Jakie (Re:) Poland-L ! ?
On Wed, 4 Oct 2000 20:03:12 -0600, Witold Owoc <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Rewolucyjnych zmian (dzisiaj - bo pracuje) nie bedzie. Alez po co takie dziecinnady? A w ogole, to dobrze, ze pracujesz :-) >Ale jeszcze jedno wystapienie __przykladowo__ panow Grega Chodowca, >Wlodzimierza Holsztynskiego lub Krzysztofa Borowiaka, czy tez dowolnego >innego uczestnika w ktorym okaza oni elementarny brak szacunku dla >pozostalych wspoluczestnikow listy, to te osoby pozegnaja sie z >Poland-L z powodu ,,dzialania na szkode listy''. No coz, serio. Juz grozenie mi pokazuje, jak nisko P-L upadlo. Wiec raz jeszcze, nie kryguj sie Witku, pokaz swoj kolor. Wziales "__przykladowo__" na muszke w pierwszym rzedzie dwoch uczestnikow, ktorzy najaktywniej przeciwstawiaja sie rasizmowi na Poland-L (a propos, przeciwstawianie sie rasizmowi jest rowniez Twoim obowiazek, jako administratora -- niestety, nie wywiazujesz sie z niego). Dopiero na trzecim miejscu umiesciles rasiste Borowiaka, mimo, ze moglbys wymienic cala zbieraninke rasistow na Poland-L. Przy tym Pan Greg Chodowiec, mimo gryzacej ironii, uzywa jezyka lagodnego i nie dal Ci pretrekstu, bys akurat jego wymienil -- po prostu go dyskryminujesz, gdzy nie odpowiadaja Ci jego poglady. Nie przypadkiem dales oficjalne imie Greg w przypadku Pana Chodowca, ale "Krzysztof" w przypadku Chris Borowiaka. Wskazuje to jasno na Twoje sentymenty. >Jezeli ktos uwaza, iz poglady wypowiedziane przez X-a >sa karalne, to Poland-L jest lista bez anonimow i prosze >sprawe wniesc do sadu. Kazda decyzje wladz sadowych Kanady, >Polski i USA niezwlocznie wykonam (wladz sadowniczych innych >krajow tez, o ile bedzie to kraj posiadajacy jurysdykcje nad >uczestnikiem, ktorego wyrok dotyczy). Znowu jestes dziecinny, Witusiu. W gre wchodza nie sprawy sadowe, lecz tylko zamkniecie Polandelu przez Buffalo. Mimo, ze lista Poland-L jak najbardziej na to zasluguje, mimo, ze byloby to sprawiedliwe, nie uczynie tego, ani nie przyloze reki. Moze nieslusznie, ale jednak chce Polsce zaosczedzic takiego wstydu na caly Internet. Wiec nie trzas' sie Witku, usun mnie. >P.P.S. >Faszyzm mial kolor czarny, jezeli ktos woli mowic o >gownie, bo z tym trudniej pojsc do sadu niz z oskarzeniem >o faszyzm, to trudno ale prosze to przeniesc na sciepe >lub gdzie indziej. Osmieszyles sie Witku raz jeszcze. Raz jeszcze wiedziec polowe, to tyle co nic. Zamiast wiedzy masz dobre powonienie, ktore zmusilo Cie do adekwatnego odbioru Polandelowskich brunatniakow. Poza aspektem komputerowo-technicznym, jestes przypadkowym i marnym administratorem P-L, choc latwo zawsze o jeszcze gorszego. Dopoki tolerujesz rasistowskie wybryki na Poland-L, dopoty nie masz zadnego moralnego tytulu do niczego, masz tylko ten swoj elektroniczny kluczyk, ciesz sie nim dziecko, prosze, uzyj. Bez zalu, bez straty, Wlodek
Nie lgac, kpic! / Re: Nie lgac i nie kpic
On Wed, 4 Oct 2000 14:27:18 -0400, Tomasz J Kazmierski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Pani Kasiu, Niech Pani prosze nie ustaje i nie poddaje sie >tym zalosnym szyderstwom z mlodosci. > >Iuventas omnia continet: vitam, amorem, fortunam, >sapientiam et opulentiam. Maximo thesauro iuventas est, >iuventas omnia vincit et senecti semper cedant iuventati. > >tjk Im kto blizej, tym dalej (zasada Stalina)? Czy tez mam niepotrzebne iluzje co do pozycji uczestnikow P-L, jako ludzi i politycznych? Rzeczywiscie, znalezliscie sobie "Wroga", wstyd! -- Wlodek
Re: parodysci
On Mon, 2 Oct 2000 16:02:20 MET, Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > P. Buchholz: > >>Podczas moich kontaktow roboczych z Kornelem >>Morawieckim (Solidarnosc Walczaca) zwrocilem Jemu >>nie raz uwage na to, ze jest zbyt otwarty w swoich >>dzialaniach, ze tak nie mozna w walce z komuna. > > Morawiecki "otwarty"? Ja to czasem do dzis nie >jestem pewien, czy on aby juz z podziemia wyszedl ;) > >>Kornel M. zszedl ze sceny politycznej gdyz nie >>potrafil byc politykiem na obecne czasy. > > >No, chyba wlasnie nie potrafil. Nie mial poparcia >u wyborcow... Polityk, ktory ma "kontakty robocze" z kims takim jak Pan Buchholz, oczywiscie nie jest nic wart jako polityk. Dziwnym jest w takim wypadku nie ze M. zszedl, lecz ze w ogole wszedl na scene/. Chyba, ze Pan. B. sni kolorowo, czyli koloryzuje, czyli buja w swoistych roboczych obloczkach. (Dla kontrastu, politycy z ktorymi mialem kontakty, sa/ jak najbardziej przez lata cale widoczni na scenie politycznej i powazani przez swoich wyborcow, ktorzy chetnie na nich glosuja). >>Jezeli uczestnicze w jakims grupowym "zbiegowisku" >>i nie za bardzo dobrze czuje sie w towarzystwie pewnych >>osob to wychodze. Takim zachowaniem napewno >>w niczym nie uragam gospodarzowi. > > Akurat wszystkie podreczniki savoir vivre mowia >co innego. :-) > > >>Stefan B. > > Andrzej S. -- Wlodek
Re: "Bra/zem gardzimy :-) + TEST O-o-O-o-O cz
On Mon, 2 Oct 2000 15:14:28 MET, Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >> From: Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> > >>No dobra, to napisze jeszcze, jakie moim zdaniem sa szanse >> medalowe do konca olimpiady. > >Napisz. Posmiejemy sie... Andrzeju, alez to nie Twoja wina, ze sportowcy nawalili!! :-) >>1. Zapasy, styl wolny- Marek Garmulewicz (nie wiadomo czy i jaki >> medal, brazowy bedzie jego sukcesem) > >Bylby, gdyby wygral choc jedna walke z dwoch. A tak- czwarte > miejsce. Czyli prawie. Miales pecha. >>2. Zeglarstwo, klasa finn- Mateusz Kusznierewicz. [...] >> moze zdobedzie brazowy medal. > >Moze sie i sprezyl, ale Wloch i Szwed takoz, nie wspominajac > o Angliku. Miejsce jak wyzej. Czyli znowu blisko. Kusznierewicz zakonczyl cykl wyscigow pieknym zwyciestwem w ostatnim. Byl nierowny. >>4. Kajakarstwo [...] >O, tu mnie fantazja poniosla...4 lata temu tez wszyscy liczyli > na kajakarzy, a byl jeden brazoawy medal Piotra Markiewicza. > Przed Sydney podobnie: tytuly mistrzow swiata, mistrzow Europy, > od medali z tych imprez polki sie uginaja, ale gdy przychodzi ten > jeden jedyny najwazniejszy olimpijski start, to wszyscy jakos > potrafia sie przygotowac (zwlaszcza Madziarzy), a nasi narzekaja > a to na silny wiatr, a to niespokojna wode czy zbyt duza mase > zawodnikow, podcza gdy Wegrzy w sumie troszke ciezsi. Stad > i z medalami cienko: lepiej niz w Atlancie (srebrny C-2 na 500 > i brazowe K-2 kobiet na 500 oraz K-4 mezczyzn na 1000), ale > wciaz od poczatku olimpiad nie ma Polska zlota w tej tak niby > "swojej" konkurencji. Mimo wszystko Polska ni stad ni z owad (dla emigranta) stala sie jedna z poteg wioslarsko-kajakarskich. W finalach az bylo tloczno od Polakow i Polek, jakby to bylo ich towarzyskie przyjecie. >>5. Lekkoatletyka. >> a) chod na 50 km- Robert Korzeniowski. [...] > >To juz wiemy... Ale emocja w sporcie zawsze jest obecna, nic nie jest pewne. >> b) rzut mlotem- Kamila Skolimowska. Zloto jej i Szymona >> to zbyt piekne zeby bylo prawdziwe. Ale co najmniej >> trzecia powinna byc. > >To tez...I piekne, i prawdziwe, jak sie okazalo. > [...] >...Ale ta Lidia Chojecka w sobie cos ma. Kiedys nie wydawala > mi sie ladna, a teraz jestem stary chlop nieomal zafascynowany. Na nastepnej olimpiadzie powinni miec wybory na Ms Olimpia. Dawniej, przy okazji turniejow w podnoszeniu ciezarow, odbywaly sie tez wybory na Mr.Universe lub podobne. Co najmniej raz wygral Polak Zielinski. Mlodszy Baszanowski okazal sie lepszym ciezarowcem, ba super-gwiazda/, ale Zielinski za to wygladal przystojniej :-) (a swoje miedzynarodowe sukcesy tez odniosl, choc z czasem w cieniu Baszanowskiego). >> d) meska sztafeta 4x400m. [...] > a) od poczatku mozna bylo mowic o "klatwie": najszybszy > z drugiej sztafety swiata zeszlego roku Tomasz Czubak > (rekordzista Polski) z powodu kontuzji nie mogl pojechac do > Sydney, > b) drugi nasz "as" Robert Mackowiak, ten co sie przewrocil, > moze "nieszczesliwie" z punktu widzenia sztafety zakwalifikowal > sie az do finalu konkurencji indywidualnej, pobiegl wiec > 3 razy wtedy "na maksa", a i w sztafecie trener Lisowski go > nie oszczedzal: i w eliminacjach, i w polfinale, i oczywiscie > w finale, w sumie 6 razy, biegl Mackowiak. Moze gdyby > zaryzykowal i w eliminacjach wystawil zamiast niego > Rysiukiewicza, bylby Robert w finale swiezszy i mniej > skory do bledu? W przeciwienstwie do reszty swiata, zwrociles uwage na istotny moment. A swoja droga, co to za pudla? Czy tylko bylo kolo polskiego pasma, bo biegli po wewnetrznej? Tak czy inaczej, oczywiscie zal, ze biedak sie wywalil--poza wszystkim, to takze pech. Przypomniala mi sie nagonka na Irene Szewinska, gdy w Meksyku, 1968, wraz z druga zlonikinia sztafety, zgubila paleczke. Ale nagonka byla tylko na Irene. > c) [...] > d) [...] > > [...] Team 400-metrowcow to jedna z bardziej udanych > sportowych inwestycji w Polsce ostatnich lat. [...] > W Europie po "wykruszeniu sie" co lepszych Brytyjczykow > bedziemy dlugo nie do pobicia. [...] Oby. Sztafeta 4x400m jest jedna/ z najbardziej widowiskowych konkurencji sportowych. Bywa, ze wszyscy zawodnicy sa na najwyzszym swiatowym poziomie, a as z ostatniej zmiany i tak kompletnie odwraca sytuacje. >> Andrzej > > Olimpiada, i po olimpiadzie. Nie mam za bardzo czasu na jakies > podsumowania, Ale gdyby Polakom poszlo lepiej, to bys mial! :-) Sam tez sie ociagalem, bo poszlo nie najgorzej, ale pozostal pewien niedosyt. Jak pisalem, Polska uzyskuje wyniki na samej granicy satysfakcji i frustracji, i w sportach, i w nauce, i w kulturze. Czyli mamy ciekawie!! > w kazdym razie musze znow przyznac sie do > pomylki: prorokowalem wiecej medali niz w Atlancie (17) Tez w ankiecie na olimpijskiej stronie cyknalem na 16-20 medali, co bylo lekko optymistycznym wyborem.
Re: Berenika
On Mon, 2 Oct 2000 14:44:46 -0400, Miet Gutowski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Pisalem kiedys o mlodziutkiej i niesamowicie > utalentowanej pianistce Berenice Zakrzewskiej [...] >> Znana juz nam mlodziutka pianistka, urodzona w Warszawie >> Berenika Zakrzewski, wystapi w Glenn Gould Studio w Toronto, >> CBC Broadcasting Center, przy 250 Front Street West, >> 5-go pazdziernika (czwartek). Koncert zaczyna sie >> punktualnie w poludnie. Na wystep ten zaprosil Berenike >> Pan Keith Horner, producent z CBC Radia Music. Wstep jest wolny. >> Berenika bedzie grac utwory Prokofieva, Beethovena i Chopina. >> Wystep otwiera sezon muzyczny CBC seria "Music Around Us"; >> bedzie on nagrywany na zywo i nadany przez radio CBC >> podczas najblizszego weekendu. >> >> [...] >> Berenike bedzie mozna jeszcze uslyszec w Kanadzie >> w listopadzie (16, 17 i 18) w Ottawie, gdzie wystapi >> z National Arts Center Orchestra. Berenika bedzie tam >> grac utwory Rachmaninowa pod dyrekcja super-gwiazdy, dyrygenta Ericha >> Kunzela, ktory sprzedal juz 7.5 miliona plyt pod swoim nazwiskiem i jest >> nazywany "King of Pop". > >To tyle co udalo mi sie wydebic od ojca Buni a mojego kolegi - Wojtka >Zakrzewskiego. > >Pozdrawiam, >Miet Gutowski. Mietku, czy Wojtek Z. jest fizykiem od czastek elementarnych? (Przebywal przez pewien czas w Anglii, chyba sie nie myle. Wrocil do Polski? Na jakis czas?...) Wojtka Zakrzewskiego-fizyka niezwykle milo wspominam. Kim by powyzszy Wojtek nie byl, to corka mu sie udala na 102 :-) -- Wlodek
[telefon...] -- wlod, 2000-10-01
-- telefon zadzwonil przy poduszce im glebsza starosc tym plytszy sen a jednak stwierdzasz: obudzilam cie wlod, 2000-10-01
Re: KAMILA!!!!
On Fri, 29 Sep 2000 10:55:37 MET, Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > Zloto dla Skolimowskiej! Nie no, plakac mi sie chce... > > Andrzej Aha! Tym razem Ty, Andrzeju, npisales krotko (rzeklem z wyrzutem :-). Trudno, wygrales ze mna/ rzut mlotem kobiet. Oto co na temat zwyciestwa mlodej polskiej zawodniczki olimpijskiej maja do powiedzenia czytelnicy strony: http://olimpiada.onet.pl/36854,wia_itm.html Pozdrawiam, Wlodek *** kocham j± Rzucaj±c po z³oto trzymaj siê ziemi U nas du¿o m³otów to i rzucaæ nimi umiemy !!! - Gratulacje Kamila !!! Brawo kruszynko:) czas odrzuciæ te¿ i sierp-byle daleko Zloci Mlociarze Kiedy s³yszê Polski Hymn na Olimpiadzie, zawsze mam ³zy w oczach. Dziêkujê Ci, Kamilo! targajcie wiktory !! Dla mnie bomba Brawo Kamila dalej tak rzucaj m³otem i g³upimi komentatorami tej informacji brawo - dzieciuchu... Cos niesamowitego,Brawo Kamila!!! Polska mistrzem w rzutach m³otami!! Krêciæ siê bêdzie Pankracy z Panem, czy wszystkie m³oty ju¿ roz Zuch dziewczyn z tej Kamili przepraszam..., czy tu bij±...? Rekordy! Nasi!? Czas wzi±æ na celownik Krzaka! KAMILA,TO CO ZROBILAS JEST NIESAMOWITE. WZRUSZYLAM SIE DZIS PO RAZ DRUGI . Mój s±siad pracuje jako kowal, ale tak rzucaæ m³otem to nie potrafi. m³otki wszystkich krajów chowajcie siê! Z³otem i M³otem BRAWO, BRAWO, BRAWO!!! Mamy monopol na mlociarzy A gdybym by³ m³otkowym? W fabryce z m³otkiem szala³... ¿eby tak jeszcze zakrêci³a i wyrzuci³a Kwacha... ile trzeba czekaæ DZIEÑ WSPANIA£YCH SUKCESÓW !!! To na cze¶æ Kamili: Hip hip hura, hip hip hura, hip hip hura, hura, hura!!! Najwy¿szy czas rzuciæ Kwachem w jonosferê... Sport narodowy - ,m³otów" ci u nas dostatek ;-) --- (przytoczyl wh)
"Ma chody! 2' zloty dla Korzeniowskiego (5' dla Polski)
Robert Korzeniowski zdobyl zloty medal w swojej koronnej konkurencji, chod na 50km. Jest to jego juz drugi zloty medal na olimpiadzie w Sydney (poprzedni uzyskal na 20km, gdy jego rywal zostal zdyskwalifikowany). Teraz bez watpienia Korzeniowski jest najwiekszym chodziarzem w historii tej dyscypliny. Polska z 5 zlotymi, 4 srebrnymi i jednym brazowym medalem jest w tej chwili na 14 miejscu, tuz za Japonia/. -- Wlodek
Re: "Bra/zem gardzimy :-) + TEST O-o-O-o-O czyli o-O-o-O-o"
On Mon, 25 Sep 2000 15:04:09 MET, Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >> Polscy reprezentanci zdobyli trzecia >> srebrnozlota pare medali. Jak dotad >> Polska w Sydney ma 3 zlote medale, >> 3 srebrne, a brazowe zlekcewazyla, >> machnela reka/. > > Milo mi sprostowac Wlodka: doszla jeszcze jedna para za sprawa > dwoch Szymonow, a i brazem nie gardzimy: zupelnie niespodziewanie > wywalczyl go gimnastyk Leszek Blanik w skoku przez konia! Od kilku dni polska strona internetowa podaje polski dorobek medalowy jako 4z+4s+1b, a jedna z amerykanskich: http://www.msnbc.com/m/oly/medaltable_t.asp ze 4z+5s+1b, czyli o jeden srebrny wiecej. Bodajze chodzi o kajaki, gdzie wedlug amerykanow ta sama para zdobyla dwa srebrne medale, na dystans i w wodospadzie ("white water"). MOze to raczej Amerykanom cos sie poputalo, bo jak mozna tak naraz zdobyc 2 medale? > Ale najpierw o zlocie. Dla wielu zupelnie sensacyjnie, ale > jak ktos ma czolowy wynik w tym roku na swiecie i tuz przed > startem na igrzyskach bije rekord kraju, to wlasciwie mozna > sie liczyc z tym, ze przy odrobinie szczescia uda sie > najlepiej. Szymon Ziolkowski, z Poznania, wygral rzut mlotem > wynikiem 80m 2cm (po co maja mowic, ze slaby konkurs i nikt > nawet 80m nie przekroczyl? ;) i przeszedl do historii polskiej > lekkiej atletyki. Nie wiem czy wiesz Wlodku, ale on jest > matematykiem. 24 lata, wyglada na mocno wiecej, bo przedwczesnie > stracil wlosy, taki "misiu". Matematykiem? Pojecia nie mialem. W takim trazie za 4 lata zdobede w mlocie medal platynowy! > Do historii? Tak, bo przed nim tylko jeden miotacz zdobyl dla > Polski zloty medal olimpijski: Wladyslaw Komar w pchnieciu kula > w 1972 roku w Monachium. Szkoda, ze nie doczekal sukcesu > nastepcy. Legendy polskiego sportu, "wunderteamu", > tacy zawodnicy jak Janusz Sidlo (oszczep), Edward Piatkowski > (dysk) czy Tadeusz Rut i Olgierd Cieply (mlot) nigdy nie zdobyli > zlotego medalu olimpijskiego. A Szymon, niedawny junior, zakasowal > wszystkich. Piatkowski i Rut, jak na zawodnikow w swoich kategoriach, byli relatywnie mali, ale swietni technicznie. Oczywiscie Sidlo tez, byl doskonalym sportowcem. Dziwne, ze przez lata nie mogl poprawic swojego wczesnego rekordu Europy: 80m+15cm, ktory ustanowil na zawodach w Niemczech. Do zwyciestw wystarczalo mu przez dlugio czas rzucac 78m, czasem rzucal 79m. Dopiero, gdy wprowadzono nowe oszczepy, to wszyscy oszczepnicy, lacznie z Sidlo poprawili wyniki, a Sidlo nawet byl rekordzista swiata przed olimpiada w Melbourne. W Melbourne Sidlo prowadzil do ostatniej kolejki. W ostatniej Norweg Danielsen rzucil oszczepem Sidly, pobil Sidle i pobil rekord swiata Sidly. Nie byl to jednak ze strony Sidly szczodry gest, fair play, jak to interpretuje polska, olimpijska strona internetowa. Zgodnie z przepisami, kazdy zawodnik moze uzyc sprzet kazdego innego. Z czasem wciaz udoskonalane oszczepy tak daleko i niebezpiecznie fruwaly na stadionach, ze zmieniono przepisy. Oszczep stal sie ciezszy, a konkurencja nieco bardziej silowa niz techniczna. W tego typu konkurencjach technicznych i szeregu innych (lacznie z kolarstwem szosowym) wynioki znacznie sie obnizyly, gdy zaczeto scisle tepic doping. > A przy okazji obronil honor Szymonow. Przed nim bowiem na pomost > w hali gdzie odbywalo sie podnoszenie ciezarow wyszedl nasz > mlodziutki, niespelna 19-letni, a juz faworyt do zlotego medalu > w kategorii do 95 kg, Szymon Kol/ecki. Po rwaniu tracil 2.5 > kg do "greckiego Gruzina", jeszcze lepszy byl Iranczyk, ale > on podrzut skonczyl dosc wczesnie. Polak ma lepszy drugi boj > od reprezentanta Grecji, wydawalo sie ze te 5kg wiecej to bedzie > dla niego bulka z maslem (5 a nie 2.5, bo niestety w tej > dyscyplinie sportu przy takim samym wyniku decyduje masa > ciala, a Kolecki byl nieco ciezszy). 2.5 odrobil i zabral sie > za nastepny ciezar- wtedy to sie stalo. Jakos tak sie poslizgnal, > ze lewa stopa pod tymi 225 kg wykrecila sie ze az co wrazliwsi > mogli wzrok odwrocic. Nic juz wiecej nie podniosl, Grek tez, > z tym samym wynikiem 405 kg w dwuboju lzejszy rywal wygral > z Szymonem. Nasz reprezentant, mloda goraca glowa, bardzo byl > niepocieszony. Trudno- zaplacil frycowe, ale wszystko jeszcze > przed nim. To naprawde wielki talent. Czyli zartujesz z tym bronieniem, bo srebrny medal byl wielkim sukcesem Kol/eckiego -- oby nam wszystkim szlo co najmniej tak dobrze :-) >No i dzisiaj rano (tzn. u mnie a w Sydney po poludniu) zupelnie > jak dla mnie niespodziewanie czlowiek na oko 8 razy mniejszy > (po 2 w kazdym wymiarze ;) od kazdego z Szymonow, Leszek > Blanik swietnym drugim skokiem (dostal tylko 9.725 na 10 > punktow, ale Polacy nieobecni w tej dyscyplinie nie mieli > pewnie swojego sedziego) zapewnil sobie brazowy medal. Trzeci > w historii polskiej gimnastyki, a drugi w konkurencji > indywidualnej i drugo meski po Jerzym Jokielu (II miejsce, > Helsinki 1952). > > Medal srebrny druzynowo zd
Olimpijska aktywnosc
Na poczatek Olimpiady organizatorzy rozdali sportowcom 50 tysiecy prezerwatyw. Po dwunastu dniach dodali jeszcze 20 tysiecy. Oto komentarze czytelnikow strony: http://olimpiada.onet.pl/36403,wia_itm.html w rubryce "Waszym zdaniem" (mozecie dorzucic swoj :-) * start * podobno 3/4 tych prezerwatyw przechwycili Kubanczycy :-) moze nasi przegrywaja, bo co innego im w glowie... Pewno dlatego nasi tak cieniuja ... sportowiec tez czlowiek lepiej nie wracajcie Panie sportsmenki po takim "njusie" do domu, bo mezowie nie beda chyba zbyt mili Na pewno wsrod nich sa wedkarze... My tez chcemy brac w tym udzial ! Widocznie kiepska jakosc i zuzywaja sie juz po jednym razie. Chce/ byc OLIMPIJCZYKIEM! Lubie taka dyscypline sportu. ile prezerwatyw przypada na jednego uczestnika? ...Jestem pesymista/ co do dalszych medali naszych sportowcow. ...a moze biora prezerwatywy na zapas - bo darmo Chlopaki, przywiezcie mi tez kilka sztuk, prosze. wszystko dla ludzi to widac po wynikach sportowych niektorych... Skoro ma to byc nowa dyscyplina olimpijska to ciekawe na jakim miejscu sa Polacy? Nowa dyscyplina olimpijska sie wykluwa... to dobrze ze sportowcy cwicza przed zawodami. przynajmniej sa rozgrzani. slyszalem ze aborygenki sa w tym ... A co na to Matki Zony i Kochanki sportowcow? Ciekawe z kim oni to robia? Przeciez wiekszosc pojechala bez swoich partnerow! Niezle kurna rozpasanie... Viagra powinna znalezc sie na liscie zakazanych srodkow dopingujacych ! hmm... * koniec cytatow * - przytoczyl wh
Malgosiu, Twoj wybor
On Wed, 27 Sep 2000 16:09:04 +0200, Malgorzata Zajac <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Pani Ania : > >> Dlatego zwracam sie z apelem...po pierwsze do kobiet ktore >> sa jakies rozsadniejsze i bardziej zrownnwazone...piszcie kochane >> dziewczyny i nie dajcie sie zagluszac. >Jesli chodzi o mnie, nie czuje sie zagluszona. :-) (tak zwane wywazanie otwartych drzwi). > Uwazam Wlodka za >raptusa, ktory trzeba czy nie trzeba rzuca przy kazdej okazji oszo- >lomami i brunatniakami, a zreszta czym popadnie. Mylisz sie. Ja slow na wiatr nie rzucam. Ani bez zastanowienia. > W moim przy- >padku zaszlo akurat nieporozumienie (spowodowane, co sprawdzi- >lam, nieprecyzyjnym wyrazeniem mysli w jego liscie - wywnioskowalam, >ze bohater narodowy odnosi sie do osoby, o ktorej pisal w zadniu >poprzedzajacym). Moja reakcja powinna jednak byc dla niego czytelna >i powinien bez trudu zorientowac sie ze myslimy o innych osobach. >On jednak postanowil przy okazji wylac swoja zolc na mnie. Moze gdybys popatrzyla na tytul mojego postingu, zamiast go zmieniac, czyniac wrazenie manipulacji, to bys nie miala watpliwosci. Obszedlem sie z Toba/, Malgosiu, niezwykle delikatnie. Choc moglem napisac w swoim artykule "tkg a P-L" to co napisalem **jeszcze** jasniej, to i z kontekstu i z naszej juz kilkuletniej znajomosci wynikalo **niezbicie** kiedy co o kogo chodzilo. Nie masz usprawiedliwienia (chyba ze chcesz zmusic nas do niskiej opinii o Twojej intekligencji. Ale Ci sie to tak latwo nie uda). Powinnas po prostu przeprosic, czysto, bez zadnych ale --tak naprawde, to nie masz wyboru. Jestes wciaz mlodziutka, wiec pisze Ci to wprost. Jedna/ z jasnych kart Poland-L byl wklad Twojej Mamy, Izabelli Wroblewskiej. Jedna/ z wielu godnych szacunku cech, ktorymi sie wykazala, to kultura i klasa. Moze zapytaj swoja/ Mame, jak w sytuacji, ktora Ci sie przydarzyla, powinnas postapic. Bym nastepnym razem nie sugerowal na zakonczenie naszego dialogu, zebys na jakis czas zawalesala sie w krzaki. Innej osoby, starszej, nie uprzedzilbym. Ale jezeli bedziesz sie upierac, to przestaniesz dla mnie istniec, bede Cie totalnie ignorowal. Nie mam swietej cierpliwosci innych do internetowo rozbrykanych dzieciakow. Twoj wybor. >Malgorzata Podajesz ciekawe informacje, piszesz ciekawie. Byloby dla mnie strata odsunac Cie poza moj horyzont. Pozdrawiam serdecznie, Wlodek PS. Bys nie miala watpliwosci, gdy wspomnialem klase/. Oto jej kompletny brak: "Z ludzi robi sie baranow. Ale wielu to z radoscia kupuje, bo pomaga to rozladowac ich kompleksy, np. Andrzej Szymoszek, czy Uta Zablocki-Berlin".
