Re: [Wie pan kto ja jestem?]

2000-10-05 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Wed, 4 Oct 2000 16:32:14 +0200, Irek Zablocki [EMAIL PROTECTED]
ma ochote napic sie czegos dobrego:

Seweryn mu zarzuca:

 Panie Zblocki historyjak ciekawa, tylko
 z panem rosyjski cos tu niegra.
 Przyslowie mowi: tisze budiesz dalsze pojediesz...
 Pogodnie
 Seweryn

Irek protestuje:

 Moj rosyjski, Panie Sewerynie zardzewial
 rzeczywiscie, ale nie na tyle, zebym
 zapomnial, jak prawidlowo brzmi to przyslowie.
 Zakladam sie o butelke Smirnoffa,
 ze najczesciej spotykana wersja, jest nastepujaca:
 "Tisze jediesz, dal'sze budiesz" (w mojej uproszczonej
 transkrypcji). Zreszta - parafrazowalem przyslowie.
 Prosze zwrocic uwage na uzycie slowa "niby":
 Irek Zablocki wrote:
  niby: ciszej jedziesz, dalej zajedziesz,
  a ja juz ponad godzine [...]

Sewek, nie zakladaj sie, bo przegrasz!

Lenin tkwil wciaz na Zachodzie, a Rosji rozrabial
Trocki i stal sie znanym (glosnym :-) oratorem.
Gdy Stalin Trockiego wypedzil, to na lokomotywie
unoszacej Trockiego za Rosje wolami (ponoc) napisali:
DALSZE JEDIESZ, TISZE BUDIET.

 Mam jeszcze jedna (nie)ciekawa historie,
 tym razem ze wschodniej granicy Polski
 ale moze by tak dla odmiany cos pogodnego napisac, ha?

Irek

Sprawiedliwosc wymaga, zeby o wschodniej granicy tez
napisac (i dla rownowagi nalezy wtedy przytoczyc przyslowie
niemieckie :-)

Pozdrawliaju,

Wlodek



Re: proporcje, tradycje

2000-10-05 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Thu, 5 Oct 2000 05:52:15 -0400, Tomasz J Kazmierski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

On Wed, 4 Oct 2000 18:23:11 -0400, Sztuka Myslenia (wh)
wrote:


Po raz pierwszy wypowiedz Jana Nowaka-Jezioranskiego, ktorego
cenie ogromnie, ktorego wspominam zawsze jak najmilej,
zmartwila mnie, gdyz porownal rzeczy nie do porownania.
Z jednej strony niestosowne wyglupianie sie bez wiekszej
konsekwencji.  Z drugiej strony rasistowskie dzielenie obywateli
Polski, sianie nienawisci przez ksiedza Jankowskiego. Tym
razem slynny Kurier z Warszawy zapedzil sie.

Obrazanie wartosci swietych dla milionow ludzi przez glowe
panstwa nigdy nie jest "wyglupianiem sie bez wiekszej
konsekwencji". Jesli popatrzec na nastroje w ostatnich dniach
zarowno w Polsce jak i wsrod emigracji, to nie ulega watpliwosci,
ze konsekwencje juz sa i to powazne. Wiekszosc biskupow zlozyla
emocjonalne oswiadczenia potepiajace czyn prezydenta. Rady
samorzadowe podejmuja uchwaly deklarujace prezydenta i jego
ministra jako osoby niepozadane. Jest to niemal stan cywilnego
wypowiedzenia legitymacji.

Proby pomniejszania znaczenia obrazania swietosci pogarszaja
jeszcze sytuacje. Redukowanie znaczenia wybryku do poziomu
niewinnego zartu odbierane jest jako kolejny dowod lekcewazenia
wartosci sacrum i kolejna ciezka obraza.

tjk

Czyli w polowie zgadzasz sie ze mna:  konsekwencja kabotynskiego
zachowania Kwasniewskiego (i Siwca) moze byc, ze Kwasniewskiego
nie wybiora na prezydenta (nawet to watpliwe) -- w koncu
drobiazg. Konsekwencja wystapien Jankowskich moga byc mordowania.
Wiec mi odpowiedz czy zgadzasz sie z brunatowiczem, z tegoz watku,
gdy odpowiadasz na pytanie, ktore raz jeszcze postawie, wiec sie
Tomku nie wymiguj, odpowiedz uczciwie:

  ktory z dwoch aktow jest bardziej obcy idei chrzescijanstwa
  -- kpiny z papieza czy sianie nienawisci rasowej?

Pozdrawiam,

Wlodek



Wisla Pany! / Re: Ma chody! 2' zloty dla Korzeniowskiego (5' dla Polski)

2000-09-29 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Fri, 29 Sep 2000 10:17:13 MET, Andrzej Szymoszek
[EMAIL PROTECTED] wrote:

 Robert Korzeniowski zdobyl zloty medal
 [...]

 -- Wlodek

No to Wlodek mnie uprzedzil jako zwiastun dobrego :) Ale
  gdy Korzeniowski dochodzil do mety, u nas byla glucha noc.
  W moim przypadku zarwana, oczywiscie.

Dorzuce zatem pare uwag, aby wszyscy nalezycie docenili
  wydarzenie.

Napisalem krotko, bo jak Korzeniowski, tez sie spieszylem,
czujac oddech na plecach jednego z Wrocclawia!  :-)

Za to mogles juz spokojnie napisac wiele ciekawych
rzeczy.  A z Kamila/ i tak mnnie wyprzedziles!! Co za
frustracja!!!  :-)


5. Robert Korzeniowski poszedl dzisiaj jak wielki mistrz.
   Od poczatku prowadzil, dyktowal tempo, stawial warunki.
   Rywale po kolei sie wykruszali, a on jak maszyna.
   Od poczatku, mozecie wierzyc, bylem pewien zwyciestwa
   i gdzies po 10 km projektowalem sobie, co o nim napisze na
   poland-l ;) Jedyne co macilo moja pewnosc, to zdarzajace
   sie przeciez dziwne acz nieublagane decyzje sedziow.

Szczerze mowiac, to chod sportowy jest konkurencja sztuczna.
Po prostu bym ja/ skasowal.  Chodzi o to, ze wbrew anatomii
zawodnicy przymuszaja sie do posuwaniu w sposob, ktory z tego
powodu powoduje kontuzje.

Kazdy sport powinien nagradzac za lokalnie optymalna metode
poruszania sie. "Lokalnie" znaczy w tym kontekscie, ze na to
by uzyskac poprawe, nalezaloby zmienic sposob tak zasadniczo,
ze bez watpienia mielibysmy juz inna dziedzine sportu.

Tymczasem w wypadku chodu, minimalna roznica w poruszaniu sie
wyprowadza z chodu w bieg, ktory jest [przy takich szybkosciach
o wiele ekonomiczniejszym i latwiejszym sposobem pokonywanmia
przestrzeni (gdy wytrenowany zawodnik nie jest niczym objuczony).

Nic dzienego, ze sedziowanie jest tak niestabilna/ operacja
-- nie ze zlej woli, lezcz z powodow obiektywnych.

8. Jak juz jestesmy przy temacie "sport a polityka": czesto
   sarkajac na dzisiejsza rzeczywistosc podkresla sie
   osiagniecia sportowcow doby PRL.

Szczesliwie te osiagniecia byly mniejsze niz w Sojuzie
i innych demoludach, zwlaszcza w NRD.  W Polsce komunizm
byl mniej komunistyczny, wiec bylo mniej sportowego
zdegenerowania, moze wcale.  Polskie medale olimpijskie
byly w tym sensie autentyczniejsze, bardziej ludzkie,
mozna bylo z nimi sympatyzowac na calego.


9. Pozytywne uczucia w stosunku do krakowian wzmacnia fakt
   z innej beczki acz sportowy: pilkarze Wisly dokonali wczoraj
   czegos niemozliwego. Ogladalem mecz Real Saragossa- Wisla
   o puchar UEFA 2 tygodnie temu, wprawdzie Polacy pierwsi
   strzelili gola, ale pozniej Hiszpanie ich zdeklasowali
   i wygrali 4:1, az przykro bylo patrzec. W krakowskim
   rewanzu pierwsza bramke zdobyl Real- normalka. Ale
   w drugiej polowie wislacy najpierw strzelili jedna
   bramke, pozniej druga, trzecia, wszystko w 10 minut,
   a pod koniec meczu- czwarta! W dogrywce 0:0, w karnych
   lepsza Wisla. Piekne preludium do sukcesu Korzeniowskiego!

Andrzej

Chcialbym taki mecz obejrzec!!!

Tv nie posiadam, ale w pokoiku osiedlowym z maszynami
do cwiczen szedl w tv mecz USA-Japonia.  Wiec usiadlem
na siodelku stacjonarnego rowerka i gapilem sie, nawet
staralem sie caly czas pedalowac. Gdy zaczalem ogladac
Japonczycy prowadzili  1:0.  Naturalnym bylo dla mnie
kibicowac Amerykanom, ale wzglednmie filigranowi
Japonczycy grali o wiele ladnie.  Druzyny byly wyrownane.
Tyle, ze w akcjach Japonczykow bylo cos bardzo pilkarsko
poetycznego.

Panuja stereotypy o zawzietosci Azjatow, zwlaszcza
Japonczykow.  Tymczasem Amerykie "kundle", wygladajace
od Sasa do lasa,  potrafia byc nie mniej zawziete
od innych, moze bardziej.  Wydawalo mi sie, ze juz
wysiedli kondycyjnie.  Jednak napierali i napierali.
Umieli mniej wiecej tyle pilkarsko, co Japonczycy, choc
nie mieli ich finezji. Za to byli wieksi fizycznie.
W koncu wyrownali.  Teraz z kolei ozywili sie Japonczycy,
pieknie atakowali i zdobyli gola po slicznej akcji.
I znowu napierali Amerykanie, a Japonczycy jednak tez
kondycyjnie byli slabi. Wszak mieli nauczke, Amerykanie
wyrownali.  Czyli powinni byli sprobowac zdobyc jeszcze
jednego gola na zapas. Ale nie mieli sily.  W koncu
jeden z Japonczykow sfaulowal Amerykanina w poblizu
japonskiej bramki, karny, i juz jest 2:2.  Japonczycy
faulowali fachowo, maskujac faule, a przy tym nie czyniac
fizycznej krzywdy Amerykanom.  Amerykanie tez troche faulowali.
Sedziowie nie nabierali sie, przyznawali rzuty wolne, a nawet
decydujacego karniaka. Po dogrywce bylo dalej 2:2.
Zdecydowaly karne.  Amerykanie strzelili 5 na 5.
Amerykanski bramkarz, wielki chlop, za kazdym razem
poruszal sie w poprzek, wzdluz linii bramkowej, wykonujac
tajemnicze ruchy.  W poprzek poruszac sie wolno, natomiast
wybiega mozna dopiero po momencie kopniecia pilki (gdy juz
jest za pozno :-) -- chyba sie nie myle, chyba zaraz po
gwizdku nie jest dozwolonym.  Uwazam, ze w wypadku
strzelaniny, majacej po remisowym wyniku czesci 

kwiatek p.B. :-) / Re: Yehuda Amichai

2000-09-28 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Mon, 25 Sep 2000 23:23:21 -0400, Stefan Buchholz [EMAIL PROTECTED]
odpowiada Pani Ptys', ktora napisala:

 Nie wyobrazam sobie literatury polskiej bez braci Singerow. Nie wyobrazam
 sobie literatury polskiej bez Galczynskiego.

Na co nasz konspirator B.:

 Tak, tak... Polski  zameczanej przez
 straznikow swiatowej finansjery pilotowanej
 przez pobratymcow ... p.Galczynskiego.

Stefan B. - czytajacy ksiazki a ostatnio
 sluchajacy poezje z CD pt. "Strofy dla Ciebie"


Tosmy naprawde juz lista kulturalna:

patrz Kosciuszko na nas z nieba
...


Tego kwiatka nikt nie powinien przegapic,
a latwo moglby umknac :-)

-- Wlodek



jury w slowniku polskim

2000-09-26 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Mon, 25 Sep 2000 20:35:29 -0400, Adam Tomaszewski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

Swego czasu pan Niewiadomski probowal mnie (  nie tylko mnie )oswiecac i
pouczal jak pisac po polsku.
Prosze pana  o interpretacje ostatniego zdania ,ale tym razem juz po
polsku.
Moze "jury" to nowe polskie slowko?



Adam Tomaszewski

Jak najbardziej polskie i na pewno nie nowe
(choc, oczywiscie, pochodzenia francuskiego;
ale "juror" jest juz slowem polskim, pochodzenia
angielskiego).

Maly Slownik Jezyka Polskiego (Wyd. PWN (c) 1969),
wydany ponad 30 lat temu podaje:

jury [czyt z^uri] -ndm- komisja sedziowska, grupa
   znawcow, wyznaczonych lub wybranych do rozstrzygania
   konkursow artystycznych, literackich, sportowych itp.
   oraz przyznawania nagrod: J. konkursowe. J. wystawowe
   przyznalo dwie nagrody. fr.

(W slowniku, nad "u" w wymowie [z^uri] sa/ dwie kropki).

-- Wlodek



Re: jury w slowniku polskim

2000-09-26 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Tue, 26 Sep 2000 10:05:25 -0400, Adam Tomaszewski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

Prosze pana,
 [...]
Czy to moze jest jakis nowy  "trynd",  moze piszac w ten sposob , swiadczy
to o  wyzszosci nad pospolitym motlochem?? Pan i pan Niewiadomski twierdza
ze to slowo polskie, ja utrzymuje ze to slowo
obce polskiej pisowni,
 no, ale coz moze wiedziec przyglup urodzony na kamieniu.


Adam Tomaszewski

Raz i drugi, jakze niepotrzebnie, strzela Pan z biodra
i trafia kula/ w  plot.

-- Wlodek



Odezwaly sie nozyce / Re: Medale po polmetku olimpiady

2000-09-24 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sun, 24 Sep 2000 07:51:06 -0400, Adam Tomaszewski
[EMAIL PROTECTED] wrote:


 A propos' tchorzostwa, natretnie przyszly na mysl
 brunatniaki z P-L... wrzesien, wrzesien...

Czy Rabin Hood , Lewatywa Naraty i Argot Server to tez  brunatniaki??
czy moze jakas inna rasa?,  z daleka nieprzyjemnie pachnie.
Moze to miedzynardowka rasistow, chamow i przyglupow?

jakie pana zdanie na temat tych " bohaterow".


Adam Tomaszewski

Panie Adamie Tomaszewski,

alez z Pana przyglup -- na (brunatnym) kamieniu sie rodzicie.

-- Wlodzimierz Holsztynski



Re: Yehuda Amichai

2000-09-23 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sat, 23 Sep 2000 22:31:23 -0600, Witold Owoc [EMAIL PROTECTED] wrote:

Stefan Buchholz [EMAIL PROTECTED]:
} co nas moze obchodzic jakis tam "wybitny poeta izraelski"?

Roznica miedzy edukacja w Polsce a np. szkola amerykanska polega
miedzy innymi na tym, ze Polacy maja mozliwosc zapoznania sie
z wybitnymi dzielami, ktorych oryginaly powstaly w innych
jezykach niz polski. Polski licealista poznaje np. Homera,
Moliera, Puszkina, Szekspira, Twaina oraz wielu innych.

Witold Owoc

P.S. Podobnie osoby przybywajace z Polski do Ameryki zwykle zauwazaja
brak filmow i piosenek francuskich, hiszpanskich i wloskich.

Ciesze/ sie/ Witku, ze utarles brunatnemu bra/zowikowy nochal
i wystapiles w obronie polskich tradycji kulturalnych, ktore,
jak kazda kultura, kwitna, gdy w kontakcie z innymi kulturami.
Jest cos wspaniale transcendentalnego w kulturze (i cos niskiego
i rownie transcendentalnego w jej braku, w tchorzliwej
miedzynarodowce rasistow, chamow i przyglupow).

Twoj gest jest szczegolnie wazny we **wrzesniu**.

Z drugiej strony musze wstawic sie za edukacja amerykanska/.
Nie jest tak jednostronna, jak to przedstawiasz.

Co do filmow i piosenek, to sie zgodze, ale tylko czesciowo.
Na przyklad w San Jose, w 1995, wykupilem abonmament na cykl
filmow z roznych krajow. Moze tez nie doceniasz powszechnego
ruchu oddolnego.  Na pewno wiesz o polonijnych polskich
festiwalach filmowych.  Domyslam sie, ze inne grupy etniczne
maja/ podobne.

Co do hiszpanskich piosenek i muzyki, a ogolniej
latynoskiej, to w Stanach jest obecnie potezny ruch
wsrod ameryukanskich gwiazd, ktore cokolwie ledwo
maja wspolnego z latynoskim pochodzeniem (w Stanach
jak ktos jest w 1/16 Indianinem, to juz sobie zalatwia
oficjalny dokument i dostaje od bardziej ustalonych
"Indian" poetyckie nazwisko).  Piosenki i tance latynoskie,
w tym z Ameryki Poludniowej, sa w Stanach niezwykle popularne,
wielu ludzi bierze kursy, zeby sie ich nauczyc.

Popularna tez jest muzyka hiszpanska, klasyczne flamenco,
nowsze jazzmenco, ...  Dodam, ze wielka/ muzyke/ hiszpanska
(jak i w duzej mierze prawdziwego Szopena) udostepnil swiatu
nasz wielki Artur Rubinstein, do dzis uwazany na ogol za
najwybitniejszego pianiste wszechczasow (ten sam, ktory
na otwarcie pierwszej sesji ONZ zagral Mazurek Dabrowskiego
-- byla to jego spontaniczna reakcja na brak polskiej flagi
wsrod flag zwyciezcow 2 Wojny Swiatowej i uczestnikow ONZ--
i dostal olbrzymia/ owacje/).

Powszechny AKTYWNY ped do kultury w Stanach jest imponujacy:
tance, spiewanie, ceramika, poezja, muzyka, teatr, ...

Pozdrawiam,

 -- Wlodek



Re: Chadzaja/ parami takze...

2000-09-20 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Wed, 20 Sep 2000 04:26:59 -0400, Wlodzimierz Holsztynski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

Co wiecej, wydaje mi sie, ze z polskich sportowcow
dotad tylko Irena Szewinska zdobyla wiecej niz
dwa medale olimpijskie.  Tak wiec Renata Mauer wysunela
sie na liscie ogolnej na drugie miejsce.

Chwilowe zacmienie. Oto pelna lista, za stan dzisiejszy: 2000-09-20,
polskich olimpijczykow ktorzy zdobyli conajmniej 3 medale
olimpijskie lub dwa zlote.

Szablista Jerzy Pawlowski zdobyl 5 medali: 1 zloty, 3 srebrne
i jeden brazowy. Dwa srebrne zdobyl w Melbourne, 1956; srebrny
w Rzymie, 1960; brazowy w Tokio, 1964; i na koniec zloty w Meksyku,
1968. Szermierze maja dlugie kariery. Pawlowski w Meksyku mial
juz 36 lat. Moze zdobylby wiecej medali, ale przyszlo mu odsiedziec
9 lat z 25, na ktore zostal skazany za szpiegowstwo na rzecz Niemiec
Zachodnich. Wymieniono go na slynnym moscie berlinskim na szpiegow
polskich, zlapanych na Zachodzie.  Proces szpiegowski objal szereg
szermierzy, gdy polska szermierka kwitla.  Ciekawi mnie co o tym
pisala sportowa prasa (zachodnio)niemiecka :-)

Florecista Witold Woyda zdobyl cztery medale, przy tym, jako
pierwszy i tylko jeden z dwoch Polakow, az 2 zlote medale
w czasie tej samej olimpiady w Monachium, w 1972r.  Poza tym
srebro w Tokio, 1964, i braz w Meksyku, 1968.

3 medale olimpijskie w sprintach i biegu przez plotki
zdobyla Teresa Ciepla-Wieczorek: brazowy w Rzymie; zloty i srebrny
w Tokio, 1964.

Florecista (i szablista) Egon Franke zdobyl dla Polski pierwszy
zloty medal w szermierce, w Tokio, 1964; tamze srebrny oraz
w Meksyku, 1968, brazowy. W sumie 3 medale olimpijskie.

Renata Mauer-Rozanska zdobyla w strzelaniu dwa zlote medale
(jeden dopiero co, w Sydney) i jeden brazowy.

