Maria Kozakiewicz:

> > > [...] Rekolekcje sa potrzebne kazdemu, mysle, ze nawet osobom
> > > niewierzacym. Kazdy potrzebuje okresu wyciszenia i przesortowania
> > > priorytetow. Kiedy zyje sie tak w biegu, jak wiekszosc z nas,
> > > latwo sie gubi skale spraw - te najmniej wazne wpychaja sie
> > > bezczelnie na sam przod, a te najwazniejsze pomalu zaczynaja
> > > znikac gdzies w oodali z tylu. Oczywiscie najlepsze sa rekolekcje
> > > zamkniete..ale dla wiekszosci z nas to luksus.
> >
> >
> >   Dziekuje za myslenie za osoby niewierzace, co do ktorych sie
> >   zaliczam, zawsze sobie cenilem jak ktos inny mysli (rowniez)
> >   za mnie. Co dwie glowy... itd. Ciekawy jednak jestem jak pani
> >   potrafi polaczyc ten popyt na duchowa refleksyjnosc z istota
> >   tychze siecowych rekolekcji od egida Ciemnogrodu. Jesli bowiem
> >   istnieje jakis inny polski osrodek mniej pobudzajacy do samo-
> >   krytycyzmu niz ten (nie wspominajac nawet o jego zaslugach
> >   na polu krzewienie obskurantyzmu), to prosilbym mi go wskazac.
> >
> >   Nie jestem co prawda wierzacy, nadto nigdy nie bylem katolikiem
> >   (nieochrzczony -- a zyje toto), ale zapewniam pania szczerze
> >   ze nie wszyscy posrod infidelow zyja tak, ze wymagaja okazyjnych
> >   rekolekcji dla zachowania rownowagi.
> >
> >   Niektorzy z nas maja zas nawet taki zwyczaj, ze reflektuja nad
> >   tym co robia jednoczesnie i rownolegle z tym co robia. W ten
> >   sposob nie maja sie czego kumulatywnie wstydzic, a co dopiero
> >   szukac umownego rozgrzeszenia raz na jakis czas ze strony kasty
> >   omylnych zreszta (bo tylko ludzkich) kaplanow.
> >
> >   Zegnajac sie ateistycznie (cyrkiel-rower-kielnia)
> >
> Kwestia doswiadczenia i podejscia do sprawy. Wprawdzie znam bardzo
> wielu ateistow ( moj zmarly tesc byl jednym z nich i bardzo sie
> przyjaznilismy) ale nie spotkalam jeszcze zadnego( Pan jest pierwszym
> jak na to wyglada),  ktory moglby o sobie z zupelna pewnoscia
> powiedziec, ze jest zawsze na bierzaco ze swoim sumieniem i refleksji
> kumulatywnej nie potrzebuje. Ci, ktorych znam to tacy raczej
> realisci.
> Jezeli jest Pan niewierzacy i mial Pan raczej powierzchowna stycznosc
> z religia chrzescijanska, to troche trudno Panu zrozumiec, czym sa
> dla czlowieka wierzacego rekolekcje. Rekolekcje nie polegaja na
> kumulatywnym wstydzeniu sie - raczej sa powrotem do zrodel,
> poglebieniem zrozumienia tego, co juz sie poznalo, sa czyms takim jak
> powrot do domu rodzinnego na jakis czas i niekonczace sie rozmowy z
> najblizszymi, z ktorymi "rozmawialo sie" przez dluzszy czas tylko
> faksami, listami, e-mailami, telefonami.. Emigranci mnie zrozumieja -
> rekolekcje to jest tak jak jechac do rodzicow do Polski na 2
> tygodnie, kiedy doslownie siedzi sie i rozmawia calymi dniami.
> I wraca sie z poczuciem nawiazanego na nowo kontaktu, jakiejs jednosci, wspolnoty..
>
> Nie mam pojecia jakie beda te rekolekcje w Ciemnogrodzie - kazde sa
> jakies inne, ale z kazdych mozna cos dobrego wyniesc.
> No i ostatnia uwaga - nie rozumiem zupelnie przezyc Hindusow, ktorzy
> zanurzaja sie w Gangesie i modla sie stojac w wodzie. Zagadka jest
> dla mnie Hinduska kobieta polewajaca mlekem figurke slonia. Nie
> rozumiem muzulmanow pielgrzymujacych do Mekki i czesto tam ginacych
> pod stopami wspolwyznawcow. Nie wiem, co przezywa Zyd w czasie Yom
> Kippur. Ale mam  dla nich wszystkich ogromny szacunek, bo w obcy dla
> mnie sposob, ale wyznaja swoja wiare. Nigdy nie przyszloby mi do
> glowy kpic z ich doswiadczen religijnych i praktyk
>
> M.
>
Zastrzezenia nie dotyczyly chyba rekolekcji, lecz proponowania je dla
niewierzacych. Pani sama mowila, ze troche trudno dla niewierzacych
zrozumiec, czym sa dla czlowieka wierzacego rekolekcje. Ta logika
rowniez dziala na odwrot. Trudno dla wierzacego zrozumiec, ze dla
niewierzacych praktyki i zwyczaje religijne nie sa potrzebne.

The fact that a believer is happier than a skeptic is no more
to the point than the fact than a drunken man is happier than a sober
one.
(George Bernard Shaw)


Uta

Reply via email to