Re: Geneza Polandelu (Tak bylo, wrzesien 89)
On Wed, 27 Sep 2000 09:18:19 +0200, Duch Chopinhauera <[EMAIL PROTECTED]> podaje szereg ciekawych informacji o dawnych dobrych lub nie tak dobrych czasach: >Myli sie, niestety, Iza Bozek piszac: Ale dobrze, ze tylko formalnie. W zasadzie ma racje/. >> Poland -L, na szczescie, nie zostal zalozony przez takich >> jak pan, prosze pana, tylko przez ludzi odwolujacych sie >> do zupelnie innych idealow niz panskie. > > > Wlasnie minela 11 rocznica zalozenia Poland-L. Lista > powstala w wyniku dzialan trzech osob: Jozefa Glempa > (inspirator); Jima Gerlanda (administrator); i Jurka > Pawlowskiego (manipulator). Poczatkowo Poland-L mialo dokladnie 3 oszolomow: Jurka Pawlowskiego, ktory byl "wlascicielem", Macieja Jablonskiego (bardzo polskiego szlachcica, ktory mial swoj urok :-) i Aleksandra Mazura (popsutego kalkulatorka boole'owskiego). To wszystko. Za to bylo wielu ciekawych ludzi z roznych zakatkow swiata, kulturalnych, wolnych od uprzedzen. Nie bylo najmniejszej watpliwosci, ze wyskoki trzech klasycznych oszolomow byly na Poland-L izolowane, spotykaly sie z **powszechnym** potepieniem. W owych czasach choc tych 3 bzdurzylo czasem poteznie, to i tak bylo bez porownania kulturalniej i przyjazniej. Wszyscy bylismy na Ty. Z czasem bylo gorzej, nawet klasyczne oszolomy stawaly sie bardziej ekstremalne. Jednak raz jeszcze chce podkreslic wielka zasluge Pawlowskiego: absolutnie nie uzywal swojej funkcji administratora by wplywac na dyskusje na Poland-L badz na sklad osobowy Poland-L. Dostep byl wolny, uczestnictwo niczym nie ograniczone. Taka idealna sytuacja z czasem stala sie niemozliwa, gdy zaczely sie w Internecie naduzycia, wystepki i przestepstwa. Z czasem zaczely pojawiac sie na Poland-L, ale tez dosc szybko sie wynosily, rozne takze mniej atrakcyjne typy i typki, niektore tkwily dluzej. Ogolny poziom spadal, ale dosc powoli, a w pewnym momencie wydatnie sie podniosl za sprawa/ jednego czlowieka, Tadeusza Gierymskiego. Poza tym poziom niestety dalej mial tendencje w dol. Im powszechniejszy byl dostep do sieci, tym wiecej pojawialo sie w Internecie metow, osobnikow chorych, nieproporcjaonalnie przytruwajacych internetowe listy polityczne i ogolne. > [...] 1994-1995 [...] Wtedy > dostep do sieci mieli w zasadzie tylko wykladowcy akade- > miccy i studenci nauk scislych, a i to, poza USA, nie > automatycznie i nie wszyscy. Czesto trzeba bylo byc > doktorantem w jakiejs dziedzinie zahaczajacej o tele- > komunikacje zeby w ogole moc dostac konto. W Stanach dostep mieli w pierwszym rzedzie pracownicy wielu firm zwiazanych z przemyslem komputerowym: Hewlett Packard, Apple,... Cale nieomal Silicon Valley bylo podlaczone do sieci. Moje wlasne polaczenie uzyskalem, gdy pracowalem w Cadence, w oddziale w Santa Clara (Silicon Valley, Kalifornia). Na Poland-L zapisalem sie w kilka miesiecy po jego poczatku (namowil mnie Andrzej Pindor), wlasnie z Cadence. Siec nie wybuchla nagle na skale swiatowa. Embriony sieci (grupy dyskusyjne) istnialy w Stanach juz w 1980, na skale okregu pokrytego przez system podlaczony do "wielkiego" komputera centralnego (main frame). Taki system mogl obejmowac szereg uniwersytetow i firm. W Ann Arbor takim komputerem byl Amdahl (ktory zastapil IBM). Obejmowal Uniwersytet Michiganski w Ann Arbor, Uniwersytet Wayne State w Detroit, jeszcze jeden, ktorego nie pamietam, oraz szereg lokalnych firm. Firmy miewaly juz wlasne mini-komputery DEC, ale na przyklad w ERIMie, gdzie wtedy pracowalem, na ogol bylo taniej dla projektu placic za dostep do wielkiego komputera uniwersytetowi niz wlasnej firmie za dostep do ktoregos z komputerow ERIMu. Kultura hi-tech firm i uniwersytecka troche sie mieszaly, gdyz okolicznde firmy zatrudnialy ludzi, zwlaszcza studentow (wykladowcow tez), z uniwersytetu. W tym wczesnym okresie siec nie mogla jeszcze byc zbyt popularna ze wzgledu na ograniczenia (czas komputerowy kosztowal). Ba, monitory dopiero co zaczely sie pojawiac, a terminale operujace na papier powoli zanikac. Te ostatnie wyparly key punch urzadzenie okolo roku 1977-78 -- pierwsze programy "pisalem" przez wybijanie dziurek w takich tekturkach, po jednej fortranowej instrukcji per tekturke. Wlasnie po to byly te key punch "maszyny" wielkosci sporego biurka. Poczatkowo news groups byly podtrzymywane przez serwery wielkich firm komputerowych: IBM, Hewlett Packard, Apple, itd. Inne firmy podlaczaly sie do tych wiekszych. > Cztery lat temu opisalem te geneze szczegolowo, wiec nie > bede sie powtarzal (w pierwszym tekscie zaczyna sie dopiero > [...] w drugiej jego polowie): > >http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607b&L=poland-l&P=14072 >http://listserv.acsu.buffalo.edu/cgi-bin/wa?A2=ind9607b&L=poland-l&P=13912 Pamietam :-) > Tak wiec, nic nowego po sloncem [...] > >__L Uwazam, ze jest "niebo a ziemia". Otwarcie rasistowskie, niczym nie zakamuflowane odzywki byly nie do pomyslenia. Gdy faszystowsko odezwal sie niejaki Czuma, to po Poland_L przeszlo
Ponury przyglup, S.B., rozbawia Poland-L
On Mon, 25 Sep 2000 23:23:21 -0400, ponury przyglup Poland-L, Stefan Buchholz (SB) <[EMAIL PROTECTED]> martwi sie brakiem wyobrazni: >[...] nie wyobrazam sobie bomby atomowej bez wkladu Einsteina, >malzenstwa Rosenbergow [...] Prosze na polskiej liscie wiedziec i pamietac o Stanislawie Ulamie. A jezeli chodzi o wybitnych fizykow Zydow lub pochodzenia zydowskiego w ogole, to jest to imponujaca lista (ustepujaca tylko liscie szachistow :-). Warto dodac, ze nie moznaby poja/c' czegos tak niskiego jak pan Buchholz bez wkladu Darwina. >Stefan B. - czytajacy ksiazki Wow! Niech pan przysiegnie!! -- Wlodek
tkg a P-L -- wrzesniowa refleksja / Re: Yehuda Amichai
i rasizmu. Wszak wielu, i tym razem bynajmniej nie moich przyjaciol, pozwalalo sobie krytykowac... mnie, a wiec ALARM slyszeli, i to nie raz! Pozwalaja malej Polsce, jaka jest Poland-L, degenerowac sie, sami maja w to wklad. Nie maja/ wymowki. I to mi chodzilo, swoj skromny cel uzyskalem (chocby kosztem opinii o mnie). -- Wlodzimierz Holsztynski, ktory naprawde wolalby pisac o matematyce, poezji, szachach, sportach,... i brac udzial we wszelkich kulturalnych dyskusjach (tak jak dawniej, a nawet lepiej, bo z latami przybywa wiedzy, doswiadczenia, a na Poland-L zawitalem ponad jedenascie lat temu).
"Medale po polmetku olimpiady"
Jakos nikt nie odwazyl sie odpowiedziec na test z wioslarstwa. A propos' tchorzostwa, natretnie przyszly na mysl brunatniaki z P-L... wrzesien, wrzesien... -- polscy olimpijczycy gardza/ bra/zowym, stworzyli poetycka/, wrzesniowa metafore/. (To oczywiscie chwilowy tylko zart i nie nalezy go bez sensu ekstrapolowac poza Polske/). Medalowo, osobna/, czolowa/ grupe stanowia Stany Zjednoczone. Nastepna stanowia wysforowane w niej do przodu Chiny, a za nimi Australia, Rosja, Francja i Wlochy. Zamykaja te/ grupe/ Niemcy, ktore maja sporo medali brazowych, ale wyraznie mniej srebrnych i jeszcze mniej zlotych ("tylko" 5, i tak calkiem niezle :-). Wynik Australii, przy jej nielicznej ludnosci, jest fantastyczny. A pojawienie sie Francji i Wloch jako superpoteg sportowych zaskoczylo mnie. Nastepna grupa to Rumunia, Holandia (tak, tak, malutka Holandia!), Korea Pld., Japonia, Wielka Brytania, Ukraina. Nastepnej grupie przewodza znajdujaca sie w tej chwili na 14 miejscu Polska i Bulgaria. Jest w tej grupie tez Szwajcaria, Bialorus (maja/ o dwa medale wiecej od Polski, ale nizszej jakosci), Szwecja, Kuba, Czechy, Wegry, Hiszpania, Grecja, Slowacja, Kanada. Pelna tabela ponizej. -- Wlodek zl sr br lacznie 1 USA 20 12 19 51 2 Chiny 17 12 12 41 3 Francja 12 11 6 29 4 Wlochy11 5 11 27 5 Australia 10 18 11 39 6 Rosja 10 9 15 34 7 Rumunia9 4 4 17 8 Holandia 7 5 3 15 9 Niemcy 5 8 15 28 10 Japonia5 4 4 13 11 Wielka Brytania4 7 3 14 12 Korea Pld. 4 5 7 16 13 Ukraina3 6 4 13 14 Polska 3 3 06 15 Bulgaria 3 2 27 16 Szwecja3 2 16 17 Wegry 3 1 15 18 Kuba 2 2 26 19 Czechy 2 1 36 20 Hiszpania 2 0 24 21 Slowenia 2 0 02 Turcja 2 0 02 23 Szwajcaria 1 5 28 24 Grecja 1 4 16 25 Indonezja 1 3 26 26 Slowacja 1 3 15 27 Bialorus 1 1 68 28 Kanada 1 1 35 29 Finlandia 1 1 02 Meksyk 1 1 02 31 Nowa Zelandia 1 0 34 32 Chorwacja 1 0 12 Litwa 1 0 12 Lotwa 1 0 12 33 Austria Azerbejdzan Kolumbia maja/ po jednym zlotym medalu 36 Belgia 0 2 24 37 Brazylia 0 2 13 Dania 0 2 13 39 Korea Pln. 0 1 12 Norwegia 0 1 12 RPA0 1 12 Tajwan 0 1 12 43 Argentyna Jugoslawia Moldawia Nigeria Trinidad_i_Tobago Urugwaj maja/ po jednym srebrnym medalu 49 Estonia0 0 22 Gruzja 0 0 22 Kostaryka 0 0 22 35 Armenia Barbados Indie Jamajka Kenia Kirgistan Kuwejt Portugalia Tajlandia maja po jednym brazowym medalu Dotad sportowcy zdobyli: 153z + 151s + 167b = 471 medali.
Re: "tlumaczenie" prezydenta wszystkich Polakow
On Sat, 23 Sep 2000 20:12:12 -0400, Marek Duszkiewicz <[EMAIL PROTECTED]> pochwalil sie: > > [...] > >Tarnobrzezanin Marek D. Obrzezanin, powiadasz. Cie choroba, jak to "szydlo" czasem wychodzi publicznie z woreczka. Wlodek :-)
"Bra/zem gardzimy :-) + TEST O-o-O-o-O czyli o-O-o-O-o"
Polscy reprezentanci zdobyli trzecia srebrnozlota pare medali. Jak dotad Polska w Sydney ma 3 zlote medale, 3 srebrne, a brazowe zlekcewazyla, machnela reka/. Medal srebrny druzynowo zdobyly florecistki: Magdalena Mroczkiewicz, Sylwia Grucha³a i Anna Rybicka. Jest to najwieksze dotad olimpijskie osiagniecie polskich florecistek. Zloty medal w dwojkach podwojnych wagi lekkiej zdobyli wioslarze Sycz + Kucharski . Prowadzili pewnie od poczatku do samego konca. Zakonczyli o ponad dlugosc (dlugiej :-) lodzi przed drugimi Wlochami. Jest to pierwszy zloty olimpijski medal Polski w wioslarstwie, dwunasty w calej historii olimpiad. W poprzednich olimpiadach Polska zdobyla dwa srebrne i dziewiec brazowych. Skrajni pesymisci nie mieli racji przewidujac, ze Polska uzyska 0-5 medali. Jednak ponad polowe olimpiady juz minelo. W drugiej moze mamy wiecej specjalnosci. Grupa lekkich pesymistow oszacowala ilosc polskich medali na 6-10. Miejmy nadzieje, ze nie mieli racji. Juz ponad stu polskich olimpijczykow wrocilo do kraju via lotnisko na Okeciu (i to pol godziny przed czasem! :-). To samo lotnisko... ale to juz inna historia. T E S T Kto ma ochote moze pochwalic sie swoja wiedza i powiedziec uczestnikom (nie mnie, ja wiem :-) dlaczego dwojka podwojna liczy sobie tylko dwoch wioslarzy, a nie czterech? Podam mozliwosci, choc niekoniecznie wszystkie celne: (1) "podwojna" bo przed wyscigiem kazdy uczenik musi sobie chlapnac nie jedna/, ale dwie setki wodki? (2) "podwojna" bo dystans jest dwa razy razy dluzszy niz przy pojedynczych? (3) podwojna, bo (powaznie :-) kazdy wioslarz ma dwa wiosla. (4) "podwojna" bo wyksztalcenie elementarne nie wystarcza, zeby dopuscic do konkurencji -- nalezy wykazac sie conajmniej srednim; wioslarstwo, w przeciwienstwie do pilki noznen i boksu, nalezy do sportow "arystokratycznych". (5) "podwojna" bo kazdy wioslarz w lodce ma dwie funkcje: wiosluje i steruje. (6) Slowo "podwojna" zaplatalo sie w wyniku ewolucji kategorii wioslarskich i dzis nie ma zadnego praktycznego znaczenia, jedynie historyczne. -- Wlodek
Jednak 1 zloty + 1 srebrny (Korekta; w sumie 2z+2s)
On Fri, 22 Sep 2000 00:50:15 -0400, Wlodzimierz Holsztynski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > [...] >Niejeden na Poland-L zachowal sie wzgledem kobiety tak, >ze Agata Wrobel by mu przylozyla, a zdrowo -- potrafi zdrowo, >bo wlasnie zostala zlota/ medalistka w podnoszeniu ciezarow >w wadze powyzej 75kg (wzrostu ma 173cm). > >[...] > >-- Wlodek Cos sie na stronie olimpijskiej pogmatwalo przez moment, a moze to bylo moje "wishful thinking", bo Agata Wrobel odniosla wspanialy sukces, ale w postaci srebrnego medalu. Zloty uzyskala Chinka Meiyuan Ding. Po drodze Polka ustanowila na moment dwa rekordy swiata, ale Chinka oba po krotkim czasie pobila. (Jednak Agata Wrobel powinna we wszystkich ksiegach z rekordami widniec jako jedna z ciagu rekordzistek). Srebrny czy zloty, to badzicie Polandowcy rodzaju meskiego gentlemanami, bo patrzac na zdjecie Pani Wrobel, to z nia/ nie ma zartow -- a na dodatek zawsze moze jeszcze zawolac Chinke/. Medale sztangistkom wreczala Irena Szewinska. -- Wlodek
2 zlote medale dla Polski (w sumie dotad 3 zlote, 1 srebrny)
Wsrod reprezentantow Polski trzeci medal, srebrny, zdobyl Robert Korzeniowski w chodzie na 20km. Jego glowna specjalnoscia zdawal sie byc chod na dlyzszym dystansie 50km, w ktorej to konkurencji zdobyl cztery lata temu zloty medal na olimpiadzie w Atlancie. Moze uda mu sie znowu teraz w Sydney, zwlaszcza po bardzo udanej "rozgrzewce" na 20km. Ustapil zwyciezcy, Meksykaninowi Bernando Segurze dopiero na stadionie, wszystkiego o jedna/ sekunde. Chod jest sztuczna konkurencja/, bo nie chodzenie lecz bieganie jest stworzone do szybkiego przemieszczania sie czlowieka. Gdy czlowiek nabierze szybkosci, to az samo sie prosi, zeby przynajmniej momentami obie stopy (i cale cialo :-) bylo w powietrzu -- jest tak ekonomiczniej i latwiej. Nic dziwnego, ze sedziowie stale musza pilnowac zawodnikow, by mieli zawsze przynajmniej jedna stope na ziemi. Korzeniowski otrzymal w czasie obecnej konkurencji dwa ostrzezenia. W roku 1992, na olimpiadzie w Barcelonie zostal zdyskwalifikowany tuz przed brama stadionu, a szedl na drugim miejscu. Robert Korzeniowski, w nadchodzacym wyscigu na 50km, ma wiele nie tylko do zyskania, ale i do stracenia, bo przez wielu uwazany jest za najlepszego chodziarza wszystkich czasow (poza olimpijskimi mial tez sukcesy w mistrzostwach swiata). ** Niejeden na Poland-L zachowal sie wzgledem kobiety tak, ze Agata Wrobel by mu przylozyla, a zdrowo -- potrafi zdrowo, bo wlasnie zostala zlota/ medalistka w podnoszeniu ciezarow w wadze powyzej 75kg (wzrostu ma 173cm). ** Z ostatniej chwili. Meksykanczyk Segura zostal zdyskwalifikowany. Zloty medal (w miejsce srebrnego) zdobyl wiec Robert Korzeniowski. Jego pozycja najwiekszego chodziarza wszech czasow utrwala sie. Jest to tradycyjna polska konkurencja, jako, ze kazdy kto dostal nieszkanie musial miec chody, bez cudow! :-) -- Wlodek
Chadzaja/ parami takze...
medale :-) Olimpiada nabrala kolorow! Dlugo trzeba bylo czekac na pierwszy medal Polakow. Za to drugi przyszedl szybko po pierwszym. Zdobyla go, srebrny, para Kol/omanski i Staniszewski w zawodach kanadyjkarzy w kajakarstwie górskim. Wyprzedzili ich tylko nasi sasiedzi, Slowacy Hochschorner, blizniacy. Na szostym miejscu uplasowala sie druga polska para Wójs i Mordarski. Pierwszy medal dla Polski, zloty(!), w Sydney zdobyla Renata Mauer-Rozanska w strzelaniu z karabinka w trzech postawach na 50 m. Dla niej to nic nowego, bo 4 lata temu w Atlancie zdobyla i zloto i braz. Tak wiec wysunela sie na pierwsze miejsce w historii polskiego strzelectwa sportowego, wyprzedzajac zdobywce 2 zlotych medali olimpijskich, Jozefa Zapedzkiego, ktory tej sztuki dokonal w latach 1968 i 1972. Co wiecej, wydaje mi sie, ze z polskich sportowcow dotad tylko Irena Szewinska zdobyla wiecej niz dwa medale olimpijskie. Tak wiec Renata Mauer wysunela sie na liscie ogolnej na drugie miejsce. Sporty sa/ rajem dla statystyki! Oto tabela medalowa: Poz. Kraj zloto-srebro-braz Razem 1USA 7 7 5 19 2Australia7 6 6 19 3Chiny6 3 7 16 4Francja 5 6 2 13 5Niemcy 3 3 2 8 6Japonia 3 3 1 7 7W³ochy 3 2 4 9 8Holandia 3 1 2 6 9Rosja2 5 4 11 10 Wielka Brytania 2 4 2 8 11 Ukraina 2 3 0 5 12 Rumunia 2 1 1 4 13 Bu³garia 2 0 1 3 14 Turcja 2 0 0 2 15 Korea P³d. 1 4 3 8 16 S³owacja 1 3 1 5 17 Szwajcaria 1 2 1 4 18 Kuba 1 1 2 4 19 Polska 1 1 0 2 Wêgry1 1 0 2 21 Czechy 1 0 3 4 22 Hiszpania1 0 1 2 Kanada 1 0 1 2 Szwecja 1 0 1 2 25 Chorwacja1 0 0 1 Kolumbia 1 0 0 1 Litwa1 0 0 1 Meksyk 1 0 0 1 29 Bia³oru¶ 0 1 2 3 30 Brazylia 0 1 1 2 Grecja 0 1 1 2 Korea P³n. 0 1 1 2 Tajwan 0 1 1 2 34 Jugos³awia 0 1 0 1 Nigeria 0 1 0 1 36 Belgia 0 0 2 2 Indonezja0 0 2 2 Kostaryka0 0 2 2 37 Estonia, Gruzja, Indie, Kirgistan, Kuwejt, Portugalia, RPA, Tajlandia, £otwa maja po 1 medalu brazowym. W sumie rozdano medali do tej pory: 63z + 63s + 71b = 197 medali -- Wlodek
Re: czy jest tu admin, p. Owoc?
-- 19 Sep 2000 11:58:40 +0200, Dariuszowi Jozefowiczowi <[EMAIL PROTECTED]> cieknie z obu ka/to'w czegos na ksztalt ust: > [ciach jego paskudztwa z tego i z jego innych postingow] > I niech sie pan nie afiszuje z miejscem urodzenia - kazdy >przyzwoity czlowiek urodzony na Uralu moglby sie poczuc co najmniej >zazenowany. > >Dariusz Jozefowicz Jeszcze jeden przyglup wioski Poland-L, Jozefowicz, rodza/ sie/ na kamieniu, ofiary niedobitego konia, peknietego kondomu -- faszystowskie popluczyny. Wlodek PS. Nie jest rozsadnym, jak to czynia niektorzy, stanie posrodku. -Reakcja- na takich jak jakis Jozefowicz czy inny Wisarionowicz-hitlerowicz, nie powinna byc zrownana z gebowa/ wydzielina takiego czegos jak, tfu, wspomniany Jozefowicz. To jest specjalny miesiac, wrzesien, i takim nalezy jasno powiedziec, ze wiecej im sie juz nigdy nie uda, ze sa skazani na -rynsztok-.
Re: GW: Poeci uwlaszczenia
On Sun, 17 Sep 2000 06:57:37 -0400, Marcin Mankowski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > >He, he fajny psuedonim - Rabin Hood. Ciekawa to odmiana Robin Hooda, >ktora nie lubi uwlaszczania biedniejszych warstw. Czy Pana przodkowie >tez nie lubili emancypacji i uwlaszczania panszczyznianych chlopow >z ktorych wiekszosc dotknietych ta ustawa i jej wetem sie wywodzi? > >I jak tam sie zyje w Szwecji? Na swoim, czy pozyczonym na procent >czy na panstwowym zasilku? He-he! Co za cham nieuwlaszczony z tego Mankowskiego!! -- Wlodek
"Polskie odznaczenia dla amerykanskich adwokatow"
(PAP/2000-09-11 20:03) USA: Polskie odznaczenia dla amerykañskich adwokatów Amerykañscy adwokaci Michael Hausfeld i Martin Mendelsohn otrzymali w poniedzia³ek z r±k ministra spraw zagranicznych W³adys³awa Bartoszewskiego Krzy¿e Oficerskie Orderu Zas³ugi RP - poinformowa³ PAP Artur Michalski z ambasady RP w Waszyngtonie. "To byli dwaj adwokaci, którzy odkryli dokumenty w archiwach USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec, dotycz±ce pracowników niewolniczych i przymusowych w III Rzeszy pochodz±cych z Europy ¦rodkowej i Wschodniej. Wyst±pili przed s±dami amerykañskimi w imieniu obywateli polskich z pozwami wobec niemieckich i austriackich firm o odszkodowania. Doprowadzili do zakoñczenia negocjacji dotycz±cych sum i podzia³u odszkodowañ. Odegrali kluczow± rolê w negocjacjach prawnych, przyczyniaj±c siê do porozumieñ z firmami i przedstawicielstwami organizacji ¿ydowskich z Niemiec i Austrii" - napisano w uzasadnieniu przyznania odznaczeñ. "Waszyngtoñscy adwokaci Hausfeld i Mendelsohn to ludzie, którymi polscy pracownicy przymusowi, wiê¼niowie obozów koncentracyjnych zawdziêczaj± fakt, ¿e zostali uwzglêdnieni w procesie wyp³aty odszkodowañ" - podkre¶li³a w rozmowie z PAP Agnieszka Magdziak-Miszewska, towarzysz±ca ministrowi Bartoszewskiemu, doradca premiera ds. kontaktów polsko-¿ydowskich. Minister Bartoszewski spotka³ siê w niedzielê w Waszyngtonie z Janem Nowakiem-Jeziorañskim i Zbigniewem Brzeziñskim. Uczestniczy³ w obiedzie wydanym przez Muzeum Holocaustu z udzia³em przewodnicz±cego rabina Irvinga Greenberga i dyrektor muzeum Sary Bloomfield. == Ze strony: http://info.onet.pl/item.asp?DB=120&ITEM=33365 skopiowal wh
Re: zloto-srebro-bra/z
Wciaz mamy 2' dzien Olimpiady: Nastepne medale: zloty dla Japoni, srebrny dla Rosji, brazowy dla Belgii (tak ze belgia jest 22 krajem, ktory wpisal sie na liste medalowa/). #Kraj zloto-srebro-braz == 1 Australia 2 2 1 2 USA2 1 1 3 Francja2 1 0 Japonia 2 1 0 5 Rosja 1 1 0 6 Korea P³d. 0 2 1 7 Chiny 0 1 3 8 Szwajcaria 1 0 1 9 Turcja 1 0 0 Ukraina 1 0 0 Wielka Brytania 1 0 0 12 Niemcy0 1 1 13 Bu³garia 0 1 0 Holandia0 1 0 W³ochy 0 1 0 16 Belgia0 0 1 Bia³oru¶0 0 1 Brazylia0 0 1 Kirgistan 0 0 1 Kuba0 0 1 Rumunia 0 0 1 Szwecja 0 0 1 = Na poczatku prowadzil Jacek Arkuszewski (mam na mysli Szwajcaria). Wkrotce porzadek w przyrodzie wyparl porzadnych Szwajcarow. Swietnie spisuje sie Francja, ktora na ogol w sportach znana byla glownie z Tour de France i niewiele wiecej (raz czy drugi blysneli w pilce noznej, a pewien szermierz francuski, chyba w szpadzie, intymidowal sedziow sciaganiem z lba helmu i wiwatowaniem; wreszcie wprowadzili elektrycznosc i aktorstwo skonczylo sie). -- Wlodek
[przez...] -- wlod, 2000-09-14
-- przez kontynent snia/c prowadza/c we mgle o rudej z zielonymi swiatlami jeszcze spi los angeles juz budzi sie miami wlod 2000-09-14
Re: John Laughland o suwerennosci
Gratulacje, Tomku, z okazji udanego odczytu a nawet -ow (liczba mnoga). Kiedys w Moskwie mowilem miejscowym, ze Sovietskij Soujuz niezavisymyj, a Polsza svobodna. Rozroznienie, ktore wielu nawet w Polsce nie zna i po czesci dlatego nie ceni. A w ogole to chodzi o zmniejszenie wladzy wladzy, to wszystko. Wspolnota Europejska powinna oznaczac zniesienie cla, swobode podrozy i przeprowadzek, swobodny wybor miejsca pracy. I to mniej wiecej juz wszystko. Korzystne dla wszystkich i konieczne dla postepu sa dobrowolne miedzynarodowe regulacje i ugody typu ustalen przemyslowych standardow (by mozna bylo produkowac czesci mechaniczne lub oprogramowania, ktore pasuja do wszelakich innych wyrobow). Kto nie chce, to sie do ustalen moze nie stosowac, ale wtedy raczej nie zarobi. Komisje standardow powinny tworzyc sie spontanicznie, gdy wystepuje potrzeba, i powinny byc niezawisle, niezalezne od rzadow poszczegolnych krajow. Hm, bardziej zlozona jest kwestia dopuszczania lekarstw na rynek. W Stanach rzadowa biurokracja w tej dziedzinie jest przygniatajaca. Pozdrawiam, Wlodek
Re: swietna strona: http://olimpiada.onet.pl/
On Sun, 10 Sep 2000 21:38:22 -0400, Wlodzimierz Holsztynski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Dla milosnikow sportow (kibicow) >strona jak marzenie: > >http://olimpiada.onet.pl/ > >-- Wlodek W dalszym ciagu strona mi sie bardzo podoba, mimo ze wylapuje/ w niej niescislosci lub ciut frustruje sie, gdy czegos nie moge (latwo) znalezc. Ale dowiedzialem sie z niej wielu interesujacych, a nawet fascynujacych faktow i historii. Olimpiada zaczyna sie juz za 2-3 dni. W ankiecie na wspomnianej stronie kibice zgaduja, ile tez Polska zdobedzie medali. Dolaczcie sie do zabawy ZANIM Olimpiada sie zacznie, bo potem bedzie coraz latwiej :-) == W tej chwili skrajnych pesymistow, szacujacych Polske na 0-5 medali jest az 12%, zdziwilem sie, ze az tylu. Dosc pesymistycznie, na 6-10 medali nastawia sie/ cale 22%. Rozsadnych kibicow jest najwiecej, 28%, stawiaja na 11-15 medali. Wedlug mnie, to wciaz troche pesymistyczny poglad, wiec wraz z 25% postawilem na 16-20 (a nuz :-). Wreszcie 13% stawia na 20 lub wiecej medali. Fajnie by bylo :-) === W wielu dziedzinach osiagniecia Polakow sa/ takie, ze maksymalnie pobudzaja adrenaline. Na ogol sa przyzwoite, ale ledwo na granicy, wiec taki czlowiek znad Wisly musi sie o wiele bardziej przejmowac, niz taka Uta, ktora oplywa, a oplywa w medalach, nawet czubka nosa jej nie widac -- co tam dla Uty piec medali wiecej lub mniej :-) No nic, bedziemy miec zabawe juz wkrotce, bedziemy kibicowac Polsce, krajom zamieszkania i komu tylko zechcemy. Nie watpie/, ze Pan Wilhelm bedzie kibicowal Izraelowi, dzieki czemu znowu sporo odciagnie $$ ze swoich kanadyjskich podatkow. -- Wlodek
swietna strona: http://olimpiada.onet.pl/
Dla milosnikow sportow (kibicow) strona jak marzenie: http://olimpiada.onet.pl/ -- Wlodek
2 wiersze -- wlod, 2000/09/5-6
-- noc glosno rozzalony tramwaj jak sen przyplywa i odplywa z przystanku zawsze ten sam srodmiejski plac jak opuszczony teatr kula dum-dum z^ebra bum-bum groch o sciane stuk-stuk wlod, 2000/09/5-6 nastepna fala czastka wody ta sama obcy brzeg nie odnajdziesz mnie wlod, 2000-09-06
Re: Rodzina versus homoseksualizm
W Mon, 4 Sep 2000 18:43:47 -0400, Marek Duszkiewicz <[EMAIL PROTECTED]> pyta krzywo: > [...] co przresadza o rzekomej wyzszej > [...] klasie praktyk homoseksualnych nad praktykami zoofilow. > >Marek D. Seks to seks, prokreacja, to prokreacja, jedno i drugie jest w przyrodzie uniwersalne, a w kazdym razie powszechne. Jezeli w domenie seksu szukamy ludzkiego pierwiaska, to jest nim uczucie, ktore u ludzi potrafi byc bardziej zlozone i bogate (tak sa/dzimy) niz u zwierzat. Mowie/ o znajomosci drugiej osoby, o zyczliwosci, ... tego typu sprawy. Hetero czy homo seks sam w sobie nie ma zadnej przewagi nad zwierzecym lub ludzko-zwierzecym. Chodzi o uczucia. Czyli nie ma powodu negowac rownosci zwiazkow hetero i homo. Potem dochodzi wazna kwestia potomstwa, wazna zreszta dla calej Przyrody, nie tylko czlowieka. -- Wlodek
"W co sie bawic?"