3 medale, wszystkie w zawodach druzynowych, zdobyli wspolnie
szablisci Andrzej Piatkowski, Wojciech Zablocki (popularny
Kajtek :-) i Ryszard Zub (oraz Pawlowski): srebrne w 1956 i 1960,
oraz brazowy w 1964.  Kajtek w zawodach druzynowych walczyl
lepiej niz w indywidualnych, byl podpora/ druzyny.

3 medale olimpijskie zdobyl bokser Zbigniew Pietrzykowski:
brazowy w Melbourne, 1956 (kiedy polski boks doznal szoku
i tylko Niedzwiecki i Pietrzykowski zdobyli medal, "ledwie"
brazowy, gdy oczekiwano, ze inni bokserzy polscy,
jak Stefaniuk, zdobeda zlote); srebrny w Rzymie, 1960,
kiedy to przegral w finale z samym mlodziutkim wtedy
Cassiusem Clay czyli Muhammadem Ali, The Greatest;
po czym znowu brazowy w Tokio, 1964.  Jednym z wielkich osiagniec
Pietrzykowskiego bylo zwyciestwo nad legendarnym bokserem wegierskim,
Laszlo Pappem, w jednym z Mistrzostw Europy. Pietrzykowski
byl mistrzem Europy az 4 razy.  Pamietam go, leworeczny, wysoki,
mial duzy zasieg ramion, jak pajak.  Brakowalo mu kondycji.
W pewnym meczu z ZSRR, gdy ZSRR bylo bokserska potega, wygral
swoj pojedynek w polciezkiej i widac bylo, ze dal z siebie wszystko.
Po ostatnim dzwonku przez cala szerokosc ringu padal, czepiajac
sie lin, by wreszcie osiasc na swoim krzeselku. Zdobyl punkty,
ktore zapewnily nam remis 10:10.

Zapasnik w stylu klasycznym, Jozef Tracz zdobyl braz w Seulu, 1988,
srebro Barcelonie, 1992, i braz w Atlancie, 1996.

2 zlote medale olimpijskie zdobyli:

judoka Waldemar Legien, w wadze polsredniej, w 1988 i 1992;

piecioboista nowoczesny Arkadiusz Skrzypaszek, w 1992 (drugi
po Woydzie Polak, ktoryzdobyl 2 zlote medale w czasie jednej
olimpiady);

trojskoczek Jozef Szmidt, w 1960 i 1964;

zapasnik w stylu klasycznym, Andrzej Wronski, w 1988 i 1996;

strzelec Jozef Zapedzki, w 1968 i 1972.

 ---

Na koniec zawsze milo wspomniec o sukcesach najwybitniejszego
polskiego sportowca wszechczasow, Ireny Kirszentstein-Szewinskiej:
3 zlote, 2 srebrne i 2 brazowe medale.  Ogladalem w tv final
400m kobiet w Montrealu, w 1976.  Zostawila konkurentki daleko
w tyle i pobila swoj wlasny rekord swiata. Miala w swoim czasie
rekordy swiata na 100m, 200m, 400m.  Byla takze rekordzistka Polski
(i srebrna medalistka olimpijska) w skoku w dal.  (Na stronie

http://olimpiada.onet.pl/21674,per_itm.html

mozna przeczytac, ze byla rekordzistka swiata na 100m, 200m i 400m
jednoczesnie, ale to pomylka.  Na ile pamietam, to zlota Irena miala
tez przez pewien czas rekord Polski w piecioboju).

 ---

Pozdrawiam,

Wlodek



Re: czy jest tu admin, p. Owoc?

2000-09-19 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Tue, 19 Sep 2000 16:46:33 +1100, Ewa Murawska
[EMAIL PROTECTED] wrote:

Boze, do czego to doszlo! Plakac sie chce...

Ewa Murawska

Albo smiac. Nic powaznego. Popluczyny splyna/.  To juz
nie te czasy. Akurat wrzesien jest miesiacem, w ktorym mozna
dac tu piekny wiersz Herberta na 17 wrzesnia, a polglowacki
do kwadratu woli swoje antysemickie swinstwa, szkalujace
historie Polski.  Samo to, ze popluczyny probuja sie
przyklejac do tradycji juz jest odpychajace... ale niewazne.

Pozdrawiam,

Wlodek



Prawa autorskie

2000-09-19 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Tue, 19 Sep 2000 12:46:05 -0300, Zbigniew J Koziol [EMAIL PROTECTED]
wrote:

 [...]
prawa autorskie do tak starych rzeczy chyba juz nie obowiazuja? ;)

zb.

Prawa autorskie (w przeciwienstwie do patentow,
ktore po jakims czasie wygasaja/) obowiazuja/ zawsze-na zawsze.
Po smierci autora sprawa czesto rozmywa sie, gdy spadkobiercy
nie sa jasno zidentyfikowani.

-- Wlodek



4 sportowcow, 5 dzialaczy

2000-09-19 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Przytaczam artykul ze strony:

 http://olimpiada.onet.pl/34860,wia_itm.html

Niby to urocze, ale robi sie od tego niedobrze,
przypominaja/ "juz nie te czasy", jak ze zlego
snu, zenujaca historyjka.  Tak zwana olimpijska idea
(czysciutka, amatorska -- czlowieka zamoznego, arystokraty)
wspolgrala az za dobrze z systemami totalitarnymi.  Jeden
z jej odpryskow, to krzywda dzieci-sportowcow, w szczegolnosci
dziewczat.

Cwierc olimpiady minelo, a Polacy maja tylko izolowane
sukcesy i ani jednego medalu.  Az nijako sledzic.
Rekord Europy pobila Otylia Jedrzejczak, wygrywajac swoj
polfinal 200m stylem motylkowym w czasie 2.07,81. Oby
w finale poszlo jej jeszce lepiej.  Poza tym byly dwa
piate miejsca (tez dobrze)i niewiele wiecej.

Nieomal wszyscy blizsi i dalsi sasiedzi Polski maja medale,
choc w wieksziosci ciagna tylko tak sobie, podobnie jak
kraje bylego Sojuzu.  Chemiczne sukcesy NRD zostaly zastapione
podobnymi sukcesami Chin. Na czele sa Stany, ale rewelacyjna
Australia nieomal Stanom dorownuje (7-6-5 v. 7-5-6), a ludnosci
ma chyba ze dwanascie razy mniej.  Bycie gospodarzem troche
pomaga, ale nie az tak.  Swietnie wystepuje Francja.  Kiedys
slabo wypadala na olimpiadach Francja, az za de Gaulla tak to
ja/ zabolalo, ze panstwo zaczelo sponsorowac sport wyczynowy
i dalo to wyniki na lata.  Lepiej jednak, gdy pieniadze
z podatkow nie ida na sport wyczynowy, lecz, jak w Stanach,
na sport w szkolach podstawowych i srednich.  Juz na uczelniach
sport sam na siebie zarabia, a nawet na cala/ uczelnie/.
Poza tym sport jest albo komercyjny, albo w ramach hobby
(prawdziwie amatorski, a nie lipnie jak gdzie indziej).

-- z olimpijskim spokojem, Wlodek

=




Dzieñ 5 - wtorek, 19 wrze¶nia 2000


OLIMPIADA: Do ostatniego tchu
(AEG (Inf.w³asna), 19 wrze¶nia 2000 godz.11:23)



Eric Moussambani/EPA
Eric Moussambani z Gwinei Równikowej zostanie na pewno
jednym z bohaterów ostatnich igrzysk XX wieku. W ¶wiecie
wy¶rubowanych yników, dopingu i korupcji przypomnia³ czym
jest prawdziwe amatorstwo.

Moussambani przyjecha³ do Sydney na zaproszenie MKOl.
Z Gwinei zaproszono czterech zawodników i piêciu dzia³aczy.
Zg³oszono go do p³ywania na 100 metrów stylem dowolnym.
Wylosowa³ grupê najs³abszych zawodników. By³o ich trzech:
Nigeryjczyk Karim Bare, Tad¿yk Farkhod Oripov i Mussambani.

Rywale Gwinejczyka nie czekaj±c na sygna³ wskoczyli do basenu.
Zostali zdyskwalifikowani. Publiczno¶æ protestowa³a, ale regulamin
jest nieub³agany. Gwinejczyk, który powstrzyma³ sie przed skokiem,
musia³ p³yn±æ sam. Stan±³ ponownie na s³upku i skoczy³ do wody.
Od razu by³o widaæ, ¿e Mousambani jest ca³kowitym amatorem, dla
którego udzia³ w igrzyskach olimpijskich jest najwiêksz± przygod±
w dotychczasowym 22-letnim ¿yciu.

Nie zra¿aj±c siê p³yn±³ w stylu "dowolnym". Pierwsze 50 metrów
zaje³o mu 40,97 s (rekord ¶wiata na 100 m - 48,18). Wykonanie
nawrotu kompletnie zdezorientowa³o afrykañskiego p³ywaka. Okaza³o
siê, ¿e przep³yniêcie drugich 50 metrów mo¿e byæ problemem.
W po³owie basenu Moussambani zacz±³ p³yn±æ niemal w miejscu,
nieznacznie posuwaj±c sie do przodu. Ratownicy zaczêli zbli¿aæ
siê do basenu, gotowi do interwencji. Kilkutysiêczna publiczno¶æ
wsta³a z miejsc i gor±cym dopingiem wyzwoli³a znowu przyp³yw
energii Erika. Uda³o mu siê przep³yn±æ pe³ne 100 metrów
o w³asnych si³ach.

Uzyska³ czas 1.52,72, wynik znacznie gorszy od rekordu ¶wiata na 200
metrów. Ale to nie by³o istotne. Wa¿ne, ¿e wzi±³ udzia³ w igrzyskach.
Wygra³ z w³asn± s³abosci±, nie wstydzi³ siê, ¿e dla wiekszo¶ci
obserwatorów jest prawdopodobne zabawk±.

Zapytany przez dziennikarza "Gazety Wyborczej" co zamierza teraz
zrobic, gdy zakoñczy³ starty, Eric odpowiedzia³ - "Teraz to ja
zadzwoniê do mamy, do kolegów. Bêdê ¶wiêtowa³ i bêdê tañczy³.
Dla mnie start w olimpiadzie jest jak bajka."



Re: ogonki...

2000-09-18 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sun, 17 Sep 2000 21:29:01 -0300, Zbigniew J Koziol [EMAIL PROTECTED]
wrote:

Wodzimierz Holsztyski wrote:

 wiec skopiowalem,
 mozolnie usuwajac
 wszystkie ogonki,

Mozna wyslac oryginal na adres [EMAIL PROTECTED], a po chwili dostanie sie
tekst bez ogonkow.

zb.

 --wh

Dziekuje.  Bede pamietal nastepnym razem.
Troche to ironiczne.  Kiedys napisalem
programy w perl zamieniajace na przyklad moje
ascii namiastki na ogonki:

a/ c' e/ l/ n' o' s' z' z^

(i podobnie z duzymi literami).

-- Wlodek



Re: czy jest tu admin, p. Owoc?

2000-09-18 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Mon, 18 Sep 2000 14:19:31 +0200, Chris BOROWIAK
[EMAIL PROTECTED] wrote:

Rabin Hood wrote:

 BOROWIKA, ps. "Szabergoj"

Ja z dupkami,

nieBorowik nie wie do kogo mowi, a mowi do jednego z nielicznych
PIERWSZYCH uczestnikow Poland-L.  Nieborowik nie ma szacunku
dla siebie (a skadby mial miec?!), wiec i dla innych nie potrafi,
ani dla listy, na ktora/ przyszedl falszywie. I jeszcze
oksymoronsko mowi o dyskutowaniu: nieBorowik i dyskusja, ha-ha.

 ktorzy sie wstydza swego prawdziwego nazwiska
(pewnie ma ono w sobie - jak zydom przystoi - jakies "baum"
albo "stein" lub "zweig") wystepujac pod pseudonimem i dodat-
kowo celowo obrazajac innych, poslugujacych sie nazwiskiem
prawdziwym, owo nazwisko przekrecajac, DYSKUTOWAC NIE BEDE
majac ich gleboko tam, gdzie ich miejsce!

Co na takie poczynania admin listy???

Krzysztof Borowiak

Skad w Polandelowskim lesie taki trujacy nieprawdziwek?
Przykical tu na szabergojskiej nozce, ze zlymi dla Polandelu
zamiarami (udokumentowanymi w Internecie), z podgnila/
swastyka/ na kapelusiku, i sam sie nieBorowik dziwi: co
administrator na poczynania tak niechlujnego grzybka,
zajmujacego miejsce gleboko w historii odbytej.

Ba, dubeltowo polglowacka gnida oksymoronska tez wydala
antypolski dzwiek spomiedzy poldupkow wspomnianej juz
historii odbytej.

-- Wlodek (urodzony na Uralu).



Re: Na strazy polskich granic...

2000-09-17 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

--
On Tue, 1 Aug 2000 08:18:55 +0800, Michal Niewiadomski
[EMAIL PROTECTED] przytoczyl z pamieci:


Na strazy polskich granic
Bedziemy wiernie stac.
Szarymi Szeregami
My harcerska szara brac.
My mlodych dusz gromada,
Gromada mlodyczh serc.
Piesn nasza dumnie wzlata
A ze wszystkich krancow swiata
Echo gromkie odpowiada,
nam: B S.

Ojczyznie ukochanej
Dan krwawa trzeba niesc
Zlozymy serc miliony
W jej stalowa dumna piers.
Rozumni szalem w boju
O Pospolita Rzecz,
Szarymi Szeregami
Stac beziemy murem trwalym
W twardej sluzbie, twardym znoju
My, B S.



Wstukal z pamieci Michal Niewiadomski
Hong Kong, 1 sierpnia 2000

_

Bojowe Szkoly byly srednia grupa wiekowa Szarych Szeregow, pomiedzy
 Zawisza i GS - Grupami Szturmowymi. Nie mam pojecia kiedy ta (nieco zbyt
patetyczna, gdy patrzy sie na nia z perspektywy prawie 60 lat) piesn
powstala i kto byl jej autorem. Zapewne przed Powstaniem, ale moze nie w
Warszawie. Wiec moge tylko przypuszczac ze spiewano ja w Warszawie w
sierpniu i wrzesniu 1944.

My spiewalismy to w Warszawie kilkanascie lat pozniej, w ZHP, gdzie bylo
jeszcze wtedy sporo wywodzacych sie z Szarych Szeregow wychowawcow.


==

Zbigniew Herbert




Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cie najezdzco
a droga ktora Jas Malgosia dreptali do szkoly
nie rozstapi sie w przepasc

Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze spiacy w gorach beda spali dalej
wiec latwo wejdziesz nieproszony gosciu

Ale synowie ziemi noca sie zgromadza
smieszni karbonariusze spiskowcy wolnosci
beda czyscili swoje muzealne bronie
przysiegali na ptaka i na dwa kolory

A potem tak jak zawsze luny i wybuchy
malowani chlopcy bezsenni dowodcy
plecaki pelne kleski rude pola chwaly
krzepiaca wiedza ze jestesmy sami

Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cie najezdzco
i da ci sazen ziemi pod wierzba  i spokoj
by ci co po nas przyjda uczyli sie znowu
najtrudniejszego kunsztu  odpuszczania win




na p.h.p. wiersz ten
przytoczyl wojtekf,
wiec skopiowalem,
mozolnie usuwajac
wszystkie ogonki,
--wh



zloto-srebro-bra/z

2000-09-16 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

--

Po dwoch dniach Olimpiady rozklad medali
wyglada nastepujaco (padlo tez szereg
rekordow swiata):



Poz. Kraj  zloto-srebro-bra/z

1 Australia2 2 1
2 USA  2 1 1
3 Francja  2 1 0
4 Japonia  1 1 0
5 Korea P³d.   0 2 1
6 Chiny0 1 3
7 Szwajcaria   1 0 1
8 Rosja1 0 0
  Turcja   1 0 0
  Ukraina  1 0 0
  Wielka Brytania  1 0 0
12 Bu³garia0 1 0
 Holandia  0 1 0
 Niemcy0 1 0
 W³ochy0 1 0
16 Bia³oru¶0 0 1
 Brazylia  0 0 1
 Kirgistan 0 0 1
 Kuba  0 0 1
 Rumunia   0 0 1
 Szwecja   0 0 1

Polscy sportowcy maja swoje pierwsze sukcesy
i lekkie niepowodzenia, ale jeszcze nie maja/
medalu.

W pewnym sensie kazdy medal na Olimpiadzie w Sydney
jest polski, bo zaprojektowany przez polskiego
artyste/ z Australii.  (Nazwisko mi ucieklo :-( ).


-- Wlodek



Re: zloto-srebro-bra/z

2000-09-16 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sat, 16 Sep 2000 17:36:15 -0400, Tomasz J Kazmierski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

On Sat, 16 Sep 2000 16:45:08 -0400, Wlodzimierz Holsztynski
[EMAIL PROTECTED] wrote:


6 Korea P³d. 0 2 1

Podobno Korea pn+pld wystepuja razem?

tjkorpe

Razem defilowali, byli wzruszeni, publika
wstala z miejsc (wszystko to wyczytalem,
bo tv nie posiadam).  Gdy chodzi o medale,
to nie ma tak dobrze -- co moje to moje,
a co twoje to twoje. Serio, wystepuja jako
dwie oddzielne druzyny.

-- Wlodek



Re: swietna strona: http://olimpiada.onet.pl/

2000-09-13 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Jutro Olimpiada. Ilosc (przewidywanych) medali
dla Polski rosnie dramatycznie.  Zawody w Sydney
juz niepotrzebne.



  0-5 medali6-10 med.11-15 med.16-20 med.ponad 20
  -------
 12%   22%   28%   25% 13%
 11%   20%   29%   25% 15%
 10%   18%   28%   25% 19%
 10%   18%   27%   24% 21%


-- Wlodek



Re: swietna strona: http://olimpiada.onet.pl/

2000-09-12 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Nastroje polskich kibicow poprawiaja sie.
Oto ich nastepna, 3' przez mnie tu podana,
wrozba statystyczna:


  0-5 medali6-10 med.11-15 med.16-20 med.ponad 20
  -------
 12%   22%   28%   25% 13%
 11%   20%   29%   25% 15%
 10%   18%   28%   25% 19%

W ciagu poltrorej doby % glosujacy na 16-20 medali dla Polski
nie drgnal, solidne oszacowanie 11-15 zawahalo sie minimalnie,
pesymistyczne zapatrywania ida/ w dol, optymistyczne w gore.
Czyli ci co przychodza wczesnie maja tendencje do pesymizmu,
a ci co pozno do optymizmu -- taki widzimy lekki trend.

Wlodek

PS. Kazdy moze wejsc na strone:

http://olimpiada.onet.pl/

i zaglosowac (najpierw cyknijcie w poblizu
lewego, dolnego rogu).



Re: swietna strona: http://olimpiada.onet.pl/

2000-09-11 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Mon, 11 Sep 2000 20:39:53 -0400, Wlodzimierz Holsztynski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

==

W tej chwili skrajnych pesymistow, szacujacych
Polske na 0-5 medali jest az 12%, zdziwilem sie,
ze az tylu.

Dosc pesymistycznie, na 6-10 medali nastawia sie/
cale 22%.

Rozsadnych kibicow jest najwiecej, 28%, stawiaja
na 11-15 medali.  Wedlug mnie, to wciaz troche
pesymistyczny poglad, wiec

wraz z 25% postawilem na 16-20 (a nuz :-).

Wreszcie 13% stawia na 20 lub wiecej medali.
Fajnie by bylo :-)

===

Mialo byc "na ponad 20 medali", a nie
"na 20 lub wiecej".

W ankiecie wzieli bardziej optymistycznie
nastawieni uczestnicy, wiec olimpijska sytuacja
Polski poprawia sie z godziny na godzine :-)
Oto postep:

  0-5 medali6-10 med.11-15 med.16-20 med.ponad 20
  -------
 12%   22%   28%   25% 13%
 11%   20%   29%   25% 15%


Serce roscie,

Wlodek


PS. Od last uwazam, ze Olimpiady powinny byc zawodami
sportowcow, a nie panstw.  Imprezy miedzypanstwowe
dobre sa dla krajow totalitarnych.  A krzywdzeni sa
na przyklad sportowcy, ktorzy emigruja/.  Bylo
wiele przykladow marnowania sportowej kariery
z powodu przepisow o obywatelstwie.  Czyli ruch
olimpijski lekcewazy czlowieka, gloryfikuje panstwo.

