaktach bezposrednich  bylby
bardzo budujacy i chwalebny. Dygnitarz
ludzki na codzien to jest przeciez
rarytas godny podziwu i powielenia na
skale ogolna. Od zarania ludzkosci
podziwiano i zachowywano we wdziecznej
 pamieci wszystkich tych na gorze,
 ktorym nie uderzyla woda sodowa do glow .

Polscy nowobogaccy powinni to wlasnie
 wziac sobie bardzo do serca bo zly pan
 to  codzienne wydarzenie a dobry pan
to  cos wyjatkowego.Tylko,ze dobrych
panow pamieta sie zawsze a innych tylko
gdy  szczegolnie  dokuczyli. Marsowa mina
dlatego byla i jest powszechna cecha
 kierownikow nizszego szczebla,ze ich
autorytet  jest chwiejny i trzeba go
 na 

Re: dobre maniery

1999-05-15 Wątek Alex Matejko

At 01:47 PM 5/15/99 +0800, you wrote:
No wlasnie, to moze ja skorzystam z tytulu i napisze cos o dobrych manierach.

Dobre maniery nie byly w laskach przez ostatnie piedziesiat lat w Polsce.
Walczyl z nimi socjalizm teraz zdaje sie walcza z nimi feministki, a ja tam
uwazam ze dobre maniery sa potrzebne i ze bardzo ulatwiaja zycie.

Wiele na przyklad wykroczen z gatunku sexual harrasment nigdy nie mialo by
miejsca gdyby stary dobry zwyczaj, ze przy kobietaach nie opowiada sie
wulgarnych kawalow i nie uzywa brzydkich slow (he, he kto to pisze powie
Pan Mezynski , ale tamto to  byla  zupelnie inna sprawa - dyskusja o
jezyku!). Ze rece trzyma sie przy sobie ( "Kanadyjczycy" pamietaja moze jak
premier John Turner klepnal kolezanke partyjna na oczach calego narodu  z
calej sily w tylek bo chcial jej pogratulowac sukcesu w wyborach) i ogolnie
utrzymuje stosowny dystans kiedy rozmawia sie z obca osoba.

Dobre maniery przy stole tez sie przydaja. Wszystko odbywa sie sprawniej i
estetyczniej kiedy kazdy uzywa noza i widelca, serwetki,  nie macha
niepotrzebnie rekami nie mowiac o tym ze nie siorbie, nie mlaska i nie beka
(chociaz to juz nie w Chinach!).


Mam  wiec nadzieje  ze w wolnej Polsce dobre maniery wracaja do lask,
szczegolnie ze nawet z biznesowego punktu widzenia sa oplacalne. Bardzo
czesto ostatni "interview"  na powazniejsze stanowisko odbywa sie w
restauracji miedzy innemi dlatego zeby sprawdzic czy kandydat umie
porzadnie jesc i jak naprawde zachowuje sie wtedy gdy atmosfera rozluzni
sie po wypiciu kilku kieliszkow wina. ( Przedtem tez poproszono tegoz
kandydata, zeby napisal swoj zyciorys odrecznie, a to zeby sprawdzic czy
nie robi zbyt wielu bledow ortograficznych!)

Jednym slowem, zaczynam dyskusje o manierach majac nadzieje ze sie ciekawie
rozwinie.

Pozdrowienia Anna Niewiadomska.
 To wazna sprawa te maniery.Mozna dodac miedzy innymi takie rady:
Nie opluwac rodaka tylko dlatego ze jest innego zdania na dany
patriotyczny temat
Nie robic donosikow
Nie zamartwiac sie tym ze nie ma sie dosc orderow,dyplomow uznania itd
Nie robic ponurej miny z powodu niedopieszczenia przez otoczenie
Nie oczekiwac zbyt duzo od innych
Nie wyliczac przy lada okazji rodakom ich rzekomych wad
Nie obnosic sie ze swa swietobliwoscia i patriotyzmem
Nie szukac dziury w calym
Byc zawsze dobrze wychowany
Dostrzegac cudze zaslugi
Dziekowac za to co sie dostaje
Byc programowo opiekunczym
Odnosze te zyczenia w stosunku do siebie(nie jestem bez grzechu w tym
wzgledzie!) jak i do innych

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: dobre maniery

1999-05-15 Wątek Alex Matejko

At 01:49 AM 5/15/99 -0600, you wrote:
At 01:47 PM 5/15/99 +0800, you wrote:
No wlasnie, to moze ja skorzystam z tytulu i napisze cos o dobrych
manierach.

Dobre maniery nie byly w laskach przez ostatnie piedziesiat lat w Polsce.
Walczyl z nimi socjalizm teraz zdaje sie walcza z nimi feministki, a ja tam
uwazam ze dobre maniery sa potrzebne i ze bardzo ulatwiaja zycie.

Wiele na przyklad wykroczen z gatunku sexual harrasment nigdy nie mialo by
miejsca gdyby stary dobry zwyczaj, ze przy kobietaach nie opowiada sie
wulgarnych kawalow i nie uzywa brzydkich slow (he, he kto to pisze powie
Pan Mezynski , ale tamto to  byla  zupelnie inna sprawa - dyskusja o
jezyku!). Ze rece trzyma sie przy sobie ( "Kanadyjczycy" pamietaja moze jak
premier John Turner klepnal kolezanke partyjna na oczach calego narodu  z
calej sily w tylek bo chcial jej pogratulowac sukcesu w wyborach) i ogolnie
utrzymuje stosowny dystans kiedy rozmawia sie z obca osoba.

Dobre maniery przy stole tez sie przydaja. Wszystko odbywa sie sprawniej i
estetyczniej kiedy kazdy uzywa noza i widelca, serwetki,  nie macha
niepotrzebnie rekami nie mowiac o tym ze nie siorbie, nie mlaska i nie beka
(chociaz to juz nie w Chinach!).


Mam  wiec nadzieje  ze w wolnej Polsce dobre maniery wracaja do lask,
szczegolnie ze nawet z biznesowego punktu widzenia sa oplacalne. Bardzo
czesto ostatni "interview"  na powazniejsze stanowisko odbywa sie w
restauracji miedzy innemi dlatego zeby sprawdzic czy kandydat umie
porzadnie jesc i jak naprawde zachowuje sie wtedy gdy atmosfera rozluzni
sie po wypiciu kilku kieliszkow wina. ( Przedtem tez poproszono tegoz
kandydata, zeby napisal swoj zyciorys odrecznie, a to zeby sprawdzic czy
nie robi zbyt wielu bledow ortograficznych!)

Jednym slowem, zaczynam dyskusje o manierach majac nadzieje ze sie ciekawie
rozwinie.

Pozdrowienia Anna Niewiadomska.
 To wazna sprawa te maniery.Mozna dodac miedzy innymi takie rady:
Nie opluwac rodaka tylko dlatego ze jest innego zdania na dany
patriotyczny temat
Nie robic donosikow
Nie zamartwiac sie tym ze nie ma sie dosc orderow,dyplomow uznania itd
Nie robic ponurej miny z powodu niedopieszczenia przez otoczenie
Nie oczekiwac zbyt duzo od innych
Nie wyliczac przy lada okazji rodakom ich rzekomych wad
Nie obnosic sie ze swa swietobliwoscia i patriotyzmem
Nie szukac dziury w calym
Byc zawsze dobrze wychowany
Dostrzegac cudze zaslugi
Dziekowac za to co sie dostaje
Byc programowo opiekunczym
Odnosze te zyczenia w stosunku do siebie(nie jestem bez grzechu w tym
wzgledzie!) jak i do innych

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196
OK

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: emigranckie resentymenty

1999-05-15 Wątek Alex Matejko

At 11:57 PM 5/14/99 -0700, you wrote:
Nic dodac nic ujac. Jest to rownie zalosne jak i nieuniknione. Na
pocieszenie moge dodac iz grupy o ktorych pan pisze to zdecydowana
mniejszosc. Pozostala 'wieksza' polowa to ludzie zharmonizowani z
otaczajacym srodowiskiem. I wedlug mnie tak jest dobrze dla wszystkich.

Pozdrawiam

Sliwka

Oby tak zawsze i wszedzie bylo!

AJM
-Original Message-
From: Alex Matejko [EMAIL PROTECTED]
To: [EMAIL PROTECTED] [EMAIL PROTECTED]
Date: Friday, May 14, 1999 5:03 PM
Subject: emigranckie resentymenty


Oszczerstwa sa skuteczna bronia tam,
gdzie apeluja do wartosci na tyle
 istotnych dla danego kregu ludzi,
ze ci reaguja na nie. Na przyklad
 jakie takie poczucie wspolnoty
etnicznej,politycznej czy religijnej
 jest potrzebne  aby ludzie wogole
 reagowali na te lub inne pomowienia.
Widac to zwlaszcza wsrod emigrantow,
ze tylko starsi faktycznie biora na
 serio rozne  oszczercze plotki,
 podczas gdy mlodziez malo juz one
obchodza,chyba ze chodzi o usuniecie
 z siodla kogos, kto  widomie przeszkadza.

 Socjologicznie jest interesujace ustalic
funkcje danego oszczerstwa.Nie koniecznie
to ostatnie musi byc bezposrednio
interesowne( na przyklad dany dzialacz
chce wygryzc innego dzialacza i zajac jego
 miejsce). Nieraz plotkarze i oszczercy
 wyzywaja sie w tym na przyklad,ze pisza
 anonimowe listy do miejscowych wladz
 po to tylko aby miec poczucie spelnienia
"patrotycznego" obowiazku a poza tym aby
 podbudowac poczucie wlasnej sily i wartosci,
 przekonac samego siebie  o tym,ze jest
 sie ciagle jeszcze kim wplywowym,kto
 wprawdzie nie moze cos istotnego zrobic,
ale przynajmniej zaszkodzi rodakowi
innemu ideologicznie niz on sam.Czasem
wystarczy po prostu jawnie przez telefon
 przekazac komus zlosliwe docinki ,aby
sie na nim wyzyc.

Znacznym spolecznym niebezpieczenstwem
jest atmosfera strachu wobec otoczenia ,
ktore ni stad ni zowad posadza rodaka
o jakies ukryte zle zamiary,zwlaszcza
gdy ten rodak ma byc jakoby na obcej sluzbie.
W takiej wlasnie atmosferze nastepuje nieraz
eskalacja walki o wladze,a mianowicie rozni
 ambitni osobnicy usiluja takimi wlasnie
niegodnymi sposobami wykazac,ze sa jakoby
szczegolnie czujni,a wiec zasluguja na
danie  im po to aby "gruntownie
oczyscic teren od obcych agentow".

Mniej drastycznym zabiegiem jest
rzucanie pomowien na siebie nawzajem,
ze  ten lub inny nie jest dostatecznie
ofiarny,patriotyczny, obowiazkowy,
 spolecznie zasluzony itd.Tym sposobem
mozna jakis czas mniej lub bardziej
gorowac nad innymi przy lada okazji
wypominajac im rzekoma opieszalosc
 w sluzeniu "slusznej" sprawie. Jesli ktos
ma szczegolna przyjemnosc w wytykaniu
innym tego lub innego, to laczy skutecznie
przyjemne z pozytecznym: sam wydzwiga
sie w miejscowej hierarchii spolecznej
a jednoczesnie umacnia swoje poczucie
 wlasnej wartosci w porownaniu z innymi,
ktorzy jakoby nie sa dostatecznie patriotyczni,swietobliwi,ofiarni,cnotliwi
itd.

Im trafniej uda sie umiejscowic cudze
niedostatki tym latwiej  zostac samemu
swietlana postacia korzystnie wybijajaca
sie od  mniej lub bardziej nijakiej
reszty.Niektorzy ambitni "patrioci"
nabieraja mistrzowstwa w protekcjonalnym
 traktowaniu "maluczkich" wypominajac im
przy lada okazji, ze nie sa dosc aktywni,
zangazowani,ofiarni itd.

Im wiecej  znajdzie sie w tym wzgledzie
naiwniakow,ktorzy wezma powaznie pouczenia
 im udzielane i podporzadkuja sie na zasadzie
uczen-mistrz, tym glebiej rosnie
autorytet "prawdziwych [patriotow" w
stosunku do "prozniaczej" reszty.

 To wszystko jest szczegolnie istotne
psychologicznie dla takich ludzi ktorym
z takich lub innych wzgledow nie powiodlo sie
za granica i gryzie ich ich to wlasnie,
a polonijne zaszczyty sa dla nich jakim
takim zadoscuczynieniem,nawet jesli
okupionym nieszczerym i wrecz  pokretnym
 postepowaniem.

Innosc gry uprawianej swiadomie lub nie w
stosunku do miejscowych rodakow anizeli
 w stosunku do wlasnych  dzieci szybko
 wsiakajacych w miejscowe obce srodowisko
 jest bardzo znamiennym zjawiskiem.
Zgorzknienie ma tutaj swoje zrodlo i
zabarwia stosunek do innych: z jednej
 strony  patos patriotyczny
podtrzymywany glownie dla dobrego
 mniemania o samym sobie,a z drugiej
strony zalosc w stosunku do samego siebie
ze na obcej ziemi nie udalo sie osiagnac
dostatecznie duzo,albo wreszcie
 chroniczne nieprzystosowanie.
   Protekcjonalne poklepywanie rodakow
z pozycji wlasnej wyzszosci idzie w
parze z nieszczeroscia w stosunku do
 nich co niekiedy wrecz uniemozliwia
wszelkie autentyczne porozumienie.

 Wszystko to towarzyszy wsiakaniu w
obcy grunt zwlaszcza jesli ma sie w
tym wzgledzie poczucie niedosytu:
mierzylo sie wyzej anizeli udalo sie,
 ciagle czuje sie niepewnie na
obcym gruncie, traci sie kontakt z
wlasnymi dziecmi i wnukami, wlasne
srodowisko etniczne widomie wiednie,
zycie religijne nie jest dosc glebokie
 aby odbic od dna i znalezc inny sens
zycia niz dotad,z obcymi wokol nie
 ma sie porozum

Re: dobre maniery

1999-05-15 Wątek Alex Matejko

 Zawsze brakowalo mi cierpliwosci,
   cnoty zreszta nie tylko chrzescijanskiej
  a szkoda gdyz  malo co cwiczy tak duchowo
 jak na przyklad wysluchiwanie gaduly, w
  dodatku uszczypliwego, ktory nie pozwala
 aby mu cokolwiek wtracic do jego watku
 ciagnietego w nieskonczonosc,

Caly Panski list jest ekstra!
Mimo, ze sie uwazam za dobrze wychowana;-), takie refleksyjne
przypomnienie zrobi mi tez dobrze..

Pozdrowienia Uta

Serdecznie dziekuje za poparcie

Staruszek z talerzykiem o wsparcie
slowne

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: List otwarty[FWD]

1999-05-02 Wątek Alex Matejko

At 07:08 PM 5/2/99 -0700, you wrote:
AN OPEN LETTER TO MY JEWISH FRIENDS

Since the beginning of the attack on Yugoslavia the American Jewish
Committee and the American Jewish Congress in Boston gave their full
support of the NATO's bombings. It is hard to tell whether their
endorsement is an act of opportunism or ignorance. It is definitely not
the expression of high moral standards they would like us to believe.

I am not familiar with the decision making process of their main offices
in New York. For that reason I will limit my remarks to the actions of
their Boston representatives in this open letter.