Archiwa P-L, odkad zaistnialy, sa wyjatkowo solidne i az prosza sie, zeby oddac im sprawiedliwosc. Na przyklad w pl.sci.matematyka zaproponowalem, zeby lista stala sie domem dla kwaternionow. archiwa deja wciaz sie jakaja/. Akurat od ponad doby nie widze w nich ani jednego listu z Polski (a moze cos sie stalo z polskimi serwerami, jak to bywalo)? Jednak nie spodziewam sie, zeby polska lista matematyczna nagle zmienila charakter na ciekawy. W kazdym razie sprobowalem (czyzby kwaterniony mogly znalezc lepszy dom na P-L :-)? Pomyslalem, ze gdyby Poland-L mialo swoja specjalnosc, gleboki temat z zakresu kultury polskiej, ktory by ciekawil kilkanastu uczestnikow, to i lista by prosperowala, i archiwa nie marnowalyby sie. Moze ewolucja i rewolucje stylu w polskiej literaturze? Proponuje ten temat, bo jest bogaty, bo latwo siegnac po zrodla, bo chociaz zahacza o wszelkie kwestie polityczne, moralne, zyciowe, ... to sam soba/ nie musi nikogo doprowadzac do bialej goraczki. Oczywiscie temat ten jest jak najbardziej po linii tematyki grupy oraz jest idealny w sensie stricte technicznym: nie wymaga reprodukcji obrazow, migawek z filmow, itp -- latwo jest prezentowac obiekty dyskusji, a przynajmniej ich elementy. -- Wlodek
Rodzina versus homoseksualizm
-- Postanowilem nieco ozywic P-L. Mam nadzieje, ze dyskusja potoczy sie kulturalnie. Rodzina versus homoseksualizm - Bogobojni czesto sa/ za rodzina i przeciwko homoseksualizmowi. To ze sa/ przeciwko, to w porzadku. Kazdy bogobojny wie przeciez lepiej od Boga co powinno, a co nie powinno istniec. Niektorzy jednak odmawiaja homoseksualistom roznych praw, co jak najbardziej nie jest juz w porzadku. Szczesliwie, w cywilizowanych krajach homoseksualizm nie jest w swietle prawa niczym, co by umniejszalo prawa ludzkie homoseksualistow. Dla przykladu: w panstwowych szkolach (podkreslam, ze w panstwowych) nauczyciel, ktory jest homoseksualista/ powinien miec takie samo prawo uczyc jak kazdy inny. W efekcie, niektorzy bogobojni spychaja/ lub staraja sie zepchnac homoseksualistow z powrotem do schowka (jak to mowia anglosasi: do klozetu). Wlasnie ten punkt jest tematem niniejszej duskusji, jako ze zamykanie homoseksualistow w klozecie jest sprzeczne z dazeniem do zdrowej rodziny. Chodzi o homoseksualistow, ktorzy marza/c w kobiecie o mezczyznach, nigdy do tego nie przyznajac sie/, (bywa, ze kobiet nie cierpia/), zakladaja rodziny, przyczyniajac sie do wielu cierpien i do ogolnego rozkladu rodziny (sami tez ciagna/ nienajlepiej). Moja teza: stworzenie warunkow fair dla homoseksualistow, wolnych od uprzedzen i dyskryminacji, przyczyniloby sie, na ile mozliwe, do statystycznie lepszej jakosci rodzin, a wiec w ogole do lepszego obrazu rodziny. Unikneloby sie dawnych rodzin-pulapek (zwlaszcza z czasow, gdy trudno bylo o rozwod), i innych relacji-pulapek, niekoniecznie uswieconych wezlem malzenskim. Z drugiej strony, moglby ktos bogobojny machnac reka/ na szczescie osobiste rodzin zalozonych przez homoseksualistow, twierdzac, ze spoleczenstwo potrzebuje dzieci o najrozniejszych kombinacjach genowych. Wbrew popularnemu pogladowi, nie sadze, zeby homoseksualisci byli bardziej utalentowani, mysle ze sa/ jak inni, tyle, ze bardziej rzucaja sie w oczy (sa/ nadreprezentowani w balecie -- moze chodzic o mechanizmy socjalne). Tym niemniej geny wystepuja w pakietach, a nie kazdy sobie. Wiec pobawienie spolecznosci genow chocby mizoginicznych homoseksualistow mogloby miec swoj efekt. Osobiscie tak nie patrze, nie rozumuje/ w terminach interesu abstrakcyjnego spoleczenstwa czy tez "silnego panstwa" (trudno o gorsze nieszczescie niz "silne panstwo", podporzadkowujace sobie obywateli i mieszkancow). Uwazam, ze liczy sie szczescie osobiste. Ostatni akapit byl nieomal dygresja. Szereg tematow wiaze sie z powyzszym. Specjalnie formuluje/ temat tej tu dyskusji wasko, ograniczajac sie do terenu, ktory nie wymaga zaawansowanej wiedzy medycznej, psychologicznej itp. (Przykladem pokrewnego tematu, ale wymagajacego specjalistow, byloby czesto wystepujace w Internecie i w zyciu zjawisko mizoginii, czyli niecheci lub wrecz nienawisci do kobiet, i zwiazek tego zjawiska z falszywym pojeciem macho i korelacja z homoseksualizmem; ale jak zaznaczylem, bez solidnych badan i statystyk temat ten jest poza zasiegiem amatorkich dyskutantow; przyklady z literatury i z zycia, na ogol dramatyczne, wciaz bylyby pouczajace). Sprecyzuje temat bardziej niz w tytule: Dyskryminacja homoseksualizmu versus zdrowa rodzina -- Wlodek
kobieca logika -- wlod, 2000-09-03
-- kobieca logika z rozczuleniem studiuje potylice/ tym razem kopnal mnie w brzuch obcasem podwojne zaprzeczenie znaczy kocha mnie wlod, 2000-09-03 PS. Przez lata polskie znaczki nie byly w Internecie w praktyce dostepne. Dzis sa/. Nie na P-L, liscie poswieconej polskiej kulturze. Dlatego trudno mi dawac polska poezje tutaj, czy to innych autorow, czy tez wlasne utwory, trudno nawet pisac o poezji, gdy nie mozna cytowac wierszy. Dawniej byl okres pionierski, byl nawet swoisty urok w uporze, w prezentowaniu utworow wbrew trudnosciom. Dzis po prostu wstyd, zeby pisac kulfoniasto i oszpecac' polszczyzne/. (Powyzsza miniatura prawie, ze nie wymagala specjalnych znaczkow, wiec poszedlem na kompromis).
Re: Dobrze Kwasniewskiemu z "prawica"
27 Aug 2000 Michal Niewiadomski napisal: >Wlodzimierz Holsztynski napisal w piatek 25 sierpnia: >(...)Leszek Moczulski, PZPRowska scierka dziennikarska jeszcze w 1968r. >O tym swoim PZPRowcu, ktory bronil sie przedlustracja, "prawica" milczy. >Woli klamac,ze Adam MIchnik mial cos wspolnego z partia. Nie mial. >*** >Adam Michnik byl chyba przed 1968 za mlody by byc czlonkiem PZPR. Tym niemniej rozne szuje stale przez lata probowaly robic falszywe wrazenie, wymienialy go wsrod bylych partyjnych, tak jakby nalezal. > Byl natomiast czlonkiem jej przybudowki mlodziezowej: > Zwiazku Mlodziezy Socjalistycznej. Juz bedac znanymi z opozycji, bedac przesladowanymi, grupka kilku komandosow wpisala sie do ZMS, zeby zyskac trybune dla swoich pogladow. Komandosi nie zapisali sie jak karierowicze lub nic nie rozumiejace owieczki. Zapisali sie, narozrabiali, i szybko wylecieli z hukiem. Ale swoje zrobili, pokazali wielu mlodym, ze mozna byc politycznie odwaznym, ze mozna sie nie bac. Przy okazji byla to dla wielu innych edukacja. >*** >Po drugiej wojnie wszystkie przed- i wojenne opozycje antykomunistyczne >zostaly dosc szybko stlamszone i od konca 1949 roku zapanowal stalinizm, >az do 1953, trwal tylko pare miesiecy dluzej niz sam Stalin. > >* > >Pozwole sobie wyrazic odmienna opinie. To bylo znacznie wiecej niz kilka >miesiecy. Stalinogrod zachowal swa nazwe do 1956. Inercja. Oraz nie chciano Sojuzowi podpadac, az Chruszczow zrobil bajke o watrobce ("won trupka z mauzoleum!). > Oddanemu do uzytku w 1955 >Palacowi Kultury w Warszawie tez nadano imie Generalissimusa. Nazwe przydzielono Palacowi znacznie wczesniej, gdy go jeszcze za zycia Stalina zaplanowano, a potem nikt w Polsce nie smial nazwy zmieniac. > Tzw "wypadki poznanskie" nastapily w czerwcu 1956. To juz absolutnie inny rozdzial! (Wydarzenia w Stoczni nastapily jeszcze pozniej :-) > Oczywiscie, od 1955 (ale nie 1953!) zaczely sie > pojawiac zwiastuny nadchodzacej "odwilzy". Historycznie "Odwilz" rozpoczela ksiazka Ilii Erenburga pod tytulem... "Odwilz", stad i nazwa tamtego okresu historycznego. Bylo to w 1954. > Przez caly 1954 stalinowska zima trwala jednak na calego. Zgadzam sie, ze bylo dostatecznie dretwo. Zmiany juz nastepowaly i to sie czulo. Moze tez robi na mnie wrazenie Swiatowy Zjazd Mlodziezy (cos w tym rodzaju) w Warszawie, w 1954. Mimo, ze byl to ruch parakomunistyczny, to jednak Warszawa i Polska naraz byly wystawione na swiat zza kurtyny. > Pamietam plakat, z 1953 co >prawda: Stalin umarl, lecz jego idea zyje! :-) >*** > > Po 1 sierpnia pisalem tu o naszym stosunku do polskich >przegranych powstan zbrojnych. Naprawde nie nalezy polskich powstan narodowych, Listopadowego i Styczniowego, ani Powstania Warszawskiego, zniewazac przez porownywanie ich do zjawisk zbrojnych po 2 Wojnie, bez poparcia spoleczenstwa i zadnego polskiego autorytetu -- wyrzadzaly Polsce szkode/. > Napewno mozna powiedziec ze jesli przegrali na polu bitwy to nie nalezalo > sie w ogole bic, tylko jakos ulozyc z okupantem. Uprawiasz propagande/. Uzywasz slow jak sobie chcesz, dowolnie. > Jest to jednak sprzeczne z nasza tradycja, w ktorej zawsze watek powstan > przeplatal sie z pozytywistyczna praca u podstaw. Mysle ze z perspektywy ponad > piecdziesieciu lat warto docenic obie postawy. Nic wspolnego z wielka tradycja to nie mialo. >Oczywiscie, olbrzymia wiekszosc spoleczenstwa wybrala wtedy odbudowe, >chocby pod kierownictwem komunistow. Ludzie wracali do swoich zakladow >pracy zeby je odbudowac. Powtarzam: te zbedne akty zbrojne dawaly i pretekst i autentycznie racjonalna/ podstawe rezymowi, zeby wprowadzal rozne miary bezpieczenstwa -- miary ktore przyspieszaly i zwiekszaly rozmiar pozbawiania spoleczenstwa praw. Tym zbrojnym daleko bylo do aniolkow, blizej do ludzi nie uznajacych praw innych ludzi. Nie ma co grac na patriotycznych strunach, bo ich akcje bily w spoleczenstwo, nmie w komune/. Zbrojni, o ktorych piszesz, nie byli zadnymi ideowcami-romantykami. >A co do terroru, to nie mysle zeby Polska ze swoim zbrojnym podziemiem >wyszla gorzej niz inne kraje bloku w ktorym takiego oporu nie bylo. Kto >wie, moze nawet lepiej? Jezeli w Polsce bylo lepiej niz w Sojuzie i innych demoludach, to nie dzieki, lecz pomimo wygodnych Stalinowi uzbrojonych oddzialow, uzasadniajacych stalinowskie tezy o istnieniu "wroga". >*** > >*** > >Zgoda. To nie bylo jednak az tak zaraz po 1957. Nie pamietam dokladnie >kiedy, ale raczej 1963, czy pozniej. Mowisz o liscie Kuronia i Modzelewskiego? Z grubsza masz racje. Warto by sprawdzic. Na krotko to wiecej ludzi siedzialo, miedzy innymi kolega z mojej grupy na roku matematyki, Marek Kordos. Co najmniej dwoch pracownikow naukowy
Dobrze Kwasniewskiemu z "prawica"
Wiele razy zalowalismy na P-L, ze Polsce brakuje prawdziwej konserwatywnej prawicy, takiej z glowa/. Rzeczywiscie, wsrod krzyczacej polskiej prawicy nie znajdzie sie nawet jedna nieuszkodzona, chocby jako tako dzialajaca polkula mozgowa. Po obaleniu komunizmu tak sie troili i do kwadratu, az do wladzy doszli postkomunisci. Wrato pamietac, ze chociaz to nie bylo nic dobrego, to jeszcze gorsi od postkomunistow byli Pawlak ze swoja holota/, chcialem powiedziec partia polityczna. Ci to jeszcze bardziej wprowadzali korumpcje, biurokracje/, zachowywali jak mogli komunistyczna strukture ekonomii, centralizacje. Walesa Pawlaka ukrocil, ale dzieki "prawicy" Pawlak potem sobie to odbil. A ta "prawica", to tez dobra satyra. Ktory tylko morde wydrze, ze jest Wielki Patryjota (idiota), to juz prawica. Chocby taki lider "prawicy", jak Leszek Moczulski, PZPRowska scierka dziennikarska jeszcze w 1968r. O tym swoim PZPRowcu, ktory bronil sie przed lustracja, "prawica" milczy. Woli klamac, ze Adam MIchnik mial cos wspolnego z partia. Nie mial. Wspomniano o zaslugach Michnika od 1968r. Warto dodac zasadniczy fakt histopyczny. Po drugiej wojnie wszystkie przed- i wojenne opozycje antykomunistyczne zostaly dosc szybko stlamszone i od konca 1949 roku zapanowal stalinizm, az do 1953, trwal tylko pare miesiecy dluzej niz sam Stalin. Zbrojne antykomunistyczne oddzialy zadna opozycja nie byly, byly tylko klopotem dla spoleczenstwa. Gorzej, byly pretekstem dla komunistow, zeby szerzyc terror (jako, ze niby byl WROG, i to zbrojny). Te zbrojne oddzialy tak w efekcie pomagaly komunistopm, ze az Sojuz ich chronil! Pozwalal im sie chronic po ukrainskiej stronie, gdy ludowcy te oddzialy za bardzo cisnely. W 1955-56 byla w Polsce polityczna goraczka, cos sie ruszalo, po czym Gomolka gdzies pod koniec 1957 roku sytuacje sobie ustabilizowal. Byly tylko izolowane gesty opozycyjne ze strony intelektualistow, w szczegolnosci list slynny Kuronia i MOdzelewskiego (to byl caly program, troche naiwny, ale niczego sobie, niezly dokument), za ktory to list potem siedzieli. Kiedy siedzieli, powstala w Polsce pierwsza popazdzernikowa opozycja ORGANIZOWANA opozycja, i to prezna, dynamiczna, nie znajaca leku. Byly to dzieciaki nieomal, zorganizowana przez jednago z najmlodszych, przez adama Michnika. To bylo na szereg lat przed 1968r. Gdy nadszedl marzec68 to Micnik i Blumsztajn mieli juz za soba wiezienie i kilka lat doswiadczen. Byli slynnymi "komandosami", na ktorych tak wsciekal sie Gomulka na zebraniach Biura Politycznego lub w tv, na cala Polske. Nawet Kuron, po wyjsciu z wiezienia, byl pod wrazeniem Michnika i komandosow, i dzialali odtad razem, az sie komunizm przefiknal. Natomiast "prawica" teraz zalosnie cos skomle o swojej antykomustycznej "dzialalnosci". Nie ta liga, nie ten kolor komorek mozgowych --zamiast szarych, to zgnily czarny. Z taka "prawica", to kazdy rozsadny Polak bedzie glosowal na Kwasa, chocby Kwas mial byc juz stuletnim staruszkiem. Moze wreszcie pojawi sie swieza krew, nowe talenty (nie to, zeby byly jakies stare) i wreszcie nastapi intelektualna rownowaga, w miejsce "prawicoweg" dna. -- Wlodek -- Wlodek
Re: Doorsi / takze: PS. polskie znaczki
On Thu, 10 Aug 2000 12:17:21 MET, Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >On 9 Aug 00 at 18:23, Wlodzimierz Holsztynski wrote: > >> gdys' im obcy >> gdys' im obcy >> gdys' im obcy > >"Ludzie sa obcy, gdy jestes obcy"- podoba mi sie. Ale niestety > gorzej z refrenem. Nie bardzo da sie to zaspiewac, "len jor > strendz" to sa 3 sylaby, a "gdys jest obcy"- cztery. Andrzeju, po prostu zagapilem sie! Nie zamierzalem zmieniac ilosci sylab, na odwrot, trzymalem sie ich liczby dokladnie. zrobilem pomylke. >> Kiedys, jakze juz dawno temu, >> a jakby wczoraj, byl sobie genialny chlopaczek, >> jeszcze nie skonczyl 12 lat gdy zaczal krotka serie >> genialnych, wolnych tlumaczen z angielskiego. A niecale >> dziewiec lat pozniej juz nie zyl, zyl raptem 20 lat. >> nazywal sie Wlodek Szymanowicz. Przede wszystkim byl >> artysta, rysowal i malowal. Juz po jego smierci jego wiersze >> przebily sie na krotko. Wspaniale tez strzygl, byl wirtuozem. > > Fryzjerem tez byl? Strzygl siebie, nawet po ciemku, a czasem przyjaciol lub czlonkow rodziny. W tym rowniez byl niezwyklym mistrzem. Trzeba tez bylo go widziec, gdy rysowal. Idee, obrazy z przeszlosci lub z danej chwili, i olowek w jego reku, to bylo jedno. A kto sie przygladal, to uczyl sie czegos nowego o ludziach obok (lub z przeszlosci). Jedna-dwie kreski. W szkole wygral miedzynbarodowy konkurs "Afryka w oczach dziecka". Po szkole studiowal na ASP w Warszawie. (Zreszta cale zycie mieszkal w Warszawie, poza pierwszym rokiem zycia lub dwoma -- urodzil sie we Wroclawiu). Pozdrawiam, Wlodek >> Pozdrawiam >> >> Wlodek >> > > Rowniez, i dziekuje za krytyczna analize, > > Andrzej
Re: Doorsi / takze: PS. polskie znaczki
On Tue, 8 Aug 2000 13:58:44 MET, Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > No to lecimy z tymi Doorsami. Na poczatek oryginal: > >PEOPLE ARE STRANGE (from _Strange Days_) >-- --- --- > > People are strange when you're a stranger > Faces look ugly when you're alone > Women seem wicked when you're unwanted > Streets are uneven when you're down > > When you're strange > Faces come out of the rain > When you're strange > No one remembers your name > > When you're strange > When you're strange > When you're strange > > People are strange when you're a stranger > Faces look ugly when you're alone > Women seem wicked when you're unwanted > Streets are uneven when you're down > > When you're strange > Faces come out of the rain > When you're strange > No one remembers your name > > When you're strange > When you're strange > When you're strange Jim Morrison (Andrzeju, jednak autora nalezy podac za kazdym razem). Piekny wiersz poswiecony pamieci Jim Morrisona napisal Michael McNeilley, ktory sam zmarl niedawno, o czym powiadomilem P-L. > A po polsku to leci tak: > > >Ludzie sa dziwni, ludzie sa sztywni >gdy jestes obcy, gdy jestes sam. >Nierowne drogi, placza sie nogi >pod zlym spojrzeniem mijanych dam. > >Gdys jest sam >wszyscy traktuja cie zle >gdys jest sam >nikt nie wie gdzie miejsce twe > > gdys jest sam > gdys jest sam > gdys jest sam > > > Prawdziwe wyzwanie to jednak bylo "Riders on the Storm": Hm, tlumaczysz pomyslowo, ale Twoje tlumaczenie wedlug mnie nie jest tym razem dobre. Gdy nie masz szacunku dla oryginalu, gdy go nie cenisz, to mozesz je wtedy traktowac jako pretekst i napisac cos luzno zwiazanego i lepszego. Gdy uwazasz oryginal za dobry, to go nie "ulepszaj". a jezeli, to bardzo delikatnie i w duchu oryginalu. Postanowilem tez sprobowac. Oto moje mysli. Po angielsku "strange" przede wszystkim znaczy "dziwny". Jednak "stranger" znaczy "obcy". Wiec w oryginale slowo "strange" nabiera na tyle znaczenia "obcy", ze po dluzszym zatanowieniu sie zdecydowalem, ze lepiej miec w tlumaczeniu "obcy" i "obcy" niz roznie brzmiace slowa "dziwny" i "obcy". Po polsku "dziwny" za mocno akcentuje dziwnosc, w porownaniu z oryginalem, ktory "dziwnosc" ze "strange" troche usuwa, na tym polega smak tego wiersza. Czyli po polsku bardzo trudno taka subtelnosc oddac, a na niej polega caly nastroj piosenki Morrisona. Wiec ulomnie, choc z zachowaniem ilosci sylab, i z wprowadzeniem rymu tylko tam, gdzie ma go autor (moj jest niestety czestochowski, ale w piosence to nie takie wazne), przetlumaczylem tekst Morrisona natepujaco: ludzie sa/ obcy, gdy jestes obcy twarze ich brzydkie, gdy jestes sam kobiety ostre, jestes niechciany, bruk z wybojami, gdys pod psem gdys' jest obcy deszcz czyja/s' twarz wywola gdys' jest obcy ciebie nikt nie zawola gdys' im obcy gdys' im obcy gdys' im obcy W nastepnym swoim tlumaczeniu ponizszego utworu masz duzo ciekawego w swojej wersji. Musze jeszcze sobie spokojniej przeczytac (ostatnio dotkliwie brak mi czasu, az mi glupio to mowic, ale nie chce robic wrazenia, ze nie dbam). W kazdym razie nie tlumaczylbym "an actor out on loan", jako "zly aktor". To odczuwam jako zdecydowany minus. Poza tym "wyjasniles" odbiorcom, ze dziewczyna jest dziewczyna/ zabojcy. Moze tak, a moze nie. Nawet doswiadczeni tlumacze nie moga oprzec sie pokusie wytlumaczenia w swojej wersji, "co autor mial na mysli". Wtedy niszcza/ poezje/. Byc moze Morrison powiedzial, ze czlowiek potrzebuje milosci, zeby nie stac sie "morderca/". Czyli dziewczyna powinna kochac nie morderce, lecz "zwyklego" mezczyzne, ktory nie jest (jeszcze) asocjalny. Mozna dalej snuc rozwazania, ale na powyzszym poprzestane. Dzieki wielkie Andrzeju za podzielenie sie swoimi tlumaczeniami, takze za wstukanie oryginalow. Kiedys, jakze juz dawno temu, a jakby wczoraj, byl sobie genialny chlopaczek, jeszcze nie skonczyl 12 lat gdy zaczal krotka serie genialnych, wolnych tlumaczen z angielskiego. A niecale dziewiec lat pozniej juz nie zyl, zyl raptem 20 lat. nazywal sie Wlodek Szymanowicz. Przede wszystkim byl artysta, rysowal i malowal. Juz po jego smierci jego wiersze przebily sie na krotko. Wspaniale tez strzygl, byl wirtuozem. Pozdrawiam Wlodek PS. Naprawde szkoda, ze nie mamy polskich znaczkow. Wiele innych grup polskich ma je, nawet obowiazuja/. Az przykro, bo dzis juz czuje/ opor przed dawaniem polskiej poezji bez polskich znaczkow, juz nie ma to zadnego uzasadnienia. *** >RIDERS ON THE STORM (from _L.A. Woman_) >-- -- --- - > >Riders on the storm >Riders on the storm >Into this house we're born >Into this world we're thrown >Like a dog without a bone >An actor out on loan >Riders on the storm > >There's a killer on the road >His brain is squirming like a toad >Take a long holiday >Let your children
Re: SCMP, 4 sierpnia