Tak a propos, to Chiny (la/dowe) wziely sie za (zachodnie)
szachy. Wsrod mezczyzn maja/ gwiazdy, ktore graja jak rowny
z rownym z najsilniejszymi szachistami swiata,
a szachy kobiece Chinki juz nieomal zdominowaly (tyle, ze wciaz
supernajlepsza jest Judy Polgar, ktora w kobiecych zawodach
nie wystepuje).  Niestety Chinczycy (nawet na poziomie
dzieciecym) bezwstydnie stosuja/ oslawione metody szachistow
Sojuza, i to bezczelniej, konczac partie pomiedzy soba remisem
po 2 lub 4 ruchach, itp.   --wh



Re: koszernosc poplaca doslownie

2000-09-09 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sat, 9 Sep 2000 21:36:41 -0700, W.Glowacki [EMAIL PROTECTED] wrote:

List czytelnika.
[http://www.naszdziennik.pl/czytel.html]
Koszerne sprawy

Kiedys w sklepie monopolowym odkrylem, ze na jednej z polskich wódek, nie
pamietam jej nazwy, jest znak mówiacy, ze jest to produkt koszerny.

 [...]

 Juz od kilku lat mozna uzyskac zwrot podatkowy z
tytulu nabywania towarów "koszernych"; w Kanadzie jest to maksymalnie 500
dolarów rocznie na jedna osobe.
 [...]
Emanuel Czyzo, Kanada
--
W.Glowacki

Rozbawil mnie ten list!  Panie Wilhelmie, ma Pan pare/
groszy w kieszeni jak w koszernym banku,

--  Wlodek

:-)



Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?

2000-09-08 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Thu, 7 Sep 2000 23:11:04 +0800, Anna Niewiadomska
[EMAIL PROTECTED] wrote:

.
Po co to potwierdzanie skoro brak juz agresorow falszujacych adresy? A ich
ryzyko przedarcia sie na zamknieta liste jest znikome? Tylko jeden pan
pochwalal ten wymog argumentujac, ze za pare minut moze sie rozmyslec co
napisal.  Jednak wiekszosc z nas wie co i jak napisac za pierwszym razem.

..
AS

Tego pana co to napisal nie ma w domu wiec ja sie odezwe, ten pan to nie
dlatego ze nie wie co pisze, tylko usilowal znalezc jakas dobra strone w
tym niewygodnym ukladzie, bo om ma taki mily charakter, ze zawsze szuka
dobrych stron:-)))! A tak naprawde to wydaje mi sie ze to potwierdzanie
mozna by zlikwidowac chociazby na probe. Jak nie bedzie zadnych przykrych
incydentow to  oczywiscie ze lepiej bez tych dodatkowych ceregieli. A jakby
sie cos wydarzylo, to przeciez zawsze mocna wrocic do tego systemu?

Pozdrowienia Anna Niewiadomska, zona tego pana:-)))

Ja bym obecnej wciaz na P-L faszystowskawej holotce
nie ufal.  Nigdy sie za swojego kamrada nie zawstydzili.
Nie widze powodu, zeby im ulatwiac.   S.c.p.  takie typki
zniszczyly miedzy innymi poprzez podszywanie sie.  A na
P-L dodatkowi moga latwo dolaczyc.  Nie ma powodu
ulatwiac im cokolwiek na P-L.

-- Wlodek



moze by ograniczac bajty zamiast linijek?

2000-09-06 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Tue, 5 Sep 2000 23:22:53 -0600, Witold Owoc [EMAIL PROTECTED] wrote:


Ach, ktos sie pytal o 321 linii. Wyniklo to policzenia
50 listow po 66 znakow w linii * X linii = 1 MegaBajt

WO


Witku, proponuje ograniczac bajty.  Chodzi mi o ewentualna/
czytelnosc dluzszych listow.  Przy ograniczeniu liczby linijek
autorzy bede unikac krotkich i pustych linijek, przez co straci
czytelnosc artykulow, ucierpi estetyka (a dlugie listy i tak sa
trudne do przeczytania :-)  Co gorsza (! :-), dlugie linijki
sa/ trudne do cytowania, przy cytowaniu wydluzaja sie jeszcze
bardziej  (co prawda, gdy o mnie chodzi, to je pracowicie
przelamuje na nowo, dbajac o czytelnosc).

Pozdrawiam,

Wlodek



biedka amerykanka -- wlod, 2000-09-06

2000-09-06 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

--




biedka amerykanka




"elektrycznosc na wzgorzach przed nami
zainstalowal moj ojciec-inzynier"
a ponad wzgorzami San Jose
nocne niebo migocze
masz korzenie dziewczyno
(a ja lisc bezdrzewny
zawsze i wszedzie daleko od domu)
patrzymy w gore
czekamy na znak
nic z tego pora sie zegnac
a ona lezy na wznak
w oczach pol setki
amerykanskich gwiazd




wlod,
2000-09-06



Re: Rodzina versus homoseksualizm

2000-09-03 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sun, 3 Sep 2000 15:43:19 -0700, W.Glowacki [EMAIL PROTECTED] wrote:

At 02:43 PM 9/3/2000, you wrote:
--

Postanowilem nieco ozywic P-L.

Nawet wstawilem do tekstu ozywcze frazy-stereotypy.
Jednak widze, ze nie ma zasadniczych roznic w pogladach.
P-L moze spokojnie spac dalej :-)





 Rodzina versus homoseksualizm
 -
 [...]

Niektorzy jednak odmawiaja homoseksualistom roznych praw,
co jak najbardziej nie jest juz w porzadku.

Tak dlugo jak nauczyciel nie ma napisane na czole, ze wyszedl z closetu,
tudziez nie przebiera sie w damsko/meskie rzeczy,

W szkolach powinien obowiazywac kod zachowania i ubierania sie.
Nie jestem za mundurkami, tarczami (jakze ich nie cierpielismy,
gdy chodzilem do szkoly), ale za w miare estetycznym, neutralnym
stylem.  Niedawno uczylem, jedyny raz w zyciu, w szkole, przez
trzy i pol miesiaca.  Uczniow i nauczycieli obowiazywal kod.
Nie wolno bylo miec ubrania z napisami.  Jedynym wyjatkiem
byla koszulka szkolna z nazwa szkoly. Uczniowie nie nosili
jej, czasem jeden z nauczycieli.  Nie bylem w stanie zmusic sie
do krawatu, ale poza tym ubieralem sie konserwatywnie.  I szkolnej
koszulki w czasie zajec nie nosilem, ani nigdzie publicznie.
(W domu, gdy bylem sam, to byla wygodna :-)



 tudziez nie prowadzi
wycieczki szkolnej na "parade dumy"(tylko z czego),

Nauczyciele nie powinni prowadzic uczniow na wiele imprez.


 oraz nie odznaki w klapie ze jest czlonkiem Gays
 and Lesbians Teatchers and Educators of
USA(analogicznie w Kanadzie),

To juz drobiazg.  Albo niech sobie nosza/, albo zabronic
tez wielu innych.  Skoro w zasadzie nie ma Pan nic
przeciwko prawu homoseksualistow do bycia nauczycielami
w szkolach publicznych, to reszta ... drobiazg.

 [...] zamykanie homoseksualistow
w klozecie jest sprzeczne z dazeniem do zdrowej rodziny.

Co ma piernik do wiatraka versus zwiazek kobiety
 z mezczyzna versus zwiazek
jednoseksowcow, lub jeszcze inne kombinacje.

Nie rozumiem Panskiej uwagi, nie ma zwiazku z tym co pisalem.

Chodzi o homoseksualistow, ktorzy marza/c w kobiecie
o mezczyznach, nigdy do tego nie przyznajac sie/,
(bywa, ze kobiet nie cierpia/), zakladaja rodziny,
przyczyniajac sie do wielu cierpien i do ogolnego rozkladu
rodziny (sami tez ciagna/ nienajlepiej).

 Dwom bogom sluzyc nie mozna, co wynika
 z natury i zdrowia, glownie
 psychicznego.

Czyli sie zgadzamy -- dla dobra rodziny nalezy unikac sytuacji,
w ktorej homoseksualisci pod presja socjalna/ (a nie z wlasnej
potrzeby) zakladaja/ normalne zdawaloby sie, a nieszczesliwe
rodziny, nawet miewaja dzieci.  Jezeli maja potrzebe wlasnych
dzieci (na ogol nie maja/), to sprawa sie komplikuje, ale
szczesliwie jest poza wyznaczonym tematem.  Gdy nie maja/
takiej potrzeby, a mimo to zakladaja rodzine, to jest to
nieszczescie, bo tworza nieszczesliwe rodziny.

Moja teza:  stworzenie warunkow fair dla homoseksualistow,
wolnych od uprzedzen i dyskryminacji, przyczyniloby sie,
na ile mozliwe, do statystycznie lepszej jakosci rodzin,
a wiec w ogole do lepszego obrazu rodziny.  Unikneloby sie
dawnych rodzin-pulapek (zwlaszcza z czasow, gdy trudno bylo
o rozwod), i innych relacji-pulapek, niekoniecznie
uswieconych wezlem malzenskim.

Juz niektore stany wprowadzily wydawanie Certyfikatow MALZENSKICH
jednoseksowcom, czekam na wyrazenie zgody na sluby mieszane;np. panie z
kaninami, albo panowie z kozami- zakladajac oczywiscie ze beda umialy
gotowac-:)[to z bacy z koza na halach]

Wedlug mnie panstwo, administracja, prawo w ogole nie powinno
miec slowa malzenstwo w swoim slowniku.  Niech malzenstwami i rozwodami
zajmuje sie kto chce, powioedzmy koscioly, ale nie urzad podatkowy.
W prawie powinno byc miejsce dla dzieci, rodzicow, opiekunow, ale
nie dla malzenstwa. Malzenstwo, we wszelakiej formie, jest sprawa/
prywatna/ -- "zwyczajne" hetero malzenstwa tez.

Moja rodzina [...] przeciwna wszelkim prawnie uregulowanym dewiacjom.

Prawo powinno byc minimalne i uniwersalne.
Przestepstwa spowodowane nienawiscia i uprzedzeniami, to
po prostu przestepstwa.  Powinny byc surowo karane, by
kryminalisci wiedzieli, ze prawo chroni kazdego.  To
bylby najdobitniejszy message.

I jest RODZINA ZDROWA, fizycznie moze mniej, ale umyslowo w 100%

Gratuluje/ -- nigdy bym w Pana przypadku nie zgadl :-)

W.Glowacki


-- Wlodek



Re: Rodzina versus homoseksualizm

2000-09-03 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Myslalem, ze z kontekstu moich listow wynikalo
jasno, ze przez rodzine rozumialem rodzine
w sensie klasycznym, a nie dwojke homoseksualistow.
Moze nieslusznie, ze wyraznie tego nie zaznaczylem,
skoro tacy razem robia zakupy, razem ogladaja tv,
razem spia/ i troszcza sie jeden o drugiego, to
sa rodzina/, czemu nie.  Ale o tym nie pisalem,
nie obchodzilo mnie to w moich listach z tego
watku.  Mowilem o obrazie klasycznej rodziny
zlozonej z zony i meza, z kobiety i mezczyzny.
Chodzilo mi o to, ze rodziny lub relacje utajonych
homoseksualistow z kobietami sa nieszczesliwe,
polaczone z upokorzeniami i traumatycznymi przezyciami.
Stad teza, ze tolerancja wzgledem homoseksualistow
zmniejszylaby ilosc nieszczesliwych malzenstw i chorych
relacji.

Dodam dla jasnosci, ze homoseksualizm nie jest
najpowszechniejsza/ przyczyna/ niegodnych relacji
pomiedzy mezczyzna/ i kobieta/.  Chyba o wiele
czesciej jest nim na przyklad alkoholizm (lub
narkomanstwo).  Jezeli mozliwe, to jeszcze czestszym
jest wychowanie w tradycji dopuszczajacej krzywdzenie
kobiet, lacznie z manipulacjami, jakby nie byly ludzmi.
Dzieje sie tak i na Zachodzie, i w Polsce, i w Rosji,
i w Japonii... w wielu krajach.

Tak jak zaznaczylem od poczatku: wybralem temat,
(klasyczna) rodzina versus homoseksuializm,
zeby troche P-L rozruszac.

W szczegolnosci wcale nie bylo moja intencja poruszac kwestie
adopcji dzieci przez homosksualne "malzenstwa".  Nie watpie jednak,
ze zdrowe malzenstwo dwoch otwartych homoseksualistow moze
zapewnic dziecku bez porownania szczesliwszy i lepszy dom niz
zwiazek homoseksualisty z klozetu z kobieta/, ktora nawet nie
wie co graja/.

--  Wlodek



On Mon, 4 Sep 2000 13:13:33 +1100, Ewa Murawska
[EMAIL PROTECTED] wrote:

Wlodzimierz Holsztynski:
 Czyli sie zgadzamy -- dla dobra rodziny nalezy unikac sytuacji,
 w ktorej homoseksualisci pod presja socjalna/ (a nie z wlasnej
 potrzeby) zakladaja/ normalne zdawaloby sie, a nieszczesliwe
 rodziny, nawet miewaja dzieci.  Jezeli maja potrzebe wlasnych
 dzieci (na ogol nie maja/), to sprawa sie komplikuje, ale
 szczesliwie jest poza wyznaczonym tematem.
Nie rozumiem jak mozna dyskutowac sprawe rodziny pomijajac
sprawe dzieci?
Moim zdaniem caly problem rodzin/malzenstw osob homoseksualnych
dotyczy tego czy powinno sie, czy nie pozwolic im adoptowac
dzieci (jezeli sami miec ich nie moga czy nie chca).
jezeli nie chodziloby o dzieci, to wlasciwie co stoi na
przeszkodzie prawnemu uznaniu zwiazku dwoch osob tej samej
plci, tak zeby mogly dziedziczyc po sobie majatek, czy
miec takie same prawe jakie ma obecnie malzenstwo (czy
nawet zwiazek defacto, w niektorych krajach) osob plci
roznej.

[...]

Ewa



Re: 4 pokoje

2000-09-02 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Fri, 1 Sep 2000 17:30:36 -0400, Tomasz J Kazmierski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

On Fri, 1 Sep 2000 13:29:47 MET, Andrzej Szymoszek
[EMAIL PROTECTED] wrote:

 Leszka Millera: "Tak dalej byc nie musi". Kazik wplata
 to w piosenke i pyta: "czy wierzysz w slowa te, ja nie
 wierze w nie, czyz one prawdziwe sa, nie wierze tym
 kurwom jak psom". Mlodzi zwolennicy SLD nawet jesli

Czy moglby Pan z laski swojej zaprzestac produkowania
tej tworczosci na Poland-l i przeniesc ja na inne,
godniejsze forum?

Dziekuje
tjk

Zadziwiajace, Tomku, zlozyles oswiadczenie, sprzeczne z gloszonymi
przez Ciebie pogladami  (czy nastapila ZASADNICZA zmiana,
o ktorej nic mi nie wiadomo?), sprzeczne z celem
listy Poland-L.

Pozdrawiam,

Wlodek



Re: Dobrze Kwasniewskiemu z prawica

2000-08-30 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Wed, 30 Aug 2000 18:29:53 +1000, jack OLSZANKA [EMAIL PROTECTED]
wrote:

Pare sprostowan z Antypodow. Ale w punktach- zeby
bylo krocej -:) :

-Za koniec "odwilzy", powszechnie uwaza sie moment, kiedy
 zamknieto Klub Krzywego Kola - czyli 1962.

- Michnik siedzial w wiezieniu 1.5 miesiaca w 1965 roku.
  Oczywiscie mowie o debiucie. Siedzial w zwiazku z kwestowaniem
  Zbierano pieniadze aby pomoc Gai Kuron. Zostala bez grosza.
  Jacek Kuron siedzial juz w wiezieniu. To oczywiscie nie sprostowanie
  wypowiedzi Wlodka a raczej uscislenie.

Dodam, ze na procesie Jana Litynskiego i Seweryna Blumsztajna
byla mowa o przemycaniu przez Blumsztajna i Michnika materialow
Paryskiej Kultury, itp.  Chlopaki mialy fantazje, ktora wladze/
wyraznie denerwowala :-)  Chyba chodzi o te/ sama/ sprawe/ o ktorej
piszesz, mogl byc tam wiecej niz jeden punkt oskarzenia.

Zdumiewa niezlomnosc i niespozyta energia Michnika.  Wiele razy
aresztowany, wielokrotnie po chamsku pobity, ryzykowal zdrowie,
zycie...  Pamietam gdy w okresie pierwszych wyborow prezydenckich
pewien oszolom na P-L probowal reklamowac swoich "prawicowych"
liderow.  Zalozyli w mlodym wieku niby organizacje, byla bez sensu,
bezpieka raz ich postraszyla i juz nigdy wiecej palcem w bucie
nie ruszyli, az komunizm upadl.  Po czym zjawili sie jako liderzy,
a dwoch zdan po polsku nie potrafili zlozyc do kupy, zeby byl
w nich jakis sens. NIebo a ziemia.  "Prawicowcy" krzewili
w sobie "antykomunistyczna nienawisc", co by to nie znaczylo
(raczej w praktyce nic dobrego), a zyli sobie wygodnie i wladzy
nie prowokowali.

- W 1962 roku powstal Klub Poszukiwaczy Sprzecznosci.  Mowiono tez
  o nich jako o Klubie Raczkujacych Rewizjonistow.

Wspolzalozycielem i liderem tego Klubu byl Michnik, jeden
z mlodszych, moze najmlodszy (poczatkowo) uczestnik.


- Komandosami nazywano grupe studentow skupionych w tej organizacji,
  ktorzy przychodzili na spotkania roznych politrukow ze studentami
  na UW. Siadywali w roznych punktach sali i zadawali prelegentom
  jakies ogromnie niewygodne pytania. Nazywali to desantem. Stad
  i Komandosi.

Powyzsze brzmi sensownie.  Jednak nazwe/ "komandosi" pierwszy raz
uzyl nedzny skadinad czlowieczek, uniwersytecka partyjna kreaturka,
Bonawentura Chojnacki. Byl donosicielem i swioadkiem oskarzenia
na roznych uniwesyteckich sadach nad komandosami. Powiedzial raz
cos w rodzaju "myslicie, ze jestescie tacy komandosi".  I odtad
zostali komandosami.  wspomnial o tym Blumsztajn w czasie tegoz samego
pomarcowego procesu.

Komandosi nie dosc, ze byli ostrzy, oczytani po uszy, to jeszcze
detalicznie do zebran przygotowywali sie, kazdy mial swoj
odcinek, rezyserowali przebieg zawczasu, traktowali wystepy
(desanty :-) serio.  Mimo mlodego wieku podchodzili do sprawy
dojrzale.

Przy okazji wspomne ze bracia Jozek i Piotrek Blass, razem
z Janem Litynskim, kiedy jeszcze chodzili do szkoly, to w
cuglach wygrali w telewizji zawody druzynowe (3 w druzynie)
w zakresie wiedzy i umiejetnosci sportowych.  Umiejetnosci
nie wymagano od uczestnikow za wiele. na koniec nalezalo
podbijac zoske/.  Piotrek odbil dwa-trzy razy, slabo, a inni
jeszcze slabiej, bo era zoski dawno minela.  Pokazany byl
tez fragment filmu z zawodow sportowych, nie bylo poza tym nic
powiedziane.  "Sprawozdawca" ich przeciwnikow probowal
z zacietrzewieniem nasladowac znanego Tomaszewskiego, a gdy
biegacze zawrocili i pokazali sie z przodu, to byl
zmuszony do "Ups! Zawodniczki prosze panstwa, nie zawodnicy,
wychodza/ na prosta/".  Natomiast Jozek z miejsca, w szybkim
tempie, ale spokojnie i bez zajakniec nawijal: Prosze Panstwa,
jestesmy na stadionie Dziesieciolecia, w Warszawie. Widzimy bieg
na 800 metrow kobiet w Zawodach imienia Janusza Kusocinskiego.
Podal co kto i w ogole. Klasa.  Litynski tez byl doskonaly, znali
trywia wte i we wte.

Dziekuje Jacku za komentarz i pozdrawiam,

Wlodek



bez kompasu / Re: o 'zbrojnych bandach reakcyjnego podziemia'

2000-08-28 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Tue, 29 Aug 2000 08:27:55 +0800, Michal Niewiadomski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

 [...]

Nie zmienia to jednak mojego pogladu na ocene tych "band". Nie widze zbyt
wielkiej roznicy miedzy nimi a "partiami" z Powstania Styczniowego.  Skutki
tez byly podobne - przegrana militarna i wzmozony terror. W 1863 powstancy
mieli byc moze nieco wieksze (ale wcale nie powszechne!) poparcie
spoleczne. W 1945 wiekszosc spoleczenstwa jeszcze bardziej pragnela pokoju
i ludzila sie ze jakos to sie ulozy.