I have known Ms. Sheila Decter the Director of the American Jewish
Congress in Boston for more than twenty years. We collaborated on many
occasions on the variety of cultural programs. I cooperated frequently
with Lawrence Lowental, the Executive Director of the American Jewish
Committee. Together we introduced the film "The Righteous Enemy." A
segment of the documentary deals with the Italian occupation of the
Croatian province of Dalmatia where my entire family was killed during
the Second World War.

As a child of the Holocaust survivors and with my own personal history
of victimization, when at twelve a group of Croatian youths almost
killed me and tried to burn me in a school stove, I am very sensitive to
any kind of religious or racial intolerance. I am opposed to persecution
of civilians, as much as the directors of the American Jewish Congress
and the American Jewish Committee are. Still, I do not hold all Germans
or all Croatians responsible for the fate of my family or for my
personal experience.

Since the beginning of the ethnic fighting in Yugoslavia eight years ago
both the American Jewish Congress and the American Jewish Committee have
taken one sided and partial view of the conflict. The organizations have
distorted the truth, have refused to hear the greviances of the other
side and have suppresed information they possessed, all in order to
support their preconcieved notion of who the innocent victims are and
who the murderers in the civil war. It might have been easier to sell
this black and white picture to their members, but the picture in no way
reflects the facts. Throughout the conflict militias and paramilitary
forces belonging to all sides have committed attrocities against
civilians and other ethnic groups. To single out only Serbs and
especially all Serbs is not only incorrect but immoral.

I strongly believe that all those responsible for the war crimes should
be brought to justice by impartial international courts, regardless of
their nationality. I also believe that international order should be
upheld by the UN and World Court to prevent the small and weak nations
from being destroyed by either evil or self-righteous empires. I also
believe, as naive as it may sound, that all nations and all conflicts
should be judged by the same standards while ethnic strives should be
resolved peacefully through negotiations and not ultimatums and bombs.

After reading that the American Jewish Committee was a strong supporter
of the bombings, I called Mr. Lowental. When I asked him why his
organization did not endorse an intervention in Sudan where two million
people have been killed in a civil war or Rwanda where six hundred
thousand people were killed, as compared to two thousand in Kosovo, Mr.
Lowental responded that we (Who are we? Jews? Americans? NATO?) did not
have any strategic interests in Africa. How about East Timor (250,000
dead) or Sri Lanka (80,000 dead)? No strategic interests. How about
China (1,500.000 dead), Kashmir (300,000) or Chechnya (250,000 dead)?
His answer was that those countries had atomic weapons. We have been
repeatedly given similar explanations by the US media and the US
Government. This means that our high moral standards apply only if the
victims are Europeans and if the perceived perpetrators do not have
atomic weapons or are not the American NATO friends like Turkey. If that
is the case, than it is understandable that the NATO attacked
Yugoslavia.

Mr. Lowental pointed out to me that the American Jewish Committee could
not stand silent while the ethnic cleansing was going on. Why was the
Committee silent when 200,000 Krajina Serbs (out of total of 900,000
ethnically cleansed Serbs from Croatia and Bosnia) were expelled from
Croatia four years ago? Mr. Lowental could not remember the incident.
Well, let me remind him. While the 150 miles long column of refugees in
tractors and cars was harassed in Croatia, the US government sent a
stern statement to Yugoslavia warning them not to settle the expelled
refugees in several Serbian provinces with large minorities in order not
to tilt the ethnic balance there. We have had a chance to hear many
cynical pronouncements during the civil war in former Yugoslavia, but
this one definitively tops them all. It would be pity for Mr. Lowental's
checkered memory not to remember it, despite the fact that there is
nothing 

Re: Niech sie swieci 1 maja !!!

1999-05-01 Wątek Alex Matejko

At 08:05 PM 5/1/99 +0200, you wrote:
Spelniajac prosby kilku aligatorow przesylam, oczywiscie dla godnego
uczczenia 1-Majowego Swieta, fragmenty biograficznej pracy wybitnego
autorytetu moralnego, przyswiecajacego nie od dzis Polakom - jak sie
niedawno wyrazil pan prezydent Kwasniewski - "jak latarnia morska na
wzburzonym morzu".

Andrzej Szczypiorski, bo oczywiscie o nim mowa, opublikowal te prace
w ksiazce "Karol Swierczewski-Walter. W dwudziesta rocznice smierci"
Ksiazka zostala wydana w Warszawie w wydawnictwie ZBOWiD w 1967 roku.

Tresc pracy Andrzeja Szczypiorskiego wpisuje sie znakomicie w nastroj
dzisiejszego warszawskiego 1-Majowego pochodu, w ktorym zgodnie kroczyli:
Leszek Miller, Jozef Wiaderny, Andrzej Lepper, Piotr Ikonowicz, Izabella
Sierakowska, Piotr Gadzinowski, Jozef Oleksy, Wlodzimierz Cimoszewicz,
Jerzy Jaskiernia, Marek Borowski i inne znakomitosci, w wiekszosci nie-
dawna "awangarda budowniczych nowych koncepcji zycia", o ktorych z taka
emfaza "szekspirowskim piorem" pisala 32 lata temu "latarnia oswietlajaca
wzburzone polskie morze". ;-)


Katarzyna

-o-o-o-o-o-

Najtrudniej pisac o czlowieku prostym i pieknym. Wymaga to bowiem
prostoty i piekna, tych najosobliwszych i najcenniejszych elementow
sztuki pisania. Niechaj wiec tekst niniejszy, powstajacy w skupieniu
i przenikniety smutkiem - bedzie po prostu jak bukiet skromnych
kwiatow, zlozonych na mogile Karola Swierczewskiego.

Mial piekne oczy i zmyslowe usta. Chyba kochaly go warszawskie
dziewczyny, niejedna wzdychac musiala po nocach, jesli sie zwazy,
ze byla to epoka sentymentalna, panny owczesne rozczytywaly sie
w kiepskich romansach, marzyly o krolewiczach. On na pewno nie byl
krolewiczem, ale kto zglebi tajemnice szeptow dziewczecych?

Wybuchla wojna, przyszedl warszawski glod wojenny, potem ewakuacja
wojsk carskich z Krolestwa. Wraz z cofajaca sie armia - wywozono
w glab Rosji fabryki o znaczeniu dla zbrojen. Obok maszyn ewakuowano
robotnikow, technikow i inzynierow. W sierpniu 1915 roku Swierczewski
razem z cala fabryka Gerlacha zostal ewakuowany z Warszawy w glab
Rosji, do kazanskiej guberni. Osiemnastoletni tokarz rozpoczynal
swoja osobliwa przygode, nie przeczuwajac chyba, ze jego biografia
stanie sie rozdzialem najnowszej historii Polski. [...]

Ci tam w Kazaniu - mieli wspolny los i byli skazani przez historie
na wspolne dzialanie. Nie ma wiec nic szczegolnego i zaskakujacego
w fakcie, ze juz jesienia roku 1917 nalezal Swierczewski w Moskwie
- gdzie sie byl przeniosl po krotkim pobycie w Kazaniu - do grupy
zdeterminowanych, rewolucyjnych robotnikow, wraz z ktorymi wstapil
w czasie Wielkiej Rewolucji Pazdziernikowej do oddzialow milicji
obywatelskiej. Juz w listopadzie, a wiec w miesiac po piotrogrodzkim
szturmie na Palac Zimowy i salwach "Aurory" - zaciagnal sie Karol
Swierczewski do Gwardii Czerwonej w dzielnicy Krasnaja Presnia. [...]

Wtedy wlasnie mlody chlopak wyrosly na granicznej miedzy dwoch epok
dziejowych, wybieral swoje przeznaczenie, stawal sie zolnierzem
robotniczym, stawal sie robotnikiem bagnetu, szabli, mozdzierza,
by tymi wlasnie narzedziami pracowac przy budowie nowego swiata
i nowej ludzkiej rzeczywistosci. Chyba wlasnie jakas gwaltowna mysl,
jakies burzliwe olsnienie, jakas bolesna intuicja - nakazaly mu
stanac w szeregach rewolucji, a potem do rewolucyjnych zadan powoli
dojrzewac. Byl to dramat radosny, ale przeciez nie pozbawiony ryzyka,
krok mlodzienczy, ale przeciez swiadomy i wsparty klasowym doswiad-
czeniem.[...]

Otoz rewolucja czynila z robotnika czlowieka, ktory decydowal o
wlasnym losie - a tym samym gwaltownie dojrzewal, rozumiejac swa
odpowiedzialnosc. Lenin i bolszewicy skladali na barki robotnicze
olbrzymie i piekne ciezary. Odtad klasa robotnicza miala nie tylko
o sobie samej decydowac, ale o swym panstwie, swiecie, ludzkosci.
Byly to perspektywy wymagajace od kazdego czlowieka nie tylko
romantycznych uniesien, lecz nade wszystko mobilizacji wszystkich
sil wewnetrznych.

Jak do tego dojrzewali ludzie i jak dojrzewal Swierczewski ?
Zaufajmy wielkim poetom rewolucyjnej epoki. To byl wiatr historii,
krory przenikal ludzkie serca i ksztaltowal je dla socjalizmu...

W pazdzierniku 1917 roku rozpoczal sie w piotrogrodzkiej epopei nowy
czas ludzkosci. Wlasnie mija polwiecze od owych chwil szczegolnego
patosu i stanowi niejako klamre spinajaca zdarzenia w biografii
Swierczewskiego i tysiecy innych rewolucjonistow zawarte. Te lat
piecdziesiat zmienilo oblicze swiata i uczynilo ludzkosc zgola inna
od tej, ktora przed kilku pokoleniami uczestniczyla - jako zdumiony
swiadek - w szturmie na Palac Zimowy.

Lenin w Smolnym, w otoczeniu sztabu bolszewikow, a na ulicach Piotro-
grodu i Moskwy zdeterminowane oddzialy marynarzy, zolnierzy, robotni-
kow. Wsrod nich Swierczewski, mlody tokarz warszawski i setki Polakow
z ruchem rewolucyjnym zwiazanych. Oto byl ten batalion, ten pulk,
ta dywizja nowej ludzkosci. Mozna je bylo policzyc, ustawic w szeregi,
zakwaterowac w jednym 

Re: Niech sie swieci 1 maja !!!

1999-05-01 Wątek Alex Matejko

At 10:10 PM 5/1/99 +0200, you wrote:
Katarzyna Zajac:

 /.../Andrzej Szczypiorski, bo oczywiscie o nim mowa, opublikowal te prace
/.../

Ale takze i:

''inteligencja wychodzila z wojny zahartowana wprawdzie moralnie, 'ale pelna
zwatpien w idealy, ktore jej przez minione dziesieciolecia towarzyszyly.
Badz co badz indywidualistyczna, liberalna Europa - zawiodla. Na jej oczach
narody palono w piecach. Ratunek przed biologiczna zaglada przyszedl od
strony dotychczas lekcewazonej, czy zgola pogardzanej. Bolszewicka
cywilizacja wielkich kolektywow okazala sie jedyna sila zdolna pokonac
hitleryzm. Wyksztalcona warstwa spoleczenstwa nie byla wiec skutecznie
immunizowana na nowa rzeczywistosc''. A.Szczypiorski, Miara intelektualnej
uczciwosci, Zycie Warszawy, 12-13 I 1991 (!!!). Cytat za: Henryk Slabek,
Intelektualistow obraz wlasny w swietle dokumentow autobiograficznych 1944 -
1989. Ksiazka i Wiedza, Warszawa 1997.

Skadinad:
'Socjalizm jest jak rozlozysta jablon w slonecznym sadzie. Pielegnacja tej
jabloni wtedy dopiero stanie sie powszechna radoscia pokolenia, gdy
ogrodnicy poznaja slodki smak owocu i blogoslawienstwo cienia, w ktorego
kregu przy poszumie lisci - zazywac beda chwil gospodarskiego odpoczynku'.
A.Szczypiorski, Z daleka i z bliska, Warszawa 1957. Cytat za: Bohdan
Urbankowski, Czerwona Msza, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1998.

Ajajaj...

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



rozziew materialny

1999-04-30 Wątek Alex Matejko

W nowoczesnym swiecie istnieje
ciagle bardzo realne niebezpieczenstwo
 trwalego rozziewu miedzy biednymi i
bogatymi.Prawda,ze ludnosc swiata jest
obecnie zdrowsza,lepiej wyksztalcona i
 lepiej odzywiona niz cwierc wieku
temu,ale niemal poltora  miliarda ludzi
zyje za mniej niz dolara amerykanskiego
 dziennie,a dodatkowe dwa miliardy maja
 niewiele wiecej,glownie w poludniowej
Azji oraz w centralnej Afryce.Panuja
ogromne roznice  w spozyciu energii.
Istnieje znaczny rozziew kwalifikacji.
W tak zwanych krajach rozwijajacych
sie  jedna trzecia doroslych to analfabeci.

 Utrzymuje sie ciagle jeszcze  taki stan
rzeczy,ze jedna trzecia calej ludnosci
krajow rozwijajacych sie pozostaje w
znacznej biedzie.Wzrost dochodu na glowe
w tych wlasnie krajach jest tylko 1.3%
rocznie,ale jednoczesnie oczekiwania rosna
  znacznie szybciej, co miedzy innymi
laczy sie z szybko rozwijajacym sie
 dostepem do srodkow przekazu masowego
 i  lepszym wyksztalceniem. Przy tym warto
 wspomniec o niedorozwoju kultury pracy
po czesci zawinionym przez tych pracodawcow
ktorym wrecz zalezy aby praca pozostala
tania.
 W Polsce historycznie  kultura pracy
byla w powaznym zaniedbaniu i to ciazy
do dzis dnia.Prywatnym dziedzicom i fabrykantom
 niegdys zalezalo przede wszystkim na
 tanich pracownikach,co na dluzsza mete
prowadzilo do koncentracji  na wyrobach i
 jeszcze bardzo wzmocnilo sie i szlo w
parze z lekcewazeniem obowiazkow przez
samych pracownikow oraz rozpiciem sie zalog.

W Polsce obecnej tempo rozwojowe
prywatnej konsumpcji na glowe ludnosci szybko
 wzroslo od  1% rocznie w latach osiemdziesiatych
 do  5% w latach 1990-96 przy dochodzie na
 glowe US$ 6000 (w Kanadzie przeszlo US$ 21.OOO)
 w porownawczej sile nabywczej .W Polsce 20%
wnaniu  z 9% w Kanadzie i   11% w Niemczech
(World Development Indicators.  The World Bank 1998).
 Sila nabywcza polskich zarobkow jest
wzglednie skromna i to wplywa oczywiscie
negatywnie na motywacje pracownicza.Jak
wiadomo, o mieszkanie jest ciezko zwlaszcza
mlodym malzenstwom i trudno przenosic sie
z miejsca na inne miejsce odpowiednio
t drastycznym problemem przy stopniowym
 wchodzeniu do zjednoczonej Europy.

Czy i jak dalece sila nabywcza polskich
zarobkow wzrosnie odpowiednio  i kiedy? Czy
cudzoziemcy nie beda wykupywac polskich
gruntow i  domow na szkode ludzi miejscowych?
To wszystko wymaga odpowiednio ustawionej
polityki podatkowej, ktora  zapobieglaby
szkodom dla polskich interesow narodowych
i lokalnych.  W skali lokalnej  podatki
 moga byc ksztaltowane jak tego wymaga interes miejscowy.Rozbudowa
samorzadu lokalnego ma
w tym wzgledzie znaczenie wrecz podstawowe,
ale tez  niezbedna jest fachowa pomoc
samorzadom ze strony odpowiedniego aparatu
 rewizyjno-instruktazowego.