On Sat, 5 Aug 2000 14:46:07 +0800, Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]> wrote: Michal Niewiadomski Sai Ying Pun >> >>Czy moglbys nam wytlumaczyc "Sai Ying Pun"? >>Czy to Twoje nazwisko po Chinsku, czy tez tytul/stanowisko,...? >> >>Pozdrawiam, >> >>Wlodek > > Nie, nie. Moje nazwisko rzeczywiscie wyrazono > na odwrocie wizytowki z pracy > za pomoca kilku chinskich znakow, ale nawet > nie wiem jak naprawde brzmia. > Jesli myslales ze to tytul w rodzaju tai-pan > to tez sie niestety mylisz. To > tylko dzielnica Hong Kongu, znaczy > "Zachodni Fort", ale w przeciwienstwie > do paru innych dzielnic, oficjalnej angielskiej > nazwy nie ma. Cos takiego!! :-) >Michal Dziekuje, Michale. Naszly mnmie wspomnienia. Tak to ze mna jest odkad kwalifikuje sie jako archeologuiczny zabytek. W 1975r dalem odczyt w Windsor, Ontario, byla tam konferencja kanadyjskiego towarzystwa matematycznego, na ile pamietam, taka w miare kameralna, nie doroczna (a maja doroczna/ kanadyjczycy?? -- przez trzy lata nie zauwazylem; przez 3 lata pracy w London (Ontario) lecialem na doroczne amerykanskie, al nie kanadyjskie). Wsrod sluchaczy na widowni byl pewien chinski student, na ktorym odczyt zrobil wrazenie, wiec zapisal sie na moj wydzial, zeby robic u mnie doktorat. Do pewnego momentu wszystko szlo jak najsensowniej, student byl chetny do nauki, dostatecznie uzdolniony, choc nie blyszczal. W kazdym razie podarowal mi stempel do podpisywania sie, oczywiscie po chinsku. Byl to marmurowy chyba slupek o kwadratowym przekroju. Bok przekroju mial chyba okolo poltora centymetra. Polowa slupka byla schowana w brokacie(?). W niewielkim naczyniu mialem tez czerwona/ maz', jakby tusz, a na odkrytym koncu slupka byl ideogram przedstawiajacy moje nazwisko. Po pewnym czasie moj student obrazil sie na mnie nagle i ode mnie odszedl. Czy slusznie, sami zdecydujcie. Mialem goscia, wysokiej klasy naukowca, przylecial na druga juz wizyte. Moze dlatego, ze byla druga, to w ksiegarni moj student naraz zjawil sie spod ziemi i mojego goscia zdrowo poklepal od tylu po ramieniu, na powitanie. Moj gosc byl raczej zdumiony, co wyrazil gestem i mina w rodzaju "coz to takiego?". Ja podobnie. Po czym okazalo sie, ze temat, ktory dalem studentowi, nie odpopwiada mu, byl za malo geometryczny. Zdziwilem sie, ale od reki zaproponowalem inny. Ten z kolei byl za bardzo geometryczny. No to zrozumialem :-) Po latach pracowalem w pewnej firmie nieomal z samymi Chinczykami (i bardzo mile wspominam ich kolezenskosc; poza dwoma, ale ci dwaj niestety byli moimi bosami :-). Pokazalem im moj stempel, wraz z pudelkiem, itd. Byli pod wrazeniem. To byl elegancki przezent. A ideogram fonetycznie oddawal moje nazwisko, przynajmniej w jakims stopniu. W jakim? Zapomnialem. Chyba jednym ideogramem az tak wiele nie da sie zalatwic? To byl zlozony ideogram (chyba wiekszosc ideogramow jest zlozona). No i tak. Kiedys przepieknie podal pewne swoje wspomnienia na Poland-L Jacek Arkuszewski. Nazywaly sie (bo tak chyba sam je nazwal) ramotami. Bylem wtedy swiecie przekonany, ze "ramota" jest slowem oczywiscie pozytywnym, ze oznacza szczegolnie ciekawe, z gawedziarska swada podane opowiadanie. Dopiero calkiem niedawno sprawdzilem w slowniku "ramote" i ... usmiechnalem sie. Moze powinna istniec odrebna lista na wspomnienia? Dawniej nie dbalem, tak jak nigdy nie dbalem o kontakty, itd. Teraz troche mi zal. I tak, nudnie czy ciekawie, ale gdy sie dluzej pozyje, to sporo sie zbiera. Nawet, gdy, jak w moim przypadku, nie dbalo sie o to. Wystarczy spotkac ciekawych ludzi, brac udzial w wydarzeniach (chocby czasem), przeprowadzac sie niezliczona ilosc razy, zmieniac zawod, miejsca pracy, wejsc w rozne srodowiska, miec rozne hobbies... I chocby sie mialo najnudniejsza osobowosc, to w koncu material az sie przelewa. Pozdrawiam, Wlodek
Re: SCMP, 4 sierpnia
On Fri, 4 Aug 2000 19:12:17 +0800, Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Szanse wydrukowania ponizszego listu, wyslanego dzis do redakcji South >China Morning Post sa bliskie zera, ale probowac nie zawadzi. Nawiasem >mowiac, nie wydaje mi sie zeby Polacy juz w 1940 latali na Spitfire'ach. >Ale nie komplikowalem juz sprawy. Dla Chinczykopw to trivia, ale chyba niektorych takie trivia sa ciekawe?? Okaze sie. >>Dear Sirs, >> >>[...] the aircraft shown on the photograph accompanying your >>article, besides the RAF colours also bears the emblem of Polish >>Air Forces. [...] >> >>Poles have significantly contributed to the RAF victory in the Battle of >>Britain. Of the 1773 planes that the German lost in that battle at least >>203 were shot down by the Polish pilots. Their role is now too often >>forgotten, as also is the contribution to the allied war effort and the >>1945 victory of the Polish Army and Navy fighting in WWII under the >>British command. >> >>Yours sincerely >> >>Michal Niewiadomski >>Sai Ying Pun Czy moglbys nam wytlumaczyc "Sai Ying Pun"? Czy to Twoje nazwisko po Chinsku, czy tez tytul/stanowisko,...? Pozdrawiam, Wlodek
Re: Politycy
On Sat, 29 Jul 2000 07:44:33 -0400, Adam Tomaszewski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > Powiedzieli: > > [...] > >wyszukal, >Adam Tomaszewski (Z zalem wycialem, zeby nie powtarzac). Przewyborna kolekcja! Wielkie dzieki, Wlodek
Re: Katyn
On Fri, 28 Jul 2000 10:10:36 -0400, Adam Tomaszewski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Nikt nie moze wyjasnic dlaczego nie bedze bezposredniej transmisji z >uroczystego otwarcia polskiego cmentarza wojennego w Katyniu. >Sam prezydent tez nie wezmie udzialu w tym wydarzeniu. >Telewizja tlumaczy sie, ze nie mieli wystarczajaco duzo czasu do >przygotowania transmisji, >pewno i prezydent z tego samego powodu nie bedzie obecny na uroczystosci. >Akt lodobojstwa i zaklamania przez rzad sowiecki jest oficyjalnie faktem >niezaprzeczalnym i historycznym, wielka tylko szkoda ze telewizja i >prezydent nie staneli na wysokosci zadania. > >Adam Tomaszewski Mogla to byc czesc umowy z Rosja. Gdy sie zastanowic, to dzis nie robienie sensacji z tragedii, gdy juz nie ma komunistycznego Sojuzu nawet jest pozytywnym, delikatnym gestem wzgledem Rosji, ktora sama miala szereg wewnetrznych "Katyniow", a na wieksza lub mniejsza skale, jedna nieustajaca tragedie przez 70 lat i nawet niewielu to rozumie, niewielu wspolczuje. Dalej maja/ bardzo ciezko. Wlodek
wybacz -- wlod, 2000-07-26
-- wybacz aniele piekle/ sie/ o brak raju pod diabelskimi brwiami dwa wegle ledwo sie/ zarza/ czyz nie po to masz skrzydla zeby odleciec Wlodek 2000-07-26
Re: [Re: Polska specyfika / Re: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL]
On Sun, 23 Jul 2000 12:26:55 EDT, seweryn pec <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > [...] >> -- Wlodek > > [...] a nie zawijac kota ogonem ... > i zmieniac temac co bylo w CCCP. > [...] > > Pogodnie >Seweryn pecu-pecu, sewku-sewku, a archiwa archiwami. Nie ja skrecalem na calego z PRL na CeCeCePku i inne Kambodze. Subtropikalnie, -- Wlodek
Re: Polska specyfika / Re: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL
On Sat, 22 Jul 2000 23:13:27 +0800, Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >At 10:52 PM 7/21/00 -0400, you wrote: >>Pozdrawiam, >> >>Wlodek >> >>PS. Uwazam mglisty argument Michala za nie na poziomie. >>Wybacz Michale, ale od dziesieciolecia mamy wolna Polske, >>a calkiem swobodnie o takich sprawach mozna bylo >>mowic i tak czy inaczej nawet pisac od jeszcze dluzszego >>czasu. Nie ma sensu racjonalizowac, i to tak nieprzekonywujaco. >> > >No dobrze, to porozmawiajmy serio. > >Zgoda ze od dziesieciolecia mamy w Polsce wolnosc, i jestem przekonany ze >te sprawy sa teraz dosc dobrze zbadane i udokumentowane. Wojtek Jeglinski, >mieszkajacy w Polsce, podal niedawno liczby, ktore rozumiem nie za bardzo >Cie przekonaly. Wypowiedz Pana Jeglinskiego w tym watku rzeczywiscie mnie do niczego nie przekonywuje. Nie widze w niej tez wplywu pobytu akurat w Polsce. Moglby rownie dobrze mieszkac na Marsie. >Napisales Wlodku: > >>> W Polsce, osob, ktore w okresie *stalinowskim* nie zginely >>> z bronia w reku, lecz byly osadzone w wiezieniu i zamordowane, >>> czy tez po cichu sprzatnietych cywili, bylo na pewno >>> ponizej dwustu, chyba grubo ponizej stu. Slyszaloby sie dzis >>> o specyficznych przypadkach. Chyba wiecej zginelo za poznego > >Jest to dla mnie wierutna bzdura. Nie potrafie podac >tu listy 201 nazwisk. Mysle ze bardzo grzebiac w pamieci >moze umialbym wymienic conajwyzej 10 czy >15 osob. Ale jestem przekonany ze samych posmiertnych >rehabilitacji po 1956 bylo wiecej niz kilkadziesiat. >A nie wszystkich przeciez rehabilitowano. Wiecej rehabilitowanych Polakow bylo zabitych lub wiezionych W Sojuzie niz w Polsce. Chocby cala gora KPP. Wielu rehabilitowanych, skrzywdzonych w Polsce, prawie wszyscy, to byli ludzie wiezieni, wielu bylo nawet torturowanych, ale bardzo niewielu zabitych. I chwala Polsce za to. >Podobnie chyba conajmniej kilkudziesieciu dzialaczy PSL zostalo >zamordowanych przed wyborami (w 1947?) > >Ale nie mam zrodel i nawet powyzszego nie moge >stwierdzic z cala pewnoscia. A jakie zrodla Ty >masz Wlodku? Patre dni temu pytales sie czy wogole >istnieja jakies statystyki na ten temat. >Czego nowego dowiedziales sie od tego czasu? Szczerze mowiac, to najpierw nalezy przytoczyc zrodla na to, ze cos sie stalo, a nie ze sie nie stalo. Jednak owszem, zgadzam sie, nie mam zaciecia historycznego, polegam na tych, ktorzy je autentycznie maja lub przynajmniej maja swoje historyczne folwarki, ze tak powiem. Zly pieniadz wypiera dobry i Poland-L juz nie jest silne od strony historii. Ostal sie Tomek Kazmierski, ale za szybko zadawala sie materialami i interpretacjami, ktore popieraja jego poglad. I tak dzis jest bodajze jedynym na P-L z pewnym zacieciem historycznym. (Zamierzam w ciagu kilku miesiecy, jezeli wszystko bedzie mi sie znosnie ukladalo, zajac sie troche historia, ale na razie nie moge wiele pomoc). >W sensie doslownym masz nawet moze racje choc raczej watpie. >Osoby wsadzone do wiezienia a potem skazane na smierc >prawomocnym, i tylko posmiertnie uniewaznionym wyrokiem >Rzeczypospolitej Polski (a po 1952 PRL) nie mieszcza >sie widocznie w Twojej kategorii "zamordowanych". Tu po raz drugi od mojego powrotu postepujesz wzgledem mnie ze zla wola/. Oczywiscie, ze osoby "legalnie" skazane za polityczna postawe/ byly wg. mnie po prostu "legalnie" **zamordowane**. >Byc moze zakatowanych >czy zastrzelonych w wiezieniach bez wyroku rzeczywiscie bylo tylko >kilkudziesieciu. Choc mysle ze na samym Zamku Lubelskim musialo ich byc >wiecej. Nie wiem ile ofiar pochowano potajemnie na cmentarzu na Sluzewie >w Warszawie. Moze tez ponizej kilkudziesiecciu. Ilu Niemcow zginelo w >obozie w Lambinowicach? Ilu osobiscie zamordowal S Morel? Ilu zamordowano >wzietych do niewoli zolniezy UPA, a ilu cywilnych Ukraincow? Nie mowiac juz >o zolnierzach NSZ czy WiN. Ty zapewne uwazasz ze im sie nalezalo. Byc moze. >Ale i tak podpadaja pod twoja kategorie osob ktore "nie zginely z bronia w >reku lecz byly osadzone w wiezieniu i zamordowane" w Polsce w okresie >stalinowskim. Naprawde nie znam tych liczb. Ale rozum mowi mi ze >wszystkich razem nie moglo byc mniej niz 200. > >To tyle na razie, > >Michal Niewiadomski Troche dyskusje rozwadniasz, nie Ty jeden, co zauwazyla Uta. Czesc ofiar, to nie ofiary specyficznie stalinizmu, lecz ogolnie strasznie niskiej kultury ludzkiej, w ktorej zycie sie nie liczy. Tym bardziej zaraz po wojnie, zwlaszcza gdy akcje wojskowe dostarczaja ekstra pretekstu, powtarzam: pretekstu, nie powodu -- powod nigdy nie istnieje. Okrucienstwo Morela (widze, ze po prostu nie znasz zakresu jego winy) tez nie bylo wynikiem stalinizmu per se, tylko jego osobistego zdegenerowania. Owszem, dzialo sie to w PRLu, ale japonscy Amerykannie byli przesladowaniu po wybuchu 2 Wojny Swiatowej w USA bez stalinizmu, a pojedynczy zolnierze amerykanscy dopuscili sie nieludzkich aktow tu i owdzie. Owszem, stalinizm sprzyjal, ale albo chcemy miec jasny obraz albo rozmyty. A co do oporu zbrojnego po za
Szybciej od swiatla -- no to co?
On Thu, 20 Jul 2000 08:38:59 -0400, Marcin Mankowski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >On 20 Jul 00, at 13:23, Wojciech Jeglinski wrote: > >> Publikowane tam prace przegladaja renomowani recenzenci. >> Nie dopatrzyli sie uchybien w eksperymencie i jego wnioskach. Alez dopatrzyli sie. Na razie to doswiadczenie nie ma zadnego znaczenia, jest tylko ciekawostka, lamiglowka/ typu: gdzie jest zmylka, gdzie jestesmy nabrani. Wyraznie wszyscy stwierdzili, ze na razie nie dostarczono metody na przkazanie sygnalu, na przekazanie zadnej informacji. Jezeli palcem wyceluje w niebo, po czy w sposob ciagly bede palec obracal i celowal w po drodze w kolejne gwiazdy. Szybkosc z jaka bede w nie celowal, w terminach odleglosci od gwiazdy do gwiazdy, bedzie znacznie przekraczala szybkosc swiatla. Ale to nie ma znaczenia. Moze przyziemniej. Stan w srodku okregu z drzew i strzelaj w nie z karabinu maszynowego, obracajac sie. Drzewo po drzewie poskarzy sie pyk-pyk-pyk-pyk..., i ten efekt (dzwiek i rana w drzewie) bedzie rozchodzil sie od drzewa do drzewa z szybkoscia wieksza niz szybkosc swiatla, a przy odpowiednim doborze odleglosci drzew od Ciebie, nawet z nieskonczona szybkosci lub jeszcze szybciej (kolejne drzewo wyda pyk przed poprzednim). To absolutnie nic nie znaczy. Prawdopodobnie podobna sytuacje mamy z podanym doswiadczeniem. Teorii wzglednosci nie mozna "obalic", tak jak nie mozna obalic teorii Newtona. Istnieje tylko kwestia przyblizen i kwestia sytuacji, ktorych dawniej nie bralo sie pod uwage (czasem z braku technologii, z braku instrumentow, tez z braku... torii)! Mozna w pewnym sensie powiedziec, ze pewne sytuacje istnieja dla ldzi dopiero w odpowiedznim czasie. Te wszystkie mowy o "obalaniu" sa niesmaczne. W najlepszym razie chodzi o dziennikarska tania potrzebe sensacji. W wypadku Einsteina dochodza jeszcze brzydsze momenty. Na przyklad artykuly przytoczone przez Pana Mankowskiego byly kompletna/ strata czasu. Juz sam ich jezyk wskazywal na brak chocby powierzchownego opanowania tematu. Nie istnieje przeciez zadna Ogolna **Zasada** Wzglednosci. czlowiek nie rozumial co pisze. To nie byl ot taki sobie blad, lecz brak zrozumienia. Pomieszal tez teorie ogolna i szczegolna. No i historycznie byl razaco falszywy. Mielismy do czynienia z tworem i autorem maniakalnym. >Jak Kant i wielu innych filozofow juz wykazalo nawet samo istnienie >swiata fizycznego jest czyms watpliwym. Co wiemy z ograniczona >pewnoscia jest istnienie naszej duszy oraz ciagu zjawisk pojawiajacych >sie na rozpietym w czasie i przestrzeni ekranie naszego umyslu. Kazdy moze sie madrzyc ile chce. Ale kiedy chodzi o zainwestoweanie $$ w technologie, to inwestorzy, ci o ktorych sie slyszy, ze maja sukcesy, ze nie sa kopnieci, zawsze inwestuja w oparciu o nauke i technologie. Tak jest z kasynami hazardowyni, tak jest w kosmosie, w biologii, i w ogole. Kto nie stawia pieniedzy, to za frajer moze sie madrzyc ile wlezie. -- Wlodzimierz Holsztynski >Ta podstawowa prawda jest ilustrowana przez platonska przypowiesc >o jaskini, hinduska doktryne Maji, i w naszych czasach w sztuce >popularnej jak film "Matrix" czy opowiadanie Lema o maszynach >profesora Corcorana (http://lem.mcs.net.pl/html/szkic.htm). >Ta prawda byla rozpaczliwie zwalczana przez wiodacych ateistow >jak Lenin (ktory w swoich atakach na Berkeleya w "Materializmie i >Empiriokrytycyzmie" arbitralnie oglosil swoja teorie "odbicia". >To co nam sie jawi jest wiernym odbiciem tego co jest i juz!). >lub zrecznie pomijana poprzez Nietzschego w jego artystycznym >odrzuceniu wszelkiej metafizyki, lub gladko przemilczana >poprzez agitatorow powirzchownego immanentyzmu jak Volter >czy wspolczesni anglosascy neo-pozytywisci. > >Czlowiek nie moze jednak zyc w zawieszeniu i kantowski Rozum >Praktyczny naklania go do WIARY w Boga, w innych ludzi i >w obiektywny swiat. Wreszcie dokonuje sie rekonstrukcja >swiata na przyklad poprzez systematyczna spekulacje Hegla (ktora >to spekulacje Marks wywrocil "do gory nogami" w celu >prometejskiego uwolnienia ludzi od Boga i umieszenia >przyszlej ludzkosci na Jego miejscu. Temu marksowskiemu >przekretowi zawdzieczamy broniona przez Lenina druga forme >ateizmu, (pierwsza bedaca volteriansko-neopozytywistyczna, >a trzecia nietzschansko-nihilistyczna, mamy jeszcze czwarta >psudo-wersje - eklektyczna i nieswiadoma mieszanke pierwszych >trzech w umyslach wspolczesnych mas wyksztalconych poprzez >osmoze mediow, masowego szkolnictwa, naiwnych scientystycznych >mitow, popularnej literatury i rozrywki) > >Praktyczny Rozsadek natomiast prowadzi ludzi do grupowego >konformizmu i obrony autorytetow. W nauce prowadzi to do wewnetrznej >dialektycznej sprzecznosci - miedzy tradycja a innowacja, >miedzy nauczajacym autorytetem i buntujacym sie marzycielem, >miedzy potrzeba pew
Zmarl poeta, Michael McNeilly
Dwa dni temu, 16 Lipca, 2000, w wieku lat 55, zmarl wybitny poeta amerykanski, Michael McNeilly. Pisal zawodowo, ale utrzymywal sie nie z wierszy (malo kto utrzymuje sie z pisania wierszy). Jego wiersze ukazywaly sie glownie w Internecie, na r.a.p., w innych grupach, jedna zorganizowal sam i byla doskonala, bardzo inspirujaca, choc mezczyzni zachowywali sie na niej butalnie, a bywalo, ze i kobiety, choc spokojniej, tez braly udzial w spieciach. Poza grupami, wiersze McNeilla przechowywane sa w wielu Intenetowych czasopismach poetyckich i artystycznych. Wreszcie publikowal, czasem sam, czasem u innych, broszurki poetyckie, buklety, w ramach "self-publishing". W mlodosci stracil noge w wypadku motocyklowym. Mimo to, kawal chlopa, w zyciu mial nieco macho styl, ale tylko styl, bez nonsensu. W poezji byl poeta/. Przyjazny ludziom, wolny od uprzedzen, zyczliwy kobietom, wrazliwy na przyrode. Zajrzyjcie na rec.arts.poems, a zobaczycie jak go internetowcy wspominaja w duchu Internetu. Na pewno Michael tak by wolal, niz bardziej zorganizowane, racjonalniejsze i gladsze celebracje po smierci. -- Wlodek
Re: Prosba do administratora
On Tue, 18 Jul 2000 11:45:51 +0800, Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > lub komunista logik Chwistek... > >. >>Pozdrawiam, >> >>Wlodek > >Leon Chwistek ten malarz, on zdaje sie byl >tez matematykiem, czy moze tez >malarzem? > >Anna Niewiadomska Byl matematycznym logikiem i w tym sensie matematykiem. Na ile pamietam, to byl malarzem. Na pewno byl zwariowanym oryginalem, moze bardziej to niz naprawde komunista. Nie wiem czy nalezal do KPP. KPP byla malutka, malo znaczaca partia. W PRL robilo sie o KPP wiele halasu, potem zas korzystali z tego wszelcy nacjonalisci, szowinisci... A i to ta niewazna partia byla na tyle niezalezna od Sojuzu, ze Stalin wymordowal liderow i partie rozwiazal jako "szpiegowska". Jeden wiecej powod, ze Polska byla mniej komunistyczna od innych demoludow. Nawet t.zw. "starzy komunisci" musieli miec chyba mieszane uczucia, gdy chodzilo o Stalina i Sojuz, przynajmniej niektorzy (licho wie co prawda, z fanatykami nigdy nic nie wiadomo, rzeczywistosc jedno, a co sobie w leb wbija/ to drugie). -- Wlodek PS. Profesor Kuratowski mi mowil, ze A.I.Winogradow ("old Winogradow") byl podobnie jak Dostojewski i antypolski i antyzydowski. Przy tym antysemityzm Winogradowa byl starej daty, a komunistycznym antysemityzmem ten stary arystokrata pogardzal, cie choroba :-) Kiedys jednak ten stary Winogradow w czyms polskiej delegacji w Moskwie pomogl--bardzo zaluje, ze nie spisalem wspomnien Profesora Kuratowskiego, gdy sie ze mna nimi podzielil. Obawiam sie, ze sam, bedac ostroznym, najciekawszych wspomnien nie zapisal. Tu nalezy kapelusza uchylic przed Steinhausem. Autobiografia Kuratowskiego jest o wiele mniej ciekawa, a w pozniejszej czesci wrecz nuzaca. Zal. Skoro o tym mowa, ciekawa tez jest autobiografia Stanislawa Ulama, zredagowana przez jego urocza i niezwykle zyczliwa zone, a mniej interesujaca Marka Kaca, mimo, ze w kontaktach osobistych i w swoich monografiach matematycznych byl bardzo ciekawym czlowiekiem i matematykiem.