Dlaczego wprowadziles na P-L komunistyczny
termin "bandy" i piszesz go w cudzyslowiu,
jakby tu ktos inny tez ten termin uzywal?
Mam wrazenie, ze Ty jeden.

Nie wiem jak wygladaly partie zbrojne pod koniec
Powstania Styczniowego, niechby sie jaki historyk
z prawdziwego zdarzenia o tym wypowiedzial.

Ale Ty porownywales sytuacje po 1945 po prostu
z Powstaniem Styczniowym, a nie z jego ostatnimi
incydentami.


Nie zgadzam sie z pogladem ze negatywna ocena "band" wynika z uplywu czasu.
Wprost przeciwnie! Dopiero teraz mamy szanse spojrzec na nie inaczej.
Przedtem, przez dziesieciolecia nasz stosunek do nich ksztaltowany byl
przez aparat propagandy PRL. Nie udalo im sie przekonac nas, ze AK to
zapluty karzel reakcji ale po pierwsze mieli na to tylko kilka a nie
kilkadziesiat lat, a po drugie bylo trudniej: AK walczyla przeciwko
Niemcom, a podziemie po 1945 przeciwko organom nominalnie polskim.

To nie jest zaden argument.  AK to AK, a sytuacja po 1945 jest
juz inna sprawa/.  Jezeli koniecznie, to ten argument dziala
na niekorzysc Twoich pogladow.


Czesc prawdy o AK mozna bylo powiedziec przed 1949 i po 1956. Od 1956
kombatanci AK mogli sie organizowac, zbierac relacje i pisac wspomnienia.

W Warszawie zaznaczono miejsca, gdzie gineli, skladano
kwiaty...

Nawet jesli przez dziesieciolecia nie wszystkie z nich mogly wyjsc drukiem,
po 1956 za taka dzialalnosc nikt nie szedl juz do wiezienia. Nic takiego
nie funkcjonowalo w stosunku do "band reakcyjnego podziemia". O nich do
1989 slyszelismy tylko od utrwalaczy wladzy ludowej. Nawet zaden osrodek
emigracyjny nie zajal sie chyba na dobre ich historia. Ta sprawa nie
dotyczyla przeciez emigracji. Dopiero teraz zaczyna sie o tym pisac. Szkoda
ze bezposredni uczestnicy tych wydarzen, nawet ci co przezyli walke i
wiezienia, w wiekszosci juz odeszli.


To na ogol nie byli tego typu ludzie.  Czesc znalazla sie w oddzialach
przez inercje, jak w puilapce.  Czesc miala zbojnicki temperament. To
nie byli ideolodzy, ludzie z wizja, to co w pozytywnym sensie nazywa
sie patriotyzmem, a czesc z nich rzeczywiscie byla niehumanitarna,
wielu luidzi po prostu obawialo sie ich.  Dodaj do tego elementy
kontroli, manipulacji, prowokacji, a dostaniesz nieatrakcyjny obraz.
Propaganda nie ma tu nic do rzeczy.  Przeciez nie chwalili sie, ze
zrobili sobie polityczna zabawe kosztem narodu.

Troche mnie dziwi, ze polska strona ("ludowa") tez utrzymywala te
oddzialy, sadzilem, ze raczej Sojuz pomagal im przetrwac tak dlugo
(ciekawe, skad brali bron, zwlaszcza amunicje -- prawdopodobnie
wiele nie potrzebowali by byc symbolem).

[...] Z wiekszym
szacunkem zaczelem jednak traktowac tych ktorzy wybrali wtedy inna droge i
bardzo drogo za ten wybor zaplacili.

Michal Niewiadomski

Piszesz o nich, jakby ich celem byla swiadoma i pelna poswiecenia
dzialalnosc na rzecz P)olski.  Nie sadze, zeby cos na to wskazywalo.

-- Wlodek



Re: Wysocki

2000-08-03 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Thu, 3 Aug 2000 13:56:28 MET, Andrzej Szymoszek
[EMAIL PROTECTED] dal swoje
dawne, a wyborne tlumaczenie z Wysockiego (i niepotrzebnie
dorzuca "tlumaczenie sie/" :-)

   Troche czasu wprawdzie minelo, ale jak wspominalem znalazlem
 odpowiednia szuflade i niniejszym pragne przedstawic swoje
 tlumaczenie "Dialogu przed telewizorem" Wlodzimierza
 Wysockiego. Dwie osoby byly tego ciekawe, czuje sie wiec
 upowazniony.

Naprawde nie potrzebowales zadnego upowaznienia :-)

 Tlumaczac mialem lat nascie, o czym prosze
 pamietac, gdyby ktos chcial wybrzydzac (z drugiej strony, nie wiem
 czy dzisiaj bylbym w stanie zrobic to lepiej ;)

Moze i nie, bo przetlumaczyles swietnie, brawo!!

 Gdyby zas ktos dotarl do polskiego tlumaczenia
 Ziemowita Fedeckiego, zwroci zapewne
 uwage, iz moja wersja jest dluzsza o to co po slowach
 "Nie z toba, nie". Ja tlumaczylem to, co kolezance
 chodzacej wtedy do liceum dala pani od rosyjskiego,
 byc moze sam Wysocki zrezygnowal
 z ostatniej czesci, nie wiem. Charakterystyczne jest, ze
 do tego momentu osoby wyspiewuja po dwie zwrotki na zmiane,
 poczynajac od kobiety, a potem mezczyzna po swoich dwoch
 od razu dorzuca dwie nastepne, i w ten sposob calosc
 konczy kobieta.

   Mamy zatem sympatyczna parke przed telewizorem. On- Wania,
 ona- Zina. Na ekranie- cyrk, ulubiona rozrywka ludzi
 radzieckich...

Mam ten utwor na tasmie, spiewany
przez Alosze Awdiejewa.   Puszcze sobie
i znowu poslucham.  Akurat drukarenka
mi nie dziala, latwiej byloby porownac
tlumaczenia.  Awdiejew czasem tu i tam
zrecznie sobie ulatwia zostawiajac rosyjskie
slowa, choc nie pamietam, czy akurat w tym
przypadku.

Wielkie dzieki, Andrzeju, za tlumaczenie
(i prosze o WIECEJ)

Wlodek


*

   Spojrz Wania, popatrz jakie klauny,
   i sluchaj, sluchaj, ten ich glos!
   Czy tak wyglada kto normalny?
   Ta geba, oczy, uszy, nos...

   A tamten? Wania, spojrzyj nan!
   Buzia jak szwagra, bez dwoch zdan.
   Czerwona- to od czestych chlan.
   No bez dwoch zdan!

   Sluchaj no, Zina, brata zostaw,
   nie lepsza wcale gebe masz
   znowu ci wyskoczyla krosta,
   ty lepiej patrz na swoja twarz.

   Nic juz nie gadaj, przynies chleb,
   po flaszke skocz, nim zamkna sklep,
   nie pojdziesz? No to pies cie ***
   i wez ten leb!

   Spojrz Wania, popatrz jakie karly,
   jeden ma sweter z USA
   Baby go pewnie by zen zdarly,
   bo nasza welna to jak z psa.

   A twoim kumplom- lachy w smak,
   kultury obdartusom brak!
   Butelka z beltem, to ich znak,
   no nie jest tak?

   Moze koledzy nieuczeni,
   lecz co do forsy- kazdy gosc.
   Zaden rodziny nie wymieni
   na flache bimbru- maja dosc.

   A ten, co z toba wczesniej byl,
   to nawet denaturat pil,
   i pil, i bil, i nie mial sil,
   i szybko zgnil.

   Patrz Wania, jakie papuziaki!
   Ile radosci daja nam,
   Widzial kto podkoszulek taki?
   Wiesz, Wania? Ja chce taki sam.

   Skonczy sie miesiac, wezmiesz szmal,
   i mnie wystroisz jak na bal.
   Co sie tak gapisz w sina dal,
   moze ci zal?

   Siedz cicho, babo, bo jak zaraz...
   Wszak tys doniosla na mnie, nie?
   Przez ciebie zamiast premii- kara.
   I podkoszulek kupuj jej.

   Zreszta, kobieto, spojrz na brzuch,
   na tylek spojrz! Trza by bel dwoch,
   by ubrac bebech, co tak spuchl
   od ciast i kluch.

   Patrz Wania, jaki akrobata!
   Salto...wiesz co to jest? No wiesz?
   Sawtika, znasz, ten biurokrata,
   u nas na hali skakal tez.

   A ty do domu wracasz- chlac,
   nie wiesz co sport, psia twoja mac.
   Jesli juz gnac, po wode gnac,
   nie chce cie znac!

   O ty...wiesz, co ci teraz powiem?
   Wiesz, czemu pije? Bo mi zal,
   ze poszly nerwy, poszlo zdrowie,
   bo podly los mi ciebie dal

   Tam moge zyc, tam czemu nie,
   w gronie kolegow nie jest zle,
   napic sie, poklac, to sie wie,
   nie z toba, nie!

   Ta gimnastyczka, co pokaze?
   Skubana, sruby w nogach ma.
   U nas w "Jaskolce", mlecznym barze
   kazda kelnerka szpagat zna.

   A twoje przyjaciolki? Coz,
   wszystkie jak beczki grube juz,
   na drutach robic, wytrzec kurz,
   i taka rusz.

   Jak to, a ta Fiedosiejewna,
   kasjerka z CePeKaiO?
   Sames raz mowil, ze krolewna,
   ze dobrze umie robic to

   Lecz po co klotnie- zycie chwal,
   bo piekne, choc trza byc jak stal
   Cos ie tak gapisz w sina dal?
   Moze ci zal?


  Andrzej Szymoszek



Re: Demagogia (bylo: NAFTA)

2000-08-02 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Tue, 1 Aug 2000 13:22:37 +0200, Grzegorz Swiderski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

W poniedzialek, 31 lipca 2000 10:20 PM
Pan Zbigniew J Koziol napisal:

 Jest wprawdzie wedlug mnie Korwin-Mikke swietnym przykladem
 demagoga,
 (...)

Moglby Pan to uzasadnic? Jest mi to potrzebne do dyskusji z
osobami krytykujacymi JKM za to, ze nie potrafi mowic pod
publiczke i jest za bardzo szczery jak na polityka i mowi co
mysli zamiast zrobic badania opinii publicznej i mowic to co
ludzie lubia uslyszec tak jak to robia inni politycy. Jednym
slowem jest marnym politykiem, bo nie potrafi poslugiwac sie
demagogia. Dzieki Pana argumentom moglbym wykazac, ze sie myla
i ze JKM jest swietnym politykiem, bo jest dobrym demagogiem.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski

Pan Zbyszek mial na mysli, ze
J.Korwin-Mikke jest swietnym
przykladek kiepskiego demagoga.

   Wlodzimierz Holsztynski



Re: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL

2000-07-23 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sat, 22 Jul 2000 23:46:07 -0400, Kazik Stys [EMAIL PROTECTED]
wrote:

 [...]
Centralny Zarzad Zakladow Karnych Ministerstwa
 Sprawiedliwosci opracowal liste
osob skazanych na kare smierci w latach 1945-56
na ktorych wykonano wyroki smierci. Lista zawiera
2810 nazwisk. Lista ta zawiera  nazwiska skazanych takze
za zwykle morderstwa i afery korupcyjne. A wiec niezbicie
stwierdzonych samych mordow sadowych mamy znacznie wiecej niz
200 - liczbe ktora p. Holsztynski uwaza juz za zawyzona.

Kazik Stys

Rzeczywiscie, z powyzszego widac, ze bylo jednak straszniej.
Wydaje sie, ze liczbe ofiar zamordowanych "biurokratycznie"
z wyroku, lub w wiezieniach, bez wyroku, mozna szacowac na
dwa do dziesieciu tysiecy.

W Polsce, gdy porownac z innymi demoludami, moze relatywnie
mniej bylo morderstw "biurokratycznych", a wiecej "dzikich",
w terenie. Moze dlatego, ze wiecej ludzi mialo bron, moze
dlatego, ze wiecej ludzi domagalo sie wolnosci. Moze jednak
i dlatego, ze w porownaniu z Czechami, jestesmy mniej
lagodni (warto zajrzec na Czechy-L :-).

Bynajmniej (Michale) nigdy niczego nie chce wybielac,
a juz na pewno nie chce wybielac komunizmu. Jednak
podane tu liczby od 130K do pol miliona ofiar smiertelnych
stalinizmu w Polsce niepotrzebnie odbieralo sens dyskusjom
na P-L. Jak napisalem wczesniej, przesadne oskarzenia odbieraja
Polsce powod do dumy z jej tradycyjnej tolerancji
i poszanowania zycia ludzkiego, ktore datuje sie
na pewno od Batorego, i chyba wczesniej (chodzi mi
o zachowywanie sie zolnierzy polskich na wojnie,
o ich traktowanie jencow i cywili drugiej strony).
Sam zawsze czulem satysfakcje, ze te tradycje przetrwaly,
ze doswiadczalismy ich echa. Mam wrazenie, ze w Polsce
czlowiek bardziej sie liczyl niz abstrakcje polityczne,
ze propaganda propaganda, a zycie zyciem. Po czesci
takze polski anarchizm nie pasowal do komunizmu, niezaleznosc
osobista ludzi. I to ratowalo zycia ludzkie.

-- Wlodek



Re: Polska specyfika / Re: liczba smiertelnych ofiar stalinizmu w PRL

2000-07-21 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Fri, 21 Jul 2000 15:56:37 -0400,
Kazik Stys [EMAIL PROTECTED] wrote:

Radze zapoznac sie publikacjami pp Marii Turlejskiej
"Te pokolenia zalobami czarne ..." oraz Malgorzaty Szejnert
"S'ro'd zywych duchow". W tych publikacjach
podane sa nazwiska osob zamordowanych (w tym wiele sadownie)
i jest to liczba duzo wieksza niz 200. Z wlasnego doswiadczenia
wiem, ze wiele osob zostalo zamordowane, szczegolnie 1945 r.,
przez bezpieke. Ci ludzie gineli bez sladu.
Bezpieka z reguly przypisywala takie wypadki wewnetrznym
porachunkom podziemia. Ja wiem o przynajmniej jednym wypadku
zamordowania kilkunatu osob na konto podziemia. I to z bardzo
miarodajnych zrodla - od bezpieki. Nie krepowali sie
przy mnie sadzac, ze informacja ta nie wyjdzie za mury Urzedu,
poniewaz bylem chyba odpisany na straty.
   Kazik Stys

--
 [EMAIL PROTECTED] (Sztuka Myslenia wh) wrote:

 W Polsce, osob, ktore w okresie *stalinowskim* nie zginely
 z bronia w reku, lecz byly osadzone w wiezieniu i zamordowane,
 czy tez po cichu sprzatnietych cywili, bylo na pewno
 ponizej dwustu, chyba grubo ponizej stu. Slyszaloby sie dzis
 o specyficznych przypadkach. Chyba wiecej zginelo za poznego
 Gomulki i potem, w stoczniach, w kopalniach.

Moze dla naszej edukacji podalby Pan liczby z cytowanych
przez Pana zrodel.

Z drugiej strony chcialbym zilustrowac polska specyfike.
Ojciec przyjaciela byl skazany na smierc za dzialalnosc
AKowska/. Wyroku jednak nie wykonano. Slad takiego przezycia
zostaje juz na zawsze, charakter pisma tego czlowieka, po
latach, wskazywal na kogos doglebnie przerazonego, i w listach
nigdy zlego lub nawet dwuznacznego slowa o rezymie nie napisal,
nawet nalegal, zeby jego dzieci tez byly ostrozne. Przyjaciel
tego czlowieka, tez Akowiec, tez skazany na smierc. Wyrok
uzasadniony byl czyms blachym, az idiotycznie. Przychodzili
do niego do wiezienia z rzadowej wierchuszki i wrecz blagali go,
by zechcial zlozyc prosbe o ulaskawienie. Ten uparl sie, ze
w takim kraju, gdzie tak postepuja, to on zyc nie chce. Wszystko
jedno wyroku nie wykonano. Takich wypakow nie wykonanych wyrokow
bylo wiecej, choc chcialbym zeby ktos to udokumentowal.
Nie sadze, zeby podobne gesty mialy miejsce w Sojuzie lub
innych demoludach (na Wegrzech??). W Czechoslowacji, gdy
urzadzono proces, skazano na smierc 9 na 11 (po czym byly
dalsze procesy, rowniez tych, co wczesniej skazywali),
a wyrok wykonano w ciagu kilku godzin.

Panie Kaiku, jezeli to mozliwe, to moze by Pan napisal
nam i swoich przejsciach.

Pozdrawiam,

Wlodek

PS. Uwazam mglisty argument Michala za nie na poziomie.
Wybacz Michale, ale od dziesieciolecia mamy wolna Polske,
a calkiem swobodnie o takich sprawach mozna bylo
mowic i tak czy inaczej nawet pisac od jeszcze dluzszego
czasu. Nie ma sensu racjonalizowac, i to tak nieprzekonywujaco.



Re: 20 -sta Rocznica smierci Wlodzimierza Wysockiego

2000-07-17 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Mon, 17 Jul 2000 12:48:12 MET, Andrzej Szymoszek
[EMAIL PROTECTED] wrote:

On 15 Jul 00 at 16:07, Adam Tomaszewski wrote:

z Rzeczpospolitej:
 Adam Tomaszewski



 25 lipca minie 20 lat od smierci Wlodzimierza Wysockiego, piesniarza i
 aktora, barda uwielbianego przez miliony, ktorego noblista Josif Brodski
 nazwal "najwiekszym poeta Rosji".

To milo, ze Brodsky tak powiedzial. Jednak musial dobrze
wiedziec, ze wielkosc Wysockiego nie rozposcierala sie
w wymiarze poetyckim. To juz byla domena wlasnie Brodskiego.
Takze Okudzawa o wiele bardziej byl poeta/ od Wysockiego.

W innym miejscu podano, ze Wysocki byl pol-Zydem, pol-Rosjaninem.
Z tymi polowkami, to chyba chodzilo o to, ze z pochodzenia byl
po prostu Zydem (calym), ale tym nie mniej byl po prostu Rosjaninem.
Stad chyba te pol na pol, bo po rowno(?)  Ale moze sie myle.
Zreszta podobnie z Brodskym. U Wysockiego byly przynajmniej
odnotowane sowieckie akcenty zydowskie, emigracja, antysemityzm
(przezabawna i urocza "piesienka antisiemitov"), a u Brodskiego
chyba nawet tyle nie bylo. Z pewnoscia Brodsky przejety byl
chrzescijanskimi ideami, nie judaizmem, ale czy byl wierzacy, to
nie wiem. Chyba Brodskiego mial na mysli poeta Edward Limonov
(Ediczka), gdy napisal, ze zydowscy emigranci z Rosji sa
jeszcze bardziej rosyjscy niz Rosjanie. Spotkalem Brodskiego
tylko raz, u mnie w domu, w Ann Arbor. Byl wtedy poeta nadwornym
(poet resident lub in residence) Uniwesytetu Michiganskiego
w Ann Arbor. Dzis wspominam to spotkanie z pewnym wzruszeniem.
W koncu czlowiek byl ode mnie starszy raptem dwa lata, moze
niecale, i juz od tylu lat nie zyje. Mily byl, rzeczowy, ostry.
Swobodnie czytal po polsku.

Nastepnie Andrzej wydal sie:

 Sam
  kiedys "do szuflady" spolszczylem slynny "Dialog przed
  telewizorem", wczoraj nie spiewali, moze w drugiej czesci, ale w
  "obowiazujacej" wersji Ziemowita Fedeckiego (Mlynarski kiedys
  powiedzial, ze jemu tlumaczenie tej piosenki "nie poszlo". A mi sie
  udalo.).

Andrzej Szymoszek

Nie daj sie Andrzeju prosic,
daj nam swoje tlumaczenie
do przeczytania! (Moglbys oryginal
przetransliterowac i wstukac tez)?

Pozdrawiam,

Wlodek



Re: Dieta dla Pana Oxymorona Glowackiego

2000-07-16 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sun, 16 Jul 2000 01:49:12 -0700, W.G. [EMAIL PROTECTED] wrote:


[...] uratowalem fizycznie zycie pewnej osobie z plemienia
Squamish

Z szacunkiem,
Red Hawk Tail
W.G.