Wogole jest niezbedna akcja na masowa
 skale aby podnosic kulture pracy  przede
wszystkim przez starannie przeszkolony a
parat kierowniczy,ktory wlasnym przykladem
 zachecalby podwladnych do godnego i rzetelnego
wypelniania swych obowiazkow. W tym wzgledzie
 sa nieraz wrecz fatalne przyzwyczajenia.  Na
przyklad nieustanne spieszenie sie  swiadczace
o jakichs defektach psychicznych: niepewnosci
co do samego siebie, niemoznosci skupienia
 sie,przesadnych ambicjach co do wlasnego
wkladu,braku zaufania, ze inni wlasciwie
wykonaja dane zadanie, slabym wyczuciu czasu,
chaotycznym stylu postepowania.Taki ktos
jakoby nie mogacy wykonac czegokolwiek na
czas  staje sie plaga zarowno dla siebie
 jak i dla innych.

Trzeba przeciez szanowac zarowno wlasny
czas jak i cudzy czas.Ciagle odkladanie zadan
 tylko dlatego, ze ktos przyszedl albo ze
 komus  trzeba przypodobac sie jest nie
tyle dowodem zyczliwosci ile dowodem, ze
 samemu jest sie fatalnie zorganizowany.Ludzie
niby to dobrzy,ale na ktorych w gruncie
rzeczy zupelnie nie mozna polegac, robia
wiecej zamieszania i balaganu anizeli czegos
 rzeczywiscie uzytecznego.

 Nieustanne litowanie sie nad niezgolami
jest charakterystyczne dla spolecznosci malo
ambitnych,w ktorych ludzie rozgladaja sie
zawistnie wokol kto jakoby ma lepiej
niezasluzenie,aby samego siebie usprawiedliwic
i rabowanie ich do cna  jest ulubionym zajeciem,
tych,ktorych nie stac na nic wiecej w warunkach
 spoleczenstwa zdezorganizowanego.

Trzeba ostatecznie przerwac z traktowaniem
kierownictwa jako przywileju ,ktorego przyznanie
przez „gore" ma  kumoterski charakter
zobowiazujacy kumpli do wzajemnej lojalnosci
zacyjna obowiazujaca na  wszystkich szczeblach
mniej wiecej jednakowo, nie na pokaz a na uzytek
codzienny. Nie jest to prawda,ze prywatyzacja
automatycznie uzdrawia stosunki pracy.Fatalne
 warunki pracy i placy historycznie doprowadzily
do rozwoju zwiazkow zawodowych,ktore zreszta
tez same maja sklonnosci do degeneracji jesli
 zostana opanowane przez zerownicze kliki.
Jakosc spoleczno-moralna organizacji,w ramach
ktorej nastepuje zdyscyplinowanie i
uspolecznienie pracownikow ,ma wrecz kluczowe
znaczenie. Nie chodzi tutaj o udawanie czegos
 na pokaz ale 

No Subject

1999-04-28 Wątek Alex Matejko

 Mnostwo przedsiebiorstw zyje i dorabia
sie z tego, ze posyca nasza proznosc,
dogadza nam bez granic, wychodzi na
przeciw naszym roznym zachciankom,
podnieca nasza wyobraznie, naklania
nas aby uzywali zycia jak najwiecej,
uspokaja nasze sumienia ze wszystko
jest w porzadku mimo ze my mozemy i
powinnismy byc odwrotnego mniemania.

 Wlasciwie niemal wszystko zorientowane
jest na to abysmy zabrneli w odwrotnosc
cnotliwego i skromnego zycia nawet
kosztem karygodnego zadluzenia, dobrobytu
 naszych najblizszych i nawet naszego
zdrowia.Mamy litowac sie przede wszystkim
nad samymi soba, sobie dogadac, byc
 w kazdorazowej modzie, ubiec innych
w przystosowaniu sie do zachodzacych
ub wylacznie dniem dzisiejszym.

Zwlaszcza telewizja pochlania nasz czas,
przykuwa nas do ekranu i maci nasze
sumienie.My zas jestesmy sklonni spedzic
wiele godzin przed ekranem.Wiadomo ze
 najwiecej ogladaja telewizje dzieci
i ludzie starzy.. Nasi telewizyjni
wodzireje za nas mysla, przygotowuja dla
nas nieustajaca uczte w trakcie ktorej
dzieje sie dostatecznie wiele abysmy
 sami nie musielli myslec,Za nas bowiem
mysli i wybiera caly sztab specjalistow
od reklamy i podniety sa tak dawkowane,
abysmy postepowali zgodnie z zyczeniem
wielkich manipulatorow.

   Ludzie tak wlasnie uksztaltowani  zdaja
 sie na bodzce i przymusy zewnetrzne
znacznie bardziej anizeli na wlasne sumienie,
 swiadomosc dobra i zla, winy i kary,
uczciwosci i nieuczciwosci.Dobre i sluszne
jest to zostalo tak okreslone przez
instytucje nie tyle obdarzone przez
nas zaufaniem ile czyniace nas dostatecznie
 zaleznymi od siebie.Wystarfczy po prostu
 zaufac rozkazom,przepisom, procedurom,receptom
a czy one sa rzeczywiscie sluszne moralnie
to juz nie nasza sprawa.

 Badanie zachowan sie ludzi w sytuacjach
 laboratoryjnych eksperymentow wykazalo,
ze wiekszosc ludzi faktycznie nie liczy
 sie z ludzkim cierpieniem jesli tylko
 nakazac im scisle postepowac wedlug
ustalonej procedury. Jest w tym zatem
wielkie niebezpieczenstwo dla calej
ludzkosci gdy ludzie kieruja sie nie
 sumieniem a zewnetrznym nakazem,poczuciem,
ze nie odpowiadaja sami za to co im
zostalo nakazane wykonac.

Z latwoscia i przyjemnoscia wyrzekamy
sie wlasnego sadu i sumienia jesli
mozemy to zdac na  instytucje. Sam
mialem w zyciu przypadki kiedy surowo
ukarano mnie za cos czego w rzeczywistosci
 nie zbroilem a przeciwnie: postepowalem
zgodnie z regulami mojego fachu. Bezdusznie
rozumiana procedura okazala sie wygodna
ucieczka w nieodpowiedzialnosc gdy
moich kontrargumentow wogole nawet
nie chciano sluchac.

  Systemy totalitarne sa w tym wzgledzie
 szczegolnie okrutne, gdyz nie tylko w
 nich skazuje sie ludzi w trybie przyspieszonym
i na powszechna skale,ale jeszcze
 w dodatku wymusza sie przyznanie sie
 oskarzonych do win nieraz niepopelnionych.

Z drugiej strony jednak takze i w demokracjach
popelnia sie razace bledy,na przyklad w wychowaniu
mlodziezy (vide ostatni mord szkolny w Colorado).
Wiele jest nieprzemyslanych decyzji bo nikt nie jest dostatecznie gotowy
glowic sie nad sensem
 postepowania. Tak na przyklad w miare wzrostu
przestepczosci wiezienia przepelniaja sie bez
miary i z ogromnym kosztem podatnikow, a
jednoczesnie powszechnie wiadomo, ze pobyt
w wiezieniu raczej ludzi deprawuje niz
przywraca ich spoleczenstwu.

W masowym ksztalceniu ilosc przewaza nad
jakoscia mimo ze przeciez absolwenci
 nieraz okazuja sie niepotrzebni na
rynku pracy. Rodzice schlebiaja swym
dzieciom, a dziadkowie wnukom, mimo
ze zdysplinowanie i samokontrola sa
 wprost niezbedne dla przyszlosci.

   Uczciwosc mimo wszystkp poplaca, gdyz
 zachowujac ja  jestesmy wierni tej
lepszej czesci, ktora  w nas tkwi i
ktora warto  systematycznie wzmacniac
co zreszta lezy w  naszym dlugofalowym
interesie. Mnostwo fatalnych w skutkach
 postepkow nastepuje po prostu z tego,
 ze  ludzie dzialaja tak jak inni
tlumaczac sie potem naiwnie,ze przeciez
 bezwolnie i bezwiednie dostosowywali
sie do otoczenia.

AJM

































































 ubiec innych w przystosowaniu sie do zachodzacych zmian, nie przejmowac
sie przyszloscia, zyc przede wszystkim lub wy€
   y È-  / Â[  Î-È-¿   ï  óÜ[› ï `=ï ò[‰Eï
E0
  \ø[è\²  \ \ø[Î-  Ï-è  \³ _  \² / _ î   È È Î`Ï-w-, -h,   €   Ò   n W
  n w   n ¥   ÿÿ§   ÿÿˆ   a ÿÿŒ   ÿÿŽ   ÿÿ   ÿÿ'   ÿÿ"   ÿÿ-   ÿÿ˜
ÿÿš   ÿÿœ   ÿÿ_
  -   h
  -   h  œ   ž   ÿÿÿÿ¢   ÿÿ¤   ÿÿ¦   ÿÿ¨   ÿÿª   ÿÿ   ÿÿ®   ÿÿ°
ÿÿ²   ÿÿ´   ÿÿ   ÿÿ¸   ÿÿº   ÿÿ¼   ÿÿ¾   ÿÿÀ   ÿÿÂ   ÿÿÄ   ÿÿ h  Ä   Æ
ÿÿÈ   ÿÿÊ   ÿÿÌ   ÿÿÎ   ÿÿÐ   ÿÿÒ   ÿÿÔ   ÿÿÖ   ÿÿØ   ÿÿÚ   ÿÿÜ   ÿÿÞ   ÿÿà
  ÿÿâ   ÿÿä   ÿÿæ   ÿÿè   ÿÿê   ÿÿì   ÿÿ h  ì   î   ÿÿð   ÿÿò   ÿÿô   ÿÿö
ÿÿø   ÿÿú   ÿÿü   ÿÿþ   ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ
   ÿÿ
ÿÿæ   ÿÿè   ÿÿê   ÿÿì   ÿÿ h
 5
" |   rzne znacznie bardziej anizeli na wlasne sumienie,
swiadimiosc dobra i zla, winy i kary, uczciwosci Arial   ci.Dobre i
sluszne jest to zostalo tak okreslone przez instytucje nie tyle obdarzone
przez nas zaufaniem 

Re: na pytanie

1999-04-28 Wątek Alex Matejko

At 04:16 PM 4/28/99 +, you wrote:
Panie Aleksandrze.

Kilka dni temu zamiescil Pan taka tresc:

"Tak  konkretnie natomiast opryskliwosc w stosunku do
 osob zaleznych, chec uswietnienia samego siebie
za wszelka cene, szukanie byle zdzbla zlego u
sasiada, wyzywanie sie na osobach podleglych,
 dawanie bobu wszelkim takim osobom"

I konczy Pan pytaniem:

"Ciekawe czy i jak dalece powyzsze jest w jakims stopniu aktualne
 takze i dzis.
 Alexander J.Matejko"

Oj jest, jest.  Dobry przyklad podala Pani Kasia: pojedynek intelektualistow.
Ryszard Legutko z Jerzym Pilchem. Nie mozna juz chyba odpowiedziec bez
proby ponizenia czy tylko przyszycia latki rozmowcy.

Byc moze osoby mieszkajace w kraju nie widza, nie slysza i nie czuja tej
miejskiej pogardy dla innego czlowieka.  Jakby wszyscy z miasta byli.:-)
Pewnie sie przyzwyczaili jak sie przyzwyczaic mozna do wlasnego zapachu.
A co bardzo wazne, to ze wiekszosc nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.  To
chyba to o czym Pan Antoszewski wspominal:  "bezinteresowna nienawisc".
Ja bym jeszcze dopisal "bezinteresowna zawisc i nieswiadome chamstwo".

Tyle co spotykam obcesowosci, prostactwa, czy zwyklej nieuprzejmosci w
czasie krotkich pobytow w Polsce, to przez lata pobytu w USA bym nie
uzbieral.  Wydaje mi sie ze Polak w kraju mysli ze jest lepszy wyzszoscia nad
innym.  Czasem stawalo sie juz uciazliwe sluchanie wszystkowiedzacych
rozmowcow...
Jesli nawet takich osob jest mniejszosc, to zdecydowanie dominuja one i sa
latwiej spostrzegane.  Na ich tle gina ci naprawde goscinni, uprzejmi i
serdeczni.

Nie wiem czy jestesmy gorsi czy lepsi od innych spoleczenstw.  Bariera
jezykowa umiemozliwia mi takie porownanie wprost, a ponadto w kazdym
innym kraju jestem zawsze cudzoziemcem.

Mimo takich krytycznych uwag mam wielkie serce dla wszystkich z ktorymi
mam kontakty bedac swiadomym, ze to w glownej mierze warunki ksztaltuja
charaktery.

AS

Warto byloby przytaczac konkretne przyklady brzydkiego postepowania.Ja na
przyklad bylem w kraju jako ochotnik
i miejscowe przestawicielstwo niespodziewanie wystawilo
(zupelnie nie porozumiewajac sie ze mna co do jakichs
zarzutow) taka opinie tajna,ze skreslono mnie z listy
ochotnikow.Nigdy nie udalo mi sie ustalic o co faktycznie
chodzilo.Chyba tylko o to abym nie przyjezdzal wiecej.Do dzis dnia mnie to
boli.

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



praca/wspomnienia

1999-04-26 Wątek Alex Matejko

 Zaczalem pracowac zarobkowo wczesnie gdyz
 niedlugo po zajeciu Polski przez hitlerowcow
i sowieckich komunistow.Udalo mi sie znalezc
zajecie w  nadlesnictwie pieninskim i do
 mnie nalezal przede wszystkim  magazyn,ale
 takze praca biurowa,magazyn oraz obchod
mojego rejonu lesnego.Moim przelozonym byl
Ukrainiec ozeniony z Polka, wysoki i postawny
 mezczyzna.Opowiadal nam kiedys jak jeszcze
 przed rewolucja plynal statkiem po Dnieprze
 i poznal przelotnie jakas ponetna damulke,
ktora latwo zgodzila sie przyjsc do jego kabiny.
Zaczal tam z nia baraszkowac  przy otwartym
oknie,ale ona niespodziewanie za kark wyciagnela
 go jedna reka przez okno nad wode co go
nabawilo nielada strachu.Okazalo sie ze
ona byla czlonkinia grupy cyrkowej.Nastepny
moj szef byl dobrze z Niemcami i gdy przyszli
po niego noca nasi partyzanci schowal sie
pod wielka plastyczna mapa i nastepnego dnia
 czmychnal gdzie indziej.

 Pozniej wzieto mnie do obozu pracy przymusowej
jak wszystkich mlodych w tym regionie.Bylo to
moje pierwsze w zyciu autentyczne doswiadczenie
socjologiczne: jeden zreszta dosc poczciwy Niemiec
rzadzil wraz z miejscowa prostytutka tak
skutecznie,aby  starczylo jemu na paczki dla
jego rodziny daleko w Niemczech, a jej na
utrzymywanie calej swity przybocznej.Glowny
dochod ich dwojga bral sie z urlopowania synow
chlopskich gdy byli oni pilnie potrzebni w swych
gospodarstwach. Mnie pod dwoch latach udalo
sie przez szpital  wydostac z obozu i potem
znalazlem sie w szkole technicznej,jednakze
niewiele czasu spedzilem jako technik
 wodno-melioracyjny.