Re: ODP: Prosba do administratora
On Mon, 17 Jul 2000 18:00:49 +0200, Wojciech Jeglinski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Pan Wlodzimierz Holsztyñski wyrokuje ex cathedra: >> >> Na kolejny antysemicki wybryk na Poland-L >> Anna Niewiadomska (i podobnie Pan Jeglinski) >> reaguja obojetnie: /.../ [n.b. - cytat nie zawieral chocby proby >uzasadnienia wyroku] Gdy w kontekscie zaistnienia antysemickich wypowiedzi, jednakowo z antysemitami strofuje sie (ze wzgledu na forme) tych, ktorzy protestuja, to niestety antysemitow na liscie tym sie aprobuje. Warto wiec w takich wypadkach wspomniec rowniez o meritum. Nie powinno sie zostawiac wrazenia, ze nazywanie Zydow jakimikolwiek przezwiskami nie jest badziej naganne niz niezrecznosc jakze slusznego protestu, protestu w ktorym brakuje mi ogolnego glosu Polandelu. >i przypomina: > >> Przyzwoici ludzie brzydza/ sie/ rasizmu. > >No tak, przyzwoici sie brzydza, (Pan Jeglinski) reaguje obojetnie, ergo... >Nie za szybko to tak? Juz Pan wie, czy jestem czy nie jestem przyzwoity? Troche sie Pan spieszy, moze nawet bardzo :-) >Prosze zatem przyjac do wiadomosci, ze nie jestem obojetny wobec rasizmu, >antysemityzmu, antypolonizmu itd. Prosze rowniez przyjac do wiadomosci, ze >nie uwazam za stosowne nobilitowania wyznawcow prymitywnych odmian takich >pogladow, prowadzac z nimi publiczne dyskusje, a tym bardziej slowne >przepychanki. I prosze, serdecznie i szczerze prosze: warto rozejrzec sie >wokol, chocby na tej liscie, by stwierdzic, ze istnieja znacznie >skuteczniejsze metody walki z rasizmem, antysemityzmem >i antypolonizmem, niz powatpiewanie w sprawnosc procesow myslowych >*wszystkich* ich wyznawcow. Alez znowu Pan sie spieszy, gdy chodzi o ogol brunatnego towarzystwa. Wsrod antysemitow, szowinistow, komunistow i profaszytow byli, a nawet sa/ ludzie tacy jak przecudowny matematyk Pontriagin, Winogradow (ten starszy), Van der Warden, szachista Bogoliubow (antysemici, profaszysci) lub komunista logik Chwistek... Natomiast Poland-L ma szczescie do samych glupawych brunatniaczkow. Osmieszyli sie wielokrotnie. Czyzbym jakiego nieglupiego przegapil? Jeden dopuscil sie oszustwa, podstawial sie pod kogos innego, drugi kazal sobie placic za uzasadnienie faktami wlasnej "opinii" na P-L, trzeci... o, szkoda bajtow :-) > Gdyby owa sprawnosc umyslowa rzeczywiscie byla tak nikla, > jak Pan zdaje sie oceniac, wowczas np.Murzyni, > Zydzi, Polacy, mogliby spac spokojnie. Tak nie jest, racjonalizuje Pan. Glupota wrogow niewiele ulatwia. A ze moga byc sprytni, chytrzy? Owszem. Przyslowie mowi, ze lepiej miec madrego wroga niz glupiego przyjaciela; innymi slowy: glupi przyjaciel narobi wiecej szkod niz madry wrog; lub jeszcze inaczej: z madrym, nawet gdy wrog, to mozna sie dogadac, mozliwe jest konstruktywne dzialanie. W takich paradoksach w koncu zaczyna sie dochodzic do samego znaczenia slow, do ich reinterpretacji. Dodam, ze Pontriagin jest niezwykle gleboki w matematyce, ale gdy na miedzynarodowym forum obrazal prezydenta miedzynarodowej federacji matematycznej, gdy na sile, i bez zadnej prowokacji, twierdzil, ze tamten jest slabym matematykiem (kompletny nonsens), a wszystkie te bzdury podlal antysemickim sosem, bo wlasnie antysemityzmem byly motywowane, to i ten wielki Pontriagin byl wtedy skonczonym idiota/. Atakowanym matematykiem byl Natan Jacobson, zasadniczy kontrybutor do teorii pierscieni (ogolnych, niekomutatywnych), teorii Algebr Lie i innych dzialow algebry niekomutatywnej. Jacobson jest tez autorem klasycznych monografii z algebry (co najmniej 3 byly tlumaczone na rosyjski). Przepraszam za przydluga dygresje. Temat jest wysoce ciekawy. Warto jeszcze wspomniec Dostojewskiego, ktory byl i antyzydowski, jeszcze bardziej antypolski, podczas gdy jego bohater Dymitrij byl nieskazony uprzedzeniami--madrosc, ktorej Dostojewskiemu -- zjadaczowi chleba -- brakowalo, wyszla z niego jako pisarza. >Pozostaje z nadzieja :-) >Wojciech Jeglinski Pozdrawiam, Wlodek
liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL
> [...] setkom tysiecy (jesli siegniemy przed 1945 to > znacznie wiecej) smiertelnych ofiar stalinizmu > w Polsce [...]. > > [...] >Michal Niewiadomski Czy istnieje jakas statystyka lub chocby rzetelne, statystyczne oszacowanie? -- Wlodek
Re: Prosba do administratora
On Mon, 17 Jul 2000 10:17:38 +0800, Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >> >> Przyzwoici ludzie brzydza/ sie/ rasizmu. >> >>-- Wlodzimierz Holsztynski > >[...]to nie jest obojetnosc, tylko prosba zeby >ograniczyc napastliwosc jezyka. Merytorycznie Pan naturalnie 100% racji. >Wystepy p. Borowiaka sa paskudne i nalezy na nie reagowac, ten czlowiek nie >umie, nie chce, nie probuje zachowywac sie przyzwoicie, ale to nie powod >zeby schodzic do tego samego poziomu. > >Nalezy go kompletnie ignorowac (moja metoda), albo pietnowac w sposob >zdecydowany nie mniej bez zarzutu pod wzgledem opanowania i kultury slowa. >Bo inaczej wciaga sie czlowiek w sytuacje o ktora wlasnie p. Borowiakowi >chodzi. Przeciez piszac to co pisze, jakby kiwal na pana palcem, choc >koteczku podenerwuj sie toszeczke przy sniadnku. A jedynym znakiem ze mu >sie to udalo jest panski wybuch epitetow. A po co to. Takich ludzi trzeba >zostawiac sobie samym, na pastwe wlasnych paskudnych mysli i skojarzen. > >Pozdrowienia Anna Niewiadomska Dziekuje/, Wlodek
Dieta dla Pana Oxymorona Glowackiego
Pan Glowacki wstydzi sie wlasnego podpisu: >A w miedzyczasie,polecam takze jedzenie osci >i glow od sledzi, zawieraja bowiem fosfor, >a fosfor to odbudowa szarych komorek. >C.B.D.O und shalom >W.G. Panie Po'lglowacki, w mlodosci odnioslem sukcesy w 3 ogolnopolskich konkursach matematycznych. Nie pysznie sie swoja umiejetnoscia myslenia, bo jest to dar, a nie moja zasluga, jest to dar, ktorego Panu Natura poskapila. Kiedy zalosnie probuje Pan atakowac moj poziom intelektualny, to dopuszcza sie Pan antypolskiego aktu, obraza Pan polskosc, bo ja reprezentuje to co Polska glowowo ma najlepsze. Chociaz swiat nie jest mechanicznie ani w ogole sprawiedliwy, to nie jest jednak przypadkiem, ze Pana najwieksze "osiagniecia" zyciowe, to rasistowskie wystepy w Internecie, ze w zyciu realnym i w wirtualnym jest Pan **zerem**. W przeciwienstwie do Pana i paru glupakow na P-L, mialem wklad m.in. naukowy, w kilku dziedzinach--pojdz Pan do dobrej biblioteki uniwersyteckiej, poszperaj, a przekona sie Pan. Siebie Pan tam nie znajdzie. Mialem tez wklad i do opozycji w Polsce, wbrew przyglupowi Polandelowskiemu, ktory probowal mnie, ha-ha, tlumaczyc czym byl marzec68; i mialem do zycia Polonii na kontynencie amerykanskim. Pana wklad jest negatywny, nawet proste protesty w Pana brunatnych lapkach staja sie aktem negatywnym, szkodliwym -- z braku wyobrazni, z nienawisci, ktora/ jest Pan i paru Polandelowskich brunatniakow nasiakniety do szpiku, z kompleksow, bo nie czuje Pan sie wart bycia czlowiekiem. Dodam, ze niepotrzebnie. Niech sie Pan zrelaksuje i zaakceptuje swoj mierny poziom filozoficznie. Jest miejsce na ziemi rowniez dla durniow, tez sa ludzmi, byle zachowywali sie jak ludzie. Sprobuj Pan, a poczuje sie Pan lepiej. Pan zieje nienawiscia, a moj wynalazek przyczynil sie do uratowania niejednego zycia ludzkiego. Wiec niech Pan sobie zwiekszy dawke glowek sledzia, bo to jedyna Pana nadzieja. -- Wlodzimierz Holsztynski
Za rasistowskie wyzwiska prawda w oczy
Za "dobrych czasow", to brunatniak, autoironicznie nazywajacy sie (ha-ha) Glowacki, wyzywal innego uczestnika na P-L od "Srolkow". Nic dziwnego, ze ujmuje sie za brunatnym robaczywym Borowikiem Chrisem, ktory dzis, w gorszych dla brunatnej holoty czasach, wyzywa Zydow, jak obsmarkany przedszkolak, ledwie od Eskimosow. A Pan, Panie Glowacki byl nielojalny wzgledem Poland-L. Pozwalal Pan na wyzywanie Poland-L w Internecie, byl Pan czescia niemoralnego wpakowania sie robaczywego Borowika na Poland-L, czyz nie Panie Glowacki?! Moze zechce Pan nam powiedziec po co Borowik robaczywy przylazl na P-L? Czyz Pan nie byl wsrod napuszczajacych? Czyz nie postanowili Panowie, ze P-L jest miejscem dla hitlerowskich pomyj, jak Pan i Borowik? Moze nie? Gdy bedziecie sie Panowie zachowywac (wbrew swojej naturze) -porzadnie-, to nie bede Was zauwazal. Ale na Wasze gestapowsko-szmalcownicze wybryki zamierzam czasem reagowac, byscie nie zapomnieli, jak pogardzane jest w cywilizowanym swiecie antysemickie dranstwo. On Sat, 15 Jul 2000 01:43:07 -0700, W.G. <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > [...] > Ewentualnie,to co za duzo, to i nawet > niekoszerne chrzakajace zwierzatko > hodowlane jesc nie chce. To juz Pana sprawa, jak Pan na stare lata sam siebie wyzywa. Kazde rasistowskie chrzakniecie rasistowskiego "zwierzatka", to o jedno za duzo. > I wbij Pan sobie do glowy, raz i na zawsze, > ze istnieja rowniez ludzie, > ktorzy maja prawo miec inne opinie czy poglady, > ale to wcale nie znaczy, ze > nalezy bluzgac personalnie. Poglady, pogladami, a wyzwiska wyzwiskami, stetryczala holoto hitlerowska. Nie bedziesz Pan innych bezkarnie wyzywal. Uslysz Pan o sobie prawde, przy takim nedznym postepowaniu. > Mam nadzieje ze wyrazilem sie dosyc dosadnie, > przypominajac ze kto wywija > szabelka, to moze sobie zaciac raczke, > albo nozka, albo i jezyczek. > W.G. Nie strasz moronie Glowacki, trafiles na zly adres, podly rasisto. Brunatny harcerzyk sie znalazl, sparcialy hitler-jungen czy jak tam, fuj. Wlodzimierz Holsztynski
Szkodzi brunatniak P-Lowi tak jak obiecal
On Thu, 13 Jul 2000 16:49:30 +0200, Chris BOROWIAK <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >[...] > >Kiedys pisalem, ze Wajda bedzie musial jeszcze splacic > dlug Eskimosom za Oskara. >Czekam z niecierpliwoscia na zapowiadany odcinek... > >Krzysztof Borowiak Chris Bra/zowiak publicznie oswiadczyl swojego czasu w Internecie, ze na P-L wybiera sie, ze zla/ wola/. Nie on jeden ma to nastawienie. Brunatny moron. Bezczelny. Czy na naszej liscie juz kazdy osiol moze tak sobie paskudzic bez zdecydowanej odprawy ze strony innych uczestnikow? Przeciez ten degenerat pozwala tu sobie tak juz od dwoch lat. -- Wlodzimierz Holsztynski
Re: Koszmar emigranta
On Tue, 11 Jul 2000 07:13:25 +0800, Anna Niewiadomska <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Sluchajcie, to jest przyslowiowe wiec musialo trafiac sie wielu ludziom. >Ciekaw jestem jednak jak bardzo bylo powszechne. Czy Wam tez sie takie sny >zdarzaly (ze jestes w Polsce a powinienes przeciez byc w kraju nowego >zamieszkania, i z jakichs powodow nie mozesz wyjechac)? Ja mialem taki sen, >w roznych wersjach wielokrotnie, i miewalem go przez wiele wiele lat. > >Michal Niewiadomski Mialem takze. To, ze by³em zagrozony wiezieniem, ze ktos bardzo mi bliski siedzia³ miesi±cami, i to bez sprawy, czyli nie wiadomo by³o na jak dlugo, to wszystko chyba jeszcze nalozylo sie na standardowy niepokoj emigrancki. Komuna byla chyba bardziej traumatycznym przezyciem niz sie na codzien wtedy wydawalo. I wielu ludzi, ktorych znam, emigrantow, tez takie zle sny miewalo. Mialem tez podobne sny zwiazane ze szkola/. Bylem szczesliwy, gdy sie uwolnilem od szkoly. Mialem wtedy szesnascie lat i nie wiem jak bym zniosl chocby jeden wiecej rok, brrr. A przeciez znowu mialem wrazenie, ze w szkole dobrze sie czulem. Tyle, ze wakacje byly dla mnie oddechem wolnosci. Udane, czy nie, bez znaczenia. W czasie wakacji, z dala od szkoly, czulem, ze jestem czlowiekiem, ze mam szacunek. Jako pacownik Uniwersytetu Warszawskiego uczylem czesto nauczycieli, i do tego w budynku szkolnym (chyba Batorego, kolo Parku Szkolnego na Agrykoli). Przez to na emigracji mialem sny i emigranckie i "pomaturalne". Sen mara :-) Wlodek
Re: Ogolna zasada wzglednosci nie istnieje cz. 1
On Sun, 9 Jul 2000 08:04:51 +0200, JA <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Istnieja bardziej pomyslowe i przekonywujace >"nowe teorie" jak chocby pomysl Baboura o >nieistnieniu obiektywnego czasu. Jacku, jak zauwazyles, w danym przypadku nie ma co tekstu brac na powaznie. W Internecie oszolomy pojawiaja sie rowniez na grupach naukowych, choc nie tak licznie jak na grupach politycznych i ogolnych. Na ogol sa barwniejsi. Ten tutaj akurat tylko nudzi i takze, niestety, falszuje historie. Widac to chocby po tym, ze nie wspomnial ostatecznego obalenia Einsteina, dokonanego przez Polaka, w marcu 1968, mianowicie przez slaskiego metereologa, ktorego wyniosla na powierzchnie/ Slaska Woda Edwarda Gierka. >Tez uwazam, ze przywrocenie pojecia eteru >(bo do tego cala ta teoryjka sie sprowadza) >za dosc watpliwe, a jesli nie, to z pewnoscia >przedwczesne. > >Dlaczego przedwczesne? A bo w fizyce juz tak jest: >jak sie proponuje nowa teorie, to trzeba chociaz zaproponowac pomysl >doswiadczenia sprawdzajaca ja do konca i bez reszty. > >Owa teoryjka tego nie ma. Natomiast teoria wzglednosci >ma i to bardzo duzo. > >Jacek A. W calej historii nauki wlasnie Einstein mial to dziwne szczescie bycia najpopularniejszym wsrod laikow. Nic dziwnego, ze go obalaja wiecej niz innych. O innych nie slyszeli, inni nie miali az tak wiele do obalania, itd. Zreszta oszolomy dzialaja na calego i w wiekszym zakresie takze w matematyce. Celuja nie w slawnych matematykow, tylko w slawne problemy. Ostatnio sformulowano 7 matematycznych problemow dla nastepnego milenium, za rozwiazanie kazdego z nich nagroda/ jest okragly $M. Jednak tym razem ani jeden problem nie ma sformulowania dostepnego dla naiwnych amatorow. Jestem przekonany, ze i tak posypia/ sie "rozwiazania", ale w o wiele mniejszej liczbie. Na sci.math przez lata wystepowal pewien uniwersytecki sprza/tacz (co oczywiscie niczego nie przesadza), zdrowo ra/bniety. W jego wypadku zaden problem swiatowej matematyki i fizyki nie ostal sie przed jego atakiem. Raz mu zasugerowalem specyficzne otwarte zadanie, ale Jego Wysokosc ofuknela mnie, ze drugorzednymi nie zajmuje sie. Uczestnicy czasem niewybrednie demaskowali biedaka, wiec jeden exSojuzowy matematyk delikatnie stanal w obronie naszego woznego, po czym w stopce swojego listu dyskretnie napisal po rozyjsku, ze "nieladnie nabijac sie z chorego czlowieka". Ladne to bylo :-) To wszystko niby zabawne, ale troche otwarte grupy jest w stanie zamulic. Na pl.sci.matematyka albo chca, zeby im rozwiazywac zadania domowe, albo dyskutuja z oszolomami, i niewiele czasu poswieca sie tam zajmowaniu matematyka/ dla przyjemnosci, dla dzielenia sie nieoczekiwanymi, eleganckimi dowodami lub wrez twierdzeniami. Artykuly, jak te przytoczone calkiem niepotrzebnie przez Pana MM, nie moga byc niczym wiecej niz prowakacja/, nigdy nie podstawa do dyskusji. A prowokacji w Internecie jest az za wiele. Szkoda. Czasem zachodze na grupe matematycna. Jak bede mial wiecej czasu, to znowu sprobuje p.s.m. namowic na pewne tematyki, tym razem moze na kwaterniony i ich zastosowania, zobaczymy. Pozdrawiam, Wlodek
Rozsadek / Re: demagogia
On Sun, 9 Jul 2000 21:28:35 -0300, Zbigniew J Koziol <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >DI PAP: > > Wg szefa SLD Leszka Millera, Aleksander Kwasniewski w swojej > kampanii prezydenckiej nie bedzie ostro krytykowal swoich > przeciwnikow. "Mysle, ze prezydent nie pojdzie ta droga. To jest > najczesciej oznaka slabosci" - komentowal Miller [...] > > Mysle, ze gdyby Kwasniewski zaczal tak > zwana kampanie "negatywna" to moglby > sie pozegnac z prezydentura. Bo inni > odpowedzieliby podobnie. Owszem, panie > Miller, to oznaka _slabosci_ prezydenta > obecnego. Silny prezydent nie >bawilby sie w kampanie wyborcze, bo nie mialby potrzeby... "Bawienie sie" w kampanie wyborcza jest OBOWIAZKIEM kandydata przed wyborcami. Musi im przedstawic swoj program. To przede wszystkim. Dochoda tez inne momenty. Jezeli kandydat nie ma powaznych przeciwnikow, to rzeczywiscie nie musi rozwijac kampanii, zeby wygrac. Wciaz powinien to uczynic dla wyborcow. >Przpuszczam, ze Kwasniewski gaciami trzesie o to, > by ta tak zwana "negatywna" kampania nie zaczela sie. Ci co, tak jak Pan Koziol im doradza, zajma sie negatywna kampania, przegraja bez honoru i z kretesem. Moze niektorzy juz wiecej nie maja sie co wstydzic, moze juz przekroczyli wszystkie bariery, to im wtedy nic nie zaszkodzi (ani nie pomoze). > Niestety, jedyna szansa dla tych, ktorzy > nie chca Kwasniewskiego na natepne > 100 lat, z uwagi na zdominowanie srodkow > przekazu przez mafie glownie z SLD, > UW i PSL jest wlasnie kampania negatywna... Typowe ciemniackie podejscie. Kandydat powinien miec pozytywny program, i powinien umiec do swojego programu przekonac wyborcow. Wtedy reszta jest niewazna. Smutny i beznadziejny bylby kraj, ktory by wybral polityka robiacego kariere na atakowaniu drugiego. >W istocie, tego rodzaju wypowiedzi jak ta o nieprzeprowadzaniu tak zwanej >"kampanii negatywnej" to demagogia. Gdzie poszanowanie o fakty i dbalosc o >prawo? Kazdy dupek, nawet kryminalista, moze powiedziec, ze jego osobe >przedstawia sie w sposob negatywny. To, co Pan proponuje to nie sa pojecia >prawne, Panie Prezydencie, ani Panie zdegenerowany Miller. To co >panowie robia to jest d e m a g o g i a. > >zb. To ze oboz Kwasniewskiego powiedzial 2+2=4 nie jest bynajmniej argumentem za upieraniem sie przez jego przeciwniow, ze 2+2=5. -- Wlodek
Re: Zagadki
On Fri, 7 Jul 2000 11:29:01 +, Grzegorz Swiderski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Przy okazji chcialbym zwrocic uwage na najlatwiejsza zagadke na >moich stronach: > >"4 karty leza na stole. Na kazdej z nich z jednej strony jest >cyfra, z drugiej litera. Teza brzmi: "dla wszystkich 4 kart >lezacych na stole spelniony jest warunek, ze jesli z jednej >strony jest litera A to z drugiej jest cyfra 4". Jezeli na >stole widzimy nastepujace karty: A, B, 2, 4, to ktore z nich >wystarczy odwrocic, aby zweryfikowac teze (chodzi oczywiscie o >minimalny zbior)?" > >Zagadka jest prosta dla matematyka czy naukowca przyrodnika. >Interesujace w tej zagadce jest to, ze wiekszosc ludzi >nie-przyrodnikow nawet z wyzszym wyksztalceniem nie potrafi jej >prawidlowo rozwiazac. Zagadka jest taka, ze zrozumienie jej >tresci i rozwiazanie nie wymaga zadnego wyksztalcenia i zadnej >wiedzy, a mimo to sprawia ona trudnosci ludziom nie >posiadajacym scislego wyksztalcenia. Ja oczywiscie nie >prowadzilem w tej sprawie zadnych badan socjologicznych - wiem >to tylko z obserwacji zadajacego ta zagadke i z wlasnych >testow, ktore robilem. Jesli kogos zainteresuje robienie takich >testow na znajomych, to prosze o podzielenie sie obserwacjami >na liscie. Jest to naturalne, bo matematycy i nawet naukowcy uzywaja jezyka inaczej w pewnym sektorze logicznym niz robi sie to na codzien. >Mysle, ze ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac > takiej zagadki nie powinni miec prawa glosu > w demokracji. A to juz jest kompletny nonsens, bo wielu inteligentnych ludzi nie rozwiaze takiej zagadki wlasnie dlatego, ze sa/ inteligentni. Chodzi o to, ze w jezyku potocznym, gdy sie porozumiewamy w zyciu, to inteligencja polega na przyklad na tym, ze sie wyjatki oraz mocniejsze wlasnosci czesto wylacza z oswiadczenia drugiej osoby na zasadzie: gdyby zachodzil wyjatek lub bardziej specjalna sytuacja, to druga osoba przeciez by to zaznaczyla; nie zaznaczyla, wiec zachodzi tylko generyczna sytuacja, albo tylko slabsza wlasnosc, a nie silniejsza. Natomiast w nauce na odwrot, takich zalozen o cudzych wypowiedziach z zasady nigdy nie czynimy, bierzemy wypowiedzi doslownie i formalnie. Dlaczego tak sie dzieje? Skad taka roznica w komunikowaniu sie? W obu sytuacjach komunikacja jest wlasnie bardziej efektywna tak jak jest. W nauce badamy na ogol to co nie jest znane lub dobrze rozumiane. Potrzebujemy wiec wszystko formulowac precyzyjnie, explicite. W zyciu mowimy na ogol o znanych obiektach i sytuacjach. Wiec efektywniej jest wylaczac rzadkie wyjatki (tez mocniejsze wlasnosci) w interpretacji stwierdzenia, ktore formalnie je dopuszcza. Uzyskujemy w zyciu w ten sposob kompresje i nawet jasnosc (trudno sie skupic na oswiadczeniu, i je zapamietac i zrozumiec, gdy jest dluzsze). -- Wlodek >Pozdrawiam, >Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ >Warszawa, piatek, 7 lipca 2000
Re: lont, czas(y), zagadki, tv, Internet
On Fri, 7 Jul 2000 08:12:29 -0400, Marcin Mankowski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >On 7 Jul 00, at 8:05, Marcin Mankowski wrote: > >> (Po dojsciu do 45 minut mozemy resztke >> drugiego lontu zgasic i zachowac ja na >> dogodny moment, jednak nie jest to czescia zagadki) > >Przepraszam, mialem na mysli po po spaleniu >sie pierwszego lontu (czyli po 30 minutach !) > >Marcin Mankowski Hm, tak jakby Pan w dalszym ciagu nie rozumial wlasnego rozwiazania? -- Wlodek
Podaj nastepna litere (jezeli potrafisz :-)
-- N A Y Y C' C' M M -- Wlodek
lont, czas(y), zagadki, tv, Internet
W dawnych czasach zagadki byly wazna dla ludzi rozrywka. wedrowny artysta lub teatr zjawial sie w miasteczku nieczesto, wiec w dlugie zimowe wieczory rozwiazywalo sie wszelakie zagadki. Potem nadeszlo radio, potem tv, nie mowiac o tym, ze przy wzroscie ludnosci i stopy zyciowej w ogole bylo latwiej o rozrywke. Wiec zagadki podupadly, stracily swoja role spoleczna. O dziwo, dalszy postep technologii w pewnej mierze przywrocil zagadki, w kazdym razie w Internecie. Dobrze zdobia internetowe witryny tych, ktorzy matematyke i tego typu rozrywke lubia. A przy tym tv i film w Internecie dopiero raczkuje, wiec jest wciaz margines dla rozrywek umyslowych. *** On Wed, 5 Jul 2000 18:58:09 +0200, Marek Kowalewski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >> On 5 Jul 00, at 14:10, Marek Kowalewski wrote: >> >> > ... wiec gdy kazdy z lontow pali sie >> > godzine (rozumiem ze przy zapaleniu z jednej >> > tylko strony) to gdy zapalimy >> > je z obydwu stron to beda palic sie >> > dwa razy szybciej czyli pol godziny. Bardzo ladnie. Na tym wlasnie polega urok takich zabawek, ze nalezy zrobic cos "pozamatematycznego", nalezy w dobrej zagadce wykorzystac oczywiste okolicznosci w nieoczywisty sposob. Na ogol przeciez zapala sie lont tylko z jednego konca. Ba, w zwyklych warunkach drugi koniec lontu nie jest dostepny :-) Czyli mamy tu zmylke (misdirection). Mowa jest o loncie, a naprawde, to chodzi o dobrze palacy sie sznurek. Ot, chytrostka. Warto zauwazyc, ze wbrew wrazeniu, ktore implicite robi Pan Marek i jeszcze jeden uczestnik, to ze przy zapaleniu z obu koncow lont bedzie sie palil polowe czasu, nie jest natychmiastowe--wymaga to uzasadnienia, co prawda bardzo latwego, ale jednak. (Przy niejednorodnym loncie, mowieniu o dwukrotnie wiekszej szybkosci spalania sugeruje wrecz brak pelnego, jasnego zrozumienia). >> > Rozumujac dalej gdy przetniemy jeden >> > z nich na pol i podpalimy dwie polowki z >> > obu stron to spala sie cztery razy szybciej >> > odmiezajac 1/4 godziny, tylko nie >> > rozumiem po co ten drugi lont, albo sie myle? Pan Mankowski slusznie oponuje: >Von: "Marcin Mankowski" <[EMAIL PROTECTED]> >An: <[EMAIL PROTECTED]> >Gesendet: Mittwoch, 5. Juli 2000 16:39 >Betreff: Re: Zagadki (bylo: nafta i krew) >> Przecinanie na pol nie pomoze bo sa one niejednorodne. >> Wiemy natomiast, ze kazdy z lontow podpalony z obu stron >> musi sie spalic po pol godzinie. Po czym podaje poprawne rozwiazanie: >> Oba sa potrzebne co jest juz sugestia. Oba przydaly sie w Pana rozwiazaniu, ale Pan Marek slusznie twierdzi, ze jeden lont wystarczy. >> Potraktujmy je zatem >> na dwa rozne sposoby. Jeden podpalmy z obu stron a drugi >> z jednej. Gdy pierwszy sie calkiem spali to minie pol godziny >> i drugiemu zostanie do spalenia pozostale pol (godziny a nie >> lontu). Podpalmy wiec drugi koniec i po 15 minutach spali sie >> wszystko. >> >> Marcin Mankowski Bardzo ladnie! Plusem tego rozwiazania jest, ze wystarczy podpalen dokonac w 4 tylko miejscach, i tylko w 2 momentach. minusem jest to, ze nie kontrolujemy poczatkowego momentu odmierzanego kwadransu. Pan Marek upiera sie, i slusznie, przy swojej idei, tym razem nieco ja/ poprawiajac: >Slusznie, nie pomyslalem o tym ze po ich podzieleniu moga spalac sie z >roznymi predkosciami, jeden moze spalic sie blyskawicznie, drugi znacznie >wolniej, Nie przesadzajmy. Lepiej zakladac, ze nie ma drastycznych roznic, choc moga byc istotne. > jednak widze mimo wszystko pewne wyjscie z tej sytuacji, bo >logicznie rzecz biorac i tak predkosc spalania bedzie dwukrotnie wieksza >niz gdy podpalimy caly lont z dwoch stron. Znowu nieprecyzyjny jezyk, a nawet falszywy. > Jesli teraz zalozymy ze spala >sie zgodnie ze swa niejednorodnoscia jeden szybciej np w ciagu 5 minut >drugi wolniej np w ciagu 10 minut Niepotrzebne przykladowe liczby, a przy tym falszywe :-) Wolniej palaca sie polowa (gdy obie zapalone z obu koncow), zdana na siebie sama, bedzie palila sie ponad 15 minut. Czasem lepiej nic nie mowic :-) > mozemy zapalic drugi po tym jak pierwszy >wypali sie calkowicie, gdy wypali sie drugi > minie pietnascie minut, czy sie myle? > >Marek Kowalewski Idea jak najbardziej zdrowa, jako, ze mamy cale pudelko zapalek do dyspozycji. Poprawmy tylko wykonanie. Nie trzeba sznurka (przepraszam, lontu) przecinac. Wystarczy go podpalic jednoczesnie z lewego konca, w srodku (mniej wiecej) i z prawego, po czym czyhac z nastepna/ zapalka/. Gdy jedna czesc sznurka sie spali, to niespalony odcinek drugiej czesci w tymze momencie podpalamy mniej wiecej w srodku (w srodku niedopalonego jeszcze odcinka). Ponawiamy procedure szereg razy. Bardzo teoretycznie, to nalezaloby miec nieskonczenie wiele zapalek w pudelku, ale w praktyce, przy sznurkowej dokladnosci, to kilka zapalek powinno wystarczyc (przy w miare jednorodnym sznurku), a 48 lub 64 to az nadto. Nie mowiac juz o tym, ze pod koniec trzeba lont podpalac raz za razem, czyli mozna uzyc tej samej zapalki kilka razy. * * * Podobnie mozna odm
Michal Krasenkow 10ty w swiecie! / Re: Szachowy sukces Polakow (a przynajmniej 1' krok)
On Sat, 1 Jul 2000 18:41:42 -0400, Wlodzimierz Holsztynski <[EMAIL PROTECTED]> zapomnial, ze nawet powazne turnieje dzis czesto rozgrywane sa/ niepowaznym systemem szwajcarskim: >Pieciu szachistow wspolnie wygralo >turniej strefowy w Budapeszcie, >kwalifikujacy do "mistrzostw swiata" >FIDE, rozgrywanych systemem pucharowym. >Uzyskali oni 6 punktow na 9. Hm, >wyglada na to, ze w turnieju wzielo >udzial tylko 10 zawodnikow, czyli polowa >z nich turniej wygrala. To dopiero! Turniej strefowy w Budapeszcie rozegrany byl systemem szwajcarskim. Bralo w nim udzial udzial 30 zawodnikow, w tym 5 Polakow. >Wsrod zwycieskiej piatki byla dwojka >Polakow: arcymistrz Macieja i mistrz Blehm. > >Ale tylko czworka mogla zakwalifikowac sie >do turnieju mistrzowskiego. Wiec rozegrali >dodatkowy turniej. Przegral go i odpadl >starszy juz szachista wegierski, Jozef Pinter. To ze na 4, ktorzy sie zakwalifikowali do mistrzostw FIDE az 2 jest z Polski jest bardzo ladnym sukcesem Polakow. Przy tym Blehm jest prawdziwa niespodzianka, na ktora nikt nie mogl liczyc przed turniejem, biorac pod uwage ilosc arcymistrzow i zawodnikow o wyzszym od Blehma rankingu. >Tak wiec obaj Polacy zagraja o tytul "mistrza". >Mam tez nadzieje, ze najsilniejszy polski >szachista, Michal Krasenkow, ma udzial >w turnieju mistrzowskim zagwarantowany >ze wzgledu na swoje wysokie miejsce na >listach swiatowych i ze wzgledu na sukcesy. Ha! Wedlug swietnego i popularnego elektronicznego pisam szachowego "The Week In Chess" (TWIC) Michal Krasenkow awansowal ostatnio na liscie swiatowej z miejsca 26 na 10. Chociaz Krasenkow nie jest mlody, to wciaz ma wielki potencjal. Kibicowalem mu w przedostatnich mistrzostwach FIDE. Gral wysmienicie, az natrafil na Short, i jakbym Krasenkowa nie poznal, przegral w dosc frustrujacy (mnie :-) sposob. Moze byl zmeczony, a moze zintymidowany, bo Short kiedys gral mecz o mistrzostwo swiata z Kasparowem, a po drodze pokonal Short i Karpowa, i Timmana. Wtedy wlasnie w szachach zrobil sie, a moze (s)kulminowal balagan na calego. Kasparow i Short odlaczyli sie od FIDE (i mieli racje). Wiec FIDE zrobilo wlasny mecz o "mistrzostwo swiata", ktory rozegrali Karpow i Timman. Karpow raz jeszcze odniosl pseudo-sukces. (A Timman traktowal sprawe cynicznie, jak dobry zart: daja $$ to trzeba brac). = * = * = Swiat szachowy z zainteresowaniem przyglada sie atrakcyjnie wygladajacej mlodej szachistce amerykanskiej, Irinie Krush, ktora jako dziecko wyemigrowala z sojuza, by juz jako amerykanka wygrywac z wielka pewnoscia siebie wszelkie dziewczece zqwody, lacznie z mistrzostwami swiata w jednej z grup wiekowych. Grala tez silnie w zawodach meskich. Zdaje sie, ze jest lub byla mistrzynia amerykanskich juniorow (mezczyzn :-), jest tez mistrzynia USA, kobiet. Ostatnio grala w silnym "meskim" turnieju "Biale Noce", w Saint Petersburgu oczywiscie. Na 10 zawodnikow, z ktorych wszyscy poza jednym mieli wyzszy od niej ranking, zajela 4 miejsce, wykonala norme na Mistrza Miedzynarodowego (oraz damska/ arcymistrzowska). Irina zdobyla sobie szczegolna popularnosc, gdy byla doradca Swiata w partii z Kasparowem. Chociaz nieomal wszyscy pozostali doradcy swiata byli arcymistrzami, i chociaz wszyscy mieli wyzszy od niej ranking, to Swiat sluchal Iriny, i w zasadzie partia byla pomiedzy Mistrzem swiata, Kasparowem, i Irina/. W pewnym jednak krytycznym momencie swiat Iriny nie posluchal, wiec dziewczynka grzecznie wycofala sie z partii, a swiat szybko partie/ przegral. Raz jeszcze okazalo sie, ze swiat powinien sluchac kobiety. -- Wlodek PS. Ilia Katsnelson zauwazyl: "kazdy zonaty powie ci, ze zycie jest jak partia szachowa -- wszystko sie kreci wokol Krolowej."