Gratuluje, brawo!

W.Holsztynski



Re: Prosba do administratora

2000-07-16 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Na kolejny antysemicki wybryk na Poland-L
Anna Niewiadomska (i podobnie Pan Jeglinski)
reaguja obojetnie:


Zreszta w ogole prosilabym o stonowanie
?tekstow drodzy panowie (wszyscy,
p.Holsztynski tez), bo czlowiek boi sie
otworzyc komputer, zeby nie zostac
ochlapanym pomyjami...

Pozdrowienia Anna Niewiadomska

 Przyzwoici ludzie brzydza/ sie/ rasizmu.

-- Wlodzimierz Holsztynski



Re: Dieta dla Pana Oxymorona Glowackiego

2000-07-15 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sat, 15 Jul 2000 15:04:37 -0700, W.G. [EMAIL PROTECTED] wrote:

At 02:30 PM 7/15/2000, you wrote:
Pan Glowacki wstydzi sie wlasnego podpisu:

 Rownie zapewne sie wstydzi "JA", "tjk" ,"zb",
 a przedtem "tkg" i "mjw" ,etc,etc


Nie wstydzi sie Pan, Panie hm Glowacki?  Pan jest bezwstydny.

Tak, Panowie "tkg", "JA", "tjk" sa skromni,
a przy tym wiele wniesli na Poland-L.

Zas niejaki "mjw", ten od "Hitler dobry byl dla swoich",
mial powod do sromotnego wstydu, bo przylapany zostal
na oszustwie, na podszywaniu sie pod innego uczestnika.
(Juz mniejsza o drobniejsze szwindle, jak dyskutowanie
ze samym soba pod roznymi pseudo, by czynic falszywe
wrazenie).

Tak, nie ma co ciagnac Panskiego dziecinnego watku
o tym, kto ma, a kto nie ma glowy na karku, Panie
hm Glowacki.  Nie chce by na marginesie Pana wybrykow
powstalo wrazenie, ze chce sie czymkolwiek pysznic'.
Na odwrot, uwazam, ze powolanie, dar, to cos danego
nielicznym bez ich zaslugi, bo od urodzenia. Nawet
praca zgodna ze swoim powolaniem, czesto zmudna, czesto
oznaczajaca poswiecenie zwyklych zyciowych przyjemnosci,
zdolnosc do takiej pracy wciaz jest czescia talentu
(a nie cecha charakteru w sensie moralnym) i wciaz
jest radoscia. Frustrujaca jest raczej niemoznosc pracy,
rozne praktyczne przeszkody, dystrakcje. Ale juz mniejsza.
Naprawde nie chce ani Panu ani nikomu dokuczac na ten
temat. Po prostu niech Pan rozsadnie zrezygnuje ze
sprawdzania mnie, a juz na pewno z przeczenia mi, bo sie
Pan osmieszy, jak juz kilku innych kilka razy. Zwlaszcza,
ze sam przeciez nie Pan nic do zaofiarowania. I to jest
w porzadku, nie kazdy musi. Wystarczy byc porzadnym, uczciwym
czlowiekiem. Przydalaby sie tez zyczliwosc dla innych,
bez wzgledu na takie drobiazgi, skadinad ciekawe, jak
kolor skory, itp.

-- Wlodzimierz Holsztynski



Re: lont, czas(y), zagadki, tv, Internet

2000-07-07 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Fri, 7 Jul 2000 11:06:11 +, Grzegorz Swiderski
[EMAIL PROTECTED] wrote:


No to ja mam ciekawe wyzwanie: chodzi o zaprezentowanie w
Internecie zagadek, ktore sa niewyrazalne w slowach. Przykladem
niech bedzie druga zagadka na mojej stronie:
http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm - "Jak to zrobic?"
Chodzi o to, ze ta figura jest zrobiona z jednego prostokatnego
kawalka papieru odpowiednio wycietego - nie ma tu zadnego
klejenia. Rozwiazanie jest trudno wyrazic w slowach - najlepiej
przedstawic je w formie rysunku. Czy jest na liscie ktos, kto
potrafilby podac rozwiazanie slowami?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 7 lipca 2000

Przede wszystkim, zeby uniknac nieporozumienia,
jest to bardzo ladna zagadka, i to m.in. wlasnie
z powodu, ktory podam (rozne zagadki sa ciekawe
i maja wartosc z roznych powodow).

W danym wypadku rozwiazanie zagadki jest absolutnie
trywialne. Jezeli ktos az tak nie ma
wyobrazni geometrycznej, zeby nie widziec
co sie dzieje wprost z ekranu, to moze
sobie sprobowac cos takiego stworzyc z papieru
i zagadka sama sie rozwiaze. Ba, wystarczy wyobrazic
sobie, ze sie cos takiego zrobilo i znowu zagadka sama
powinna sie rozwiazac.  Innymi slowy, wystarczy
minimum inicjatywy, byle nie poprzestac na
rozdziawieniu buzi :-)

-- Wlodek



marzenie -- wlod, 2000-06-14

2000-07-05 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

--




marzenie


gdyby nie wielkie miasta
rzeskie gory
oceany wieksze od snu
gdybym nie odcisnal warg
na twoich
marzylbym
o jarzacych sie swiatlach
srodmiesci tetniacych noca za nasza firanka
o kierowcach przemykajacych sie obok nas na poboczu
w gorskiej mgle
o puchowej koldrze oceanu

marzy mi sie ze nigdy
nie musnalem wargami twoich warg
marzy mi sie
ze marze o tobie



   Wlodek
   2000-06-14



udaj sie do Monte Casino

2000-06-13 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Tue, 13 Jun 2000 07:27:03 -0400, Marcin Mankowski
[EMAIL PROTECTED] wrote:


Co od Monte Cassino, jak pamietam z ksiazki Andersa to w
jego armii Zydow pozostalo niewiele po tym jak wiekszosc ich
zdezertowala w Palestynie.

Marcin Mankowski

Udaj sie na cmentarz w Monte Casino i wtedy
mi powiedz. Zydzi, ktorzy zadeklarowali sie
jako Zydzi i zgineli tam w slynnej bitwie,
maja w ramach cmentarza polskich zolnierzy
oddzielna kwadratowa czy prostokatna raczej
czesc ziemi, pod katem do czesci glownej.
Cmentarz jest piekny, jest tam pieknie, mozna
tam podumac.

Wlodek



Re: To i owo (poglady / nauka / historia)

2000-06-12 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Mon, 12 Jun 2000 16:59:43 -0400, Marcin Mankowski
[EMAIL PROTECTED] wrote:

On 12 Jun 00, at 14:22, Wlodzimierz Holsztynski wrote:

 (A brunatni nie powinni inwestowac w Gian-Carlo Rota
 na zasadzie rasistowskiej, bo nigdy nie wiadomo, ha-ha.
 Zalosne te brunatniaki bez Hitlera.  Zgnil wam w ziemi,
 bezradne, brunatne bidoki wy zgnile :-)

Chyba nie moge zgodzic sie z tym odniesieniem do Hitlera.
Gian-Carlo Rota byl Wlochem wiec bardziej na miejscu byloby
wspomniec Mussoliniego.


W wypadku naszych brunatniaczkow w gre wchodzi Hitler Moczar,
mniej Mussolini.  To, ze ojciec Gian-Carlo Rota byl antyfaszysta/,
ze cala rodzina uciekala przed przesladowaniami Musoliniego
ta/ sama/ droga/, ktora/ uchodzili z Wloch Zydzi, przez Szwajcarie/,
wszystko to nie ma wiele wspolnego z polandelowskim bra/zowikami.


W poprzedniej wypowiedzi Pan napisal:

 Rozsmieszyl mnie Pan.
 Dziekuje! (Przepraszam, ale
 Pan jest naprawde zabawny).

Wlodek

 PS. Gian Carlo-Rota jest bardzo znanym
 naukowcem i wiele publikowal.  Znanym
 i wiele nie oznacza, ze uzyskal glebokie
 wyniki (nie uzyskal). Jozefowi Slawnemu,
 jako naukowiec, nie siega do kostek.

Nie znam sie na matematyce ani na fizyce ale
jestem pod wrazeniem wielkosci Jozefa Slawnego.
Prof. Rota z tego co znalazlem na Internecie
jest na tyle wybitny, ze na przyklad
jego wklad do do kombinatoryki jest uwazany
przez matematykow za rewolucyjny:
"Rota’s work, starting with the paper On the Foundations of Combinatorial
Theory I. Theory of Möbius Functions (1964) has revolutionized the way we
approach combinatorics."
(http://www.birkhauser.com/cgi-win/ISBN/0-8176-3713-3)

Byl takze wysoko oceniany po smierci przez Amerykanskie Towarzystwo
Matematyczne :
http://www.ams.org/notices/22/mem-rota.pdf

Jesli zatem nie siegal do kostek Jozefowi Slawnemu to ten ostatni
naprawde musi byc genialny. No coz, moze jednak decyduja o tym
geny.

Marcin Mankowski

Wciaz nie nauczyl sie Pan i dalej probuje glupkowato,
ignorancko ironizowac. (A co Pan wie o genach G.C.Roty)?
Gian-Carlo Rota byl profesorem na jednej z najlepszych
uczelni swiata, na MIT. Byl prawdopodobnie najslabszym
profesorem w historii Ivy League uniwerkow.  Mial temperament do
"public relations". Byl aktywny we wszystkim poza solidnymi badaniami
naukowymi. Na uniwerek taki jak MIT trafiaja w zasadzie tylko bardzo
inteligentni studenci.  Gdy taki student, bedac ogolnie uzdolnionym,
nie ma dostatecznego talentu, zeby sie sprawdzic w matematyce, to
pojdzie do kogos jak Rota, a nie do autentycznych naukowcow, u ktorych
nie mieli by szansy. Owszem, mial Rota paru niezlych studento. W zasadzie
zbudowal imperium wzajemnej adoracji.  Miewal tez czaasem prace
z dobrymi wspolautorami. Kiedys nawet z Andrew Odlyzko (ktory calkiem
niezle mowi po polsku mimo, ze wyemigrowal, gdy mial chyba 12 lat).
Andrew Odlyzko byl wtedy studentem i Rota wpakowal swoje nazwisko
przed Andrew. Andrew skomentowal tylko, jak jest taki chciwy, to
niech ma. Andrew Odlyzko jest jednym z najsilniejszych teorio-liczbowcow
na swiecie. Kiedy jednak poprobowal sil w dziedzinie zblizonej
do Mechaniki Statystycznej (w automatach komorkowych), to byl rozczarowany,
gdy Jozef Slawny mu pokazal, ze w Mechanice Statystycznej istnieja
ogolniejsze i silniejsze wyniki. Metody modeli Isinga (Mechaniki
Statystycznej klasycznych ukladow sieciowych) sa tak silne, ze
pomogly rozwiazac jeden z najtrudniejszych problemow topologicznych
i stosowane sa od dosc niedawna w teorii wezlow i powierzchni
topologicznych.

Funkcje Mobiusa, jak nazwa wskazuje, wprowadzil i stosowal Mobius,
z tym ze w wypadku liczb calkowitych. Uogolnilo jego funkcje na
zbiory czesciowo uporzadkowane w lokalnie skonczony sposob dwoch
matematykow, z ktorych jeden opublikowal swoje badania w 1935
roku (niestety zapomnialem nazwiska), a drugim byl Philip Hall (1936).
Wiele lat potem Rota wygladzil i nieco uogolnil ich podejscie
i spopularyzowal. Jego wklad byl pozyteczny, ale nie przesadzajmy.
Przy okazji moge wytlumaczyc ogolna funkcje Mobiusa dla Polandelu.
W zasadzie chodzie o nieskonczone macierze trojkatne z takim
ograniczeniem, ze ich odwracalnosc jest oczywista. Jezeli chodzi
o koncept, to wszystko. Gdy chodzi o glebokie zastosowania, to
podali je teorio-liczbowcy, wprowadzajac wielkie sita teorio-
liczbowe.  Rota z tym nie ma nic, ale to nic wspolnego.

Tez przeczytalem te wszystkie pochwaly Roty i o nagrodach, etc.
W ogromnej mierze jest to lipa. Poza wspomniana uogolniona
funkcja Mobiusa nie udalo mi sie wypatrzyc niczego zasadniczego,
pochwaly byly powierzchowne, moga nabrac niefachowcow, to wszystko.
Jego wplyw na kombinatoryke jest kompletna lipa/, az ci co
chwalili mogliby sie zawstydzic. Istnieja w kombinatoryce
czysto kombinatoryczne, glebokie wyniki. Rota nie ma z nimi
nic wspolnego (warunki na istnienie konfiguracji taktycznych,
znanych tez pod kilkoma innymi nazwami).  Istnieja ciekawe
kierunki algebraiczne.  Znowu Rota nie ma z tym nic wspolnego.
Istnieje uogolnienie teorii grafow -- 

Re: falszywe uogolnienie

2000-06-02 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Thu, 1 Jun 2000 21:47:23 -0300, Zbigniew J Koziol
[EMAIL PROTECTED] zupelnie niepotrzebnie wzial
powaznie beznadziejny (i bezmyslnie ublizajacy calemu
Poland-L) artykulik pana Mezynskiego, ktory "chwali"
wyjawianie pochodzenia.  Wiec sie pan
Koziol naiwnie ujawnil, co mu nie przeszkadza
w kolejnym, rasistowsko zabarwionym stwierdzeniu:

Czasem mysle, ze Zydzi sa mocno wystraszeni nadal,
a jednoczensie zbyt dumni i nieustepliwi - i z tego
 powodu robia wiele glupstw, przewaznie calkiem
zalosnych a jednoczesnie niebezpiecznych dla innych.

Po czym w nawiasie zadoscuczynil p. Mezynskiemu

 [...] (jesli ja jestem wyznacznikiem rasizmu, to
Zydzi moga spac spokojnie - ale obawiam sie,
 ze nie tacy jak ja).

Dotad nigdy nie zauwazylem, zeby wspomnial pan o byciu Zydem.
Malo to wazne. Nie jest pan pierwszym Zydem-antysemita.
Geniusz szachowy, Robert Fisher, znany jest jako duma i wstyd
swiata szachowego. Duma, bo pieknie gral w szachy. Wstyd, bo
Robert Fisher jest antysemita. Nawet na Poland-L nie jest pan
w tym pierwszy. I tak, gdy chodzi o poglady, to nie pochodzenie
sie liczy, tylko... poglady!  Sam o swoim pochodzeniu
wspominam glownie, gdy stykam sie z antysemitami i rasistami,
zeby im okazac swoja pogarde.

 Tez wolalbym, zeby ten cyrk polsko-zydowski
 nie mial tu miejsca, a zamiast
 tego zeby rozmawiano tu normalniej,
 uczciwiej i powazniej.

Jest pan jednym z tworcow tego "cyrku", czyli nagonki
antysemickiej na Poland-L.  Jest tego swinstwa
tyle, i ogolne standardy na Poland-L sa tak
niesympatycznie niskie, ze na ogol rozne rzeczy
przemilczam i autorom uchodza plazem, nie sa/
zawstydzeni ani wytknieci. W koncu doba ma
tylko 24 godziny, a tydzien siedem dni. (Kiedys naiwnie
spodziewalem sie wyzszego moralnego poziomu po P-L, jako
calosci. Tymczasem zmiany nie wydaja sie na lepsze).

A propos "siedem", to wojna na Bliskim Wschodzie,
ktora tak osobiscie sfrustrowala Gomulke,
byla Wojna/ **Szesciodniowa/**, a nie, jak jakis
dupacki napisal, siedmio. Pomylilo mu sie
ze slynnym Siemiz^opovym (krewny?), ktory
rzeczywiscie zmienil nazwisko z Szestiz^opov.

-- Wlodzimierz Holsztynski



Re: Lustrowanie Herberta

2000-05-15 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Wbrew swojemu pozytywnemu i sympatycznemu
odniesieniu do poezji, /Pan/ Zbyszek nie
szanuje zmarlego poety:


On Mon, 15 May 2000 11:09:43 -0300, Zbigniew J Koziol
[EMAIL PROTECTED] wrote:

On Mon, 15 May 2000, ibozek wrote:


 Niemniej jednak, w tym miejscu odeszlismy
 zdaje sie od Herberta i jego inkryminowanej przeszlosci.
 Badz laskawa zauwazyc, ze nie zwracam sie do Ciebie,
 ani nie komentuje Twojego postingu,

Kazdy kto pisuje listy na liste dyskusyjna powinien spodziewac sie
odpowiedzi. To nie musi byc dyskusja we dwoje. Mozna oczywiscie
porozmawiac sobie prywatnie, poza lista, wtedy nikt nie bedzie
sie wtracal.

Albo krecisz /Panie/ Zbyszku, albo naprawde masz nizsze IQ
na P-L niz na pracowni fizycznej. Jasnym jest z wypowiedzi
Izabeli Poloniki o co chodzi -- niepotrzebnie zama/ciles'.
Czytaj ponizej:

 ustosunkowuje sie do zupelnie czegosc innego,
 a mianowicie do obrzydliwej w sumie wypowiedzi
 kogos, kto usiluje podczepic sie pod wielkiego poete,


Pani wybaczy, ale moim nieksromnym zdaniem to Pani list
wczesniejszy byl obrzydliwy. Coz - kazdy interpretuje rzeczy
po swojemu...

Acha, czyli dobrze zrozumiales o co chodzi, czyli
problemem nie jest Twoje IQ, tylko zla wola. Nie
wstyd Ci?

Popatrzmy dalej co wyprawiasz. Izabela kontynuuje:


 albo raczej podczepic wielkiego poete pod swoje
 pozalowania godne, chore poglady. I dlatego - Herbert
 w grobie sie przewraca...

 Izabela Polonika

zb.

Otoz sto procent racji ma Izabela Polonika, a Ty /Panie/
Zbyszku zero. A to z tego powodu, ze cale zycie Herberta
przeczy Twoim uprzedzeniom, cala jego poezja, wszystkie
jego wypowiedzi. Jezeli masz szacunek dla Herberta, to
uszanuj roznice pogladow Herberta i Twoich, nie mieszaj
Herberta z wypowiedziami Brunatniaka. Pozwol Polskiej
kulturze byc dumna/ z prawdziwych wartosci, ktore reprezentuje
Herbert, a ktorym przeczysz TY, nie mowiac o brunatnych
pomyjach, ktore tak Ci imponuja/.  Herbert nigdy nie mial
nic wspolnego z chorymi urojeniami szowinistow, rasistow,
brunatniakow...  Dla niego nie bylo to nic lepszego
niz komunistyczne, podobne zreszta, degeneracje.

Pozdrawiam Cie, to znaczy Pana, trzymaj sie,

Wlodek



Re: Lustrowanie Herberta

2000-05-15 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Mon, 15 May 2000 20:35:23 -0300, Zbigniew J Koziol [EMAIL PROTECTED]
wrote:

 Panie Wlodku, czy jest Pan pewien, ze 2+2 = 4?
 Mi tu cos nie pasuje. Uwazam bowiem, ze skoro
 [-- niejasny z koniecznosci wywod /Pana/ Zbyszka
 opuszczam]


Panie Zbyszku, uzyska Pan lepsze zrozumienie
oraz sensowniejsze poglady i konkluzje, przyjmujac, ze

   2+2 = 4.

Serdecznie tego Panu zycze.

***

Przy okazji porusze sprawe dla P-L zasadnicza.
Wyobrazcie sobie, ze, powiedzmy w pracy, w przelocie,
pada kilka zdan o kilku krajach, i Polska stereotypowo
okreslona jest jako antysemicka. Macie tylko 5 sekond, zeby
zareagowac.  Uczciwy uczestnik P-L niestety nie moze
bez zajakniecia po prostu zaprzeczyc.  Niewazne, czy jest
z pochodzenia "pelnokrwistym Polakiem", czy tez bylaby to Pani
Uta, o wielkiej przeciez dla nas sympatii, czy tez Zyd jak ja.
Ostatnich 5 lat Polandelu nie pozwala na to, bo to byloby
jak z tym Radiem Jerewan: w Sovietskom Sojuzie nikogda nie bylo,
niet, i nie budiet antisemityzma. Itd :-)  To, ze uczciwy
czlowiek po pobycie na P-L nie moze chodzic z podniesiona glowa,
gdy mowa jest o rasizmie Polakow, jest oczywiscie wina/
polandelowych brazowiakow. Niestety w rownym nieomal stopniu
rowniez tych, ktorzy brunatniakow toleruja -- tych, ktorzy
stawiaja znak rownosci pomiedzy nazwaniem rasisty rasista/,
a pomowieniem mnie i kazdego Zyda o bycie kolaborantem
sowietskim.  Takie stawianie rownosci pomiedzy mowieniem prawdy
i klamaniem jest

niemoralne.