 Jeszcze w czasie studiow socjologicznych oraz
ekonomiczno-spoldzielczych w Krakowie
(Uniwersytet Jagiellonski) bralem udzial
w badaniach terenowych roznych spoldzielni w
 Polsce i Czechoslowacji,w czym szczegolnie
 interesujacy byl  program uspoldzielczenia
 pracy przeladunkowej na wybrzezu gdanskim,
ktory ostatecznie nie dalo sie zrealizowac
z powodu  calkowitego upanstwowienia portow.
Rowniez badalem spoldzielnie pracy artystycznej
 i rekodzielniczej  glownie w rejonach
 podwarszawskich.Pozniej zreszta  pracowalem
jako instruktor organizacyjny w centrali
spoldzielni ludowych i artystycznych,ale
niedlugo bo zbrzydla mi doszczetnie
biurokratyczna dola.Na przyklad trzeba
 bylo godzinami wysluciwac klotni miedzy
 roznymi klikami spoldzielczymi wydzierajacymi
sobie wladze i korzysci z nia zwiazane.Zreszta
biurokracja i kumoterstwo staly sie powszechne
wiec ucieklem do pracy wydawniczej w
ministerstwie pracy i opieki spolecznej.

Tam bylo mi wzglednie dobrze mimo obowiazkowych
 szkolen politycznych.Zreszta wyzwoliem sie od
nich przeskakujac do Instytutu Budownictwa
 Mieszkaniowego gdzie robilismy zespolowo
badania dotyczace przystosowania sie rodzin
pracowniczych do nowych mieszkan.Wtedy wlasnie UB
wzielo sie do sledztwa w stosunku do mojego
 towarzyskiego grona co do jakoby naszej akcji
 podziemnej,ktora zreszta ograniczala sie do
prywatnych spotkan na ktorych narzekalismy
 wspolnie na komunizm,a poza tym czytalismy
i omawialismy rozne ksiazki socjologiczne
glownie w jezyku angielskim. Sledztwo bylo
wzglednie lagodne i mielismy to wielkie
szczescie,ze wlasnie nastapila czystka w UB
i wypuszczono Gomulke.

  Wtedy wlasnie zglosilem moja kandydature
 na studia w USA i otrzymalem amerykanskie
stypendium zreszta  wielkim szczesciem,gdyz
ktos na swiecie z niego zrezygnowal  i ja
zajalem opuszczone miejsce. Stypendium bylo
 skromne ale ja dorabialem  w kuchni lub
 jako czesciowy asystent.

Gdy wrocilem do Polski podjalem prace
 jako kierownik zespolu w warszawskim instytuci
 bhp,ale trudno mi bylo pogodzic sie zarowno
 z arbitralnym  dyrektorem jak tez z
 niezdyscyplinowanymi podwladnymi.Ostatecznie
 dostalem sie do pracy nauczycielskiej w
Uniwersytecie Warszawskim i tam uzyskalem
doktorat a potem docenture.Dobrze zarabialem
na ksiazkach opartych na moich studiach oraz na
moich szkoleniach w ramach Towarzystwa Naukowego
Organizacji i Kierownictwa. Kiedy ostatecznie
oswiadczono mi oficjalnie na szczeblu
ministerialnym ze nigdy nie  dobrne do profesury
( moje regularne chodzenie do kosciola mialo chyba
 jakis zwiazek z tym wlasnie)  skorzystalem
z podsunietej mi okazji uczenia w Zambii,gdzie
 zreszta narazilem sie przelozonemu-komuniscie
brytyjskiemu juz od poczatku,bo z jego domu
poszedlem na msze.

  Po klesce demokracji w Czechoslowacji postanowilem
nie wracac do Polski i wzialem profesure w
Kanadzie na ktorej dotrwalem az do emerytury,
zreszta wyjezdzajac od czasu do czasu na uczenie
okresowe  w innych uniwersytetach kanadyjskich
a takze w Oksfordzie, Holandii, Francji,Niemczech,
USA, Norwegii,Wegrzech,Czechach,Slowacji,
 Kaszmirze,Turcji ,Hiszpanii itd. W Polsce juz
 wolnej uczylem w Uniwersytecie Szczecinskim,
Politechnice Gdanskiej, Francusko-Polskiej
Szkole Informatyki i Telekomunikacji oraz
 innych szkolach doraznie.Nie udal mi wyjazd
 jako ochotnik kanadyjski gdyz z przyczyn
zupelnie dla mnie dotad niezrozumialych tak
 mnie scharakteryzowano w Polsce, ze raz na
 

wsrod Huculow

1999-04-21 Wątek Alex Matejko

Proponuje wymieniac sie opowiastkami
z wlasnego zycia albo nawet zupelnie
zmyslonymi, co wzbogaci nasza dotychczasowa
 wymiane mysli  oraz doswiadczen zyciowych.
Daje tutaj probke z wlasnego zycia.

  Mieszkalem pare lat jako chlopaczek oddany
 przez rodzicow w latach trzydziestych do
nadlesnictwanad Czeremoszem Bialym,a wiec na
granicy rumunsko-polskiej.Chodzilem codziennie
pare kilometrow do szkoly powszechnej
 prowadzonej przez nauczycielke-Ukrainke,ktora
mnie zreszta dosc wyraznie nie
lubila z powodow mi nieznanych,bo przeciez
bylem posluszny I nie miala ze mna jakichs
wyraznych klopotow.

 Bylem codzien na lonie przyrody gdyz otaczaly
nas lasy  po ktorych chodzilem nie bez strachu,
ale prawda ze nic mnie nie atakowalo.Jeden raz
tylko probowalismy razem z dziewczynka dobrze
starsza ode mnie jak mocny byl lod na potoku.
Wlasciwie to ona trzymala mnie za reke,a ja
probowalem butem jak silny jest ten lod.W
rezultacie wpadlem do rwacego potoku I gdyby
ona mnie nie dosc mocno trzymala to z pewnoscia
utopilbym sie.Bylo cos w tym romantycznego bo
ona mi sie podobala,a poza tym imponowala tymi
 kilku latami roznicy. Jezdzilem od czasu do
czasu konno na pozyczonym koniu ale to sie
 szybko skonczylo,bo chyba huculscy jego
 wlasciciele uznali ze nie oplaci sie im konia
 wypozyczac,mimo ze oczywiscie byli godziwie
placeni.

 W szkole nie czulem sie dobrze,gdyz nauczycielka
 wyraznie mnie nie lubila a poza tym bywalem
bijany przez zreszta polskie dzieci starsze
ode mnie I bardziej zaprawione we wzajemnym
poszturchiwaniu sie przy lada okazji.

Przy obszernej siedzibie nadlesnictwa
byl prywatny ogrod dosc slawny w warszawskich
kolach towarzyskich z kultywacji przez
nadlesniczego bardzo pieknych I rzadkim kwiatow.
Jego zona niemieckiego pochodzenia byla bardzo
 dobra gospodynia I chetnie podejmowala letnikow
co dawalo jej niezly dochod.Ja tez bylem takim
platnym "letnikiem" tyle ze na caly czas.

 Ciagle swobodnie chodzilem po najblizszej
okolicy.Raz odkrylem chate gdzie przeniosla sie
 urocza sluzaca moich panstwa,gdy po ich rozmowie
miedzy soba za zamknietymi drzwiami nagle ona
znikla ku mojemu wielkiemu zalowi bo zawsze mi
dawala jedzenie co najlepsze i uroczo usmiechala
sie do mnie. W tej wlasnie chacie na uboczu
 podjela mnie maslanka I kasza.

Od nadlesniczego panstwowa dyrekcja zazadala
znacznego wyrebu lasu I splawiania drzewa
Czeremoszem..On to robil bardzo niechetnie I
 staral sie przewlec sprawe budujac mosty
jakoby niezbedne do zwozki.Najeto sporo
robotnikow sposrod bardzo ubogiej miejscowej
ludnosci I oni zyli w szalasach.Chodzilem do
 nich nieraz I bardzo zyczliwie bylem prze nich traktowany.Pamietam miedzy
innymi opowiadania
 o zlym traktowaniu Ukraincow w Bereznie
Kartuskiej, ktorych sens doszedl do mojej
swiadomosci dopiero wiele lat potem.. Wogole
swobodnie poslugiwalem sie narzeczem huculskim
I mialem przyjemnosc z obcowania z miejscowa
 ludnoscia.

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Odglosy wojny

1999-04-14 Wątek Alex Matejko

At 12:07 PM 4/14/99 +0200, you wrote:
Pani Uta do Malgoski :

 Idea panslowianizmu jest silnie zwiazana z walkami niepodleglosciowymi
 zachodnioslowianskich panstw. Wtedy to pojecie rowniez powstalo, jak
 pisalam w innym postingu. Panslowianizm oznaczalo przyblizenie malych
 panstw slowianskich do duzych mocarstw (n.p. Rosji).

Dziekuje za ta informacje, bo przyznam, ze nie mialam o niej pojecia.
Czy moglabym prosic o sprecyzowanie o ktory wiek tutaj chodzi i o ktore
male narody slowianskie ?

 Niestety taka wspolnota pozostala utopie, bo sie okazalo, ze panstwo
 slowianskie maja zbyt odmienna kulture i historie.

No dobrze. Tu sie zgadzamy. Jak sie dobrze zastanowic, to ludzi w
gruncie rzeczy nie laczy wspolne pochodzenie rasowe, ale kultura,
a moze jeszcze lepiej - wartosci w jakich zostali wychowani i do jakich
sie w swoim zyciu odwoluja. Pierwszy raz to zrozumialam, kiedy przed
kilkoma laty (pamietam, ze wtedy lal paskudny deszcz na wakacjach)
przeczytalam "Inny swiat" Herlinga-Grudzinskiego.

 To, ze Rosja wykorzystala panslowianizm dla swoich celow, to juz inna
 historia. A tak przy okazji: Czy Pilsudski nie mial podobne marzenia
 ze swoim panstwem federacyjnem?

Hmmm. Marzenia jak ptaki szybuja po niebie, jak nie pada, bo jak pada,
to nie szybuja. ;-)

Marzenia Jozefa Pilsudskiego nie mialy nic wspolnego z panslawizmem.
A to z tego prostego powodu, ze glownym jego marzeniem byla federacja
z Litwa, ktora nie jest panstwem slowianskim. Pilsudski myslal o
odtworzeniu czegos na ksztalt jagiellonskiej Rzeczypospolitej, tyle
ze nie obojga, ale trojga narodow. Tozsamosc etniczna, czy tez rasowa
nie byla w najmniejszym stopniu podstawa jego planow, czy tez marzen.
Raczej pragmatyzm i romantyczne sentymenty historyczne.

Jako ekspert-samouk w dziedzinie historii XIX wieku doskonale zdawal
sobie sprawe, ze strategiczne bezpieczenstwo Polski, krajow baltyckich,
czy tez Ukrainy, moze byc zapewnione tylko w oparciu o wzajemna ich
wspolprace. Myslal, ze taka wspolpraca powinna stanowic przeciwwage
dla poteznego rosyjskiego imperium (bolszewikow Pilsudski moim zdaniem
nie docenial) i niemieckiego "drang nach Osten". Ale z wielu powodow
nic z tego nie wyszlo (taka wspolpraca nie byla chyba w owczesnych
warunkach mozliwa, moze z wyjatkiem Lotwy).

Wowczas Pilsudski zmienil taktyke, wysylajac do Wilna gen.Zeligowskiego.
Oczywiscie od tego momentu trudno juz mowic o wspolpracy.


Katarzyna

Sluszna diagnoza!

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Zyczenia

1999-04-05 Wątek Alex Matejko

At 12:04 AM 4/4/99 -0700, you wrote:
Radosnych Swiat Zmartwychwstania Panskiego (potocznie zwanych
Swietami Wielkanocnymi), zdrowia, smacznego jajka i udanego
dyngusa (ale bez przesady :-)

zyczy wszystkim uczestnikom i ich rodzinom - Witold Owoc

Ja rowniez zycze wszystkim radosnych Swiat Wielkanocnych

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: List w sprawie Serbii

1999-04-05 Wątek Alex Matejko

At 05:39 PM 4/5/99 +0800, you wrote:
At 09:06 PM 4/4/99 -0700, you wrote:
Nalezy sie male sprostowanie; zabraklo znaczka [fwd], za co przepraszam i
rownoczesnie prosze - nie strzelajcie do poslanca!-:).
Ale skoro Michale raczyles wylozyc swoje uwagi, to ja sobie takze pozwole
nadmienic jedna tylko rzecz; lojalnosc obowiazuje do tych, ktorym mozna
ufac. To ze rzad zostal legalnie wybrany, a opozycja przegrala, to jest
jedna sprawa. Natomiast jezeli w rzadzie znajduja sie no powiedzmy sobie
lekko, zatrute grona(aby nie uzyc slowa owoce-:)) ), glownie z kregow
postkomunistycznych, tudziez tzw. Solidarnosci(nie mylic z SOLIDARNOSCIA
rip), a wszyscy oni pchaja sie na sile lizac pupcie "prawdziwym
juropejczykom", szykujac moze kolejny raz polnische kanon fleisch, to daruj
sobie:
 "Kazdego obywatela
obowiazuje jednak lojalnosc wobec wlasnych wladz, konstytucji i
obowiazujacego prawa."
Takie jest moje osobiste zdanie. Natomiast czy podpiszesz czy nie, to juz
zalezy od Twojej cywilnej odwagi-;).
Pozdrawiam
Wilhelm Glowacki


Wybacz Wilhelmie, ale obstaje przy swoim. W demokracji jedynym sposobem na
zmiane polityki rzadu jest wybrac w wyborach nowy. A przedtem ewentualnie
starac sie wywrzec nan wplyw by swa polityke zmienil.

Natomiast publiczne (i niedorzeczne) kwestionowanie _legalnosci_ rzadu (bo
tym wlasnie bylo uzycie zwrotu "tak zwany rzad polski" jest
niedopuszczalne. Polska nigdy nie bedzie traktowana powaznie przez swoich
partnerow miedzynarodowych jesli ludziom pokroju autora tamtego listu uda
sie przekonac zagraniczna opinie publiczna ze w Polsce nie funkcjonuje
demokracja. Nawet jesliby wlasnie im udalo sie wygrac w nastepnych wyborach.

A odwaga cywilna Wilhelmie jest teraz bardzo tania. I nie ma nic wspolnego
z podpisem pod tamtym listem.

Michal Niewiadomski

Slusznie Michale!

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: WIELKANOC 1999

1999-04-02 Wątek Alex Matejko

At 11:07 PM 4/1/99 -0800, you wrote:
Z Okazji Swiat Wielkiej Nocy, Wszystkim z Panstwa Skladam Zyczenia
Najlepszego.
Wilhelm Glowacki.