Szachowy sukces Polakow (a przynajmniej 1' krok)
Pieciu szachistow wspolnie wygralo turniej strefowy w Budapeszcie, kwalifikujacy do "mistrzostw swiata" FIDE, rozgrywanych systemem pucharowym. Uzyskali oni 6 punktow na 9. Hm, wyglada na to, ze w turnieju wzielo udzial tylko 10 zawodnikow, czyli polowa z nich turniej wygrala. To dopiero! Wsrod zwycieskiej piatki byla dwojka Polakow: arcymistrz Macieja i mistrz Blehm. Ale tylko czworka mogla zakwalifikowac sie do turnieju mistrzowskiego. Wiec rozegrali dodatkowy turniej. Przegral go i odpadl starszy juz szachista wegierski, Jozef Pinter. Tak wiec obaj Polacy zagraja o tytul "mistrza". Mam tez nadzieje, ze najsilniejszy polski szachista, Michal Krasenkow, ma udzial w turnieju mistrzowskim zagwarantowany ze wzgledu na swoje wysokie miejsce na listach swiatowych i ze wzgledu na sukcesy. Nie wiem, czy inni Polacy tez beda brali udzial w mistrzowstwach. Zapuscilem sie w sledzeniu wiadomosci. == * == * == Pisalem powyzej "mistrza" i "mistrzowski" w cudzyslowiu, bo w zawodach FIDE nie bierze udzialuu najsilniejszy szachista wszechczasow, Gary Kasparow. Niewatpliwie dominuje swiatowe szachy juz od ponad dziesieciu lat. Sytuacja w szachach swiatowych jest i ciekawa i zabalaganiona. Karpow, przez lata drugi po Kasparowie, a kiedys mistrz swiata, zestarzal sie i juz nie jest powaznym konkurentem do prawdziwego 1 miejsca w swiatowych szachach. Jest cala plejada mlodych, ale Wiktor Korcznoj uwaza, ze pogromca Kasparowa dopiero musi sie narodzic, ze nie ma go wsrod obecnych mlodych szachistow. Swiat szachow jest swiatem w miniaturze, ma swoje uuulbrzymie dramaty, odbija zmiany kulturalne i polityczne w swiecie. Na dodatek doszly takze komputery. Kasparow gral dwa mecze z IBMowskim "Deep Blue" ("historycznie" smieszna nazwa! :-). Pierwszy mecz wygral, w drugim IBM go oszukal i Kasparow przegral. Mysle, ze to byl swietny trening dla Kasparowa i stymulus, ze dzieki temu jego przewaga nad innymi jeszze bardziej sie zwiekszyla, mimo, ze Kasparow juz nie jest mlody. W szachach lepiej byc mlodym, ma sie lepsza/ kondycje, jest sie szybszym(!). Hm, w ogole na ogol dobrze byc mlodym (rzeklem w kierunku Krakowa :-) rzekl archeologiczny Wlodek
dwie plci: jedna piekna, druga glupia
Loizok Kezsybz Nap proponuje, zeby glosowaly tylko kobiety. I slusznie, skoro o wszystkim, a takze swoje imie i nazwisko, pisze na opak, to po diabla mialby glosowac -- dla satyry? Ciekawe, ze dyskusja jest o glosowaniu, a nie o rzeczach najistotniejszych. Owszem, sposob glosowania tez jest istotny. Wspomnialem juz po raz ktorys, ze przede wszystkim nie powinno byc partii. a od razu wiele problemow by zniklo. To znaczy partie istnialyby jako kluby dyskusyjne, itp. ale przyznawanie pracy wg. przynaleznosci partyjnej byloby jesli nie przestepstwem, to przynajmniej powodem do kompletnej kompromitacji polityka. Ale nie to jest naprawde wazne. Waznym jest, zeby wybory byly niewazne. Czyli, zeby rzad byl jak najmniej wazny. Jest wazny, bo grabi podatki. Czyli dla nas istotnym jest, zeby podatki byly minimalne. Oznacza to wykreslenie z prawa i z jezyka administracji wielu pojec. Oznacza to odebranie rzadowi wielu dziedzin zycia publicznego. Innymi slowy, zamiast systemu ze slabym feedbackiem, ze slabiutka lub zadna odpowiedzialnoscia rzadu za swoje akcje powinna byc rozwinieta sztuka uzgadniania (np. podatki przecza sztuce uzgadniania). Kiedys "Sztuke Uzgadniania" nazywalem systemem wolnosciowym, ale slowa budza irracjonalne i nieinteligentne reakcje, wiec wole dzis wezsze. W dyskusji mamy takie dno, ze odechciewa sie dyskutowania. Jeden chce kobietom odebrac glos. Inna madrala chce, zeby wplywowi mogli tak rzadzic, by byc jeszcze bardziej wplywowymi, kosztem mniej wplywowych. Ale tez faktem jest, ze zaden system ze slabym feedbackiem i slaba odpowiedzialnoscia nie moze byc niczym dobrym. W najlepszym wypadku, gdy jest slaby, to niewiele szkodzi. Polska ladnie sie dzwignela po upadku komunizmu czesciowo dzieki programowi Balcerowskiego, ale tez co najmniej rownie waznym bylo to, ze rzad byl slaby, nie byl w stanie sciagac podatkow, nie byl w stanie kontrolowac szarej ekonomii. Minusem bylo bandyctwo. Kryminalisci byli tak bezkarni, ze pozwalali sobie na bezczelne lekcewazenie policji. -- Wlodek
Re: Dlugie wakacje
On Sat, 24 Jun 2000 10:13:09 +0800, Michal Niewiadomski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > [...] O McDonaldzie powiedziano kiedys ze jest to firma > w ktorej na jakims etapie swojego zycia pracowala > olbrzymia wiekszosc Amerykanow (nie pamietam >proporcji ale to chyba bylo cos ok 3/4). > >Ten model ma swoje niewatpliwe zalety > - uczy mlodych ludzi samodzielnosci, >gospodarowania wlasnymi pieniedzmi > i funkcjonowania w normalnym swiecie. >Mysle jednak ze wady sa wieksze, > i np. nasze dzieci mialy zazwyczaj wakacje >w znacznie wiekszym stopniu "polskie" niz > ich koledzy/kolezanki. [...] > >Michal Niewiadomski Zaczalem dawac korepetycje z matematyki (raz czy dwa takze z fizyki), gdy mialem szesnascie lat. Moze kazdy przypadek jest inny, ja jednak na mysl o pracy w wieku, kiedy nalezy rozwijac sie i cieszyc zyciem wolnym od trosk, mnie na te mysl robi sie ciezko. Bardzo ciesze sie, ze Kasia i Malgosia miewaja piekne wakacje. Widzimy na P-L, ze siostry krakowskie moga/ byc czupurne, ale na pewno nie traca czasu. Gdyby przy swoich roznorodnych zajeciach jeszcze mialy wykonywac jakas oglupiajaca prace, to bylaby to tylko marnacja. Maja/ czas na to. Jak moga sie cieszyc zyciem, to jak najbardziej powinny, nie zwazajac na zadne prymitywne gdery, nie zwazajac na zawisc. -- Wlodek
Re: Swiete Slowa
On Wed, 21 Jun 2000 02:56:02 -0400, Wlodzimierz Holsztynski <[EMAIL PROTECTED]>, czyli ja, napisalem: >Lubie i cenie tego, ktory je wypowiedzial, >wiec sie nimi z Wami podziele: No wiec co sadzicie o autorze ponizej cytowanej wypowiedzi ?! Ciekawi mnie, czy opinie sa w tym wypadku jednolite, czy tez diametralnie rozne. -- Wlodek >...Byc moze znajda sie tacy, co lubiac >bredzic i mimo zupelnej nieznajomosci >nauk matematycznych, roszczac sobie >przeciez prawo do wypowiadania o nich >sa/du na podstawie jakiegos miejsca w >Pismie Swietym, tlumaczonego zle i wykretnie, >odpowiednio do ich zamierzen, osmiela sie >potepiac i przesladowac moja/ teorie/. >O tych jednak zupelnie nie dbam, do tego >stopnia, ze sa/d ich mam nawet w pogardzie >jako lekkomyslny... >
List Profesora Karola Borsuka sprzed 31 lat
Mimo, ze nigdy o to nie zabiegalem, to naturalna/ konsekwencja/ zajmowania sie matematyka/ bylo to, ze spotkalo mnie szczescie i niezasluzony honor kontaktow z wielkimi matematykami, kontaktow czasem chwilowych lub ograniczajacych sie do kilku listow; w wypadku Profesora Borsuka, jednego z najwybitniejszych topologow dwudziestego wieku, mialem zaszczyt byc jego uczniem i jego mlodszym wspolpracownikiem. Mam trudny obowiazek przechowania listow i udostepnienia ich ogolowi. I ja i inni powinni tez rzetelnie spisac wspomnienia. Z roznych powodow nie jestem do takiego obowiazku przygotowany, zaniedbuje go, i gryzie mnie sumienie. Dwa dni temu, przegladajac ksiazki, a przy okazji papiery, jak (miesiacami) po kazdej przeprowadzce (az do nastepnej), odkrylem ponizszy list i postanowilem go przeslac na Poland-L, by schronil sie/ w solidnym archiwum serwera w Buffalo. Zeby list mial pelniejsza wartosc dla czytelnikow, powinienem byl dodac obszerne przypisy (dla przykladu: Wlodek Kuperberg, uczen Profesora Borsuka, o wiele lepiej nadawal sie na recenzenta wspomnianej w liscie pracy, niz ciekawy wroclawski topolog J.Mioduszewski; ostatecznie recenzentem byl Andrzej Bialynicki-Birula, i o lepszym nie moglbym marzyc). Ale coz, postanowilem uczynic przynajmniej jeden maly krok. -- Wlodzimierz Holsztynski ** * list Profesora Karola Borsuka ** Drogi Panie Wlodzimierzu. Dostalem dzis maszynopis (2 egzemplarze) Pana pracy "An extension of a Borsuk's theory of compacta", za ktory bardzo dziekuje. Sa/dze/, ze przeznacza Pan te/ prace/ dla F.M. O ile moglem sie/ zorientowac po krotkim jej przejrzeniu, to praca jest interesujaca, ale dla mnie raczej trudna, ze wzgledu na wysoki stopien abstrakcji. Moze Mioduszewski bedzie odpowiednim recenzentem, bo nie wiem czy Kuperberg potrafi wniknac w nia dostatecznie gleboko. Mam pewne watpliwosci co do angielszczyzny tej pracy, jak rowniez co do tytulu, bo chyba trudno jest mowic o "*a* Borsuk's theory of compacta" ? Moze raczej o "*the* Borsuk's theory of compacta". Mam tez nadzieje, ze z czasem przygotuje Pan prace z dowodem ze Fd(X) = Min( dim(Y) | Sh(Y) = Sh(X) ). Zdaje sie ze Panu juz pisalem o zapytaniu ze strony the University of Wisconsin (w Milwaukee) w zwiazku z zamiarem zaproponowania tam Panu pracy. Sa/dze/ jednak, ze jesli nie przyjal Pan definitywnie zobowiazania, to powinien Pan byc w kontakcie z Prof. Eilenbergiem. W kazdym razie nie watpie, ze przeslal mu Pan liste swych publikacji, zgodnie z jego zyczeniem. Ja juz korespondencji z nim na ten temat nie prowadzilem. W Warszawie wszystko idzie dawnym trybem. Sensacji naukowych nie bylo. Przesylam w zalaczeniu zestawienie dotychczas uzyskanych wynikow z zakresu teorii ksztaltu, oraz aktualnych zagadnien'. Niektore z tych zagadnien sa juz na warsztacie. K.Borsuk Warszawa, dn. 2 kwietnia 1969 P.S. Jednoczesnie z tym listem wysylam swa opinie do Wayne State University w Detroit, ktory to uniwersytet zwrocil sie do mnie w zwiazku z zamiarem zaproponowania Panu posady. K.B.
Swiete Slowa
Lubie i cenie tego, ktory je wypowiedzial, wiec sie nimi z Wami podziele: ...Byc moze znajda sie tacy, co lubiac bredzic i mimo zupelnej nieznajomosci nauk matematycznych, roszczac sobie przeciez prawo do wypowiadania o nich sa/du na podstawie jakiegos miejsca w Pismie Swietym, tlumaczonego zle i wykretnie, odpowiednio do ich zamierzen, osmiela sie potepiac i przesladowac moja/ teorie/. O tych jednak zupelnie nie dbam, do tego stopnia, ze sa/d ich mam nawet w pogardzie jako lekkomyslny... Zapamietajcie, Wlodek
Marzenia W.Glowackiego + rozdzial historii P-L
On Sun, 18 Jun 2000 00:52:06 -0700, Oxymoron Glowacki [EMAIL PROTECTED] rozmarzyl sie: > [...] coraz czesciej mnie nawiedzaja > nadzieje, ze zostanie wynaleziona Viagra, > tym razem na potrzeby inne niz > ponizej pepka. Mam na mysli szare komorki. >W.G. Rozmarzyl sie Pan. Zycze Panu, zeby mu pomoglo. Niech sie Pan czepia brzytwy, slomki, glowackiej viagry... szansa beznadziejnie mala, ale niech Pan nie rezygnuje. Glowek sledzia tez niech Pan poprobuje. A "na mysli" i "W.G." z Pana tekstu powyzej, to kolejny oxymoron, fajnie. **** Przed pojawieniem sie pana Oxymorona Glowackiego na P-L, przyglupem listy byl Jas' Fijor. Nawet mial swoisty urok, ale o malo Polandelu w driebiezgi nie... Nie rozumial, ze "zart" zgodny z jego pojeciem humoru, w cywilizowanym swiecie nie jest uwazany za zart, tylko za wystepek. Pan Oxymoron Glowacki pobil Jasia, hm, na glowe/ i w "dowcipach" i "glowowo", i przejal role/ przyglupa z przejeciem. Zdawalo sie, ze Poland-L ujrzalo w Glowackim swoje dno. Ale nie, pojawil sie pan Mezynski i Januszewski -- zawsze spod dna ktos zastuka, szkoda, ze nie we wlasna glowe, a to ze w Glowackiego, to dotad ani jemu ani im nie pomoglo. W kazdym razie ci dwaj pobili pana Glowackiego na kolejna/ glowe/, te dwa super-dzielne przyglupy polandelowskie, i nizej juz chyba Poland-L (intelektualnie :-) nie zejdzie, rzekl pesymista, a optymista dodal "zejdzie, zejdzie", bo takich nie sieja/, na kamieniu sie rodza te bidne ofiary peknietego kondomu. -- Wlodek
Falszywka "Rewucki" -- tylko tego brakowalo
On Sat, 17 Jun 2000 19:43:59 +0200, M.R. <[EMAIL PROTECTED]> falszywka "Rewucki" pzeprasza bez pojecia: > [...] > >Przepraszam pozostalych uczestnikow listy za brak podpisu. >Pospieszylem sie z wyslaniem listu przeoczywszy tak oczywista > sprawe jak podpis, [...] Nie przyzwyczajony do nowego nicka? >choc nie jest to niezgodne z "net etykieta". Ha-ha, falszywego "Rewuckiego" pojecie o netykiecie. Zadnego dzien dobry, nic merytorycznego, tylko z miejsca ma/cenie, napadanie. A przydybany na goracym uczynku, nie potrafi sie przyznac, przeprosic uczciwie. Kolejny bez twarzy jakis tam "revolting Rewucki", ni z gruchy ni z pietruchy. -- Wlodzimierz Holsztynski
Kto sie kogo czepia o nic?
W sobote, dnia 17 czerwca 2000 12:07:55 +0200, chowajac[a|y] sie za inicjalkami "M.R." <[EMAIL PROTECTED]>, pozwala sobie na wtracenie swoich falszywych miedziakow: >Pozwolcie panstwo ze wtrace trzy grosze >*** > > [...] > >* > Pomiedzy slowem "zydaczy" a "zydlaczy" wystepuje > subtelna roznica --> brak jednej litery. > [...] A kto jest winny tej "subtelnej roznicy"? No? Kto opuscil te/ jedna/ literke/? No kto? Alez oczywiscie, polandelowski przyglup (kto? Pan oszczerca Mezynski, dla ktorego poprawne przepisanie slowa lub uzycie "copy & paste" jest zbyt wyczerpujacym cwiczeniem intelektualnym). :-) Pani/Panie z inicjalkami, warto sie tak osmieszac? :-) -- Wlodek
dziadek matematyka -- wlod, 2000-06-17
-- dziadek wielkiego matematyka Nielsa Henryka Abela pastor nie tykal wina tylko zony sutke/ nawet dwie a owieczki golily wodke/ noce i dnie bojazni boga uczyl chlopow to po pierwsze a po drugie pisal zonie slodkie wiersze: blogoslawiona zono wnioslas pokoj w dom stalas sie jego ozdoba/ nagrodzil mnie toba/ szczodry los Wlodzimierz Holsztynski 2000-06-17 * Notka: ostatnia zwrotka rzeczywiscie jest moim tlumaczeniem wiersza Hansa Mateusza Abela, dziadka wielkiego matematyka. Tlumaczylem nie z norweskiego oryginalu, tylko z tlumaczenia rosyjskiego (prawdopodobnie moje tlumaczenie jest blizsze oryginalowi niz tekst rosyjski, z ktorego korzystalem) -- wh
szekspiriada -- wlod, 1997-09-28
-- szekspiriada Mam nadzieje/, ze ten który w slowo przyjazn ubral, by rzucic ja/ wkrótce, czuje ulge/ jak ja czuje/ nowa/ pustke/, choc przedtem cenilem w pustce ciszy zloto, w niej swobodne mysli potargane ku gwiazdom pedzily jak wlosy--pielegniarze nie przyszli krótko je uciac u glowy bryly. Pary gwiazd bywa w kólko sie/ kreca/, gdy prosto leca/ razem to tylko po stycznych krótko, i sie/ nie drecza/ rozstaniem--wyc' pozwalaja/ wilkom. Od wilczka ku gwiezdzie prosta/ droga/ sennie sie/ wloke/ noga za noga/. Wlodzimierz Holsztynski 1997-09-28 === PS. Jezeli ktos zna przyklady (chocby jeden) sonetow angielskich w literaturze polskiej, to bardzo prosze dac mi znac (nie chodzi mi o "widzimisie", jak mawial Pan Tadeusz Gierymski, tylko o konkretny odnosnik; a gdyby tak jeszcze ktos wstukal sam sonet to juz w ogole byloby cudownie).
[gdyby nie] -- wlod, 2000-06-14
-- -- *** gdyby nie tanczacy chochlik co zatrza/sl w dziecinstwie co usnal w mlodosci by szalec na starosc to przez chochlik w genach psy za mn± tancuj± swiat sie chowa w skierkach gdyby nie ten chochlik gdyby nie ten gen gdyby inna mlodosc gdyby losu zew w miejsce gwarnych portow gdyby cicha przystan gdybys zanucila we mgle jedno slowo wlod 2000-06-14
Oswiadczenie
Pan Janusz Januszewski sieje ubowskie oszczerstwa, jakoby nalezalem kiedys do "partii". Nigdy nie bylem czlonkiem PZPR. Nigdy nie bylem czlonkiem ZMS. Wiecej takich oswiadczen nie bede skladal. I tak oszust Januszewski otrzymal juz az za duza satysfakcje. Wlodzimierz Holsztynski
Re: To i owo (poglady / nauka / historia)
On Tue, 13 Jun 2000 08:03:59 +0800, Michal Niewiadomski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: Ale najpierw ja (WH): >>W kazdym razie Sikorski, ktory probowal ze Stalinem >>jakos sie ulozyc (samo w sobie w porzadku, byle >>wiedziec jak; caly swiat musial sie ukladac ze >>Stalinem), nalozyl Polakom w Anglii cenzure na >>wiadomosci i informowanie o Katyniu. A gdy wybral >>sie z ogloszeniem prawdy, uczynil to w najmniej >>fortunnym momencie, bez odpowiedniego przygotowania. >>Gdy najpierw przemilczal tragedie, a potem >>z informacja wyskoczyl, to wygladalo to bardzo >>niezrecznie i dalo wszystkim aliantom pretekst, >>zeby go zlekcewazyc (i tak go zawsze lekcewazyli, >>Anglicy i wszyscy, bo byl nie na poziomie). A Stalin >>skorzystal z okazji, zeby sprawe Polski wtedy dobic. Teraz Michal: >To ja sie pytalem. I o programowanie i baze danych tez Ty? Zartuje. Przepraszam i Ciebie i Andrzeja za pomylke. Moje pomylki gramatyczno-ortograficzne mi swiadkiem, ze nie pomylilem sie specjalnie. Pisze na ogol z ogromnym pospiechem. > [...] nie mysle ze to prawda. Ze Sikorski ccenzurowal? Moim zrodlem jest ksiazka bylego premiera rzadu londynskiego, Cat Mackiewicza. Ale nie wiem w ktorym pudle spoczywa (ksiazka). Polacy w zasadzie wiedzieli co sie stalo z oficerami polskimi na dlugo przed Niemcami i nawet pytali Stalina kilka razy, a ten dawal pokretne odpowiedzi. Dziesieciu tysiecy ludzi przeciez nie mozna tak przeoczyc, zwlaszcza gdy chodzilo o spojne grupy, a nie o rozproszonych ludzi. Co prawda w tak szkaradna zbrodnie trudno bylo uwierzyc. Od siebie chce przypomniec, ze jedna z wrednych sztuczek Stalina bylo nie przyznawanie statusu polskich obywateli polskim Zydom. Utrudnialo to polskim Zydom dostanie sie do Armii Andersa (cmentarz na Monte Casino pokazuje, ze nie tak latwo bylo czegos polskim Zydom zabronic). Gmatwalo tez kwestie odpowiedzialnosci i rozliczen z ludzi. Potem Stalin naraz wszystkich Polakow "szczodrze" obdarzyl obywatelstwem Sojuza i na to konto w ogole nie chcial juz tlumaczyc sie na temat "swoich" obywateli. Duzo sie mowi o prosowieckim nastawieniu skomunizowanych polskich Zydow i represjach Sojuza wzgledem Polakow. A jednak polscy Zydzi prawdopodobnie raz jeszcze i w tym tragicznym wzgledzie byli nadreprezentowani, niezaleznie od rzucajacego sie w oczy komunizujacego marginesu. Po prostu mieli raz jeszcze mniej praw, odpowiedzialnosc za przestepstwa wzgledem nich byla jeszcze mniejsza, a tradycja antyzydowska plus komunistyczna antysyjonistyczna dzialaly bez zajakniecia, niestety. Z drugiej strony na konto odpychajacych wypadkow zachowania sie niektorych Zydow-komunistow, wieloma przestepstwami popelnionymi przez innych obciazalo sie Zydow, jako ze ludzie zdaja sie chetnie w takie klamstwa wierzyc. Czynily to wszelkie i wszelakie strony. > To w interesie sojusznikow Stalina, od ktorych Sikorski >i cala polska polityka zalezal bylo utrzymywanie prawdy > o Katyniu w tajemnicy. Troche upraszczasz. Byl taki czas i byl inny czas, sytuacja sie zmieniala. > Moim zdaniem nie mialo to [nieudolnosc polskich politykow; wh] > jednak wiekszego znaczenia. > Los Polski przesadzany zostal w momencie gdy Stalin przestal >przegrywac wszystkie bitwy i nabral pewnosci siebie. Ciekawy, delikatny, dynamiczny problem. Mysle, ze znowu upraszczasz. Gdyby wiedza o zbrodni w Katyniu w swiecie byla powszechna, mialoby to ogromne znaczenie dla dalszej historii. Moze mapa bylaby taka sama, ale zycie byloby lepsze. > Slyszalem juz (nie od Ciebie oczywiscie) ze Armia Krajowa > powolana zostala by pomagac Hitlerowi mordowac Zydow. Naprawde, Michale, nie bylo najmniejszego logicznego powodu ani nawet pretekstu, zeby takie cos wetknac w nasz watek. > Twoja sugestia ze Polacy do spolki ze > Stalinem wspolodpowiedzialni sa za Katyn, > czy tylko jego skutki jest >jednak dla mnie nowoscia. > [...] > >Michal Niewiadomski > O losie, po co tak pisac? Oddzielilem wyraznie tragedie/ (morderstwo) i pozniejsze ukrycie prawdy, dwa odrebne etapy. Nie bylo sladu w moim tekscie sugestii, ze ktokolwiek inny niz Stalin byl odpowiedzialny za morderstwo. Podkreslilem to **wyraznie**, ze tylko Stalin i jego maszyna. Wiec po co tak nie fair pisac, Michale, rozzaliles mnie. Przeciez **zafalszowales** moja/ wypowiedz ku radosci naszych listowych degeneratow. Nigdy nie twierdzilem, ze teza o szkodach wywolanych nieudolnym postepowaniem Sikorskiego, to moja sugestia. Wyraznie teraz zaznaczam, ze moim zrodlem jest kasiazka Cat Mackiewicza. Nie chcialem zrodla sugerowac, mialem nadzieje, ze uczestnicy wyszperaja albo inne, byle rownie wiarogodne, albo nawet to same. -- Wlodzimierz Holsztynski
To i owo (poglady / nauka / historia)
Zaczne od skomentowania wypowiedzi Jacka Arkuszewskiego, z watku "NYT, Katyn, Marzec68, Autobus z 'Poludnia'". Jacku, moje poglady sa zrownowazone. Sa/ podobne do Twoich. Sytuacje z Marca68 tez, jestem przekonany, widzimy podobnie. Roznimy sie tylko reagowaniem na to, co sie dzieje na Poland-L. To wszystko. Przy brunatnych wypowiedziach, moje przez kontrast moga sie wydawac krancowe, bo sa od tamtych tak odlegle, jak tylko mozliwe. Krancowo odlegle sa wlasnie tym, ze sa zrownowazone. Na Poland-L piszemy Jacku juz od tylu lat, ze trudno mi poruszac te same tematy rownie wyczerpujaco jak kiedys, gdy to robilismy po raz pierwszy, drugi lub dziesiaty. Po trzydziestu zaczynam pewne rzeczy przepuszczac, jakby wszyscy je czytali i znali. Wiem, ze tak nie jest, ale trudno mi dostosowac sie do sytuacji. Sprobuje to teraz nadrobic i powtorzyc czesc tego, o czym pisalem w przeszlosci na Poland-L, chyba wiecej niz raz. Wydzial Matematykiu i Fizyki, w duzej mierze dzieki starej, przedwojennej profesurze, zachowal sie w trudnym okresie marcowym pieknie. Mialem polityczne pierepalki juz od roku 1966, z okazji post-efektu podsumowan dziesieciolecia popazdziernikowego. To ze nie bylem usuniety z pracy (z wyjatkiem 3 dni w marcu 68), to ze pracowalem do ostatniego dnia przed wyemigrowaniem, zawdzieczam glownie Profesorowi Stanislawowi Mazurowi, ktory byl Dyrektorem Instytutu Matematycznego na wydziale Matematyki i Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Zawdzieczam to tez mojemu Profesorowi, Profesorowi Karolowi Borsukowi, ktory w marcu stal niezlomnie za swoimi uczniami/pracownikami pochodzenia zydowskiego. Obaj, Profesor Borsuk i Profesor Mazur byli swiadkami na moim uniwersyteckim procesie, gdzie oskarzenie za/dalo usuniecia mnie na zawsze z wszelkich polskich uczelni i instytucji naukowych (objasniajaca wykladnia brzmiala: smierc cywilna pracownika naukowego). Profesor Borsuk, majacy najlepsze checi, byl nieporadny, gdy napotkal na komunistyczne chamstwo i prymitywizm se/dziego; natomiast Profesor Mazur byl niesamowity, genialny. Dodam przy okazji, ze tylko prokurator byl w tym procesie zawodowym prawnikiem. Przed sprawa/ podszedl do mnie, przedstawil sie, podal mi reke i oswiadczyl, ze to nie ja tylko on jest oskarzony. W czasie sprawy w ogole nie zabieral glosu poza punktami proceduralnymi, gdy go se/dziowe explicite pytali. Moim obronca/, narazajac sie na reperkusje, byl Profesor Jerzy Los' (wprowadzil do matematyki pojecie ultraproduktu, z pomoca ktorego wprowadza sie analize niestandardowa z liczbami nieskonczenie wielkimi i malymi, a pochodna to czesc standardowa wyrazenia (f(x+h) - f(x))/h, gdzie h jest nieskonczenie male, nie ma potrzeby przechodzic do granicy). Sprawe/ wygralismy. Wyrok sadu byl nonsensowny, uznali w efekcie, ze sa/d sie/ nie odbyl, ze nie bylo sprawy :-) Pan prokurator ich nie wysmial, gdy konkluzja brzmiala "z braku dowodow sprawa jest niebyla", cos w tym rodzaju. Kto by sie po takich spodziewal prawidlowego sformulowania: uniewinniony. Dodam, ze z 3 czlonkow zespolu sedziowskiego, obok glownego --tepego docenta geografii, obok profesora Polonistyki, ktora wystartowala podle, ale sie zmitygowala, byl tez czlowiek przyzwoity, z matematyki, jeden z tych partyjnych, ktorzy tkwili w partii, nie wypisywali sie, by moc ludziom pomoc -- podal mi szereg konkretnych spraw, w ktorych zrobil cos dobrego, ludzkiego. On jedyny z trojki sedziow nie naskoczyl na mnie, tylko zapytal jak tam w Moskwie bylo (by wyjasnic glowny punkt oskarzenia). Jak widzisz Jacku, absolutnie nie widze niczego w kolorach wylacznie czarnych i bialych, nie mowiac juz o tym, ze nasza/ mala/, lecz glosno pyskujaca rasistowska bande na Poland-L widze w kolorze takim w jakim sa/, w brunatnym. To nie przeszkadza, ze tradycyjnie brzmia/ jak czerwoni tez, a Wanieja/cy tak ubecko zajezdza, ze nie pozwala na zadne watpliwosci. W 68 w wielu miejscach ludzie zachowywali sie serdecznie, po ludzku. W wielu, ale to jednak byly wyjatki w owym czasie. To co powinno byc norma/ bylo aktem ekstra humanitarnym, bylo wtedy czesto aktem odwagi. Chce dodac, ze glosowanie przeciwko mnie odbylo sie w Moskwie, gdzie ambasada polska zorganizowala 3 zebrania dla Polakow na Uniwersytecie Lomonosowa. W czasie pierwszego uczestnicy mi klaskali. Czesciowo pod moim wplywem nikt jakos sie nie kwapil z zaproponowaniem rezolucji (potepiajacej studentow i Syjonistow). Wiec z glupia frant wstalem i podziekowalem pracownikom ambasady za ciekawa dyskusje :-) Ich glowny poderwal sie i az ryknal: a rezolucja?!! Sformulowanie rezolucji byloby zbyt ryzykowne, wiec z kolei zaproponowalem glosowanie, czy w ogole chcemy rezolucji. Polowa byla przeciw, polowa sie wstrzymala, dwie osoby byly za (Malgosiu, blagam, nie lap mnie na bledach w rozumowaniu). Tak wiec rezolucji nie bylo. Malo kto z Was zna tamte czasy, ale byla to zasadnicza porazka ambasady. Na zebraniu znalazlem sie przypadkowo, nawet na czczo. W drodze na sniadanie (ktore w moim wypadku moze miec miejsc