Pomawia sie mnie o wiele rzeczy.  Wiec podkreslam, nie chce wcale
brac takie rozne typki do sadow i zamykac. Jedyne, czego bym
sobie zyczyl, to pelne, spoleczne potepienie rasistow.  Gdy takie
brudne marginesy rasistowskie sa tolerowane, a nawet tu i owdzie
sobie kwitna (i rozrastaja sie), to czasem oni pakuja ludzi do
wiezienia, a czasem sami tam laduja.  Gdyby byli powszechnie
potepieni, to ani by nie byli w stanie innych przesladowac, ani
nikt nie doczuwalby potrzeby, zeby ich pociagac do odpowiedzialnosci
prawnej (chyba, ze popelniaja pospolite przestepstwa, jak na przyklad
podszywanie sie pod cudze konto--powinni wtedy odpowiadac karnie jak
kazdy przestepca).


Wlodek



Alonik (Cz. 1)

2000-05-15 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

ALONIK (Cz. 1)


Po trzech miesiacach Pani Gabriela doszla do siebie
i odtad zyla jakby po dawnemu, na ile to bylo mozliwe.
Organizm miala niespozyty. Nawet malowala z jeszcze
wieksza zawzietoscia niz dawniej. Pracowala nad obrazem
przez tydzien, wszystkiego raptem tydzien, po czym
popadala w trzydniowa depresje. Napawala mnie strachem,
gdy patrzylem w jej nieprzejrzyste oczy. Rutynowo byla
jeszcze w stanie pojsc ze mna do "galernika", czyli
wlasciciela jednej z trzech galerii, by zostawic mu swoje
nowe dzielo. Od czasu kryzysu podpisywala sie Alonik.
Na kazdym plotnie jawila sie, chocby marginesowo, nigdy
nie centralnie, postac mlodego mezczyzny, o niezbyt
wyraznych, ale jakze mi znanych, celnie uchwyconych rysach.
Mezczyzna czy stal, czy siedzial, zawsze lekko unosil sie
w powietrzu, nieomal niezauwazalnie.  Nawet odkrywalem
w jego twarzy lub postaci pewne gesty i proporcje, a raczej
zdawalem sobie z nich sprawe swiadomie, dzieki Pani Gabrieli,
podczas gdy dawniej nigdy o nich nie pomyslalem. Czulem
podziw dla artystki i zazenowanie, wstyd.

Mimo ze nigdy nie miala osobistej wystawy, to i tak jej
obrazy wpadly recenzentom w oko. Nagle. Dopiero teraz.
Pisali glupstwa, nawet nie wiedzieli, ze tworca jest kobieta/,
czesto twierdzili, ze maluje siebie. Stala sie popularna. A ona
po kazdym wysilku odpoczywala ponuro trzy dni, by znowu, z
jeszcze wiekszym skupieniem stworzyc kompletnie nowa scene,
zawsze z tym samym motywem. Tajemniczosc i izolacja autora
byly wygodne i prasie, i "galernikom", a zwlaszcza Pani Gabrieli.

Wycialem recenzje z achami-ochami z czasopism, i zabralem ze
soba nastepnym razem, gdy udalismy sie do galerii, z nowym,
zwinietym w rulon obrazem pod moja pacha/. Wlasciciel, do
ktorego wedlug kolejki akurat poszlismy, skinal glowa w kierunku
Pani Gabrieli, odbierajac jej obraz z moich ra/k: jak zwykle?
Malo przytomnie kiwnela glowa, ze "tak", ze oczywiscie.
Podsunalem jej fotel, "niech Pani usiadzie, kilka minut" --
poprosilem miekko. Usiadla, przez szybe obserwujac ulice, a ja
wzialem wlasciciela na tyly, gdzie odstawil na wpol rozwiniety
rulon pod sciane. Dalem mu wycinki do obejrzenia i podalem
wysokosc zaplaty za obraz, poczworna/. Probowal zaprotestowac,
zaczal mowic "Nie moge/...", ale juz bylem pod sciana, nachylony,
zeby obraz zabrac.  Nierozsadnie zblizyl sie do mnie wolajac
"Nie ma pan prawa!".  Odwrocilem sie gwaltownie, gotowy, z
zacisnieta prawa/ piescia/, a on szybko sie zgodzil.  Bylem
rozdygotany i zajelo mi dluzsza/ chwile nim sie uspokoilem.

Wracalismy z Pania/ Gabriela/ znowu pieszo. Po raz pierwszy od
miesiecy poczulem sie nieco lzej. Pani Gabriela o nic nie pytala,
niczego chyba nie zauwazyla. A moze?  Przeciez i po miesiacach
detale trafialy na plotno, przywolujac wspomnienia, jakby stluczona/
butelke/ wbijac' w mostek. Gdy po dziesieciu dniach poszlismy do
wlasciciela nastepnej galerii, a po nastepnych do trzeciego, oni
juz sami dali mi znak dyskretnie, ze wiedza o co chodzi, jeden
mruknal "poczwornie, oczywiscie", a drugi pokazal mi dlon' ze
schowanym kciukiem, czyli z czterema wyprezonymi prosto palcami.
Minal kwartal i gladko cene znowu podwoilem. Podwajalem zaplate
co kwartal.  Sprzedalem tez jej dawniejsze obrazy, gdy zechciala
je podpisac "Alonik". Podobienstwa i roznice stylu,  przy braku
motywu mlodego mezczyzny, stanowily dodatkowy smaczek i zagadke
dla koneserow.

Dobre zdrowie i energia Pani Gabrieli wydawaly sie ograniczac do
malowania. Przekonalem sie o tym z przerazeniem, gdy pokazala mi
plik niewplaconych czekow. Niezgrabnie zwrocilem sie do niej:
prosze Pani, prosze, niech Pani je podpisze, tu, na odwrocie.
Pani Gabriela kilka razy w ostatnich miesiacach proponowala mi
przejscie na „ty",  przeciez juz dawno przestalem byc szkrabem
z podstawowej szkoly.  Nie potrafilem.  Gdyby Alik zyl, tak by
sie pewnie stalo. Po jego smierci juz zawsze bede sie do niej
zwracal po staremu, "prosze Pani", jak za jego zycia, gdy mowilem
o niej do Alika "Twoja mama".

Podpisala czeki, wzialem ja/ pod reke, poszlismy do banku, czeki
wplacilismy oraz zalatwilem jej karte kredytowa, jedna/ kopie/ dla
niej, druga, z moim nazwiskiem, dla mnie. Odtad kupowalem jej
najlepsze farby i pedzle. Poczatkowo pokazywalem jej katalogi,
a ona nieco sie ozywiala. Wkrotce sam stalem sie w tej dziedzinie
prawie ze ekspertem, wypytywalem sprzedawcow, przegladalem fachowe
pisma, katalogii, rozmawialem z innymi klientami, na ogol malarzami.
Ba, bylem juz w stanie dawac rady.   Czasem chodzilem po sklepach
z Pania Gabriela i chlonalem kazde jej slowo. Mogla nie wiedziec o
najnowszych skladnikach farb., ale szybko przyswajala nowinki, jak
przez osmoze, a wystarczylo kilka slow o intencji innowacji, by
dokladnie wiedziala o co chodzi i co ile jest warte.

Miala tyle pieniedzy, ze z czasem nie balem sie kupowac jej
luksusowych rzeczy, chocby mebli, a stare przekazywac filantropii.
Dbalem, by jej otoczenie bylo w harmonii z jej gustem. Moglbym
i sobie czasem cos starego wziac, co by mi pasowalo do 

Konwencje pokolen / Re: Lustrowanie Herberta

2000-05-15 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Uwaga: klawisze w moim PC zacinaja sie,
zwlaszcza "c".  Gdy zobaczycie "h"
zamiast "ch", prosze bardzo, smiejcie
sie, ale pod warunkiem, ze zafundujecie
mi nowa klawiature :-)

---

On Thu, 11 May 2000 15:23:06 +0200,
Malgorzata Zajac [EMAIL PROTECTED]
wrote:

Oto do jakich krokow mozna sie posuwac,
 zeby obrzydzic lustracje.

Malgosiu, tytul "Lustracja Herberta" ostry jest,
jak na rasowego dziennikarza przystalo.  Podziwialbym
i pogratulowal, gdyby nie to, ze swoj talent uzylas
wedlug mnie w nieslusznej sprawie (nie chodzi
mi o lustracje).

Zaczne od tego, ze jestem za sensowna lustracja.
Uwazam, ze osoby na stanowiskach publicznych,
nawet dziennikarze polityczni, powinni przed
publika byc otwarci, odslonieci, bez sekretow
politycznych.

Nastepnie chce powiedziec, ze uwielbiam poezje Herberta,
a takze podziwialem go jako czlowieka i dalej podziwiam.
Z naszych trzech uznanych w swiecie poetow, w tym dwoch
poetow-noblistow, wlasnie Herberta cenie najwyzej
i jako poete, i nawet jako czlowieka, choc dla Milosza
i Szymborskiej tez mam szacunek i podziw pod kazdym
wzgledem.

Takze na szerokim swiecie Herbert, jako poeta, jest
ceniony nie mniej, moze wiecej, niz pozostala dwojka.
(Przed uzyskaniem nagrody Nobla Szymborska poza
Polska byla prawie nieznana).  A popularnosc w swiecie
poezja Herberta zawdziecza w duzej mierze wlasnie
Miloszowi.  Milosz i pieknie tlumaczyl wiersze Herberta,
i troszczyl sie o przekazanie jej swiatu, a wiec
troszczyl sie o Herberta osobiscie. Z drugiej strony
Herbert Milosza bardzo sobie cenil poetycko, co wiem od
mieszkajacej w Ann Arbor, i pracujacej na Uniwersytecie
Michiganskim, tlumaczki Herberta (czyli konkurentki
Milosza w tym zakresie).

Juz ta bliska i mocna przyjazna relacja dwoch
wielkich poetow powinna byla spowolnic Twoja klawiature,
Malgosiu, gdy rzucasz ciezkie oskarzenia m.in.
na Milosza. I Milosz i Gustaw Herling-Grudzinski zakladaja,
ze samo przez sie rozumie sie, ze postac i postawa Herberta
sa/ nie do podwazenia. Fakt, ze w okresie pomarcowym
Herbert byl przesluchiwany przez bezpieke nie rzuca
zadnego cienia na Herberta. Na odwrot, mozna mu wspolczuc,
ze byl przez bezpieke szarpany.  To nie byly jeszcze czasy,
kiedy odmawialo sie spotkan z tymi "panami".  Na dodatek
sytuacja Herberta byla ekstra trudna, ze wzgledu na zdrowie
matki.  Slowa opisujace tok jego przesluchiwan,
slowa niesympatyzne, wskazuja, ze Herbert zachowal sie
bez zarzutu, czysto:

Poete przesluchiwali ludzie Moczara. Poeta sie wil,
platal, pytany o literatow wyglaszal sady o literaturze...

Kazdy, kto zna tamte czasy wie, ze niesympatyczne
slowa "wil sie, platal" oznaczaja odmowe dania
bezpiece konkretnych informacji. Tyle, ze Herbert,
jak wynika z tych slow, staral sie nie antagonizowac
bezpieki, nie odgrywal naiwnego buntownika, nie
staral sie odebrac bezpiece "twarzy" (jezeli mozna
w takim kontekscie mowic o takiej czesci ciala).

Dziennikarze z Gazety Wyborczej graja nieczysto, co dziennikarze
w ogole zbyt czesto maja we krwii.  W danym wypadku dziennikarz
nie fair korzysta z potrzeby Herlinga-Grudzinskiego bycia fair
wobec ludzi w kraju, w szczegolnosci wobec ludzi, ktorzy
sa poddawani lustracji.  W zadnym wypadku nie bylo zamiarem
GH-G rzucac cien na Herberta, i jego wypowiedzi tego nie czynia.
Jest to dzielo wylacznie dziennikarskiego kuglarstwa. Dziennikarki
mogly staruszka o tyle zamotac, ze nie zorientowal sie, jak
jego komentarz moze brzmiec i nie zaprotestowal, nie wyklarowal.
Prawdopodobnie dlatego, ze byl przejety swoimi ideami na temat
lustracji, a do glowy mu nie wpadlo, ze przy okazji ktos
moglby przedstawic go, jako watpiecego w Herberta.  Byloby to
przeciez nielogiczne w konteksie opozycji do lustracji.
Logika tu polega na tym, ze Herbert jest bez zarzutu, a tymczasem
wedlug zwolennikow lustracji musialby przez tak nieprzyjemna/,
moze nawet upokarzajaca procedure/, jednak przejsc.  (Nie jest
to moj poglad. Przedstawiam logike/ artykulu). Niestety,
dziennikarze lubia paskudzic, wiec popaskudzili.  Bardziej
dziennikarzy podnieca sensacja (O! Herbert tez nie bez skazy,
przynajmniej wg. GH-G), niz logika, nawet gdy ich wlasna.

Przy okazji zauwazylem, ze brunatniak znowu probuje z^erowac
na niezywych. Niewazne, glupstwo, w koncu zero to zero, ale
jednak jest to dla Ciebie, Malgosiu, jakis znak do zarejestrowania.
Powinnas oczywiscie pisac tak jak uwazasz. Ale potem, gdy sa
odglosy, to pomagaja Ci przemyslec, co napisalas.

Nie wiem, czy uznasz slusznosc moich wrazen.
Wyjatkowo, chce sie powolac na nasza roznice pokolen,
na to, ze bedac o jedno pokolenie blizej Milosza
i Herlinga-Grudzinskiego, ze znajac to intelektualne
srodowisko, ze przez to, ze zylem (bylem dorosly :-)
w okolo-marcowym czasie, ze z tych wszystkich powodow
mam szanse lepiej odczytac i list Herberta, i jak Milosz
patrzyl na udostepnienie tego listu, i lepiej
wyczuwam wypowiedz GH-G.  Wypowiedzi nie istnieja
w sposob absolutny. Zawsze istnieje kontekst, nawet
szeroki 

Re: A. Niewiadomska o adwokatach szatana :-)

2000-05-14 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

W sobote, 13 maja 2000 21:04:07 -0500, ulubieniec
Andrzej Mezynski  [EMAIL PROTECTED]
proponuje ograniczenia:

On Wed, 10 May 2000, Anna Niewiadomska napisala:

 [...] Nie znizajmy sie prosze do
 poziomu naszych ulubiencow

 Pozdrowienia Anna Niewiadomska

 [...] Albo zaprzestac uzywania "argumentow" zarzucajacych
wspoldyskutantowi glupote tak jak to pani w stosunku
do mnie robi?   [...]

 ASM

Albo, ze  2+2 = 4

Wlodek



Re: Internetem w nowa/ ere/

2000-05-13 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

W sobote, 13 maja, 2000 00:03:18 -0300, Zbigniew J Koziol
[EMAIL PROTECTED] pisze milo (dziekuje /Panie? zbyszku
i realistycznie:

 [...] Wlodka [...] wierszowanie (na pewno [...]nie na
nagrode Nobla [...])

A szkoda, bo pare groszy by sie przydalo
(za to ponad trzy lata temu, akurat na kilka
dni przed moim odejsciem z P-L, ktos inny
dal swoje wiersze na P-L, wiersze, ktore
sa wydarzeniem w literaturze, nie tylko
na skale polskiej literatury, ale po prostu).

 Z tym akurat wierszem mialem problemy
 - polskie znaki przydaja sie jednak,
 ale tak trudno ich uzywac w internecie,
 niestety. Kto to jest Dus' ?

Dus' to imie, ktore wymyslilem, ale
ktore jest jak najbardziej w duchu
jezyka polskiego -- tak bardzo, ze nawet
podejrzewam, ze istnieje. Mozna na przyklad
stworzyc je jako zdrobnienie:

   Waldemar - Waldek - Waldus' - Dus'



zb.


Pozdrawiam,

Wlodek



Internetem w nowa/ ere/

2000-05-12 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

--


  Internetem w nowa/ ere/


gdyby nie zona i dziecko dwie plaksy
tez bym sie wybral do Arabów na saksy
ty jedz' Dus' mnie wypycha tam
czym chata bogata nie umrzesz z glodu
na pustyni w spiekocie zlota i forsy
bedziesz mial jak lodu

zima zimno swetr zakladam
i przypominam Dus' Zydem jezdem
a Dus' nie musisz szeikom sie spowiadac

Dus' Internet
nie pustka kosmiczna ani nie pustynia
nim okiem mrugniesz wnet
zakapuje mnie jakas antysemicka swinia

markotno Dusiowi na duszy slowianskiej
wiec klniemy do spólki
faszysty komunisty antysemyty
glodne syte chamy niedomyte



Wlodzimierz Holsztynski
 1996-06-27



Re: Z dzisiejszej Rzeczpospolitej

2000-05-07 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sun, 7 May 2000 01:08:32 -0400, Janusz Januszewski [EMAIL PROTECTED]
wrote:

Zbigniew J Koziol wrote:

 Jedyne chyba co pozostaje - to zalamac rece nad upadkiem mojego kraju,
 Polski.

Coz,  bolszewicka lobuzeria skladajaca sie z dzieci przywodcow lat
piecdziesiatych objela wladze. I to nie Polska upadla dzisiaj ale ona sie
jeszcze od tamtych  pamietnych czasow wogole nie podniosla.

 Dziwie sie coraz mniej.

 zb.

Janusz Januszewski

Ten parszywiutki, liczacy na internetowa bezkarnosc,
antysemita jest za mlody i nawet za glupi, zeby byc
synem Bieruta, Gomulki, Cyrankiewicza, Zymierskiego,
Rokossowskiego, Bermana, Minca, Radkiewicza, Moczara,
Spychalskiego... Pesymizm Pana Zbyszka z powodu
istnienia w Polsce antysemickich kreaturek, jak ten
z Kielc, jest chyba przesadny, bo za kilka-kilkanascie
juz lat beda sie w Polsce brzydzic antysemityzmu, nie
bedzie sie mozna w towarzystwie pokazac bez utraty twarzy,
gdy sie bedzie wykonywac zalosne antysemickie gesty
i "rytualy". Na Internecie dluzej to potrwa, bo przy
wszystkich plusach Internetu, jest to przystan dla
wszelkich tchorzy, anonimow, jest to miejsce gdzie mozna
na ogol liczyc na brak odpowiedzialnosci za wystepki, w
tym antysemickie i rasistowskie. Widzimy, ze nie zawsze
tchorzom i szmalcowniczym duszyczkom wszystko uchodzi na
sucho, wiec nie ma co, Panie Zbyszku, az tak zalamywac ra/k.

Wlodek

PS.  Czyzby na P-L niektorzy uczestnicy podzielali
sentyment ponizszej wypowiedzi przylapanego
smarkacza z Kielc?


  ANTYSEMITYZM
 
  Internauta stanie przed sadem
 
  Prokuratura skierowala do Sadu Rejonowego w Kielcach
  akt oskarzenia przeciwko 27-letniemu Andrzejowi N.,
  [...]
  Kielczanin, byly student
  miejscowej Wyzszej Szkoly Pedagogicznej, napisal do ksiegi gosci
  internetowego Radia Szalom m.in.:
 
  "Uczac sie historii, od najmlodszych lat
  bylem pelen podziwu dla postaci takich,
  jak Hitler, Himmler, Eichmann czy
  Hess; to byli naprawde wspaniali ludzie,
  ktorzy potrafili Was przejrzec". [...]



Re: O matematykach

2000-05-07 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Dziekuje wszystkim, ktorzy normalnie, czyli
milo i konstruktywnie, zareagowali na moje notki
o matematyce.  W szczegolnosci dziekuje
Pani Teresie Prussak-Wieckowskiej za
wstawienie sie za matematyka/ na Poland-L.
Jakby nie bylo, matematyka, jak poezja, jest
czescia kultury, takze polskiej, a brunatnymi
glupakami nie ma sie co przejmowac.