Ja rowniez skladam bardzo serdeczne zyczenia wielkanocne

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: ***

1999-03-29 Wątek Alex Matejko

At 01:22 PM 3/28/99 -0700, you wrote:
  ***

daleko mi
do misternych lukow Orientu
radosnych skal w drzacej smiechem pianie oceanu
przestajê pamietac kolor jednodniowej zieleni
ktora zdarza sie wiosna w srodkowej Europie

jestem tu

plyne
lagodnym lukiem
w srebrna doline Sakatchewan River
pomiedzy pagorkami przysypanymi
szklanym pylem wczesnej zimy
wzdluz rzeki
ktora juz jutro wywiesi biala flage kry

przedzieram sie
przez gesta wrzawe
niebieskich sojek
zakolami
w  gore
i w dol
by  wstrzelic sie czarnym traktem
w monotonny blask wszechrowniny
tam w zamarznietej trawie
scigaja sie wilcze i zajecze cienie

wracam
o zmierzchu ta sama droga
z nieodleglego brzegu rzeki
patrze na miasto

ono
spowite wiatrami polnocy
daje mi znak
serdecznie mruzac oczy latarn/


Izabela
Edmonton, zima 1998

Winszuje tego co ladne

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: ***

1999-03-29 Wątek Alex Matejko

At 01:22 PM 3/28/99 -0700, you wrote:
  ***

daleko mi
do misternych lukow Orientu
radosnych skal w drzacej smiechem pianie oceanu
przestajê pamietac kolor jednodniowej zieleni
ktora zdarza sie wiosna w srodkowej Europie

jestem tu

plyne
lagodnym lukiem
w srebrna doline Sakatchewan River
pomiedzy pagorkami przysypanymi
szklanym pylem wczesnej zimy
wzdluz rzeki
ktora juz jutro wywiesi biala flage kry

przedzieram sie
przez gesta wrzawe
niebieskich sojek
zakolami
w  gore
i w dol
by  wstrzelic sie czarnym traktem
w monotonny blask wszechrowniny
tam w zamarznietej trawie
scigaja sie wilcze i zajecze cienie

wracam
o zmierzchu ta sama droga
z nieodleglego brzegu rzeki
patrze na miasto

ono
spowite wiatrami polnocy
daje mi znak
serdecznie mruzac oczy latarn/


Izabela
Edmonton, zima 1998

Znow pochwalam cos ladnego i prosze o jeszcze

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Moje rozmowy z Marcinem - Polandel (2)

1999-03-26 Wątek Alex Matejko

At 05:32 PM 3/26/99 +0100, you wrote:
MOJE ROZMOWY Z MARCINEM

  polska grupa dyskusyjna "Polandel"



On Sat, 5 Apr 1997 00:18:29 PST, M. Fibich wrote:

E. wrote:

  no prosze, oczom nie wierze: oszolomy tez posluguja sie
Internetem?!

 E.

 Ps. "mowi" pisze sie przez o z kreska.


Droga i Kochana Pani E z kropka,

Jakie  tam  z  nas  to znaczy ze mnie  i  z  mojej  Bozenki
oszolomy?

Jak  my widzimy tu na ulicy tych punnkow, skinow czy jakich
innych  komunistow to my jak w dym sie odwracamy do nich tylamy
tak  ich  nie  znosim. Moja Zonusia to nawet mowi (dziekuje  za
poprawke, juz nigdy nie napisze muwi tam gdzie trza pisac mowi!
na  cale zycie), no to ona mowi ze gdyby nie byla Katoliczka to
by  ich wszystkich kazala wystrzelac ale ze jest katoliczka  to
by  ich tylko w mozu kazala potopic bo mniej sie cierpi jak sie
nie widzi.

Szczerze  tesz  pani powiem bo u mnie  co  w  sercu  to  na
jezyku  i na kompotrze ze pani uwaga o moim pisaniu mnie bardzo
ubodla.

A  ja  tak  sobie mysle ze musi byc pani, pani E  z  kropka
bardzo wykrztalcona jak pani odrazu wie jak co pisac. Jak my  z
Bozenka zaczynamy myslec jak napisac na ten przyklad o takim co
to  w  mundurze, to nigdy nie wiemy czy to rzolniesz,  zolnierz
czy zolniez. Mnie jak o tym zaczynam rozmyslac to spac nie moge
i  potem  glowa  mnie  boli  a moja Bozenka  mowi  ze  tych  co
wymyslili pisanie po polsku to trzebaby zalatwic.

Moze  pani, pani E z kropka ma takie same talenta jak nasza
kochana pani Magdalenka. Niech pani tesz cos napisze. Sama pani
widzi ona to z byle niczego cale story potrafi zrobic. Chocby s
takiej  glupiej  ryby  i chaczyka, cale gadke  zrobila  i  nasz
Ksiadz Proboszcz bardzo tesz ja za to chwali. Ona to ma lep  do
takich  historji co to z niczego jest cos To czemu pani by  nie
mogla?  Nie ma sie czego wstydzic. Bardzo prosiemy  ja  i  moja
Bozenka.

Szczerze pani zyczymy -

Dowidzenia -

Marcin F. z Bozenka 



Panie Marcinku Kochany,

Niedobre  te  ludzie  tu  jakies.  Od  mistyfikatorow,   od
kreatur, od oszolomow Pana wyzywaja. I za co? Ze chce  Pan  jak
wszystkie  teraz  w  Polsce  pobozne  ludzie  pogadac  do  tego
komputra, opowiedziec, co lezy Panu na watrobie?...

Bo  ja  na ten przyklad to lubie to Pana gadanie. Tak jakby
ze  swoim  gadal. Nie przymierzajac z tym spadajacym  kotem.  U
tych  tu  polandelowych  od  dwoch  dni  debatuja,  chrzachaja,
roztrzasaja,  a  ja  wciaz nie rozumiem, w ktora  to  wlasciwie
strone  rozlaza  sie  te kocie lapy. A Pan  wywalil  te  czapke
gruszek co to rypnela z ambony i od razu wszystko jest jasne.

Pan  te  historyjki to tak akuratnie dobiera,  ze  mnie  az
zaraz zalosc ogarnia - a czego ja takich nie mam? Chcialoby sie
nieraz  i  samemu  cos madrego do tego komputra  powiedziec,  a
wychodza   tylko  takie  jakies,  nie  przymierzajac,  gazetowe
dyrdymaly:-(.

Mnie   to  tam  ciagnie  do  prostactwa.  Co  tam,  kurcze,
doktory, adiunkty, magistry. Przemadrzale to jakies. Mantykuja,
debatuja, po angielsku do czlowieka gadaja. Czlowiek tu siedzi,
bo  wiesz  Pan, na bezrybiu... Ale tak sobie teraz mysle.  Moda
zrobila  sie  straszna na te prywatne, takie co  to  tylko  dla
swoich,  Listy, grupy, zrzeszenia podzrzeszen, to moze  by  tak
skrzyknac tam u Pana z kilka gospodarek i zalozyc sobie cos  na
ksztalt Siolo - Internet?

To   ja  bym  sie  zaraz  pisala.  Za  pozwoleniem  Ksiedza
Katechety.  Mam  nawet kilka takich ladnych kawalkow  co  to  o
grzesznej duszy i piekle, jak nic moglyby sie nadac. Albo o tym
zyciu,  tfu,  na  kocia lape mam prawie gotowe,  bo  gdziez  to
bezboznosc taka?! To bym z dobroci serca podeslala. Niektore to
nawet  Ksiadz Katecheta moglby w niedziele z ambony  powtorzyc.
Albo  by  mozna  tych wszystkich wiernych prosto  po  mszy  dla
zmylki  do gospody nagonic i tam im wyrychtowac takie dubeltowe
internetowe kazanie?...

Tylko  tej Panskiej Zoneczki cos mi straszno. Nerwowa  jest
jakas. Jak jej sie cos nie podoba, to zaraz do wyzynania  leci.
Ja  tam z babami nie umiem, bo to nie jestem ta, co to Pan wie,
na  "l". Totez tak sobie mysle, ze moze by tej Panskiej Bozence
dac   jakas  odpowiedzialnosc,  zarekawki  i  niech  siedzi   w
chalupie, na siec jej na wszelki wypadek przynajmniej na  razie
nie wpuszczac?

Bo  ja  to  bym zaprzyjaznic sie chciala. Ciagnie  mnie  do
swoich. W papierach mam niby, ze miastowa jestem. Ale to  tylko
moja mama taka zmyslna byla i sie uparla, ze mam sie urodzic  w
stolicy.   Trzy   tygodnie  na  kupie  u  rodziny   na   Pradze
przeczekala,   abym   tylko  nie  przyszla   na   swiat   wsrod
nadswidrzanskich lak i zagajnikow, gdzie byl nasz rodzinny dom.

No  to mam teraz w papierach, ze Warszawianka jestem.  Moze
to  nawet  i  lepiej, bo te Francuzy nawet Varsovie do  Rumunii
albo  co  gorsze do Rosji przyklejaja. A ja sie tez  troche  po
prawdzie   maskuje.  Do  szkol  mnie  poslali,  to  udaje,   

Re: Indywidualnie czy grupowo?

1999-03-03 Wątek Alex Matejko

At 09:31 AM 3/3/99 +0100, you wrote:
On Tue, 2 Mar 1999 20:33:14 -0500, Ted Morawski wrote:

Drodzy Panstwo,

 Z przykroscia i zalem przeczytalem list Pana Andrzeja Kobosa
do wladz uniwersyteckich SUNY w Buffalo. Z przykroscia ze do
tego doszlo i z zalem bo Pana Kobosa cenie i lubie. Calkowicie
nie zgadzam sie z Pana Kobosa ocena Pana Witolda Owoca, a w
mocno przewazajacym stopniu nie podzielam Pana Kobosa oceny
charakteru tej listy jako zlowrogiej i spolecznie szkodliwej w
ostatnich miesiacach. Szczegolnie nie podzielam zdania ze ten
rzekomo zly charakter listy powodowany jest przez nieudolna
dzialalnosc Pana Owoca.

 Napisze po angielsku list do wladz uniwersyteckich i wysle
go
na rece Pana Owoca do przekazania odpowiednim adresatom.
Zrobie to w tym celu by zaprzeczyc zarzutom stawianym Panu
Owocowi osobiscie oraz liscie Poland-L jako grupie. Ton listu
utrzymam rzeczowy, krotki, i w duchu racjonalnej perswazji
a nie animozji do kogokolwiek. Bede prosil by listy nie
zawieszano
i Pana Owoca nie wymieniano na innego wlasciciela.

 Osobom ktore chcialyby podobnie napisac do SUNY w
Buffalo lecz nie wladaja jezykiem angielskim, oferuje swa pomoc
w nastepujacy sposob. Prosze swoj list napisac po polsku
wedlug wlasnego odczucia i wyslac do mnie na moj prywatny
adres elektroniczny. Ja list przetlumacze na angielski i odesle
do autora. Nastepnie wersje angielska i polska autor moze
przekazac na rece Pana Owoca z jakas pewnoscia rzetelnosci
mego tlumaczenia. Nie wierze w skutecznosc listow
szablonowych ani grupowych petycji. Oczywiscie nie pomoge
nikomu kto nie bedzie bronil Poland-L.


Tedzie, uwazam, ze w tym wypadku grupowa petycja ma sens. Ilu jest
uczestnikow na tej Liscie, ilu bez znajomosci angielskiego, ilu
zmobilizuje sie na tyle, by napisac indywidualnie? Dwudziestka -
gora! Za malo! Tu trzeba wyraznie pokazac, ze Wiekszosc nie zgadza
sie z postawionymi przez jedna, ale wyjatkowo zlosliwa i ani na
jote nie obiektywna osobe zarzutami. Istnieje realne ryzyko, ze za
sprawa jednej osoby stracimy wszyscy. Dlatego tez jako "wszyscy" -
poszczegolni, lecz solidarni powinnismy sie przeciwstawic. Tak
mysle.

Proponowalybym wiec, prosilabym:
Przygotowales swietny list. Zeby tam nie wiem co, w zyciu nie
napisalabym rownie dobrego. A wiec wersje z szerszym uzasadnieniem
wyslij w Swoim imieniu, a dla nas - chetnych do podpisania - zrob,
bardzo Cie prosze, wersje skrotowa. Takie podpunkty:

 - nie zgadzam sie  z postawionymi przez Pana Andrzeja Kobosa
zarzutami (wyszczegolnic lub nie);
 - neguje rasistowski charakter Listy;
 - wyrazam pelne zaufanie do osoby Pana Witolda Owoca jako
moderatora Listy POLAND-L;

Nie ukrywam, ze bardzo licze na Twa pomoc.

z serdecznym pozdrowieniem,



Magda N

 Calkowicie solidaryzuje sie z w/w

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: [English] + [po polsku] = democracy + wazne

1999-03-03 Wątek Alex Matejko

At 08:47 AM 3/3/99 -0700, you wrote:
I was asked to conduct a vote whether Mr. Kobos writing
from the address [EMAIL PROTECTED] should be left on
Poland-L list in the light of his latest actions.
Please respond with a short letter containing
either STAY or REMOVE, and move discussion on this
thread to some different "Subject:" line.

Kilka osob poprosilo abym przeprowadzil glosowanie czy pan Kobos
piszacy tu na liste spod adresu [EMAIL PROTECTED] powinien
pozostac na Poland-L w swietle jego ostatniej dzialalnosci.
Prosze odpowiedziec z listem zawierajacym albo tylko "STAY"
(oznacza pozostawic) albo tylko "REMOVE" (oznacza usunac).
Prosze dyskusje na temat tego watku poprowadzic pod
jakas inna linia "Subject:" aby ulatwic liczenie.
--
W i t o l d
O w o c

stay

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Open Letter - Poland-L's Reason to Exist

1999-03-03 Wątek Alex Matejko

At 01:33 PM 3/3/99 -0500, you wrote:
Dear Members of Poland-L and the Authorities of SUNY at Buffalo

Please do not hinder the discussions that take place on the Poland-L
list.

The Poland-L list is a discussion of Polish culture, discussion which
allows with equal rights all subject matter and opinions related to
Poland and the Polish. No one who is participating in this list was
limited in access as a result of his or her opinions and convictions.
This list is probably the most objective forum of this kind ANYWHERE. It
is so due to the quality of the participants and also the quality of the
administrators of this list: present and past.

Any shut-down, restriction or censorship of the present exchange of
views on the Poland-L list would be an act against free exchange of
ideas and freedom of speach.

Most Sincerely,

Marek Minta
[EMAIL PROTECTED]
[EMAIL PROTECTED]

I support it

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: STAY (Kobos na Poland-L)

1999-03-03 Wątek Alex Matejko

At 02:44 PM 3/3/99 -0500, you wrote:

STAY

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Wywiad ks. bp A. Orszulika -Reply

1999-03-03 Wątek Alex Matejko

At 03:25 PM 3/3/99 -0500, you wrote:
 Andrzej Szymoszek [EMAIL PROTECTED]
..

pertow poza Otwockiem i Arlamowem. Przemycal odpowiednie
materialy
potrzebne do wykonania ekspertyz laboratoryjnych ;-)

  Oj, Ty czytalas, ja czytalem, to wiemy o co chodzi, ludziom
jednak nalezaloby wytlumaczyc Twoj tajemniczy ;-). No tak.
Tylko ze wcale mi jakos niepilno do tego tlumaczenia. Moze
po prostu podkresle- tu jest problem!- i niech sie sami
domysla, co to bylo? ;-)


 Izabella

  Andrzej

@

Ja np nie mam zuelonego pojecia o co tu chodzi z tymi ekspertyzami. Ale
tak naprawde to nie ma sie ochoty na dyskusje skoro "byc albo nie byc"
listy Poland-l wisi na wlosku. Ja naprawde wierze, ze cos da sie zrobic
w sprawie listy Poland-l
Ania

Jak sie da to sie zrobi

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: [English] + [po polsku] = democracy + wazne

1999-03-03 Wątek Alex Matejko

At 06:51 PM 3/3/99 -0500, you wrote:
_REMOVE.