Re: NYT,Katyn,Marzec68,Autobus z "Poludnia" -Reply
On Sun, 11 Jun 2000 15:42:31 +0200, Malgorzata Zajac <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Wlodek Holsztynski : > >>> Duza czesc spoleczenstwa polskiego w marcu68 zeswinila >>> sie. Strategia PZPR polegala na zeswinieniu sie razem ze >>> spoleczenstwem, i w duzej mierze strategia ta odniosla wtedy >>> sukces. > > >Musze przyznac, ze zaskakuje mnie brak logiki w rozumowaniu >wybitnego matematyka. Jego zdanie byloby logiczne, gdyby >zalozyc, ze to reakcja partii byla spowodowana reakcja spole- >czenstwa polskiego. No ale w takim przypadku mielibysmy >do czynienia z pisaniem nowej wersji historii, historii sprzecznej >z dostepnymi w ksiegarniach materialami i wspomnieniami >uczestnikow wydarzen. > > >Malgorzata Wyrazilem sie skrotowo, przez to dwuznacznie w zdaniu o PZPR. Oczywiscie PZPR nie bylo wciagane, tylko wciagalo. PZPR, jak pisalem, wciagalo spoleczenstwo w swoja/ odrazajaca/ akcje/. Moj blad (dwuznacznosc wskazanego zdania) byl niestarannym wyrazeniem sie, a nie bledem w rozumowaniu. Nawet nie bylo nic do rozumowania. Po prostu pisze/ jak bylo. Nawet ulica warszawska naraz byla pelna antysemickich przesadow. Moge nie znac nazw ulic, moge nie znac lub nie zwracac uwagi na architekture/, ale zawsze zylem ulica/. Gdy w maju, 1968 roku wrocilem z Moskwy, to rozmowy uliczne, ktore slyszalem, zaszokowaly mnie. Czasem byly co prawda zabawne: "my *ich* ksztalcimy, a *oni* nam podnosza/ ceny biletow [tramwajowych, trolejbusowych, autobusowych]". Tak sie/ dowiedzialem, zem winny byl owczesnej, naglej i drastycznej podwyzki cen za uzywanie srodkow lokomocji miejskiej. Dziwi mnie, Malgosiu, ze w tak powaznej sprawie, gdy szereg osob na liscie, i wiele poza, probuje zaklamac to co sie stalo, Ty czepiasz sie mnie o drobiazg. Wszak czytasz. Nawet tu na Poland-L. Wszak Ania tez wprowadzila "przecietnego Polaka". Nie widze sensu w uprzecietnianiu, nie wiadomo co to znaczy, i licho wie, jakby wypadlo, na pewno nie tak, jak to Ania i inni sugeruja, ze przecietny Polak byl wtedy czysty jak gwizdek. Gdyby byl, to PZPR upadlo by juz wtedy. Tymczasem chyba nigdy nie bylo tak popularne jak wlasnie wtedy. Moczar przekupywal ludzi z roznych srodowisk, od weteranow (ZBOWiD) po dziennikarzy i literatow. Zaskoczyl mnie jeden bardzo skadinad madry i dobry czlowiek, (absolutnie nie komunizujacy, ktory w pogladach, ale nie w dzialaniu, byl nacjonalista) gdy pokladal nadzieje w Moczarze, widzac w nim polskiego Caucescu (nie jestem pewny pisowni tego rumunskiego nazwiska--wtedy ludzi mniej widzieli, jak okrutnym despota jest Caucescu, bardziej rzucalo sie w oczy, ze uniezaleznil Rumunie od Sojuza). W czasie okupacji okupant byl izolowany pod kazdym wzgledem, towarzysko itd., zreszta sam sie izolowal jako "Wyzsza Rasa" (dopiero w odwrocie, gdy dostawal w d..., to sie nieco zmienilo, juz byl nieco mniej "Wyzsza/ Rasa/", o czym wspomina w swoich pamietnikach Hugo Steinhaus). Lecz byly epizody, zle epizody, kiedy Niemcy tez wciagali Polakow do akcji przeciwko Zydom, i zawsze znajdowali chetnych, tak chetnych, ze mieli potem materialy propagandowe, zawsze znalezli takich gorliwcow jak dzis Borowiak, Januszewski, Glowacki, czy ten nowy i reszta naszej Polandelowskiej brunatnej holotki, i w koncu musieli ich powstrzymywac--idea/ Niemcow w czasie okupacji, tak jak i Stalina, nie bylo dawac Polakom inicjatywy (polscy komunisci, rozentuzjazmowani zaborem wschodniej Polski w 1939 przez Sojuz, gardlowali krotko i szybko znikali--Stalin potrzebowal bezmyslnych wykonawcow, a nie ideologow i ideowcow; znowu mozna przeczytac o tym miedzy innymi w pamietnikach Hugo Steinhausa). PZPR nie ograniczal sie do przesladowan Zydow w 1968r. Robil to sprytniej. Wciagal w to "przecietnego Polaka", i w duzej, w o wiele za duzej mierze wciagnal go. Az Gomulka, ktory te/ "zabawe/" rozpetal, w koncu probowal afere/ mitygowac, przynajmniej relatywnie. (Moze nie mial ochoty emigrowac jako rodzina, trzymajac sie/ spodnicy swojej zony). Oczywiscie wielu "przecietnych Polakow" postapilo niegodnie, bo sie bali, wrecz przesadnie trzesli ze strachu przed perspektywa niezdefiniowanych represji, ktorych konca ani zakresu nie mogli przewidziec--na tym polega niepraworzadne panstwo, brak wiary w prawo, tym bardziej, kiedy w wypadku Zydow kazdy wiedzial, ze obrona przez prawo nie istnieje. Wspomne, ze innym "spryciarskim" (tchorzowskim i cynicznym, wyuczonym u Stalina i u hitlerowcow) pociagnieciem PZPRu, bylo unikanie w owych czasach zostawiania pisemnych sladow po konkretnych akcjach samego PZPRu lub administracji, na ile to bylo tylko mozliwe. Hej, Malgosiu, nawet Cie/ w planie nie bylo, kiedy cala sala, okolo 70 osob, przy ledwie 2 wstrzymujacych sie, glosowala, ze jestem "Syjonista" i wrogiem Polski. To byli studenci nieco starsi od Ciebie, troche tez jeszcze starszych osob, pracownikow naukowych (I tak wtedy wygralem :-). Bardziej zmartwilo mnnie, gdy przyjazny mi matematyk, nic nie majacy wspolnego z partia, zapytal czy zamierzam (po wyemigrowaniu) wrocic do Polski. Wym
Ha-ha-ha :-)
On Sat, 10 Jun 2000 17:21:44 -0400, Marcin Mankowski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Z tym spoufalaniem to troche Pan przesadza, >nawet prezydent Stanow oczekuje, ze bedzie sie do >niego zwracac Bill Clinton. "Bill" zamiast "William" >jest analogia Jozka. A jeden prezydent >chcial aby jego imie bylo Jimmy co odpowiada >polskiemu Kubus. Pan Jozef Slawny w koncu mieszka >w Stanach i uzylem formy uzytej przez Pana, wiec >norm grzecznosci bardzo nie naruszylem. Tu jest polska lista, nie amerykanska. Naruszyl Pan polskie formy grzecznosciowe. >Co do jego wybitnosci troche mnie Pan zainteresowal. >Przeszukalem na Internecie i znalazlem raptem dwa >odwolania do publikacji chyba ten sam temat, ktorej jest on >wspolautorem: > >Martin Brady, Raghu Rhagavan, and Joseph Slawny. Back propagation fails >to separate where perceptrons succeed. >IEEE Trans. Circuits and Systems, 36(5), 1989. >(http://www.cs.man.ac.uk/~marslans/thebib.html) > >A M. Brady, A R. Raghavan, A J. Slawny >T Gradient Descent Fails to Separate >J IEEE International Conference on Neural Networks 1988 >I IEEE >V I >P 649--656 >D 1988 >(http://www.elec.uq.edu.au/~marcusg/steve) > >No to chyba tak "wybitnym naukowcem" pan Slawny >nie jest. Dla porownanie poszukalem na Internecie >nazwisko profesora MIT Carlo Roty, ktorego mialem >zaszczyt osobiscie poznac (i ktory niedawno zmarl) >("Carlo Rota" "Gian-Carlo Rota" poprzez www.altavista.com) >i znalazlem setki odsylaczy. > >Marcin Mankowski Rozsmieszyl mnie Pan. Dziekuje! (Przepraszam, ale Pan jest naprawde zabawny). Wlodek PS. Gian Carlo-Rota jest bardzo znanym naukowcem i wiele publikowal. Znanym i wiele nie oznacza, ze uzyskal glebokie wyniki (nie uzyskal). Jozefowi Slawnemu, jako naukowiec, nie siega do kostek.
Re: NYT,Katyn,Marzec68,Autobus z "Poludnia" -Reply
On Sat, 10 Jun 2000 08:12:44 -0400, Tomasz J Kazmierski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Chodzi o lekarza, Adama Sandauera. Powiedzial m.in., >ze w marcu 68 nachodzila go milicja i ze nie nalezy obarczac >odpowiedzialnoscia za to co, sie wtedy dzialo, spoleczenstwa >polskiego. Takie stawianie sprawy jest manipulacja i falszowaniem niedawnej historii. Nie nalezy mowic o calym spoleczenstwie, jakby to byl monolit. Wiele osob zachowalo sie przyzwoicie, czesto narazajac sie i nawet ponoszac konsekwencje swojej odwagi. Bo w 1967, nastepnie w 1968 i potem, wymagalo w Polsce odwagi, zeby wzgledem Zydow zachowac sie przyzwoicie. Setki tysiecy, a nawet z pewnoscia miliony, braly udzial w zebraniach, po miastach i miasteczkach Polski, w zakladach pracy, brali udzial w zebraniach potepiajacych "Syjonizm", naraz oskarzali swoich kolegow-Zydow, niektorzy z dzika wsciekloscia, glosowali ze czy to inzynier czy sprzataczka -- to Syjonisci, i pozbawiali ich stanowisk lub pracy. Dla wielu Zydow byl to wstep do bycia dalej przesladownym, do przesladowan juz uzasadnionych ludowym potepieniem Zyda. Niektorzy byli nawet osadzeni w wiezieniu. Wielu mlodych studentow o zydowskim pochodzeniu. Duza czesc spoleczenstwa polskiego w marcu68 zeswinila sie. Strategia PZPR polegala na zeswinieniu sie razem ze spoleczenstwem, i w duzej mierze strategia ta odniosla wtedy sukces. Wlodzimierz Holsztynski
Re: wiosennie (wlod, 2000-06-09)
On Sat, 10 Jun 2000 07:29:50 -0400, Marcin Mankowski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >On 9 Jun 00, at 23:39, Wlodzimierz Holsztynski wrote: > >> -- >> >> >> >> >> kelnerce strojnej >> w zolte kwiaty zielony >> motyl na tacy >> >> >> Wlodzimierz Holsztynski >> 2000-06-09 > >Przepraszam za psucie Panu wiosennego nastroju, ale kilka >dni temu. podczas Panskiej nieobecnosci umiescilem >pewne sprostowanie odnoszace sie do Panskiej blednej >informacji na temat Jozka Slawnego. Czekam na Panska >odpowiedz a ten tekst mogl Pan przeoczyc. Za sprostowanie dziekuje. Nie zadal Pan zadnego pytania, wiec nie mialem powodu wypowiadac sie. W kazdym razie niegrzecznym z Pana strony jest pisanie o Profesorze Jozefie Slawnym "Jozek" -- ani Pan brat ani swat, zeby sie tak spoufalac z wybitnym naukowcem lub z kimkolwiek Panu obcym. >On 1 Jun 00, at 0:26, Wlodzimierz Holsztynski wrote: > >> Wspomne jeszcze mojego przyjaciela, Jozka Slawnego, >> fizyka teoretycznego, ktory w marcowych warunkach >> ogolnej, antyzydowskiej nagonki, nie chcial zrobic >> doktoratu w Polsce, mimo, ze mu zyczliwie proponowano. >> Byl jednym z 3 pierwszych uczniow Profesora >> Maurina. Wkrotce po marcu wyemigrowal bez doktoratu >> i za swoj gest protestu Jozek zaplacil szeregiem >> ciezkich lat, zanim z opoznieniem doktorat uzyskal >> w Izraelu. > >Straszni ci brunatniacy, przesladuja nawet w Izraelu. > >Jedno tylko sie nie zgadza. To najwieksze wydarzenie >w powojennej historii Polski - Marzec wydarzyl sie chyba w 1968? > >A pan Jozek Slawny zrobil doktorat w 1969, popatrzcie sie na: >http://www.phys.vt.edu/text-site/personnel/faculty_five.html Za sprostowanie raz jeszcze dziekuje. Poza tym jest Pan malostkowy. Znajac perypetie z doktoratem, przeciagajace sie poszukiwanie recenzentow po calym swiecie przez Instytut Weizmanna, wroga recenzje przez jednego wielce uznanego fizyka z Harwardu bodajze, entuzjastyczne recenzje od innych, plus tragedia w zyciu osobistym, bylem pod wrazeniem, gdy mi przyjaciel opowiadal to wszystko w roku 1973, ze te wydarzenia trwaly dlugo. Nagonke antyzydowska Gomulka rozpoczal od ponownego dojscia do wladzy, w 1956, a **na calego** juz w 1967 roku (zebrania potepiajace w zakladach pracy, itd). Tak zwana emigracja gomulkowska (moja ironiczna nazwa) lub marcowa rozpoczela sie zaraz po Wojnie Szesciodniowej, kiedy Gomulka w imieniu krajow na poludnie i wschod od Morza Srodziemnego, gleboko urazony, oswiadczyl (cytuje z pamieci): Wielki, stumilionowy narod arabski niegdy nie przebaczy zniewagi malemu panstwu Izrael Podobnie nasi rasisci Polandelowscy, ktorzy tak wybrzydzaja na wszelkich "kolorowych", wzieli odtad, hipokryci, w "obrone" Palestyczykow i ogolnie Arabow. Podobnie jak Gomulka i partyjni, powtarzaja za dawnym UB, jakie Zydzi mili nazwiska w czasie okupacji -- czesc info oddziedziczyli po Gestapo. Gomulka zlozyl swoje mniej wiecej jak powyzej oswiadczenie w telewizji, dla calej Polski. Po czym natychmiast rozeszly sie informacje, rozpuszczone poczatkowo chyba przez urzad bezpieczenstwa, jak Zydzi, i ich rodziny, maja emigrowac, jak wyglada procedura (zrzec sie obywatelstwa polskiego, zdobyc kupe zaswiadczen, ktora z czasem rosla, zdobyc skadzis dolary i wplacic jednemu z urzedow, zglosic sie do ambasady holenderskiej, itd. Kiedys troche to opisalem na Poland-L). Akurat w tamtym okresie, niezaleznie od polityki, zmarlo mlodo dwoch moich bliskich przyjaciol, Wlodzimierz Szymanowicz i pewna matematyczka (zyje jej syn, wiec nazwiska nie wydam na zer szmalcownikow). Minelo ponad trzydziesci lat. Wiem, ze nie bylem na dworcu, gdy Jozek z zona i dzieckiem odjezdzal z Polski. Moze odjechali, gdy bylem w Moskwie, moze nawet wyemigrowali w 1967, a nie po marcu. Pamietam, jak dziwnie bylo przechodzic w poblizu jego mieszkania i miec swiadomosc, ze moj swiat sie skurczyl, ze nie moge juz do niego wpasc na gore, jakby czarna dziura powstala. Tym niemniej zgadzam sie z Panem, ze nawet gdyby Jego doktorat opoznil sie "az" o dwa lata, to nie oznacza to wielkiego opoznienia. Z drugiej strony, nawet pol roku na emigracji, gdy nie ma sie tytulu, gdy nie ma sie materialnie **niczego**, gdy brak tytulu ostro ogranicza mozliwosci zarobkowania (gdy poza fizyka teoretyczna nie ma sie zawodowo nic), to nawet pol roku urasta do zasadniczego problemu, bo nie mozna pol roku zywic dziecka i zone elektronami z powietrza. Jozef Slawny jest uparty, dal sobie rade, zdobyl sobie szacunek w swiecie, byl zapraszany w przez najlepsze osrodki naukowe,
wiosennie (wlod, 2000-06-09)
-- kelnerce strojnej w zolte kwiaty zielony motyl na tacy Wlodzimierz Holsztynski 2000-06-09
NYT,Katyn,Marzec68,Autobus z "Poludnia"
a/. Tak sie sklada, ze etniczni Polacy byli silniejsza grupa/ niz polscy Zydzi. Chociaz w pewnych okresach historycznych Polska byla swiatlym, wielonarodowym krajem, chociaz okresami lepiej traktowala mniejszosci, w tym zydowska/, niz inne kraje, to i tak bezduszny, statystyczny rachunek krzywd, zeby nie wiem jak brunatni zaklamywali sie, jest zgodny z regula: silniejszy krzywdzi slabszego. Glowny problem z dialogiem i dyskusja/ o "stosunkach" polega na nonsensownym, rasistowskim sadzaniu uczestnikow przy stole, gdzie jedna/ rase/ sadza sie po jednej stronie stolu, a druga po drugiej. Odtad dyskusja musi byc odrazajaca i nie moze do niczego prowadzic. (Pisalem o tym na P-L wiele razy, ale ostatnio uparcie odezwalo sie na liscie to samo niezrozumienie. Aniu, czy wolisz siedziec po drugiej stronie niz ja?). Taki "stol", to rasistowski autobus z Poludnia USA -- Biali z przodu, Murzyni z tylu, i moga sobie dialogowac. PS. Aniu, przyglup Polandelowski chcial, zebym mu za cos dziekowal, bo on jest rasowo lepszy ode mnie -- innych przymiotow swoich, za ktore jemu osobiscie mam byc osobiscie wdzieczny, nie wymienil. Czy Tobie tez o to chodzi?? Tez uwazasz, ze jestem niewdzieczny? === Pozdrawiam, Wlodzimierz Holsztynski
Re: Podzialy i (Re:) Przedstawienia....
On Sun, 4 Jun 2000 11:38:18 -0700, W.Glowacki <[EMAIL PROTECTED]> mamrocze: >Panie Holsztynski, > [...] >I nie zapominaj Pan o swoim bracie, Chodzi panu o Chrystusa? > co porownal pewne mleczne zwierzeta >wlasnie z panskim narodem(o ile o takim mowimy). Chodzi panu o narod polski, o Polakow -- innego narodu nie mam. Belkocze pan tak, ze zadnego sensu w tym nie ma. Trudne jest zycie pomiedzy linijkami, a? -- Wlodzimierz Holsztynski
(Januszewski = +- dno Polandelu) v. (polszczyzna)
On Sun, 4 Jun 2000 09:11:13 -0400, Janusz Januszewski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > [...] Aleczego to sie czlowiek nie dowie jak tak sobie > z BABA pogada. > >Janusz Januszewski Na swoj waniajewski sposob stary piernik Januszewski, ktorego kontrybucja na Poland-L to rownie stare ubowskie oszczerstwa, juz nie pierwszy raz probuje obrazac innego uczestnika Poland-L jako kobiete. Typowe chamskie zachowanie brunatniaka, nic nie nie majacego wspolnego z najlepszymi tradycjami polskimi, a jedynie z brunatnymi "tradycjami" na P-L. Ale tez czego sie spodziewac po przesiaknietym ubowskim zapaszkiem klamcy Januszewskim. Swoja droga/ to smutne, ze lista, ktora kiedys cenila sobie kulture, nie zauwaza niezwyklego piekna artykulow i tlumaczen Izabeli. Niby to jest polska lista, niby szereg osob potrafi dobrze pisac, ale przeciez jest roznica pomiedzy dobrym piorem, a polszczyzna ktora swoim pieknem i harmonia powinna kulturalnych ludzi zachwycic. Czyzby znowu perly padaly przed wieprze? Czy tylko polityczna i polemiczna swada jest zauwazana na Poland-L? Przeciez skromna, nie dbajaca o sztuczny lub glosny efekt, ale artystyczna polszczyzna na najwyzszym poziomie powinna byc odczuwana jak odpoczynek po codziennym jezykowym rozgardiaszu. Nie chodzi o pedantyzm, nie chodzi o humor, o zlosliwosci, lecz po prostu o piekno, o piekno polskiego jezyka. Dochodza jeszcze wiersze Izabeli. Znowu naturalne, skromne. Rozni wybitni ludzie na rozne sposoby przejawiaja swoj intelekt. W wypadku Izabeli, czyni to w bardzo gleboki, nie rzucajacy sie w oczy sposob, w wierszach. Nie spodziewam sie po Poland-L, zeby byla w stanie te wiersze docenic, na to potrzeba determinacji, czasu, nalezy tez porownac by je z wierszami w roznych kulturach i wiekach. Jednak prostolinijne ich piekno, na najbardziej naiwnym poziomie, powinno bylo przemowic do kazdego wrazliwego czytelnika. Tymczasem stalo sie chora/ "tradycja/" na Poland-L, ze mozna Izabele bezkarnie obrazac. Jest to zwykle, tchorzowskie, internetowskie chamstwo, gdy oblesnik nie boi sie, ze oberwie po oblesnym pysku. Niestety, jak w wypadku wystepkow rasowych na liscie, tak i w tym wypadku, lista nie potrafi sie zachowac. Jest w tym korelacja, jako ze Izabela jest jedna/ z nielicznych osob na P-L, ktora nie zgadza sie na rasowy podzial na Poland-L. W Niemczech pokolenie hitlerowcow, to osiemdziesieciolatki, juz wymiera. Niemcy przeszli caly cykl wychowawczy, przeszli denazyfikacje i oczyszczenie jezyka. Mieli za lidera Adenauera. Niektorym polskim listom internetowym, w tym Poladelowi, przydalaby sie deszmalcownizacja. Wtedy taki brunatny Borowiak by sie moze nauczyl, albo przynajmniej jego dzieci, ze jak przekreca sie zydowskie nazwiska, to sie samemu traci twarz i hanbi swoje wlasne nazwisko. Wiec nie macie sie co tak troszczyc o swoje nazwiska, brunatni panowie Bra/zowiak-Borowik i ubowski klamca Waniajewski-Januszewski. === Przepraszam, ze zestawilem to co cuchnie na liscie z tym co najpiekniejsze, ale moze ten kontrast do listy wreszcie dotrze. -- Wlodzimierz Holsztynski
Podzialy i (Re:) Przedstawienia....
On Sun, 4 Jun 2000 07:01:17 -0400, Stefan Buchholz <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > [...] przedstawilem sie az > nazbyt dokladnie. Tak, jako rasista. Fakt pozostaje faktem, ze probowal pan podzielic Poland-L wedlug swojego rasistowskiego klucza. Wlodzimierz Holsztynski
Re: falszywe uogolnienie
On Thu, 1 Jun 2000 23:55:38 -0700, pan Glowacki zaniepokoil sie: > >Ten "dupacki", to nikt inny jak Janusz Rolicki, [...] Oczywiscie. Nie chcialo mi sie spamietac nazwiska, ale wierze panu na slowo. >Otoz pewny osobnik znany jako Gromkopierdiejew [...] Niepotrzebnie sie pan, panie Glowacki, denerwuje i zamieszcza bzdety. Nieladnie. WH
Poland-L i akcenty zydowskie
W srode, 31 maja 2000 08:30:35 -0400, Anna Romanowska <[EMAIL PROTECTED]> pisze bez zadnego zwiazku z sytuacja na Poland-L (szkoda, bo wszystko mozna sprawdzic w archiwum). Potakuje niejakiemu Stefanowi Buchholzowi, ktory chociaz nowiutenki na P-L, to uzywa formy "my", tak zdazyl sie zbratac z Wilhelmem Glowackim, Januszem Januszewskim, Zbigniewem Koziolem (kolejnosc alfabetyczna) i jeszce ze trzech by sie zglosilo. Pisze Stefan Buchholz <[EMAIL PROTECTED]> 05/31 8:03 am >>> Nie wszystkich znam od strony pogladow, wyksztalcenia oraz orientacji seksualnych. Jest pan nowy, wiec wyjasniam. Przy tak w oczy bijacym pana zainteresowaniu orientacjami seksualnymi uczestnikow, powinien pan sie zapisac na inna grupe, chyba na cos w rodzaju alt.sex.orientacje, juz jakos sobie pan poradzi (dla chcacego nic trudnego--Z.Koziol pana poinstruuje jak uzywac search engines). Poland-L nie jest z zalozenia ani lista rasistowska (wiec niepotrzebnie pan frymarczyl ciepieniami wlasnej matki dla taniego efekciku antysemickiego) ani nie jest lista/ dla poznawania orientacji seksualnych. To prawda, ze w praktyce Witek Owoc nie raz cenzurowal, bez najmniejszego racjonalnego powodu, tych, ktorzy rasizm nazywaja po imieniu, tym nie mniej powtarzam, i Witek Owoc rad nie rad sie zgodzi, ze Poland-L z zalozenia ma sluzyc polskiej kulturze, a nie rasistowskim wypowiedziom. Co do tematow zydowskich, to p. Buchholz, bo nowy, niechcacy przeczy innym bra/zowiakom. Wlasnie pana brunatni "my" ostatnio wyrazali sie przeciwko kulturalnej tematyce zydowskiej na P-L, powolujac sie na getto dyskusyjne stworzone przez Witka Owoca (jedno wiecej wystapienie Witka, ktorym nie przysporzyl sobie honoru). Zechce pan, panie Buchholz, laskawie sprawdzic niedawne archiwum, zanim bedzie pan sie wypowiadal na tematy, o ktorych nie ma pan zielonego pojecia, jak na przyklad kneble na Poland-L. Prosze w sprawie knebli na Poland-L zwrocic sie do Witka. W rzeczywistosci zadnego knebla na P-L, poza witkowymi, nigdy bie bylo. Lista zajmuje sie kultura polska, wiec inne kultury, lacznie z zydowska, sila rzeczy zajmuja mniej miejsca. Natomiast nieproporcjanalnie wiele bajtow zmarnowalo sie na Poland-L na antyzydowskie wybryki rasistow. Nawet jeden rasistowski bajt jest o jeden za duzo. Mamy niestety stale jak nie cuchnaca/ struge/ to smnierdzacy potop. >Nic dodac nic ujac >Ania Aniu, przeciez nic i nikt, nawet Witek, nie jest w stanie zabronic Ci poruszania tematyki zydowskiej. Czy to biblijno-religijnej, chocby przy okazji s'wia/t, czy tez z dowolnej innej dziedziny, chocby filmu, literatury, nauki, wspomnien, historii Polski... Mnie na przyklad, calkiem naturalnie, interesuje, jak' sie powiodlo emigracji marcowej. Wiem tylko o szeregu studentach matematyki, zwlaszcza, ze polowa lub wiecej z tej grupki, to moi byli studenci. Pomine tu Kuperbergow, bo juz o nich wspominalem. (A propos, nie wszystcy marcowi emigranci sa z pochodzenia Zydami). Pozostali wyemigrowali przed magisterka/ (z dwoma wyjatkami). Wszyscy, ktorych znam, znowu z jednym (softwarowym :-) wyjatkiem uzyskali doktoraty: trzech na Columbii (w tym dwaj mieli najlepszy doktorat na roku i rozwineli potem efektowne kariery naukowe, trzeci jest dzis finansista/), trzech na University of Michigan (w tym jeden zrobil doktorat u mnie -- dzis jest... milionerem :-), zreszta profesorem tez); dwoch w Case Western, w Cleveland (jeden z nich mial magisterke w Polsce). W Izraelu zrobil doktorat Bronek Weinryb, ceniony algebraiczny geometra, ktory byl zolnierzem w wojnie Yom Kipurskiej (takze P.B., akurat sie wtedy zaplatal w Izraelu, a doktorat zrobil w Ann Arbor, na University of Michigan; studiowal tez na Harvardzie u slynnego Zariskiego!!). Slyszalem, ze moj byly student, Leon Sfard, ktory przesiedzial sie z okazji marca, po zrobieniu doktoratu w Izraelu, stal sie jedna z osob odpowiedzialnych za informatyke i komputery w Izraelu, ale szczegolow nie znam. Wszyscy na P-L slyszelismy o innym moim bylym studencie matematyki z Uniwersytetu Warszawskiego, ktory wyemigrowal wczesniej, chyba okolo roku 1963-4. Gdy powstala skomplikowana kwestia przywrocenia Polsce skradzionego wartosciowego obrazu, o historycznej wartosci, Witek Markiewicz sprawe uproscil. Po prostu obraz za kilkadziesiat tysiecy dolarow wykupil i podarowal Polsce. Do marcowej emigracji nalezy tez znana Barbara Johnson, ktora w swoich okolicach, w Princeton i w New Jersey, nazwala rozne miejsca po polsku lub slowiansku. Kazda jedna taka nazwa wiecej Polsce przynosi uznania niz dziesiec tysiecy negatywnie sformulowanych protestow, ktore czesto wrecz Polsce szkodza swoja nieudolnoscia, gdy autorom bardziej zalezy na ulzeniu swoim nienawistnym impulsom i kompleksom niz na uzyskaniu konstruktywnego efektu. Wspomne jeszcze mojego przyjaciela, Jozka Slawnego, fizyka teoretycznego, ktory w marcowych warunkach ogolnej, antyzydowskiej nagonki, nie chcial zrobic doktoratu w Polsce, mimo, ze mu zyczliwie proponowano. Byl jednym z
W.Glowacki -- potomek sliniacych sie zelotow?