---
Wspominalem o swoich osobistych kontaktach.
Dla sprawiedliwosci (:-) musze dodac, ze rowniez
Nicole Tomczak-Jaegermann byla przez krotki czas
moja studentka w Warszawie. (Zreszta nie wszyscy moi
studenci wyrosli na znanych mamtematykow --
niektorzy, co najmniej dwoch, na milionerow :-)

Pani Kasia (Kartarzyna Zajac) wspomina ksiazki,
ktorych autorami byly Wanda Szmielew i Helena
Rasiowa. Z pamieci napisze, ze "Podstawy Geometrii",
napisane wspolnie przez Borsuka i Szmielew, byly
wydane wielokrotnie przez Biblioteke Matematyczna
PWN, a w ostatnich latach bodajze byly przelozone
na angielski, ale nie jestem pewny. Autorzy
z aksjomatow geometrii euklidesowej i hyperbolicznej
(moze tez rzutowej czyli sferycznej, Minkowskiego)
wyprowadzaja wspolrzedne, czyli dowodza, idac sladami
Hilberta, niesprzecznosci tych geometrii, gdy uzna sie
niesprzecznosc arytmetyki.

Monografia Heleny Rasiowej i Romana Sikorskiego,
"Mathematics of Metamathematics" (lub podobnie) wydana
w serii Monografii Matematycznych PWN, od poczatku
byla swiatowym klasykiem. Byla bardzo eleganckim
rozwinieciem logiki w stylu (nieskonczonych) algebr boole'a.
Ich monografia takze doczekala sie wielu wydan.

Wymienilem ciag nazwisk doskonalych matematykow
niemieckich, z ktorymi przez ponad cwierc milenium
konkurowali (jako nacja, jezeli ktos lubi takie zabawy
w trivia) tylko Francuzi; a w okresie miedzywojennym
Getynga, z jej szkola Hilberta, byla najsilniejszym
centrum matematycznym na swiecie. Francuscy Bourbakisci,
ktorzy zablysneli po 2 Wojnie Swiatowej, uczyli sie
u Niemcow. Tu Pani Kasia zaniepokoila sie:

 a gdzie "biedaczek" Banach?

Gdzie? W Polsce :-)

Tomek Kazmierski podaje swoja liste 10 matematykow
wszechczasow, w wyborze ktorej kieruje sie ich
wkladem do zastosowan technicznych:

Charles Babbage, August Cauchy, Carl Gauss,
Jean Fourier, Dawid Hilbert, Stefan Banach,
Pierre Laplace, Carl Runge, Alan Turing,
Stanislaw Ulam.

Przynajmniej czesciowo nasze listy pokrywaja sie.
W dawnych czasach wiekszosc matematykow miala
wklad do zastosowan, bo matematyke pojmowalo sie
szerzej (dlatego lista Tomka wydaje mi sie czesciowo
przypadkowa). Nawet w nowszych czasach wciaz jest to
przynajmniej czesciowo prawda.  Gdybym do swoich 8
wspanialych:

 Archimedes, Newton, Gauss, Galois,
Riemann, Poincare, Hilbert, Einstein

mial dodac dalszych, to doszliby
Eudokses (pis.?) i Euklides, Kopernik,
Galileusz, Fermat, Leibniz, Euler, Abel,
Hamilton, Darwin i Mendel, Czebyszew...

a w zeszlym stuleciu (:-) oprocz wymienionych (Poincare,
Hilbert, Einstein) zwrocil bym uwage na Godela, Minkowskiego,
H.Weyla, John von Neumanna, E. Artina E.Cartana, W.Hurewicza,
Eilenberga, Zariskiego, A.Weila, Chevalley, Urysona, Kolmogorowa,
Banacha, Pontriagina, Gelfanda, Lukasiewicza, Tarskiego, Hopfa,
Shannona, Lefschetza, Leray... a w drugiej polowie stulecia: R.Thom,
Serre, Grothendieck, Hirzerbruch, Atiyach, Milnor, Smale, Bott,
Baker, F.Adams, Nagata, Arnold, Deligne... -- imponujaca lista!

Jacek Arkuszewski nie ma najlepszego wrazenia
o Las Vegas w New Mexico, i slusznie--pisze:

 Czyzby Las Vegas NM mialo uniwersytet?
 Przejezdzalem raz tamtedy i pamietam owo
 Las Vegas jako upalna, zapyziala miescine
 jak z Dzikiego Zachodu.

Zgadza sie. Bylem tam Visiting Professorem przez
pierwsze 6 miesiecy roku 1996 (na New Mexico Higlands
University -- chyba tak). Latem tam upalnie
i nawet noce sa cieple. Na wiosne i jesienia w dzien
moze byc goraco, po czym o zachodzie slonca w ciagu
godziny robi sie przenikliwie zimno, jak to na
pustyni. Jest to gorzysta, pustynna okolica.  Las
Vegas w NM mialo swoj okres swietnosci. I dzis
mozna sie tego domyslec po pieknej architekturze
meksykanskiej. Przebiegala tamtedy jedna z pierwszych
w Stanach linia kolejowa.  Gdy kolej zastapily
samochody i autostrady, nowomeksykanski Las Vegas
ustapil mlodszemu Las Vegasowi newadzkiemu, dzis bez
porownania bardziej znanemu na calym swiecie (w obu
bylem i co wygralem, przegralem, wypilem to moje).

Profesor Rasiowa bywala dziekanem matematyki
w roznych okresach, takze za moich studenckich
czasow (a Profesor Jan Jaworowski, jeden
z wczesnych Polandelowiczow, byl jakis czas
zastepca dziekana).  A egzamin, Michale,
zdawales u Wlodzimierza Mostowskiego, wesolego
i milego czlowieka, bratanka wielkiego Andrzeja
Mostowskiego. Andrzej Mostowski swietnie wykladal.
Co do jego podrecznikow, to nie mam takiej pewnosci.
Bylo cos w atmosferze i miedzywojennej Polski
i powojennej, z wczesnego PRLu, ze matematycy pisali
monografie, mieli do tego glowe, bylo waznym, zeby
przyswoic podstawowe wyniki matematyki swiatowej,
polskiej literaturze, 

[skad taka...] -- wlod, 2000/05/06

2000-05-06 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

--

   _
 skad taka rozplacz
 w florydzkie bezdeszcze
 na mape pogody popatrz
 bezhuraganie wabi jeszcze
 mape pogody zobacz
 pusciej± drogi w bezdreszcze
 skad taka rozplacz


 wlod,
 2000-05-06












--
A dla tych, którzy mog±
odczytac ISO-8859-2, wersja z ogonkami:




 sk±d taka rozp³acz
 w florydzkie bezdeszcze
 na mapê pogody popatrz
 bezhuraganie wabi jeszcze
 mapê pogody zobacz
 pu¶ciej± drogi w bezdreszcze
 sk±d taka rozp³acz


 wlod,
 2000-05-06



Polskie znaczki a P-L

2000-05-06 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sat, 6 May 2000 21:10:16 -0300, Zbigniew J Koziol [EMAIL PROTECTED]
wrote:

Wlodzimierz Holsztyski wrote:
 [...]
 A dla tych, ktorzy moga
 odczytac ISO-8859-2, wersja z ogonkami:
 [...]

Mysle, Panie Wlodku, ze serwer nie trawi nalezycie zadnych ISO, z wyjatkiem
byc moze tych pierwszych (ale mysle raczej, ze nic nie trawi poza ASCII).

Jak przed laty, tak i obecnie, czytam P-L
z Internetu, a nie w emailu. Znaczki polskie
widze wtedy bez klopotu.  Wiec sadze, ze
to nie kwestia serwera w Buffalo. Serwer
co otrzyma, to przekaze i mu wszystko
jedno czy ascii czy nie (byle nie przesylac
specjalnych kodow kontrolnych, czego i tak
nikt by nie robil).  Przyznaje od razu, ze sie
nie znam, wiec nie bede sie upieral, tylko
na wszelki wypadek chce sprawdzic.  Tak czy inaczej,
to dzis nie ma powodu, zebysmy na P-L meczyli sie
bez pelnego polskiego alfabetu.  Jezeli rzeczywiscie
cos zalezy od Buffalo, to z latwoscia to powinni
w ciagu tygodnia w 5 minut zrobic. BYle im w takim
wypadku witek to zasugerowal.  Jezeli nie jest to
kwestia Buffalo, to osoby z polski juz maja nastawienie
pecetow na polski alfabet, ci co korzystaja z MS lub
Netscape tez nie maja trudnosci, byc moize nikt nie
mialby trudnosci, wiec warto wreszcie, po latach
niewygody, te kwestie rozwiazac.

Cieplo,
zb.

Milo mi, ze cieplo, tylko dlaczego
po raz pierwszy, po latach znajomosci
per "Pan"?  Tak sobie tylko retorycznie
pytam czyli wydziwiam i nawzajem serdecznie
pozdrawiam,

Wlodek

PS. Pani Kasia tez ze mna formalnie, wiec cos
czuje, ze jej mlodsza siostra, Malgosia, tez,
i tylko w przekorze mlodszego rodzenstwa nikla
nadzieja :-)  Tak-tak, to juz nie te czasy,
kiedy wszyscy byli per "Ty".  Wiele sie zmienilo,
panie dziejku, zlote czasy drzewiej byly, w zeszlym
tysiacleciu :-)



O matematykach

2000-05-05 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Zaczne elegancko od polskich matematyczek,
by zakonczyc wspomnieniem wielkiego matematyka
niemieckiego, jako ze na dzien dzisiejszy
przypada rocznica jego smierci. Byl on jednym
z waznych ogniw wspanialej niemieckiej tradycji
matematycznej, rozpoczetej jeszcze przed
Gaussem -- tradycji, ktora padla ofiara/
hitleryzmu.

Z czterech polskich matematyczek,
ktore sie wyroznily na skale
swiatowa, dwie zostaly uhonorowane w Internecie,
ale niestety nie Prof. Wanda Szmielew, ktora
uzyskala wyniki w logice i podstawach geometrii,
ani nie topolog Hanna Patkowska, ktora m.in.
udowodnila jednoznacznosc rozkladu skonczenie
wymiarowego, spojnego ANR na skladniki jednowymiarowe
--niezwykle silny i trudny wynik. Hanna byla
w Profesora Borsuka Katedrze Geometrii, UW,
moja/ nieco starsza kolezanka/; zreszta doktorat
dostalismy mniej wiecej w tym samym czasie.
W 1966, jedyne na cala Polske dwie nagrody Ministra
nowo ustanowionego, polaczonego Ministerstwa
Edukacji (lub jakos tam), ze wszystkich dziedzin,
przypadly wlasnie jej i mnie. Hanna, chociaz bardzo
mila, cicha i niesmiala, to byla postrachem studentow
na wydziale biochemii, byc moze nie tylko biochemii.

Sukcesy odnosi takze wyksztalcona w Polsce, pracujaca
w Edmonton, na University of Alberta, Prof. Nicole
Tomczak-Jaegermann, zajmujaca sie geometria
skonczenie-wymiarowych przestrzeni banacha.

Mysle, ze gdybym byl lepiej poinformowany, to liste
bym przedluzyl.

Natomiast Prof. Helena Rasiowa jest wymieniona
w niewielkim (i niepelnym) spisie 32 kobiet
matematyczek, pod adresem:

http://www-groups.dcs.st-andrews.ac.uk/~history/Indexes/Women.html

Urodzila sie w Wiedniu (Austria), 20 czerwca, 1917 roku.
Studiowala matematyke w Warszawie, pod okupacja
niemiecka, w (bo nie "na") podziemnym uniwersytecie.
Wykladowcami byli matematycy swiatowej klasy:

Borsuk, Lukasiewicz, Mazurkiewicz, A.Mostowski,
Sierpinski... (Borsuk byl nawet na to konto
uwieziony, ale jakos zdolal wyjsc z opresji).
Praca magisterska Heleny Rasiowej splonela razem
z domem w ktorym mieszkala, w czasie Powstania
Warszawskiego. Wraz z matka przezyla w piwnicy,
pod zawalonym i spalonym domem. Tak wiec po wojnie,
za namowa Mostowskiego, napisala prace magisterska
jeszcze raz (Lukasiewicz opuscil Polske), by wreszcie
uzyskac stopien magistra w r. 1946. zostala Profesorem
Nadzwyczajnym w r. 1957, i Zwyczajnym w r. 1967.
Zajmowala sie przede wszystkim logika (w algebraicznym
stylu), przy okazji troche algebra, a w pozniejszych
latach takze Informatyka (Computer Science).
Dzialala takze w wydawnictwach matematycznych,
w Polskim Towarzystwie Matematycznym i w PAN.

Zmarla w Warszawie (Polska), 9 sierpnia, 1994r.

Pamietam ja/ dobrze, wspominam z wielkim cieplem.
To u niej zdawalem pierwszy swoj egzamin na UW.
Z algebry. Dostalem 3+ (co za rozczarowanie, ale
ze nie bylem przygotowany, wiec nie mialem zalu).
Trzy lata potem znowu, tym razem z logiki. Stopien
otrzymalem lagodny, 4 z dwoma minusami, tak bardzo
Pani Rasiowa nie miala ochoty "zaawansowanemu"
studentowi dac trojki. Dzis juz tylko sie usmiecham,
kiedys bylo mi troche wstyd :-)  Juz dawniej na
Poland-L wspominalem o Prof. Rasiowej, wiec nie bede
sie powtarzal. Dodam tylko, ze gdy pracowalem
w Las Vegas (New Mexico) nad Metna Logika (Fuzzy
Logic), to natknalem sie na pionierska wspolna prace
Andrzeja Bialynickiego-Biruli i Heleny Rasiowej,
w ktorej badali pewne uogolnienie algebr boole'a.
Warto tez wspomniec, ze za podstawe Fuzzy Logic
(i Fuzzy Set Theory) sluza pojecia i wyniki
Lukasiewicza.

Takze pod adresem:

http://www.agnesscott.edu/lriddle/women/

mozna znalezc dokladnie jedna polska matematyczke,
tym razem Profesor Krystyne Kuperberg (patrz takze
pod:

http://www.agnesscott.edu/lriddle/women/kuper.htm

oraz

http://www.awm-math.org/noetherbrochure/Kuperberg99.html

)

Krystyna uzyskala szereg swietnych wynikow,
przy tym potrafi je przedstawiac i na jej
odczyty matematyczna publika wali jak w dym.

Uzyskala magisterke na UW, u Profesora Borsuka.
Z tej tez tematyki, z Teorii Ksztaltu, napisala
prace doktorska u Profesora W.H.Jaco, w Houston
(Teksas). Juz w tym czasie jej zainteresowania
zmienily kierunek. Rozwiazala m.in. stary problem
Knastera w 1987r, a w 1993 sprawila sensacje
pierwszej klasy, gdy skonstruowala kontrprzyklad
na wazna dla specjalistow hipoteze Seiferta, ktorym
to tematem zajmowali sie najostrzejsi, najwybitniejsi
topolodzy. Krystyna pokazala, ze wbrew panujacej
opinii, domysl Seiferta nie sprawdzil sie. Pisano
o jej wyniku nie tylko w prasie matematycznej,
ale takze i w ogolno-naukowej (Science). Za ten
wynik, i poprzednie, Krystyna uzyskala szereg
wyroznien i nagrod, m.in. w 1995r. nagrode imienia
Alfreda Jurzykowskiego, Fundacji Kosciuszki; ale
nie chce Was zanudzac dluga/ lista/.

Pisze/ "Krystyna", bo byla w Warszawie rowniez
moja studentka/. Jej rodzina tez jest mocno matematyczna.
Wciagnal ja/ do matematyki byc moze jej starszy  brat,
Andrzej Trybulec, ciekawa postac -- najpierw studiowal
filozofie, potem matematyke, 

Sumy dwoch ulamkow prostych

2000-04-29 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Kiedy dowolny ulamek, na przyklad 10/51, da sie
przedstawic jako suma dwoch ulamkow prostych

1/A + 1/B  ?

Rozpatrzmy sumy par dzielnikow wzglednie
pierwszych mianownika, w danym wypadku 51:

 1 3 17 51

Widzimy, ze nasz licznik  10  jest dzielnikiem
sumy

 3 + 17 = 20 = 2*10

Zatem, biorac pod uwage pojawiwszy sie dzielnik 2,
otrzymujemy:

10/51  =  1/(2*3)  +  1/(2*17)

Przy okazji wyliczmy  **wszystkie**  skrocone
ulamki o mianowniku  51,  ktore rozkladaja sie
w sume dwoch ulamkow prostych.

1 jest dzielnikiem 51, wiec najpierw
rozpatrzmy 1  +  1 = 2.  Wynik dodawania
ma dwa dzielniki:  1 i 2, wiec dostajemy
dwa rozklady:

   1/51  =  1/(2*51) + 1/(2*51)
oraz
   2/51  =  1/51 + 1/51

1 oraz 3 sa dzielnikami 51.  Z kolei dzielnikami
1+3 = 4 sa  1, 2 i 4.  Poniewaz liczniki 1 i 2
juz mielismy, to nowym jest tylko  4 = 1 + 3, ktora
prowadzi do:

4/51  =  1/51 + 3/51  =  1/51 + 1/17

1 i 17 sa dzielnikami 51, a dzielniki  1+17 = 18,
to liczby  1,2,3,6,9.  Dostalismy wiec nowe liczniki:
3,6 i 9, ale nie daja one ulamkow skroconych,
gdy mianowmnikiem jest 51.  Wiec tylko ekstra
zajmijmy sie licznikiem 3 mimo, ze ulamek 3/51
skraca sie (do 1/17); daje to jedna wiecej ilustracje
do naszej metody:

  3*6 = 18, wiec

3/51  =  1/(6*51) + 17/(6*51)  =  1/306 + 1/18

Dzielniki  1 i 51 daja w sumie  52, ktore z kolei ma
za dzielniki  1,2,4,13,26 i 52. Nowymi licznikami
sa  13, 26, 52. Otrzymujemy rozklady:

13/51  =  1/(4*1) + 1/(4*51)

26/51  =  1/(2*1) + 1/(2*51)

52/51  =  1/1 + 1/51

Dzielniki  3 i 17  daja w sumie  20, ktore ma
za dzielniki  1,2,4,5,10,20, przy czym  5,10 i 20
sa nowe w naszej systematycznej procedurze; daja
one:

 5/51  =  1/(4*3) + 1/(4*17)

10/51  =  1/(2*3) + 1/(2*17)

20/51  =  1/3 + 1/17

Dzielniki  3 i 51  daja w sumie  54,
a 54 za dzielniki ma  1,2,3,6,9,27 i 54
czyli nie otrzymujemy nowych licznikow,
ktore by sie nie skrocily z mianownikiem 51.

jedziemy zatem dalej.  Dzielniki  17 i 51
daja w sumie  67,  ktore za dzielniki ma
tylko 1 i 67.  Dostajemy wiec jeden wiecej
rozklad:

   67/51  =  1 + 1/3

Tak wiec nastepujace skrocone ulamki
o mianowniku  51  sa sumami dwoch prostych:


  1/51  2/51  4/51  5/51  10/51

  13/51  20/51  26/51  52/51  67/51


i zadne inne!


Milej zabawy,
   Wlodzimierz Holsztynski



Sumy dwoch ulamkow prostych (II)

2000-04-29 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Choc chyba uniknalem bledow w pierwszej
czesci (wszystkie przyklady tam byly
poprawne i ich zbior pelny), to troche
zagmatwalem algorytm.  Teraz podam
i algorytm i wyprowadzenie. Zaczne
od wyprowadzenia.

Niech L M (licznik i mianownik) beda
liczbami naturalnymi, takimi, ze ulamek
L/M jest skrocony, czyli ich jedynym
wspolnym dzielnikiem jest 1 (t.zn.
L M sa wzglednnie pierwsze).

Powiedzmy, ze istnieja liczby naturalne
A B dla ktorych:

L/M  =  1/A + 1/B   (*)

Mozna liczby A B przedstawic w postaci

A = d*a  B = d*b

gdzie  d  jest najwiekszym wspolnym
dzielnikiem liczb A B, a zatem liczby
naturalne  a b  sa wzglednie pierwsze.

Pomnozmy rownanie (*) powyzej przez
M*d*a*b. Dostaniemy:

 L*d*a*b  =  M*(a+b) (**)

Poniewaz licznik  L  jest wzglednie
pierwszy z M, to L musi byc dzielnikiem
sumy  a+b.  jednoczesni liczby  a b, bedac
wzglenie pierwsze, sa takze wzglednie pierwsze
z suma  a+b. Zatem  a b sa dzielnikami
mianownika M.