Podpisuje sie w pelni pod argumentami Pani Magdy Nawrockiej. Nie jestem
przeciw wolnosci gloszenia opinii, ale uznaje tez, ze wolnosc bez granic jest
utopia i czasem, w obronie wlasnej (tu - w obronie listy), nalezy te wolnosc
ograniczac.

zB.

Slusznie! Tak trzymac! Ale kto jest bez winy niech pierwszy rzuci
kamieniem! Czy nie kazdego z nas ciagnie aby wymadrzac sie i starac sie byc
chocby nieco wyzej od innych?

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Ossowscy

1999-02-25 Wątek Alex Matejko

Oboje Ossowskich, a szczególnie Pania Marie,
 pamietam przede wszystkim jako ludzi prawych
i madrych, a przy tym takze milych, czego
bynajmniej nie mozna powiedziec o wszystkich
naszych profesorskich kolegach, zwlaszcza
obecnie, gdy nieustanna pogon za dodatkowym
 zarobkiem znacznie uszczupla stosunki, zarówno
ze studentami, jak i we wlasnym profesorskim
 gronie. Gdzie podzialy sie owe urocze spotkania
na kawie, nie tylko  na  plotki
towarzysko-uczelniano-zawodowe, nie tylko o
 tym, kto z kim i na jak dlugo, ale tez co
ciekawego dzieje sie w róznych dziedzinach
wiedzy? Nawet powazne pisma o podstawowym
znaczeniu akademickim leza dzis na pólkach
nie czytane, a wiesci przekazywane sobie
nawzajem przez internet staja sie zalosnie
 plotkarskie, jak mozna przekonac sie  nalezac
 do  internetowych  polskich  klubów dyskusyjnych.

Stanislaw i Maria Ossowscy, którzy wychowali
cale pokolenia na Uniwersytecie Warszawskim,
 byli nie tylko madrzy, ale równiez i swiatli.
 Znaczy to, ze poswiecali duzo czasu i wysilku
 na czytanie rzeczy waznych, nie tylko w skali
ciu kulturalnym i zachecali do tego samego
 wolno podrózowali za granice, nie aby tylko
 zwiedzac, ale aby studiowac. Nie majac wlasnych
 dzieci otaczali przyjaznia i opieka wiele
 osób mlodszych od siebie, zwlaszcza osamotnionych
i szczególnie bolesnie odczuwajacych brak
glebszej zyczliwosci ze strony najblizszego
 otoczenia.

Wbrew duchowi ówczesnej epoki, Ossowscy nie
 glowili sie nad tym jak przeskoczyc na nowe pozycje ideologiczne i dobrze
urzadzic sie pod nowa
wladza, odcinajac kupony  za  swoja przedwojenna
  lewicowosc  i laickosc. Kameleon nie byl ich
ulubionym zwierzeciem. Cechowala ich skromnosc,
 a wiec cos wcale nie powszechnego wsród ich
ówczesnych rodaków, których spora czesc,
 zwlaszcza w wielkomiejskiej inteligencji, bardzo
 przejmowala sie tym, jak uscielic sobie gniazko
nawet pod komuna.Trudno zreszta bylo dziwic sie,bo
kto mogl przwidziec tak rychly koniec epoki komunizmu?
W programowym konformizmie takich ludzi bywaly
jednak tez akcenty tragiczne.

 Ossowscy, po prostu az draznili tym, ze byli
oboje w zgodzie z samymi soba i strach o
przezycie byl im obcy: zyli skromnie ale wygodnie,
 traktowali swych studentów opiekunczo. Profil
wspólczesnego im profesora, nieustannie zajetego
zarobkiem na boku i usilnym szukaniem okazji do
przewietrzenia sie za granica (chocby nawet
komunistyczna), byl im nie tylko obcy, ale chyba
 raczej wstretny.

Wyklady Ossowskich byly oryginalne, starannie
przygotowane. Zawsze mieli czas dla studentów
i mlodszych pracowników naukowych. Prawda, ze
Ossowski byl stale pograzony w swoich myslach i
roztargniony,  za co jego zona dobrotliwie go
strofowala.To chyba powodowalo u niego swoista
naiwnosc: nie podejrzewal, ze ktos go chce w cos
wrobic (To równiez cechowalo Profesora Tadeusza
Kotarbinskiego, mojego drugiego ulubionego patrona).

Glówna zasluga Ossowskich byl intelektualny, moralny i polityczny opór w
stosunku do komunistycznej wladzy
- tym dotkliwszy dla tej wladzy wlasnie dlatego,
 ze sami byli laiccy,  zwiazani  z przedwojenna
lewica. Byc moze bylo im wstyd za komunistyczne
zniewolenie spoleczenstwa w imie wartosci, które
oni czesciowo podzielali. Oczywiscie, odrzucali
oni wszelka nikczemnosc i brutalne zniewolenie
rodaków. Oboje Ossowscy dawali chlubny przyklad
trzymania sie swych wlasnych wartosci polityczno
-moralno-intelektualnych, szczególnie w sytuacji,
 gdy rzadzacy uzurpowali sobie rodowód podobny do
tego, który oni traktowali na serio.

Ich powazne moralne i intelektualne zaangazowanie
jasno odróznialo sie od marazmu, kretactwa
ideologicznego i moralnego, a nawet kolaboracji
wielu ludzi z akademickiego otoczenia, którzy
wladztwo komunistyczne traktowali jako wystarczajacy
 powód aby nie czuc sie moralnie odpowiedzialnymi
za samych siebie, skwapliwie zagarniajac jednak
wszystko to, co wiazalo sie z przynaleznoscia do
 kasty uprzywilejowanych.

W gruncie rzeczy, oportunizmu bylo wówczas
 bez liku i po czesci wynikalo to z nie dosc
odpowiedzialnej postawy antykomunistów, majacych
ambicje przywódcze, a równoczesnie niezyciowych
w swych oczekiwaniach w stosunku do otaczajacej
 ich spolecznosci. Posrednie chocby ulatwienie
wypelnienia wiezien, w ówczesnej Polsce, ludzmi
 gotowymi za wszelka cene zwalczac komunizm,
 nie bylo rozumnym celem, zwlaszcza gdy  zachodnie
 potegi przyjely w stosunku do bloku sowieckiego
 postawe niedwuznacznie pojednawcza. Mozna sie
 dzis spierac o to, co w ruchu oporu (bo taki
caly czas istnial, choc w postaci niezorganizowanej)
 bylo rozumne, a co glupie, lub wrecz niekiedy
zlowieszcze, ale sytuacja byla niewatpliwie
trudna moralnie i patriotycznie, zupelnie inaczej
niz pozniej.

Sadze, iz tacy ludzie jak Ossowscy, Kotarbinski
i inni mieli duzo racji: w tlumie cyników i
 cwaniaczków zazwyczaj znajda sie - chocby
nieliczni - "poszukiwacze sprzecznosci" i entuzjasci
prawdomównosci, którzy ratuja honor calej
zbiorowosci. Gdyby w najciemniejszym okresie
wladztwa komunistycznego nie 

upartyjnienie

1999-02-25 Wątek Alex Matejko

Dopoki jeszcze zyje I jako tako mam sie
chce miedzy innymi podsumowac moje pojmowanie
upartyjnienia w PRL,ktore dzis juz jest
przeszloscia,ale zaslugujaca na refleksje.
Patrzylem na to z zewnatrz,gdyz jako
wierzacy I praktykujacy nigdy nie bylem
 w PZPR ani w stronnictwach z nia
sprzymierzonych,ani tez nawet w
"postepowych" grupach katolickich.
Wprawdzie krotko wspoldzialalem  w
 wydawaniu wkladki mlodych w "Dzis I
Jutro",ale gdy Piasecki postawil nas
przed koniecznoscia politycznego
opowiedzenia po jego stronie nasze
drogi rozeszly sie (ta czesc z nas
ktora poszla z Piaseckim zreszta
porobila nielada kariery nawet I
 bez Piaseckiego).

 Po prostu brzydzilem sie wszelkim
totalitaryzmem I nie chcialem uczestniczyc
 w metnej grze.Swoja droga,gdyby nie
 rozpad imperium sowieckiego,to linia
 Piaseckiego bylaby powabna dla wielu
 ludzi chcacych byc wazni. Gdyz
rzeczywiscie, pod komuna  szanse
 jakiejkolwiek kariery dla bezpartyjnych
byly bardzo mierne.Mnie osobiscie
powiedziano na szczeblu ministerialnym
ze nigdy nie zostane profesorem I to
przesadzilo o wyjezdzie moim z rodzina
 za granice(na kontrakt w Zambii),gdy
upartyjniona kolezanka po fachu mi
 podsunela te wlasnie szanse.

Gdy teraz patrze wstecz rozrozniam
nastepujace kategorie upartyjnienia w PRLu:
a)Bezwzgledni karierowicze pogodzeni z faktem
ze bez bycia partyjny ani mru mru:
 upartyjnienie po prostu bylo niezbedna
cena za laski I przywileje. Im wyzej
chcialo sie wyskoczyc I wiecej zagarnac,
tym wieksza gorliwosc polityczna nalezalo
okazywac. W przypadku zydowskiego pochodzenia
w dodatku gralo role to,ze przeciez
Armia Czerwona pokonala Hitlera I zapobiegla
 niechybnej smierci. Strach przed
 lokalnym antysemityzmem tez dyktowal
opowiedzenie sie po stronie silniejszego.
Poza tym oczywiscie necila  "szczesliwa
przyszlosc" pod wodza tych,ktorym
przeciez nawet "burzuazyjny" Zachod
 klanial sie coraz nizej (gdy studiowalem
 w USA w latach 1957-59  dobrze mnie
widziano nie jako Polaka ale jako
czlowieka z obozu socjalistycznego,
ktory zdobyl sie na Sputnik).

b) Sprytni kretacze.Na przyklad widzialem
jak rzekomi "postepowcy" potrafili
 podstepnie urabiac nawet tak prawych
ludzi jak Ossowscy(zob. moj art.o nich w
"Zwoje"2/1997)lub Kotarbinski wmawiajac
 im perfidie "czarnej  miedzynarodowki".
Kariera partyjna dla nalogowego kretacza
byla  czyms szczegolnie ponetnym przede
 wszystkim jako upojna gra:  zostajac
oficjalnym magiem od propagandy I agitacji
 (na przyklad jako autor obowiazkowych
 podrecznikow filozofii,ekonomii itd)
mialo sie uwielokrotniona moc upojna
dla siebie samego I otoczenia(przygody
 erotyczne takich meskich lub zenskich
magow to osobny temat).

c)Okrutnicy.Nie tylko w policji I wojsku
ale tez na wszelkich naczelnych stanowiskach
mozna bylo bezkarnie wyzywac sie na
calym mnostwie ludzi zastraszonych,
zabiedzonych, podlizujacych sie
 kazdemu postawionemu wyzej, gotowych
 upodlic sie byle tylko uchronic sie
matni.Fakt,ze tak latwo innych przestraszyc
 I nawet upodlic byl dla wielu partyjnych
 aktywistow powodem do chluby,poczucia
 wlasnej mocy,nieustannego wyprobowywania
siebie w  konkurencji karierowej.Im
wiecej komus doskierala wlasna
niedoskonalosc tym chetniej straszyl
 I ponizal wszystkich postawionych nizej
od siebie.Branie innych "na dywanik"
 bylo sprawdzeniem samego siebie jak
dalece mozna  innych przygiac,przestraszyc,
sklonic do nikczemnosci (na przyklad
donoszenie na kolegow w pracy).Obowiazkowe
szkolenie ideologiczne personelu to byla
 tez dobra okazja do dyscyplinowania
innych I wyprobowania wlasnej przewagi.
 Pamietam jak nas  w biurze( bo w mojej
drodze zawodowej bylem tez I urzednikiem-
szczesliwie tylko  na krotko) zaszantazowano,
gdy jeden z nas zaprotestowal przeciw
 zmuszaniu do podpisywania niby to
 dobrowolnego pozyczki narodowej.Musielismy
wszyscy zeznac (kazdy z osobna) ze
pozyczke podpisalismy calkowicie dobrowolnie
gdyz inaczej nasz dyrektor zostalby karnie
usuniety z pracy.A nie bylo zadnej gwarancji,
ze inny dyrektor bylby dla nas lepszy.

Jesli ten temat zainteresuje internetowych
czytelnikow to bede go kontynuowal.

AJM



 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Church, women and homosexuals

1999-02-05 Wątek Alex Matejko

Czy ktos moze mi podac adres internetowy premiere Buzka w Warszawie?
Ten co podany jest na rzadowym obwieszczeniu internetowym jest bledny!!!

Olek

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Rozdzieranie szat

1999-01-25 Wątek Alex Matejko

At 04:43 PM 1/24/99 +0100, you wrote:
On Sun, 24 Jan 1999 14:22:38 +0100, Grzegorz Swiderski wrote:


No to ja w ramach polemiki rzuce kontraforyzmem:

"Nie ma demokracji bez oficjalnych konfliktow - wyrzekanie sie
konfliktowosci to grob demokratyzmu." Stefan Kisielewski


Jest konflikt, OK. Nawet potrzebny, niezbedny tej kaprysnej
demokracji. Tylko jak ten demokrata z prawdziwego zdarzenia bedzie
usilowal napotkany konflikt rozwiazac? Skakaniem sobie z oponentem
do oczu? Chyba nie.
Przedstawi wlasny punkt widzenia;
Wyslucha innych, respektujac czyjes nawet krancowo rozne zdanie;
Wywazy argumenty, skoryguje opinie lub bedzie obstawal przy swoim.

Demokratycznie, to jeszcze malo. Logicznie udawadniac trzeba:
teza, hipotezy, weryfikacja, wnioski. Moze warto przypomniec takie
logiczne abc?

(za MEP, PWN, 1997):
Teza - zalozenie, twierdzenie wymagajace dowodu; konkluzja, ktorej
nalezy dowiesc na podstawie przyjetych przeslanek.

Hipoteza - zdanie nie w pelni uzasadnione, rozwazane jako racja
dla pewnych uznanych juz zdan; zalozenie oparte na
prawdopodobienstwie,  wymagajace sprawdzenia, majace na celu
odkrycie nieznanych zjawisk lub praw; jakiekolwiek  orzeczenie
niezupelnie pewne, przypuszczenie.

Weryfikacja - sprawdzenie,  potwierdzenie prawdziwosci,
autentycznosci zalozen.

A wniosek? O ile przyjemniejsze i jednoczesnie bardziej pouczajace
bylyby nasze dyskusje, gdybysmy stosowali to skromne abc w miejsce
chaotycznego, zacietrzewionego, zatwardzialego wzajemnego
szarpania sie za... bielizniane gacie. ;-)

z tym zartobliwym akcentem,



Magda N

Slusznie Kolezanka zauwazyla!!!