On Tue, 30 May 2000 21:41:07 -0700, W. Glowacki <[EMAIL PROTECTED]> slini sie pomiedzy linijkami: >Juz bardzo dawno, pewien zelota powiedzial pewnemu rzymskiemu generalowi, >ze "jaby sie ich zostawilo w pokoju i samych(mowil o wlasnej nacji), to by >sie nawzajem wyrzneli do ostatniego". "Dlatego tez", kontynulowal; "celem >przetrwania musza miec stale jakiegos wroga", co w konkluzji uda sie ujac >jako "huzia na Jozia(albo Zbyszka, albo Witka, etc,etc). >Prosciej piszac; jeden rzuca plwocinami, obrzucany odpowiada tym >samym(logicznie rzecz biorac), bo nie chce nazwac plwocin deszczem, w >zwiazku z powyzszym nalezy rownie wykonczyc trzeciego, bo nie doniosl >parasola plujacemu. >Trzeba byc rzeczywiscie potomkiem wspomnianego zeloty(tylko jak, skoro >tamten umarl na pewno). >W.G. Jakos sie panu udalo. Czy w Kanadzie zabraklo dla pana serwetek papierowych? Fe, panie Wilhelmie. Wlodzimierz Holsztynski
Z. Koziol nie ma sie czego obawiac
31 May 2000 00:03:35 -0300, Zbigniew J Koziol <[EMAIL PROTECTED]> nie ma sie co martwic o siebie: > [...] a geby byly zatykane szmata. Uczynil pan z wlasnej "geby" (pana slowo) szmate, wiec nie ma pan problemu, Wlodzimierz Holsztynski
Trudna sytuacja dla Poland-L
Witek Owoc prawdopodobnie dobrze prowadzi liste od strony technicznej. Nie znam sie na tym, ale Buffalo i Witek czynia to z poswieceniem od lat i lista technicznie funkcjonuje raczej gladko. Szereg czynnikow spowodowalo, ze Witek decyduje tez o przynaleznosci do Poland-L w tym sensie, ze moze wedlug wlasnego uznania uczestnikow blokowac i usuwac. Taka zalosna sytuacja jest wynikiem jego zadzy wladzy z jednej strony (lubi to) i niskiego poziomu Poland-L z drugiej. Mielismy na liscie bohatera narodowego, czlowieka humanitarnego, o niezwyklym talencie, dobroci, kulturze, wiedzy, madrosci -- Tadeusza Gierymskiego. Poland-L i Witek Owoc, jako administrator, okryli sie niezmytym wstydem, gdy pozwolili by Tadeusza Gierymskiego spotkaly bezkarne potwarze ze strony uczestnikow o brunatnym charakterze (w wypadku takich osobnikow nawet nie ma co mowic o pogladach). Tadeusz Gierymski potrafil w swoim czasie walczyc z takimi z bronia w reku. Na Poland-L bezczelne tchorzostwo brunatnych poplaca, wiec skutek jest taki, ze Tadeusz Gierymski odszedl z listy, ze lista ma za lidera Witka Owoca. Jest jak jest, zycie idzie naprzod, nawet gdy do tylu. Witek Owoc, poza sprawnoscia techniczna ma niewiele do zaofiarowania, a dokladniej mowiac dwa wzgledne przymioty. Nie jest ekstremalny. To czasem mylone jest ze sprawiedliwoscia, ale nie powinno byc. Gdyby Witek byl sprawiedliwy, to dalej mielibysmy zaszczyt bycia na liscie z Tadeuszem Gierymskim (ktory zreszta niejednokrotnie zwracal sie do Witka o zajecie stanowiska w zasadniczych sprawach Poland-L, ale bezskutecznie). Tak wiec nieekstremalnosc Witka jest tylko relatywnym przymiotem. Drugim przymiotem Witka jest to, ze sie rzadko odzywa. I tym razem mamy do czynienia z relatywnym plusem, bo gdy sie juz odezwie, to w oczach myslacych ludzi Witek sie osmiesza. Tak tez stalo sie tym razem. Nawet nie chce mi sie wchodzic w detale ani nad czyms tak oczywistym dyskutowac. Tym bardziej, ze Pan Grzegorz Chodowiec spokojnie Witkowi pare rzeczy juz wytlumaczyl, tyle ze nie dotarlo i Witek osmieszyl sie jeszcze bardziej. Przy okazji krzywdzi Pana Chodowca, gdy bylo jego obowiazkiem stanac w obronie Pana Chodowca. Pare dni temu przeciez to wlasnie Pan Chodowiec byl brutalnie napadniety przez Z.Koziola. Na dodatek wystapienie Koziola bylo razaco rasistowskie, niezgodne z zalozeniem Poland-L. Obowiazkiem Witka bylo przypomnienie p. Koziolowi, zeby sie w swoim rasistowskim zapedzie opamietal. -- Wlodzimierz Holsztynski
Re: Irlandia
On Mon, 29 May 2000 19:24:32 +0800, Michal Niewiadomski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >At 07:00 AM 5/29/00 +0200, you wrote: >>Dokladnie, a postulowanie izolacji jako glownego remedium dla poprawy >>zdrowia RP i jej obywateli swiadczy o uprawianiu fikcji politycznej, lub tez >>o zyczajnej ignorancji. Do przykladu Korei mozna dorzucic nastepny, lzejszy >>ale nam troche blizszy - Irlandia Polnocna przed wejsciem do EWG (sobotnia >>GW - artykul o reformach w Irlandii). >> >>Cale szczescie ze wiekszosc kandydatow uprawia wyborcze harakiri, >>rozpowszechniajac swoje polityczne poglady. :-) >> >>Aleksander Heba >> > >To ciekawe. Czym sytuacja w Irlandii Polnocnej przed wstapieniem do EWG >(czyli chyba w latach 60 tych?) roznila sie od innych czesci Zjednoczonego >Krolestwa - Anglii, Walii i Szkocji? Dlaczego byla ona bardziej izolowana, >i co zmienilo sie w momencie przystapienia Wielkiej Brytanii i Polnocnej >Irlandii do Wspolnoty? > >Michal Niewiadomski Nie wiem specyficznie o Irlandii Polnocnej. Wiem, ze cala Wielka Brytania odzyskala preznosc gospodarcza po i dzieki przylaczeniu sie do EWG. Nie przylaczanie sie WB do EWG bylo przez lata owocem dzialania wywiadu Sojuza. Sytuacja zmienila sie, gdy cale kohorty agentow sowieckich Anglia wywalila do Moskwy, konczac nieslawnie najwieksza chyba akcje wywiadowcza, niszczaca kraj. W Polsce podobna akcje na szkode kraju przeprowadzaja/ nacjonalisci i brunatniacy z ich czystej (:-) glupoty, chyba Rosjanie im za to nie placa. Tak, tak, jedyna czysta rzecz, gdy chodzi o brazowe towarzystwo, to ich glupota, czysta glupota. Wlodek
syzyf (2) -- wlod, 2000/05/26
-- syzyf (2) klekot klawiatury rwie ekranu ostry blask splun na moj kamien i wyrwij mi z siwej brody wlos juz lec' gdzie w sloncu palmy plaza ocean a w ciemna/ noc znajdz gwiazde srebrna/ jak moj wlos lsnia/ klawisze plasa mysz glaz wsiaka w suteryny mrok wlod, 2000-05-26
Re: Karl Popper od destruktywnym dzialaniu malych partii w rzadach
On Thu, 25 May 2000 19:04:44 -0400, Tomasz J Kazmierski <[EMAIL PROTECTED]> wrote: >Karl Popper od destruktywnym dzialaniu malych partii w rzadach >--- > > > [...] >Popper zauwaza, ze proporcjonalnosc wymusilaby rzady >koalicyjne, w ktorych male partie wywieralyby wplyw >nieproporcjonalnie duzy, a czesto decydujacy, na formowanie >rzadu oraz na wszelkie jego decyzje. Wplyw malej partii >uczestniczacej w koalicji rzadzacej bylby o wiele wiekszy niz >wynikaloby to z poparcia wyborcow, pisze Popper. Sama idea >proporcjonalnosci zostaje wiec zniszczona w zarodku, staje sie >niemozliwa do realizacji utopia. > >Co wiecej, twierdzi Popper, rzady mniejszosciowe w reprezentacji >proporcjonalnej mialyby szkodliwy wplyw na rzecz dla demokracji >decydujaca: mozliwosc usuwania zlych, badz skorumpowanych >politykow w drodze glosowania, a wiec w dniu wyborow. Obecnie, >przypomina Popper, dzieki jednomandatowosci, dzien wyborow >jest "dniem sadu". Kazdy posel z osobna musi pokornie stanac >przed wyborcami i wyjasnic swoje czyny i zaniechania. Jesli >wyborcy mieliby glosowac na listy partyjne w okregach >wielomandatowych, mozliwosc indywidualnego rozliczania >reprezentantow zostalaby im odebrana. Z czasem ludzie >przyzwyczailiby sie, ze zadna z partii politycznych nie moze >zostac rozliczona za wlasne decyzje, ktore wszak mogly zostac >wymuszone koniecznoscia utrzymania koalicji. Dzien, w ktorym >wyborcy straca mozliwosc os\adzania indywidualnych postaw >politykow, bedzie dniem konca demokracji. > > >Tomasz J Kazmierski Przed laty, na Poland-L i w Internecie, stawialem sprawe konsekwentniej, bardziej zasadniczo. Panstwo nie powinno w swoim slowniku w ogole miec wyrazenia "partia polityczna". Nie powinno ono istniec w prawie, w przepisach podatkowych, w opisie Sejmu, itd. Gdy pieniadze zmioeniaja rece, to sa na to przepisy ogolne. A czy sale wynajmuje klub szachowy, czy partia polityczna, to dla panstwa i administracji tez powinno byc obojetne -- byle przestrzegali przepisow przeciwpozarowych, itp. Kazdy kandydat na obieralne stanowisko powinien byc wybierany tylko jako osoba (reprezentujaca tylko siebie), i nigdy nie jako czlonek jakiejs partii. Partie polityczne powinny istniec, powinny skupiac podobnie myslacych ludzi, powinny tworzyc pro9gramy i popierac swoich czlonkow. Uwazac jednak nalezy za niemoralne, zeby wybrani byli partii cokolwiek winni, zeby przed partia odpowiadali. Od tego jest wolna prasa, itp. zeby takie wypadki przedstawila wyborcom, po czym taki polityk powinien byc na dlugo spalony. Powinno istniec zrozumienie, cze/sc etyki politycznej, ze wybrani odpowiadaja tylko przed wyborcami i przed spoleczenstwem. Powinno byc czescia/ kultury, ze rzad dobiera sie tak, by jak najsprawniej dzialal z korzyscia dla spoleczenstwa, a nie dla partii. Choc ekipa rzadowa, jak druzyna pilki noznej, powinna stanowic dobrze dobrana grupe ludzi, ktorzy sie szanuja, ktorzy nawzajem sie cenia i lubia, i choc jest nierealnym, wrecz niemoszliwym, zeby na kazdym stanowisku byla najwyzej kwalifikowana osoba (co by to znaczylo? kto ocenia? tym razem juz nie wyborcy, nie doslownie, nie bezposrednio), to jednak razace decyzje personalne, faworyzujace partie polityczna, powinny spotykac sie z potepieniem przez wyborcow. Krotko mowiac, partie polityczne powinny byc kuzniami idei, klubami, a nie rurami podla/czanymi do podatkowego koryta. -- Wlodek
Re: falszywe uogolnienie
W czwartek, 25 maja 2000 13:31:47 -0500, ekstremalny Andrzej Mezynski <[EMAIL PROTECTED]> pyta niedomyslnie: > [...] >W pierwszej chwili sie chcialem obrazic >lecz, byc moze nie mialem powodu? >[...] > >Czym sobie zasluzylem na miano ekstremisty [...]? > > [...] > >ASM Glupota/. -- Wlodek PS. Nie ma powodu obrazac sie, fakt.
Re: Powtorka ze szkolnej matematyki
W srode, 24 May 2000 19:39:02 +0200, Malgorzata Zajac <[EMAIL PROTECTED]> przerwala zabawe w polowie: >Pan Tomasz J. Kazmierski proponuje zabawe : > >> Czyzby matematyka w szkolach brytyjskich zupelnie upadla? >> A moze to ja sie myle i tego typu cwiczenia sa rzeczywiscie >> trudne dla 19-latkow? Co na to obecni tu Krajanie z Polski >> oraz Europejczycy, Amerykanie i Kanadyjczycy? Zajrzyj na pl.sci.matematyka. >> Dany jest nastepujacy fragment programu w C. Nalezy podac "the >> Big O" dla sum(N). Innymi slowy, nalezy podac oszacowanie >> analityczne sum(N) z gory, takie, aby bylo ono tym dokladniejsze, >> im wieksza jest wartosc N. Prosciej podac dokladny wzor, jak ze jest prosty. >> sum = 0; >> for(i =0; i> for(j=0; j>for(k=0; k> sum++; >> >>Przyjemnej zabawy > > > Najlepiej podac wynik koncowy w postaci sumy : Najlepiej? W pewnym sensie moze tak :-) > N > - > \ (i-1)**2 >sum(N) = > * [(i-1)**2 - 1] > /2 > - > i=1 > > >czyli : N | sum(N) > | > 3 | 6 > 4 | 42 > 5 |162 > 6 |462 > 7 | 1092 > >itd. > > >Malgorzata Pokazalas, ze takze sum(0) = sum(1) = sum(2) = 0 (a w nastepnym artykule to co nazwalas korekta/ jest tylko uwaga/, bo wszystko powyzej napisalas poprawnie; oczywiscie, jezeli lubisz sie biczowac, to nie bede Ci w tym Malgosiu przeszkadzal). Suma jest jak calka, tyle, ze dyskretna. Wiec scalkujmy dyskretnie, czyli zsumujmy. Zeby nie nudzic detalami wyprowadzania formuly, podam tylko ogolna idee, a potem od razu wynik. Szukamy funkcji f ("calki") takiej, zeby f(i) - f(i-1) bylo rowne wyrazowi z sumy Malgosi; albo rownowaznie, z litosci dla oka, zeby f(i+1) - f(i) = (1/2)*(i^4 - i^2) Wtedy suma Malgosi wynosi f(N). Otoz (jak latwo widziec :-) f(N) = (1/10)*N^5 - (1/4)*N^4 + (1/4)*N^2 - (1/10)*N = (1/20)*(N+1)*N*(N-1)*(N-2)*(2*N - 1) Dla nabrania wiary w taka/ magie/, sprawdzmy, ze f(N) = sum(N) dla szesciu wartosci: f(0) = sum(0) = 0; f(1) = sum(1) = 0; f(2) = sum(2) = 0; f(3) = (1/20)*4*3*2*1*5 = 6 = sum(3) f(4) = (1/20)*5*4*3*2*7 = 42 f(5) = (1/20)*6*5*4*3*9 = 162 Poniewaz na podstawie ogolnych rozwazan wiadomo, ze sum(n) jest wielomianem stopnia 5, i poniewaz wielomiany stopnia 5: f i sum, pokrywaja sie dla 6 roznych argumentow, to na pewno sa rowne: f = sum (t.zn. f(N) = sum(N) dla dowolnego N). Pozdrawiam i uczestnika i organizatora zabawy, Wlodek
falszywe uogolnienie
24 maja 2000 14:30:42 -0400, Stefan Buchholz <[EMAIL PROTECTED]> uogolnia: > [...] Dziwi mnie tylko fakt, ze narod, >ktory tyle wycierpal, wie co to jest bol > w szerokim tego slowa znaczeniu, >potrafil byc taki sam jak niedawny oprawca > a nawet w pewnych okolicznosciach >go przeskakiwac. [...] > >Stefan B. Jakiz ogromny i ogromnie falszywy przeskok z jednej osoby na caly narod. To tak jakby na podstawie Bra/zowiaka i Waniajewskiego oskarzac caly narod o szmalcowniczy, skrajnie nieuczciwy charakter i beznadziejnie niskie IQ. Co za haniebny nonsens. Wlodzimierz Holsztynski
Re: "Wyrok na Franciszka Klosa"
We wtorek, 23 maja 2000 19:39:17 +0200, szmalcownicza duszyzka Chris ( <== "patrioty" :-) BOROWIAKa zaniepokoila sie: >Malgorzata Zajac wrote: >> >> Andrzej Wajda kreci od kilku dni (od 15 maja) swoj nowy film. >> Jego pierwsza pooscarowa realizacja bedzie filmem telewizyjnym >> pt."Wyrok na Franciszka Kl~osa". > >[ciach] > >> Klos wraz z niemieckimi zandarmami wjezdza na jakas >> posesje. Maja aresztowac ukrywajacych sie Zydow. >> Jeden z nich usiluje zbiec. Klos z zimna krwia strzela >> do niego. >> >> Niemiecki zandarm Kranz pyta rozbawiony i troche >> zdziwiony : >> - Co ci zrobil ten biedny Zydek, ze go tak brutalnie >> traktujesz ? Czy to jego wina, ze nalezy do narodu >> wybranego? Przeciez nawet Hitler w swojej ostatniej >> mowie stwierdzil, ze wszystkie narody maja prawo do >> zycia. > > >Moim skromnym zdaniem film ten jest splata dlugu za Oscara. >Wkomponowuje sie doskonale w antypolskosc goralskiego "tryndu". > >Krzysztof Borowiak W filmie wystepuje nie tylko pokrewny panu Klos, ale takze polskie podziemie, ktore Klosa skazalo na smierc za jego przestepstwa. Widzimy, ze wbrew szmalcowniczemu punktowi widzenia film jest **pro-polski**. Wlodek
Re: Janusz Januszewski rzuca bezpieczniackie oszczerstwa
W poniedzialek, 22 Maja 2000 22:16:04 -0400, Janusz Januszewski <[EMAIL PROTECTED]> probuje mydlic oczy: > Po prostu z wszelkiej masci pospolitymi klamcami oraz >politycznymi szubrawcami walcze z otwarta przylbica. > >To tyle, >Janusz Januszewski >b. wiezien PRL-u ale "nie marcowy emigrant" To co pan pisze, pana klamstwa, klasyfikuja pana jako szubrawca. Brzmi pan dokladnie jak bezpieka z 1967, 1968, z okresu walki bezpieki z KORem, z Solidarnoscia. Partyjna PZPRowska propaganda i bezpieczniackie prowokacyjne podszywanie sie pod opozycyjne publikacje, wszystko to brzmialo jak pan. Jezeli brzmial pan w tamtych czasach jak na P-L, to dzialal pan na korzysc bezpieki i na szkode opozycji. Jezeli przy okazji sie pan przesiedzial, to z czystej glupoty -- pomagal pan PZPRowi i bezpiece tak dzielnie, a i tak pana posadzili. Tak bywa z nedznymi slugusami, zwlaszcza pod czapka/ chlupie im woda. Co wiecej, brzmi pan jak hitlerowska propaganda z okresu okupacji, jak carska ochrana... to sa/ uniwersalne glupoty, niestety szkodliwe, i jest pan ich elementem, nedznym, ale zawsze. Doprawdy nie ma sie pan czym chwalic. Obawiam sie, ze za pozno, by sie pan zmienil. Zal mi pana. Panu i innym chorym osobnikom obca jest piekna energia, ktora sie czerpie ze spotykania ludzi o roznych historiach i kulturach, a przeciez posiadajacych uniwersalna wartosci, ktorymi przeniknieta jest cala historia ludzkosci, na wszystkich kontynentach. To piekno przenika muzyke, nauke, ta jednosc i roznorodnosc jest widoczna w Europie Zachodniej. Nic dziwnego, ze polaczenie Polski z Europa, idea droga wielu Polakom, przywoluje piane na usta wam podobnym. Potrafie pan tylko po bezpieczniacku charczec "evropa". Brunatniaki i przyglupy, jestescie biedne, nedzne kaleki psychiatryczne. Szkoda, ze szkodzicie Polsce. Wlodzimierz Holsztynski >> >> -- Wlodzimierz Holsztynski >> >> PS. Czlowiek, ktory przeciwstawial sie/ >> rasizmowi, jak to czynil Szczypiorski, >> ma zaslugi moralne. Nic dziwnego, ze >> brunatna miernota pluje na jego grob.
Janusz Januszewski rzuca bezpieczniackie oszczerstwa
W niedziele, 21 maja 2000 17:59:03 -0400, Janusz Januszewski <[EMAIL PROTECTED]> lze jak pies: > >... Adama Michnika. Tego >samego, ktorego w listopadzie 1981 roku oprowadzalem po terenie muzeum >b. obozu (wczesniej przez 35 lat nie wiedzial ze cos takiego jak muzeum >w Auschwitz istnieje), ktory zapijaczony oddawal mocz na prycze w jednym >z blokow w Brzezince (Birkenau) , a pod sciana smierci wprost >stwierdzil: "To jest wszystko ch..., musimy tu kiedys z Jackiem >przyjechac, a teraz zaprowadz mnie gdzies do restauracji bo musze walanc >setke". > >Janusz Januszewski Pospolite, bezpieczniackie klamstwa, jakze nieoryginalne, Wani Waniejewicza Waniejewskiego, podajacego tu sie za Janusza Januszkiewicza. Zapomnial, ze juz nie jest na etacie. -- Wlodzimierz Holsztynski PS. Czlowiek, ktory przeciwstawial sie/ rasizmowi, jak to czynil Szczypiorski, ma zaslugi moralne. Nic dziwnego, ze brunatna miernota pluje na jego grób.
Re: Czebyszew i Fourier -- dwie rocznice
Dnia 18 maja 2000 18:16:03 MET, Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]> atakuje (problemy matematyczne): >> 1. iloczyn P wszystkich liczb pierwszych \< (mniejszych lub >> rownych od) liczby naturalnej n jest zawsze >/ (wiekszy lub >> rowny) n. >> >> Na przyklad, dla n=2 produkt jest 2; >> dla n=3 produkt jest 2*3 = 6 > 3 >> itd. > >To oczywiste: jesli n jest liczba pierwsza, wowczas > sama sie lapie (mamy slaba nierownosc), [...] Tak, swietnie. > [...] jesli n jest liczba > zlozona, to daje sie przedstawic jako iloczyn pewnej > liczby liczb pierwszych mniejszych od siebie. Owszem, ale niektore z liczb pierwszych powtarzaja sie. Na przyklad: 4096 = 2*2*2*2*2*2*2*2*2*2*2*2 (dwanascie dwojek). A chodzi o to, zeby w mnozeniu uzyc kazda liczbe pierwsza tylko *raz*. Prawda jest, ze prosta idea Euklidesa w zasadzie wystarcza. O jak mnie ciekawi, co by Euklides powiedzial na ten wynik, uzyskany jego metoda/, a konkretniejszy niz jego gole stwierdzenie o nieskonczonosci zbioru liczb pierwszych, ktore z rozpatrywanej nierownosci wynika. >> 2. P/n dazy do nieskonczonosci gdy >> n dazy do nieskonczonosci. > >tu juz byloby trudniej... Tylko troche trudniej :-) >> 3. Twierdzenie Eulera -- suma odwrotnosci wszystkich liczb >> pierwszych: >> >> 1/2 + 1/3 + 1/5 + 1/7 + 1/11 + 1/13 + 1/17 + 1/19 + ... >> >> jest nieskonczona. > >nie wydaje sie oczywiste Dodam, ze norweski teorio-liczbowiec Viggo Brun udowodnil, ze podobna suma, ale ograniczona tylko do liczb pierwszych blizniaczych, jest skonczona: 1/3 + 1/5 + 1/7 + 1/11 + 1/13 + 1/17 + 1/19 + 1/29 + 1/31 + ... W mianownikach powyzszego wyrazenia wystepuja tylko takie liczby pierwsze p dla ktorych p+2 lub p-2 tez jest liczba pierwsza. Ominiete sa wiec ulamki 1/23, 1/37 i wiele innych. Dotad nie wiadomo, czy istnieje nieskonczenie wiele pierwszych blizniakow. A suma powyzszego (byc moze skonczonego) szeregu nazywa sie stala Bruna. To wlasnie przy jej szacowaniu, Thomas R. Nicely odkryl robaka w procesorze Intelu. Efekt? Operacja zadoscuczynienia publicznosci kosztowala Intel okolo pol biliona dolarow -- Nicely done indeed! :-) Przy okazji chce wspomniec o niezwyklym fenomenie matematyki norweskiej, biednego kraju, o nielicznej ludnosci, a szczycacego sie pierwszej klasy matematykami: Niels Henrik Abel (5/8/1802--6/4/1829) -- jeden z najwiekszych geniuszy, miesci sie w pierwszej dwunastce umyslow wszechczasow. W wieku 26 lat zmarl z nedzy, z wyczerpania. Opiekowal sie matka i rodzenstwem, mial narzeczona, tylko nie mial warunkow. Peter Ludwig Mejdell Sylow (12/12/1832--7/9/1918) -- wszyscy algebraicy znaja 3 podstawowe twierdzenia Sylowa z teorii grup skonczonych. Marius Sophus Lie (17/12/1842--18/2/1899) -- na nowa skale zastosowal i rozwinal zapoczatkowana przez Galois teorie group. Zabity w mlodosci Galois juz nie zyl. Dzis cale dzialy matematyki i cala teoretyczna fizyka opiera sie na grupach i algebrach Liego. Axel Thue (19/02/1863--7/3/1922) Jeden z wielkich teorioliczbowcow. Mial zasadniczy wklad do teorii rownan diofantycznych via oszacowania aproksymacji wymiernych liczb algebraicznych. Viggo Brun (1885 - 1978) -- wspomnialem jego piekny wynik o liczbach pierwszych blizniakach wyzej. Stworzyl metode sita, pierwsze od czasow starozytnego Erastotenesa, i o wiele bardziej zaawansowane sito teorio-liczbowe, Z czasem zostalo zarzucone na korzysc jeszcze nowszego sita, zwanego wielkim (zapoczatkowanego znowu przez Norwega, o czym ponizej). Odzylo z nowa moca/ dzieki dwom ludziom, glownie dzieki Henrykowi Iwancowi (z Polski :-), najwybitniejszemu bodajze obecnie specjaliscie w tej dziedzinie. Atle Selberg (14/6/1917--) -- zaproponowal wielkie sito, podal lemat, ktory dla niego i Erdosa stal sie podstawa dla elementarnego (nie korzystajacego z funkcji zespolonych) dowodu o dystrybucji liczb pierwszych... Staly czlonek Instytutu w Princeton, otrzymal nagrode Fieldsa w roku 1950. Henrik Martens (1927 - 1993) Uzyskal glebokie oszacowania w teorii liczb, zaawansowal Analize Matematyczna. >> Porownajmy ten wynik z innym wynikiem Eulera, jego pierwszym >> glosnym, ktory uczynil go slawnym i szanowanym wsrod >> matematykow: >> >> suma odwrotnosci kwadratow wszystkich liczb naturalnych: >> >> 1/1 + 1/4 + 1/9 + 1/16 + 1/25 + 1/36 + 1/49 + 1/64 + ... >> >> jest rowna (pi^2)/6. > >a, to latwe, trzeba sobie tylko troszke przypomniec szeregi. Oj, Andrzeju, jak Ci sie to lekko mowi. Owszem, dzis mozna powyzszy szereg zsumowac na kilka sposobow, chocby uzywajac teorie szeregow Fouriera, czyli wyksztalceni matematycznie ludzie powinni to potrafic. Ale i dzis niewielu potrafi, a gdyby mieli wymyslec cos takiego, to daliby swiadectwo swoim wyjatkowym zdolnosciom. Koncze, ale odezwe sie. Tymczasem masz nad czym sie zastanawiac :-) Pozdrawiam serdecznie, Wlodek