I na odwrot, kiedy  L  jest dzielnikiem
sumy  a+b  dla pewnych wzglednie pierwszych
dzielnikow  a b  mianownika M, to rowniez
a*b  jest dzielnikiem  M, zatem  L*a*b
jest dzielnikiem  M*(a+b) czyli istnieje
liczba naturalna  d  taka, ze rownanie (**)
zachodzi. Oczywiscie po podzieleniu rownania
(**) przez  M*d*a*b  dostajemy z powrotem
rownanie (*).

Czyli dostalismy algorytm, ktory staralem sie
przedstawic (ale zagmatwalem) w poprzednim
artykule. Podam jeszcze jeden przyklad.  Sprobujmy
rozlozyc ulamek  7/135  na sume dwoch prostych.
Wsrod dzielnikow mianownika  135 = 3*3*3*5  mamy
5 i 9.  Poniewaz  5+9 = 2*7  oraz  135 = 3*(5*9)
to

7/135  =  1/(2*3*5) + 1/(2*3*9)

   =  1/30 + 1/54

co latwo tez sprawdzic bezposrednio.


-- Wlodzimierz Holsztynski



granty to nie zasilki, nie dotacje

2000-04-24 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Nie widze drugiego slowa, ktore oddaloby
w jezyku polskim slowo "grant". Ani zasilek
(dla inwalidow? dla chorych? bezrobotnych?),
ani dotacja (w jezyku polskim rzad dotuje
podupadajace, nie dajace sobie rady przemysly,
lub dotuje rolnictwo). Patrzenie w slownik
angielski niczego nie daje poza wartoscia
slownika samego w sobie, dobrze jak taki sie
przy okazji troche poduczy, gdy dotad nie mial
pojecia. Chodzi o to, ze do jezyka polskiego
"grant" wkroczyl dopiero ostatnio, w scisle
okreslonej sytuacji, oderwanej od angielskiej
historii. (W koncu byl tez kiedys general Grant,
ale co z tego)?

Zeby temat przyblizyc, opisze granty akademickie
dawane w USA przez National Science Foundation (NSF),
a w Kanadzie przez podobna instytucje, chyba Canadian
Research Councel (??? znanie ich nazwy nie bylo
wymaganiem przy otrzymywaniu czego? grantu oczywiscie).

W Stanach wiekszosc profesorskich kontraktow byla
na 9 miesiecy rocznie, wiec mielismy prawo dorobic
jeszcze 3 miesiace. Od NSF mozna bylo otrzymac
dodatkowe 2/9 pensji jako NSF Summer Grant (letni grant).
Po wypuszczeniu sputnika przez Sojuz, bylo w USA wiele $$
na nauke. Wszystko do czasu. Kiedy przybylem
do Stanow, malo kto juz je wygrywal. Jednak po komunistycznej
zaprawie, nie mialem problemu i otrzymalem je za kazdym
razem. Mozna bylo skladac indywidualnie lub w grupkach
kilkuosobowych, z tym ze projekt kazdego matematyka byl
oceniany indywidualnie, bez zadnego zwiazku z reszta grupy.
Wiem, bo bylem tez kilka razy recenzentem. Dostaje sie
projekty do oceny i w ogole nawet sie nic nie
wie o zadnych grupach.  (Z tym,, ze bycie na silnym uniwerku
-- w moim przypadku University of Michigan -- utrudnialo
dostanie grantu, starano sie ulatwiac kandydatom
z posledniejszych miejsc).  Grupowanie mialo czysto
administracyjny sens oraz wplywalo na wydawanie i administracje
dodatkowych $$, ktore nie szly bezposrednio do kieszeni
naukowca. Czesc bral uniwersytet, czesc szla na przyklad
na oplacenie dlugodystansowe rozmow telefonicznych, publikacji,
wyjazdow na konferencje zarowno dla tych co zdobyli grant,
jak i dla innych, glownie dla graduate students. Bedac
leniwym, wolalem bvyc w grupie, przez co niewiele wiem o takich
klopotach -- nie wiedzialem wtedy, ze bede pisal ten list dla P-L.
Nie sadze, zeby mozna bylo z takich grantow kupowac sobie
ksiazki. Na pewno ani ja ani nikt wokol mnie tego nie robil.

W Kanadzie kontrakt byl na caly rok. Granty nie uzupelnialy
pensji bezposrednio, ale oplacaly ksiazki, publikacje, kalkulatory,
wyjazdy na konferencje, zapraszanie na odczyty...  Poniewaz
mialem wysoki grant (jak na matematyke czysta), zapraszalem
ludzi nawet na dluzej, ale to byl wyjatek, przynajmniej w wypadku
matematyki czystej. (Granty komputerowe byly bez porownania wyzsze).
Nawet, gdy juz bylem na leave of absence, pewien matematyk mogl
spedzic caly semester na moim wydziale dzieki mojemu grantowi.
Mily system.

Teraz mozna popatrzec, czy slowo grant da sie zastapic
w powyzszych sytuacjach przez dotacje lub zasilek lub
inne slowo. Moze od biedy, ale po co?  Czy moj (nie znany mi)
kolega otrzymywal pieniadze na zycie z dotacji? Otrzymywal zasilek?
Czy zaproszony wykladowca dostal honorarium za odczyt z...
Nie, oczywiscie ze pieniadze byly z grantu i z niczego innego.

Wlodek



Re: z^a/danie formalne

2000-04-23 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

W Sat, 22 Apr 2000 21:28:39 -0500, Andrzej Mezynski
[EMAIL PROTECTED] klamie:

W Sat, 22 Apr 2000, W[ISO-8859-1] ³odzimierz Holsztyñski
z^a/da sprostowania:

 W Sat, 22 Apr 2000 14:56:30 -0500, Andrzej Mezynski
 [EMAIL PROTECTED] klamie:


 pamietam, pare lat temu "wslawil" sie wierszem
  o oddawaniu moczu :-(


 Po co polegac na sklerotycznej pamieci
 i potem przepraszac, czym juz sie
 "wslawiles". Zamiast buzie w smutny
 dziub deformowac, zechcij wyciagnac
 z archiwow ten niby slawny wiersz
 w calosci i go przytocz.  Nie jestes
 pierwszym, ktory sobie pozwala na takie
 goloslowne obsmarowywanie. Malpujesz
 po innych, rownie "madrych".

 -- Wlodzimierz Holsztynski


Czy ty czlowieku zdajesz sobie sprawe jak bardzo zes
sie stoczyl?  Takie chamskie odzywki serwujesz?
A moze to taki okres poetycki teraz?

Z archiwow wyciagal smrodow nie bede - jakiz to tam wiersz?
Ukladanka o czynnosciach fizjologicznych :-)

Z nadzieja na brak odpowiedzi, :-)

ASM


Andrzej Mezynski -- KLAMCA! Dolaczyles do
innych, Mezynski, sprytniejszych od ciebie
potwarcow, ktorzy klamali metniej.
Z emoticonem smutawca, czy z rozdziawionym
usmiechem, dales sie juz nie pierwszy raz
przylapac na goracym uczynku OSZCZERSTWA
przed kilkaset osob liczaca publika.

-- Wlodzimierz Holsztynski



Re: o cuglach

2000-04-23 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Sun, 23 Apr 2000 22:22:31 +0200, JA [EMAIL PROTECTED] wrote:


Jasne: grant = zasilek!!!

Jacek A.

Nie sadze. Zasilek jest dla bezrobotnych,
dla inwalidow... i moze byc takze dla
naukowcow :-)  Czyli zasilek ma szersze
znaczenie, a przy tym w kontekscie
naukowcow czy nawet sztuki, odczuwany jest
bardziej z laski niz grant, ktory dla naukowcow
jest czyms regularnym, rutynowym. Naukowcy
staraja sie o grant, a o zasilek, to tylko kiepscy.

Troche zartuje, ale takie jest moje odczucie
roznicy i ta roznica wydaje mi sie dostatecznie
pokazna, by nie uwazac, ze "zasilek" czyni
"grant" niepotrzebnym.

Wlodek



fraszka

2000-04-20 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Wed, 19 Apr 2000 22:10:59 -0700, Oxymoron Glowacki [EMAIL PROTECTED]
wrote:


Pessach 2000

[...]
-
W.G.


Fraszka:

pomiedzy linijkami zyje cieplutko
jak menda miedzy poldupkami

Wlodzimierz Holsztynski



Marek Szymanowicz nie zyje

2000-04-20 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Przed poltora miesiaca, 2 marca, zmarl tragicznie, z wlasnej
reki, Marek Szymanowicz. Dziekuje S.Z. za trud poinformowania
mnie o tak smutnej wiadomosci, ktora z wielu powodow mnie poruszyla.

Marek byl mlodszym bratem geniusza Wlodka Szymanowicza,
ktory zmarl tragicznie w wieku 20 lat. Kiedy umieszczalem
wiersze Wlodka w internetowej witrynie Red Frog (niestety
od ponad roku juz nie funkcjonuje), to zawsze copyright
przypisywalem Markowi.  Wlodek Szymanowicz pisal wspaniale
wiersze, ktorymi moze chlubic sie polska literatura, ale przede
wszystkim byl artysta-malarzem i grafikiem.

Marek, jeszcze wyzszy i przystojniejszy od swojego starszego
brata, choc nie mial talentow artystycznych, ani brata
ostrosci intelektualnej, to jednak potrafil ciekawie opowiadac
o swoich przezyciach i przygodach, mial wyrazny dar gawedziarza.

Zostala po Marku corka w Polsce. To chyba cala zyjaca blizsza
rodzina dwoch braci. Pamietam ich samych miedzy innymi jako
dwoch malych berbeci, tak zaabsorbowanych w rozrabianiu,
ze swiata nie widzieli :-)

-- Wlodek Holsztynski



Sztuka myslenia -- dwa latwe pytania i odp na rownie latwe trzecie

2000-04-20 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

(Nawzajem serdecznie pozdrawiam Pana Czeslawa Piaste).

--

W szkole ucza, ze liczba pierwsza, to
liczba naturalna, wieksa od 1, ktora
dzieli sie bez reszty tylko przez 1
i przez siebie.

Pytanie: dlaczego 1 nie zalicza sie do liczb
pierwszych?  (Przeciez tez dzieli sie bez
reszty tylko przez 1 i przez siebie).

Chodzi mi o sztuke myslenia,
a nie o sztuke, na przyklad, zartowania.
Odpowiedz powinna byc uzasadniona
w sposob zasadnicy, powinna pokazac
zrozumienie, a nie "inteligencje".

Jezeli chodzi o dowcipna odpowiedz,
to najlepsza/ bylaby elegancka definicja liczby
pierwszej w stylu starozytnych Grekow:

 liczba pierwsza, to taka liczba naturalna,
 ktora nie jest iloczynem dwoch liczb naturalnych
 roznych od 1.

Wg. greckiej definicji dostajemy te same liczby pierwsze
co przedtem, ale gladko, be "sztucznego", a raczej
niezgrabnego usuwania 1. To ju jest drobna/
ilustracj/ sztuki myslenia.

Rownie waznym i pojeciowo i artystycznie jest to,
ze zamiast dzielenia z reszta uzywa prostszego,
mianowicie mnozenia, co znowu bylo wazne dla
starozytnych Grekow.

Liczby pierwsze zwiazane sa z mnozeniem.
Nazwijmy je pelniej multiplikatywnymi
liczbami pierwszymi. Jakie w takim raie sa
addytywne liczby pierwsze?

A na trzecie pytanie sam odpowiem.
Nawet na trzy sposoby. Pytanie:
znajac ilosc dni w kazdym miesiacu
(zwyklego roku), ile jest dni w roku?

Pierwsza odpowiedz:

31 + 28 + 31 + 30 + 31 + 30 + 31 + 31 + 30 + 31 + 30 + 31

Po 11 dodawaniach, cierpliwie akumulujac
odpowiedz, dostajemy 365.

Druga odpowiedz:

  28 + 4*30 + 7*31

Uzyskalismy znacznie krotsze wyrazenie.
Tym razem zamiast 11 operacji dodawania
wystarczy dwa razy pomnozyc (co w danym
wypadku jest niewiele trudniejse od
dodawania) oraz nalezy dwa razy wykonac
dodawanie, w sumie tylko 4 operacje
(zamiast wczesniejsych 11).

Trzecia odpowiedz:

kazdy miesiac ma z grubsza 30 dni,
w zwiaku z czym wynik brzmi:

12*30 + 7 - 2

Latwo w pamieci policzyc, ze dostajemy 365
(bo  7-2 = 5 oraz 12*30 = 360).

Kompresja, to wiedza i zrozumienie.
druga metoda byla mozliwa, bo
zakladala znajomosc mnozenia.
Trzecia metoda jest wynikiem
dodatkowej inteligencji.

Jest to mikroskopijny przyklad
kompresji, gdy porownac go z Nauka/.
Wszak Nauka to kompresja swiata.
Oczywiscie niewierna. Celem nauki
jest zarowno silniejsza (bardziej
skrotowa) kompresja, jak i z drugiej
strony poprawa jakosci kompresji.

Pomiedzy naiwnym pytaniem o ilosc
dni w roku, a Nauka/, mamy takie
przyklady kompresji, jak znany z
Internetu popularny jpeg i mpeg.
Itp, itp.

Wlodzimierz Holsztynski



Re: Kultura dyskusji (bylo: Kwasniewski na prezydenta)

2000-04-19 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

On Thu, 20 Apr 2000 02:18:37 +0200, Michal Sulej [EMAIL PROTECTED] wrote:

 [...] uwazam, ze to notoryczne przekrecanie nazwiska
pana Borowiaka to zwykle chamstwo, ktore niewiadomo wlasciwie
czemu ma sluzyc. [...]
Michal Sulej

W takim razie zechcij ocenic ordynarne chamstwo
swojego podopiecznego, gdy ze dwa-trzy dni temu
napisal o Kwasniewskim.  Zdecyduj sie, albo-albo.

Wlodzimierz Holsztynski



Sztuka Myslenia. Hipoteza erdosa-straussa i egipskie ulamki.

2000-04-18 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

(Ciesze sie, Aniu R., ze sie cieszysz. Pozdrawiam).

---
Sztuka Myslenia.
Hipoteza Erdosa-Straussa i egipskie ulamki.
---

Nie wiem dlaczego Egipcjanie w starozytmnosci
przywiazywali szczegolna wage do ulamkow
prostych  1/n (gdzie n = 1 2 ... jest liczba
naturalna) -- czesto nazywamy je
egipskimi.  Egipcjanie reprezentowali dowolne
ulamki w postaci sumy  *roznych*  ulamkow
prostych (dopuszczali jeden wyjatek, ale
mniejsza o to). Na przyklad:

3/5 = 1/2 + 1/10

Matematycy w nowych czasach zajmuja
sie wieloma latwymi do sformulowania, a trudnymi
do rozwiazania problemami, zwiazanymi z ulamkami
prostymi, przy czym sformulowania sa tak rekreacyjnie
atrakcyjne, ze az trudno mi sie powstrzymac przed
zacytowaniem kilku. Chce jednak, byscie sie skupili
teraz tylko na jednym z nich.  Chodzi o sumy trzech
tylko ulamkow prostych (powtorzenia sa dopuszczone).
Wedlug Erdosa i Straussa, takie sumy trzech
ulamków prostych przedstawiaja wszystkie
ulamki postaci  4/N  (N1, liczba baturalna).
Oto pierwsze przyklady:

N=2:  4/2  =  1/1 + 1/2 + 1/2

N=3:  4/3  =  1/1 + 1/6 + 1/6  =  1/2 + 1/2 + 1/3

(dla N=3 mamy dwie reprezentacje). Wiadomo, dzieki
ostrym pomyslom i komputerom, ze hipoteza Erdosa-Straussa
jest prawdziwa dla  N od N=2 az po N = jakis tam zilion,
po wielka/ liczbe/. Jednak nie wiadomo, czy nie istnieje
wciaz wieksza liczba  N  dla ktorej  4/N  nie byloby
suma trzech prostych ulamkow.

Gdy mamy rozwiazanie dla danego N:

4/N  =  1/a + 1/b + 1/c

to istnieje tez rozwiazanie dla kazdeju wielokrotnosci
k*N  liczby  N:

4/(N*k)  =  1/(a*k) + 1/(b*k) + 1/(c*k)

dla  k = 1 2 ...  Poniewaz mamy rozwiazanie dla  N=2 i N=3,
to mamy juz rozwiazania dla wszystkich parzystych  N = 2*k
i dla wszystkich podzielnych przez 3, N = 3*k.  Wszystkie
pozostale liczby naturalne  N  1,  dla ktorych wciaz chcemy
znac odpowiedz, sa postaci:

 6*n - 1   oraz   6*n + 1

(kazda liczba naturalna  N  1 jest jednej z szesciu postaci:

6*n - 4   6*n - 3   6*n - 2   6*n - 1   6*n   6*n + 1.

Poniewaz liczby  6*n - 4   6*n - 2   6*n   sa parzyste,
a liczby  6*n - 3  sa podzielne przez 3, to pozostaly do
rozwazenie tylko liczby  6*n - 1  oraz  6*n + 1).

Liczby  6*n - 1  sa wszystkie wsrod liczb  3*n - 1.
Mamy dla nich tozsamosc:

4/(3*n-1)  =  1/n + 1/(3*n-1) + 1/[n*(3*n-1)]

A wiec hipoteza Erdosa-Straussa zachodzi dla
wszystkich  N = 6*n - 1.  Odtad mozemy zajmowac sie wylacznie
liczbami  N = 6*n + 1.  Nawet wystarczy zajmowac sie
liczbami tylko pierwszymi  N  postaci  N = 6*n + 1.

Ledwie kilka uwag i juz problem ze wszystkich liczb
zredukowalismy do jednej szóstej wszystkich liczb,
a przy tym nawet do jednej szóstej wszystkich liczb
pierwszych (Dirichlet pozwala nam powiedziec, ze
w jego sensie scisle do jednej szostej).

Wkrotce podam tozsamosc znacznie ogolniejsza niz
powyzsza. Teraz zauwazmy, ze pierwszy nierozwiazany
dotad przez nas przypadek, to  N = 7.  Wystepuje on
jako drugi w nastepujacej, juz drugiej, nieskonczonej
serii rozwiazan:

4/(4*n - 1)   =   1/n  +  1/[n*(4*n-1)]

  =   1/(2*n) + 1/(2*n) + 1/[n*(4*n-1)]

W szczególnosci, dla  N=7 mamy:

4/7  =  1/4 + 1/4 + 1/14



Oprócz powyzszych dwoch tozsamosci dla

   N = 3*n - 1   i   N = 4*n - 1

mozna sformulowac tez tozsamosci dla wielu innych
postepow arytmetycznych.  Zamiast tego przedstawie
tylko jedna wiecej, ale za to ogolniejsza, dla ktorej
przypadek postepu arytmetycznego  N = 3*n - 1  jest
jednym z wielu szczegolnych przypadkow:

  Niech (dla skrótu)  N = 4*n*b*c - b - c.   Wtedy

  4/N  =  1/(n*b*c) + 1/(n*b*N) + 1/(n*c*N)

dla dowolnych naturalnych n b c = 1 2 ...

Uwaga. Zeby miec szanse na nowe, ciekawe przypadki,
to za  b c  naley podstawiac liczby o roznej
parzystosci (by uniknac parzystego, cyli
"nieciekawego" N).

Podam teraz liste parametrow  n  lub  n b c, ktore
godnie z ostatnimi dwoma tozsamosciami indukuja
rozwiazania rownania Erdosa-Straussa dla kolejnych
liczb pierwszych

  N = 4*n - 1 lub N = 4*n*b*c - b - c

(ponizsza tabele nalezy ogladac,
zakladajac czcionke o stalej szerokosci):


n| 1  1  1  2   3   2   1   5   6   4   8   5
b| 1  -  1  -   -   1   1   -   -   1   -   1
c| 1  -  2  -   -   2   6   -   -   2   -   2
-
N| 2  3  5  7  11  13  17  19  23  29  31  37


n|  2  11  12   7  15   8  17  18   2  20  21
b|  1   -   -   1   -   1   -   -   5   -   -
c|  6   -   -   2   -   2   -   -   2   -   -
-
N| 41  43  47  53  59  61  67  71  73  79  83


n|  2  xx  13  26  27  14   3  32  xx  33  17
b|  3  xx   1   -   -   1   5   -  xx   -   1
c|  4  xx   2   -   -   2   2   -  xx   -   2
-
N| 89  97 101 103 107 109 113 127 129 131 133


Na tym poprzestane.  Nie udalo sie uzyskac
rozkladu ulamków  4/97  i  4/129.  Niewatpliwie
dla dalszych  N  takich "wyjatków" byloby wiecej