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Rozdzieranie szat

1999-01-22 Wątek Alex Matejko

At 09:08 PM 1/22/99 +0100, you wrote:
Dobrze, ze akurat znalazl sie tu ktos ostatnio, kto zechcial
pochwalic wysoki poziom tej Listy. Bo chyba bym juz zwatpila. Brne
od dluzszego czasu przez przewijajace sie tutaj watki, i co by to
nie bylo, prawie zawsze wywiazuje sie jatka. Nigdy porozumienia,
spokojnej wymiany, dojscia do wspolnych wnioskow. Czy ktos tu
kiedys widzial jakas razem uznana konkluzje?! Jak jeden z prawej,
to drugi zaraz z lewej, tylko ktos sie wystawi zaraz inni go
trafia, myslisz troche inaczej, jestes moim wrogiem. I zaraz
obozy, sztandary, zasieki. Czy naprawde nie ma sposobu, by chociaz
co do niektorych spraw i chocby w jakims stopniu sie dogadac? Czy
wszystko, zawsze i wylacznie musi nas dzielic?

Stosunki polsko-zydowskie, kwestia polsko-niemiecka, miejsce
Polski w Europie i w swiecie, zaprzeszlosci komuny, sprawa
Pinocheta czy wreszcie odsniezanie samochodu - o czym by nie
toczyla sie rozmowa - zab za zab, moje na wierzchu, jestem gotow
umrzec za wiare... Troche przesadzam, ale tylko troche. Tak to
widze: ostentacja, patos, egzaltacja. Rozdzieranie szat!

Chociaz sie juz nabijacie z mojej szajby do aforyzmow;-), na
przekor przytocze kolejny. Adekwatny jest dosyc: "Rozdzieranie
szat bywa czasem tylko krzykiem mody." - Janusz Ros. Moda jak to
moda, przemija. Pozostaje dodac z nadzieja - oby, oby...



Magda N


Bardzo slusznie

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Oby nam sie!:-)

1998-12-31 Wątek Alex Matejko

At 04:09 PM 12/31/98 EST, Edmund Lewandowski wrote:
In a message dated 12/31/98 10:30:53 AM EST, [EMAIL PROTECTED]
writes:

 A ten nasz rok 1999 niech bedzie zdrowy, sprawiedliwy, spokojny,
  ludny i syty, moze zakochany, nawet i zwariowany, ale tylko
  troche. Niech przyniesie wiosne zielonych nadziei, lato dojrzalych
  projektow, jesien kolorowych spelnien i zime slodkiego zadumania
  nad zyciem, ktore jest cos warte.

Dzieki, nawzajem.

Edmund Lewandowski

Wszystkim przesylam moje zyczenia noworoczne szczescia i sukcesu w milosci
oraz we wszystkim innym czego sobie zycza.

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Oby nam sie!:-)

1998-12-31 Wątek Alex Matejko

At 04:29 PM 12/31/98 +0100, you wrote:
To byl dla mnie dobry rok, ten, ktory mija. Mimo drobnych
zlosliwosci losu, mimo niekiedy zgrzytliwej utarczki z
codziennoscia - dobry. A dla Ciebie?...

A ten nasz rok 1999 niech bedzie zdrowy, sprawiedliwy, spokojny,
ludny i syty, moze zakochany, nawet i zwariowany, ale tylko
troche. Niech przyniesie wiosne zielonych nadziei, lato dojrzalych
projektow, jesien kolorowych spelnien i zime slodkiego zadumania
nad zyciem, ktore jest cos warte.

Aby wypic z Wami ten toast otwieram szampana. Strzela korek - oby
nam sie!!!...


Magda N

Wszystkim przesylam moje zyczenia noworoczne szczescia i sukcesu w milosci
oraz we wszystkim innym czego sobie zycza.

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: mija rok...

1998-12-31 Wątek Alex Matejko

At 04:21 PM 12/31/98 EST, you wrote:
In a message dated 12/31/98 11:57:11 AM EST, [EMAIL PROTECTED] writes:

 [ to moja proba ominiecia dywagacji n/t poczatku nowego wieku ;-)]

Mysmy z zona wykombinowali, ze 1999 jest rokiem szczegolnym bo jest to
przeciez ostatni rok XX wieku i jednoczesnie przedostatni rok 2 tysiaclecia.
Jestem w stanie o tym przekonac chyba kazdego logicznie myslacego czlowieka.

Zdrowego, spokojnego i szczesliwego Nowego Roku dla wszystkich.

Edmund Lewandowski

Wszystkim przesylam moje zyczenia noworoczne szczescia i sukcesu w milosci
oraz we wszystkim innym czego sobie zycza.

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Swiateczne wariacje, czyli trunkowe improwizacje..

1998-12-24 Wątek Alex Matejko

At 06:43 PM 12/23/98 -0700, you wrote:
On Wed, 23 Dec 1998, Andrzej Mezynski wrote:

 On Mon, 21 Dec 1998, Andrew Kobos wrote:

 []
  A jeszcze bardziej dziwne i swietokradcze jest to, ze chcecie pic
 alkohol
  do Wigilii. Ja wiem, ze niektorzy pija, wystarczy pojsc na pasterke zeby
  upic sie od oddechow wspolpasterzy, ale to zmienia faktu, ze jest to
wbrew
  staremu zakonowi, chociaz nie temu najstarszemu, ktory o tym nie
wspomina.
 
  Milych Swiat i dobroci wszelakich oraz pomyslnosci przeobfitej
  w Nowym Roku
 
  zycze
 
  Andrzej Kobos
 

 No wlasnie, w moim domu rodzinnym nigdy alkoholu na Wigilie sie nie pilo.
 Kiedy "wyszedlem na Swiat" bylem bardzo zaskoczony widokiem butelek
 na stolach w czasie Wigilii.  Jak to z tym jest w polskiej tradycji

  Z polska tradycja to jest zapewne tak, ze pilo sie przy kazdej pewnie
okazji.

U mnie w domu nie pilo sie nawet wina do wigilii. Nie wiem jak to jest w
kanonie katolickim, ale przyjmowanie pozniej komunii sw. w stanie
wskazujacym, jest wg mnie, prostego farmera, niewlasciwe. Jest po prostu
brakiem szacunku dla tego w co sie wierzy, nawet jezeli tylko rzekomo i na
pokaz.

Ale od dwoch lat, juz sam nie wiem, kiedy bylem na mszy sw. w Edmonton, w
polskim kosciele w Nowy Rok i biedny misjonarz Oblat, wymordowany i
zzolkniety, zapomnial o podniesieniu. Przypomnial mu ministrant juz po
Pater Noster. No ale nic co ludzkie...

 i yyy
 nie wiem jakie "zakony" pan Kobos ma na mysli,

 Oh, to chyba jasne. Zakon mahometanski. Tam bowiem wyraznie jest zakazane
modlenie sie w stanie wskazujacym na uzycie alkoholu. A ze muzulmanie
modla sie piec razy dziennie...

Podobnie w tym najstarszym zakonie. Ortodoksyjni Zydzi odmawiaja
blogoslawienstwa Boga przy kazdej prawie okazji. Wiec tez nie moga pic.
Wyobraza Pan sobie wypowiedzenie:
"Baruch Ata Adonai, Eloheinu melech ha olam" po pijanemu (nawet nieco) ?
Ja nie.

Chrzescijanie ulatwili sobie zycie, nawet wobec nakazow biblijnych, cf.
wieprzowina. Takze i wobec modlitwy. Moze to taki liberalizm:
przez przelyk i zoladek do zbawienia.


 ale jestem ciekaw jaka jest
 pod tym wzgledem, religijna tradycja katolicka.


  Tu sie musi wypowiedziec Marysia K. Mysle ze wie, wszak alkoholizm to
pierwszy krok do zaburzen osobowosci, o ktorych tyle wie.

 Zyczac WSZYSTKIM Wesolych Swiat,

 ASM


  Merry Christmas to Everybody.

  Nie jestem Dr. Marcinkowskim, ale swietujcie, a juz modlcie sie po
trzezwemu.

Andrzej Kobos


Slusznie vKolega zauwazyl
Zycze wszystkiego dobrego na swieta i w Nowym Roku!

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Cicha noc...

1998-12-24 Wątek Alex Matejko

At 09:48 AM 12/24/98 +0100, you wrote:
On Thu, 24 Dec 1998 07:03:49 -0400, Mieczyslaw Gutowski wrote:


Magdaleno,
pieknie napisane. Powedruje to do wszystkich bez wyjatku w mojej
rodzinie. Znaja Cie nie mniej niz ja choc nie naleza do Poland-l.

Szczegolnie dla Ciebie od calej mojej rodziny mnostwo
serdecznosci na Swieta i w Nowym Roku.


Dziekuje i z calego serca odwzajemniam moc cieplych zyczen dla
Ciebie i Twojej rodziny.


bardzo serdecznie,



Magda

Zycze wszystkim wokol wszystkiego dobrego!!!

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Cicha noc...

1998-12-23 Wątek Alex Matejko

At 10:15 AM 12/23/98 +0100, you wrote:
Za  oknami snieg sypie cichutko, ospale. Chyla sie ku ziemi
biale, radosne w swym uroku galezie. Pierwsza wieczorna gwiazda
wysuwa  sie  spoza chmury, by wyjsc na spotkanie  niecierpliwym
swych podarunkow dzieciom.

Wysprzatane   pokoje  prezentuja  dumnie   wypastowane   do
polysku  podlogi.  Zapach pasty miesza sie z kuszacym  aromatem
swiatecznych   bakalii.   Bedzie  jeszcze   sernik,   makowiec,
drozdzowe  ciasto  z  kruszonka. W naszej  dzieciecej  wanience
plywa  sobie  spokojnie i dumnie iskrzacy zlota luska  spasiony
karp.  Wie, ze wroci do stawu. Jakos nikt nie mial odwagi uspic
go, oblozyc zimna galareta, by koronowal wigilijny stol.

Wszyscy  sa jacys wyciszeni. Po skonczonych przygotowaniach
wyszorowani,  ubrani odswietnie. Oczekiwanie  i  spokoj.  Kazdy
poddaje  sie  temu uroczystemu nastrojowi. Jest  w  nim  jakies
niewypowiedziane rozrzewnienie, nadzieja.

Choinka   miga  blyskotliwie  radosna  iluminacja  swiatla.
Otacza  czule  swymi  ramionami starannie opakowane  paczuszki.
Kazdy  znajdzie  chocby  drobiazg dla  siebie.  Odbiera  go  ze
wzruszeniem  jako symbol pamieci i czyjejs milosci.  Szeleszcza
kolorowe papiery.

W  ten piekny wieczor nie boimy sie wzruszen. Zdobywamy sie
na  deklaracje  najglebszych uczuc. Bardziej niz  kiedykolwiek
doceniamy  wartosc  cieplego,  bezpiecznego  rodzinnego   domu.
Stezony  nastroj  oczekiwania i milosci w naszych  sercach.  Za
oknami cicho i spokojnie pada snieg...


Z najserdeczniejszymi zyczeniami wszelkiej pomyslnosci
wszystkim Polandelowiczom,



Magda N

Bardzo to wszystko ladne,a szczegolnie humanitarne podejscie do karpia.Ja
jestem lakomy i jednak zjadlbym go

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Wigilie dzis i wczoraj...

1998-12-22 Wątek Alex Matejko

At 01:19 PM 12/22/98 -0500, you wrote:
On Mon, 21 Dec 1998, Magdalena Lenarczyk wrote:

[...]
 Zaczynam:   do wieczerzy wigilijnej w moim domu zasiadzie w tym roku 
11 osob, 9 rodakow + dwojka tuziemcow [cokolwiek to znaczy?],  sympatia
mojego syna i chlopak corki przyjaciol.  Obowiazkowe nakrycie dla
bezdomnego wedrowca, sianko pod  snieznobialym obrusem, oplatek. Juz
slysze  goraczkowe liczenia potraw wigilijnych przez mlodziez,
szczegolnie  przez dwojke, ktora uczestniczyc bedzie w naszym wigilijnym
rytuale  po raz pierwszy.Oto moje menu [ dania przygotowane przez
trzy gospodynie  -przyjaciolki pospiesza w sukurs];   1. barszcz z
uszkami  2. sledzie w smietanie  3. sledzie w oliwie  4. sledzie
marynowane  5. salatka jarzynowa  6. ryba w galarecie  7. ryba smazona
 8. ryba po grecku  9. zupa grzybowa  10. pierogi  11. kluski z makiem
 12. kompot z suszonych owocow.   Co wy na to? Do mnie naleza wszystkie
dania rybne - niestety, karpia  we Fryderykowie nie uswiadczysz, a wiec w
galarecie bedzie zwykly  losos, w jarzynach - mintaj? halibut? haddock? a
smazony - moze  pstrag?A juz po wieczerzy a przed makowcem zacznie
sie odpakowywanie  prezentow. Co jest tegorocznym bestsellerem ksiazkowym
w Polsce?  W ogole, czy u Was w domu prezenty sa okazale czy symboliczne?
  Zapraszam do opowiastek wigilijnych...   Koledy polskie i angielskie
plynac beda z radia, nim wybierzemy sie  na Pasterke..   A moze
przywolamy tamta  noc grudniowa, kiedy spiewalismy kolede internowanych 
z Bialoleki [autorstwa Macka Zembatego]Bog sie rodzi a rodacy po
wiezieniach rozrzuceni  bo marzyla im sie Polska niepodlegla na tej ziemi
 Solidarni i odwazni gornik rolnik i stoczniowiec  dzis do Ciebie
wznosza modly daj im wolnosc Panie Boze   Coz nam druty, coz nam kraty 
gdy w jednosci naszej sila  ktoryms blaskiem wzejdzie slonce  zbudzi sie
ojczyzna mila  Matki, zony, siostry, dzieci  same przy swiatecznym stole
 tylko szatan mogl zgotowac  naszym bliskim taka dole   Podnies reke
Boze dziecie  Blogoslaw Ojczyzne mila  w dobrych radach w zlej godzinie
 wspieraj jej sile swa sila  By sie zdrajcom nie zdawalo  ze zawladna
Polska cala  a slowo cialem sie stalo  i mieszkalo miedzy nami...   
 Lepszych Swiat niz w roku 1981 zyczy wszystkim  Magda

Magdaleno,
 Serdeczne dzieki za wprowadzenie milego swiatecznego nastroju na P-L.
Tego wlasnie brakowalo.  Moja Wigilia bedzie podobna. Potrawy z malymi
roznicami takie same.  Sledzie i ryby to moja robota. Beda tez jagly i
kompot z suszonych owocow.  Te jagly to obowiazek kazdego z nas, gdyz jak
twierdzi moja pani jedzac je w Wigilie zapewniamy sobie duzo pieniazkow
przez nastepny rok.  Przyznam sie , ze ja za bardzo w tej potrawie nie
gustuje ale czego sie nie robi dla pieniedzy.  Bedzie nas tylko siedmioro
przy stole. My z zona, mlodszy syn przyleci jutro z Nowego Jorku i rodzina
pol polska, pol angielska naszych tutejszych przyjaciol. Niestety starszy
syn z synowa pojawia sie dopiero w drugi dzien Swiat, gdyz ma w Wigilie
nocny dyzur w szpitalu.

Zycze wszystkim na tej liscie milych, pogodnych Swiat Bozego Narodzenia a
w Nowym Roku 1999 samych szczesliwych dni.

Miet Gutowski.


Ja tez dolaczam sie do tych serdecznych zyczen swiatecznych i
noworocznych

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Wesolych swiat

1998-12-18 Wątek Alex Matejko

At 01:54 PM 12/18/98 +0100, you wrote:
On Fri, 18 Dec 1998 12:16:40 +, Uta Zablocki-Berlin wrote:

Dzisaj jest moj ostatni dzien w tej liscie w tym roku. Dlatego
chcialam sie pozegnac zyczyc wszystkim spokojnych, milych i
udanych
Swiat Bozego Narodzenia i szczesliwego Nowego Roku.

Jade do Polski - jak z reszta co roku -, bo (i to powiem  calym
sercem i przekonaniem:-) 'Polskie Boze Narodzenie', goscinnosc i
oczywiscie swiateczna kuchnia  sa nieporownywalne!

Wesolych Swiat - Uta.


Prawdziwie po polsku: zyczliwie, serdecznie, refleksyjnie,
goscinnie, suto i smacznie Wesolych swiat Bozego Narodzenia zycze
Tobie i Twojej rodzinie.

Wracaj do nas z bogatymi wrazeniami, cieszy mnie Twoja obecnosc na
tej Liscie.



Magda N

Ja dolaczam sie zyczac dobrych Swiat i dobrego Nowego Roku
Wam obu,mile Panie,a takze wszystkim na listach,w ktorych
uczestnicze

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: swieta, swieta..

1998-12-18 Wątek Alex Matejko

At 07:03 PM 12/18/98 +0100, you wrote:
On Fri, 18 Dec 1998, Magdalena Lenarczyk wrote:

 .tradycyjnie w moim domku odbedzie sie tzw. "Makowiec
 party" *czyli koled spiewanie i makowcow palaszowanie - tym razem- w
 niedziele poswiateczna. Niejasno pamietam, ze Zbyszek (?) podal
 strone ze slowami polskich koled..Czy ktos uczynny moglby mi podeslac
 ten adres..Moja wdziecznosc bedzie ogromna.

http://www.iyp.org/koledy.htm

Koledy sa tez na stronie:

http://gwiazdka.bitstudio.com.pl/koledy.htm

http://www.awin.cnet.pl/koledy.htm

http://www.swietymikolaj.nom.pl/miki/asm_koledy.html

Jest tego wiecej, szukalem przez http://infoseek.icm.edu.pl/
wpisawszy slowo kole,dy

 Zas listonosz przyniosl wczoraj przesliczny prezent CD pt "Dzieci
 spiewaja koledy"  - perelka.. Szczegolnie urzekla mnie koleda
 "Oj maluski, maluski, maluski jako rekawicka''...na ucho..w wykonaniu
 5 letniej dziewczynki. Przyznam sie, ze nie znalam tej koledy, czy
 ktos ja slyszal/zna jej autora? Dzieki :-)

 Z bialego Fryderykowa [snieg pada od wczoraj i jest bajkowo]
 pozdrawia przedswiatecznie
 Magda

 * chetnych, szczegolnie z dobrym glosem i uchem ;-),
 serdecznie zapraszam!!


--
Maciej Jakubowski
[EMAIL PROTECTED] http://krakwom.bci.krakow.pl
ICQ UIN Petroniusz: 969959; Chata Petroniusza: 25151739

Ja tez dolaczam sie do zyczen swiatecznych i Noworocznych

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Do Pani Nawrockiej

1998-12-17 Wątek Alex Matejko

At 12:44 PM 12/17/98 +0100, you wrote:
Widzisz problem jest w tym, ze jezeli nawet srodek listu Pani N.
jest do przyjecia, to z pierwszego i ostatniego zdania przemawia
przekupka z Kercelaka czy Kleparza przeniosiona rzekomo
"morderczym biegiem naszej historii" pod paryskie hale, nawet

[...]
mieli zaslugi poprawienia mojej skromnej, wszakze faktycznie
jarmarcznej mentalnosci. Prawda, ze niestety, panie Kobos?
Przydaloby sie i dzisiaj kilku nowych, przedsiebiorczych,
zapalonych do czystosci rasy, do poprawnosci ideologicznej, do
alternatywy: slepy posluch lub zaglada duchowych przywodcow,
panstwowych wodzow - katow? Tak zwana czystka - dobra robota,
pozyteczna robota, skrupulatna i skuteczna robota. Rozumiem, ze
Pan zaluje, ze ich tak wczesnie szlag trafil?

dzieki Bogu, wciaz jeszcze ze straganiarska mentalnoscia,

Magda N


Przygladalem sie tej dyskusji usilukac wylowic jej sedno.
I nadal nie wiem, o co tu praktycznie chodzi.
Wszystko zaczelo sie od informacji od Pani Uty o wywiadzie
ze Szczypiorskim. Dlaczego byl - nie wiem, pewnie podobnie
jak to bylo niedawni z wywiadem Sterna...

Wiekszosc atakow nie dotyczyla samej tresci wywiadu, ani sprawy
w nim poruszonej - ale dotyczyla glownie atakow personalnych
- na piszacych. Znowu po co?  - nie wiem. Widac tak latwiej.

Ze swojej strony powiem tak:
Nic mnie Holocaust nie obchodzi. Zwlaszcza traktowany jak religia.
Nic mi nie wiadomo o jakichkolwiek Zydach w mojej rodzinie, zas
ze wzgledow rodzinnych moge miec na pienku z Niemcami
(hitlerowcy), Rosjanami (utraty majatku poza wschodnia granica),
czy Polakami (swiezsze dzieje, zaraz powojenne).

Dla mnie Auschwitz jest owszem, symbolem tego, co Niemcy
robili podczas wojny - ale jest swiadectwem historii, nie zas
inspiracja do wykopywania topora wojennego, zwlaszcza pod
sztandarami symboli religijnych.  W Obozie bylem DWA razy -
po raz pierwszy i ostatni. Wiecej tam nie pojade, ani tez nie bede
tam kogokolwiek prowadzil (w szkolach jest "zwyczaj" jezdzenia
do Oswiecimia w 8 klasie).

Meczy mnie wieczne zdobienie glowy w "laury" meczenstwa,
wieczne stawianie pomnikow i burzenie innych. Meczy mnie
wieczne poszukiwanie "winnych" nie wiadomo czego. Wojna juz
sie dawno skonczyla - ala nadal trwa - w pamieci ludzi... zwlaszcza
tych, ktorzy jej nie przezyli.

Wsrod czesci poskich politykow (takze tych domoroslych, piszacych
m.in. na listy internetowe) obserwuje.ze wazniejsze jest "rozliczanie"
ludzi i instytucji za "niewiadomoco", zamiast tworczego spojrzenia
na przyszlosc.

Stosunek do Holocaustu to nie antysemityzm czy prosemityzm.
Srodowisko Zydowskie wallczy o ureligijnienie Holocaustu nie tylko
w imie pamieci - to byloby zbyt piekne, bym w to uwierzyl. To znow
sprawa polityki - i to tej biezacej, czy przyszlej. Dlaczego my nie
mozemy tego po prostu zignorowac.

Jesli krzyze na zwirowisku sa stawiane po to, by rozjatrzyc, by draznic
srodowisko zydowskie, to nalezy je usunac. Bo to juz dawno nie jest
zaden symbol religijny - tylko symbol walki o wlasna tozsamosc,
walki "przeciwko" - gdzie nie ma nic z tworzenia, a jest tylko niszczenie.

Fakt, krzyz to symbol cierpienia... Widac lubimy sie umartwiac...

W poblizu obozu mial powstac parking i dom towarowy. Nie powstal.
Sprawe udupiono. Kto to zrobil i dlazego - znow nie wiem.

Nie rozumiem tylko jednego - po co w sprawe nie naszych w koncu idalow
kruszyc kopie. Dlaczego np nie zostawic w spokoju terenu obozu. I nic
tam nie robic. Jesli srodowisko Zydowskie chce tam budowac swoje
swiatynie pamieci - dlaczego nie - jesli za takie budowy zaplaci,
pozostawiajac
przy okazji pieniadze w polskich firmach.

Tylko po co obrzucac sie blotem tu, na tej liscie...

---
  Maciej Jakubowski
[EMAIL PROTECTED]  http://krakwom.bci.krakow.pl/
UIN 969959 i 25151739 (Chat room - Chata Petroniusza)

Slusznie

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: O Szczypiorskim

1998-12-17 Wątek Alex Matejko

At 09:35 AM 12/17/98 +0100, you wrote:
 |
 |At 03:55 PM 12/16/98 +0100, you wrote:
 |W Polsce najwiecej nienawisci budza ludzie madrzy.
 |Wezcie takiego Balcerowicza o ktorym niejacy tow. tow.
 |Kalinowski i Lepper oraz hr. Malachowski powiadaja,
 |ze zrujnowal Polske.
 |
 |Podobnie jest ze Szczypiorskim.
 |
 |Droga Uto, to jest najwaznieszy element tzw. "polskiego piekielka":
 |"Polakow w piekle nie potrzeba pilnowac, by nie wyskoczyli ze smoly;
 | sami pilnuja, by ktokolwiek nie wylazl".
 |
 |No i ponadto Polak nie lubi moralizatorow ("Co on mi tu k... glodno
 |kawalki bedzie wciskal!").
 |
 |Tak to zglajszachtowana glupota stoi najwyzej na ludzkiej gieldzie.
 |
 |C'est tout
 |
 |Jacek A.
 |
 |Ale czy to nie przesada? Ja sam nieraz sie madrze(profesorska
 |pozostalosc) ale nikt jak dotad mnie nie dokucza,a co najwyzej ignoruja co
 |ja pisze,a to jest do strawienia.
 |
 |AJM
 |
 | Alexander J.Matejko
 |University of Alberta
 | fax (403)4927196
 |

Olku, twoje opinie i to co nazywasz przemadrzaniem najwidoczniej
nie trafiaja pod strzechy.

Jacek A.
A czy musza trafiac? Czy popularnosc jest tak wazna zwlaszcza
w moim podeszlym wieku? Wydaje mi sie ze my wspolczesni Polacy-
inteligenci za bardzo jestesmy zajeci oczarowywaniem innych za niemal
wszelka cene. Dlaczego afiszowac ciagle siebie?

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Do Pani Nawrockiej

1998-12-16 Wątek Alex Matejko

At 05:38 PM 12/16/98 +0100, you wrote:
On Tue, 15 Dec 1998 21:24:19 -0700, Andrew Kobos wrote:


Widzisz problem jest w tym, ze jezeli nawet srodek listu Pani N.
jest do przyjecia, to z pierwszego i ostatniego zdania przemawia
przekupka z Kercelaka czy Kleparza przeniosiona rzekomo
"morderczym biegiem naszej historii" pod paryskie hale, nawet
jezeli juz zburzone. Kolia i Patek + kreacja z boutique'u na
miejscu dawnych Hal, nie zmieni mentalnosci.

Niemcy, przynajmniej dawni zachodni, przeorali chociaz troche
swoja niedawna historie powiedzmy spoleczna w swojej swiadomosci.
My nie.
Nic na to nie poradze.


Niemcy mieli Hitlera, Rosjanie Stalina, to oni przeorali spoleczna
swiadomosc swoich narodow. Niestety, obaj sie pospieszyli i nie
mieli zaslugi poprawienia mojej skromnej, wszakze faktycznie
jarmarcznej mentalnosci. Prawda, ze niestety, panie Kobos?
Przydaloby sie i dzisiaj kilku nowych, przedsiebiorczych,
zapalonych do czystosci rasy, do poprawnosci ideologicznej, do
alternatywy: slepy posluch lub zaglada duchowych przywodcow,
panstwowych wodzow - katow? Tak zwana czystka - dobra robota,
pozyteczna robota, skrupulatna i skuteczna robota. Rozumiem, ze
Pan zaluje, ze ich tak wczesnie szlag trafil?

dzieki Bogu, wciaz jeszcze ze straganiarska mentalnoscia,


Magda N

Czy nie za ostry sad? Mozna czasem czlowieka skrzywdzic
przejaskrawiajac jego ostry sad,robiony nieraz tylko po to
aby sklonic do dalszej dyskusji.

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: O Szczypiorskim

1998-12-16 Wątek Alex Matejko

At 03:55 PM 12/16/98 +0100, you wrote:
W Polsce najwiecej nienawisci budza ludzie madrzy.
Wezcie takiego Balcerowicza o ktorym niejacy tow. tow.
Kalinowski i Lepper oraz hr. Malachowski powiadaja,
ze zrujnowal Polske.

Podobnie jest ze Szczypiorskim.

Droga Uto, to jest najwaznieszy element tzw. "polskiego piekielka":
"Polakow w piekle nie potrzeba pilnowac, by nie wyskoczyli ze smoly;
 sami pilnuja, by ktokolwiek nie wylazl".

No i ponadto Polak nie lubi moralizatorow ("Co on mi tu k... glodno
kawalki bedzie wciskal!").

Tak to zglajszachtowana glupota stoi najwyzej na ludzkiej gieldzie.

C'est tout

Jacek A.

Ale czy to nie przesada? Ja sam nieraz sie madrze(profesorska
pozostalosc) ale nikt jak dotad mnie nie dokucza,a co najwyzej ignoruja co
ja pisze,a to jest do strawienia.

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Do pani Uty Berlin

1998-12-15 Wątek Alex Matejko

At 12:29 PM 12/15/98 +, you wrote:
 Bardzo cieszy obecnosc pani Uty Berlin w dyskusjach na
 Poland-L. To, co zwraca na siebie uwage, to widoczna
 u pani Uty chec mowienia Polakow, jakimi to strasznymi
 sa antysemitami i ze powinni sie zmienic.
 Nie wiem, czy akurat Niemcy sa najbardziej upowaznieni
 do udzielania Polakom lekcji w tym wzgledzie. Acz nie
 przecze, ze w materii antysemityzmu maja doswiadczenie,
 jak malo kto na swiecie.
 Powolywanie sie na watpliwej jakosci autorytet moralny
 literata Andrzeja Szczypiorskiego nie zmienia tu nic.

 Slawek T.

Myslalam, ze to jest lista POLSKIEJ Kultury i Zycia. Ale prosze
bardzo, mozemy chetnie podyskutowac o Niemcach.
Jesli jako Niemka jestem degradowana do plaskiego chwalenia polskiej
kuchni, to moge rowniez dlugie listy o bigosie pisac, albo sie
calkiem wylaczyc.
Juz pisalam na inne tematy, ale te widoczne sa
najciekawsze - co ja na to poradze.
Ale co ja tez pisze na jakis krytyczny temat: Albo nie mam racje,
albo Niemcy sa gorzej, albo nie mam sie wtracac To chyba nie jest
postawa do rzeczowej dyskusji!

Aha - myslac o tych wrazliwszych na tej liscie wybralam
najlagodniejsze fragmenty z wywiadu (razem z mezem Polakiem)!

Uta
Niech Pani nie przejmuje sie atakami osobistymi,bo nie wszyscy
dyskutanci sa na poziomie towarzyskim i pozuja na hurra-patriotow
zapominajac o tym ze mamy byc przeciez EUROPEJCZYKAMI

AJM

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196



Re: Do pani Uty Berlin

1998-12-15 Wątek Alex Matejko

At 02:22 PM 12/15/98 -0200, you wrote:
Przypomialo mi sie jedno z moich ulubionych powiedzen (ktore znalazlam   na
Internetowym "Global university" ):
ktos z  miedzynarodowej zalogi rakiety wystrzelonej w kosmos wspominal
pozniej, ze"najpierw pokazywalismy sobie nasze kraje, potem nasze
kontynenty, a potem juz byla tylko jedna ziemia"

ZNAKOMITE!!

ajm

 Alexander J.Matejko
University of Alberta
 fax (403)4927196